"Metro..." spełnia jak dla mnie wszystkie kryteria powieści idealnej. Moja ulubiona tematyka, zgrabnie wplecione w historię przemyślenia o życiu, świecie, Bogu, przeznaczeniu, ustrojach politycznych i ludzkich zachowaniach a także postapokaliptyczny krajobraz, strach czający się w każdym z mrocznych tuneli i niesamowita atmosfera oraz mnogość postaci i wątków pobocznych sprawiły, że dołącza do niewielkiego grona moich ulubionych pozycji.

Zwroty akcji kiedy wydaje się już że wszystko stracone i coraz to nowe, frapujące przygody głównego bohatera sprawiają że każda kolejna strona staje się jak narkotyk.
Zakończenie czytałam po kilka razy nie mogąc uwierzyć w to, jak Glukhovsky po raz kolejny wyprowadził mnie w pole robiąc kolejny zwrot o 180 stopni w najmniej oczekiwanym momencie. Choć pewne zdarzenie były łatwe do odgadnięcia, wbiło mnie w fotel. Szkoda że "Metro 2034" to jednak nieco odrębna historia bo chętnie dowiedziałabym się jak potoczyły się dalej losy moich ulubionych bohaterów, chociaż troche się domyślam :)
Autor musi być fascynującą osobą, mimo młodego wieku mógłby uczyć wielu bardziej doświadczonych pisarzy jak sie zabierać za tworzenie naprawdę dobrej książki.

"Metro..." spełnia jak dla mnie wszystkie kryteria powieści idealnej. Moja ulubiona tematyka, zgrabnie wplecione w historię przemyślenia o życiu, świecie, Bogu, przeznaczeniu, ustrojach politycznych i ludzkich zachowaniach a także postapokaliptyczny krajobraz, strach czający się w każdym z mrocznych tuneli i niesamowita atmosfera oraz mnogość postaci i wątków pobocznych...