rozwińzwiń

Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie

Okładka książki Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie Anna Bikont
Okładka książki Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie
Anna Bikont Wydawnictwo: Czarne Seria: Reportaż historia
464 str. 7 godz. 44 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Reportaż
Wydawnictwo:
Czarne
Data wydania:
2022-02-23
Data 1. wyd. pol.:
2022-02-23
Liczba stron:
464
Czas czytania
7 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381914093
Tagi:
Żydzi Dzieci II wojna światowa Polska antysemityzm donos donosiciel Holocaust okupacja hitlerowska Polacy PRL sąsiad ukrywanie Żydów wspomnienia
Inne
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 3 (60) / 2023 Izabella Adamczewska, Edgar Bąk, Marek Bieńczyk, Anna Bikont, Bora Chung, Paweł Goźliński, Maciej Jakubowiak, Maciej Jarkowiec, Ignacy Karpowicz, Aldona Kopkiewicz, Renata Lis, Paulina Małochleb, Artur Międzyrzecki, Weronika Murek, Małgorzata I. Niemczyńska, Michał Nogaś, Dariusz Nowacki, Piotr Paziński, Jacek Podsiadło, Redakcja magazynu Książki, Janusz Rudnicki, Katarzyna Sawicka-Mierzyńska, Marcin Sendecki, Rebecca Solnit, Agnieszka Sowińska, Magdalena Środa, Justyna Suchecka, Karolina Sulej, Katarzyna Surmiak-Domańska, Joanna Szczęsna, Natalia Szostak, Olga Tokarczuk, Katarzyna Wężyk, Olga Wróbel
Ocena 6,8
Książki. Magaz... Izabella Adamczewsk...
Okładka książki Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej Anna Bikont, Joanna Szczęsna
Ocena 7,6
Pamiątkowe rup... Anna Bikont, Joanna...
Okładka książki Książki. Magazyn do czytania nr 1 (58) / 2023 Justyna Bargielska, Anna Bikont, Anna S. Dębowska, Emilia Dłużewska, Paweł Goźliński, Ola Jasionowska, Miłada Jędrysik, Ignacy Karpowicz, Renata Lis, Weronika Murek, Jo Nesbø, Małgorzata I. Niemczyńska, Michał Nogaś, Dariusz Nowacki, Monika Ochędowska, Wojciech Orliński, Jacek Podsiadło, Maria Poprzęcka, Radek Rak, Redakcja magazynu Książki, Maciej Robert, Marcin Sendecki, Krzysztof Siwczyk, Dominika Słowik, Magdalena Środa, Maria Stiepanowa, Justyna Suchecka, Katarzyna Surmiak-Domańska, Natalia Szostak, Wisława Szymborska, Alicja Urbanik-Kopeć, Katarzyna Wężyk, Marcin Wicha, Olga Wróbel, Alejandro Zambra
Ocena 6,9
Książki. Magaz... Justyna Bargielska,...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Śladami żydowskich dzieci, które przeżyły wojnę



715 92 557

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
225 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
168
44

Na półkach: , , ,

Smutna, dająca wiele do myślenia. Dla mnie kolejna pozycja, dzięki której dowiedziałam się, jak nie wiele wiedziałam. Zresztą nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Losy uratowanych żydowskich dzieci, ich historie przetrwania i co się dalej z nimi działo, był dla mnie całkowitym novum. Człowiekowi się wydaje, że jak przyszło wyzwolenie i ta magiczna data 8 lub 9 maja 1945 r. to wszystko co złe się skończyło i nastała radości i beztroska... I tu przyszło zderzenie. Dałam 10, bo to jedna z pozycji, dzięki której poznałam kolejne karty historii, płakałam, niedowierzałam i dała mi dużo przemyśleń i refleksji.

Smutna, dająca wiele do myślenia. Dla mnie kolejna pozycja, dzięki której dowiedziałam się, jak nie wiele wiedziałam. Zresztą nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Losy uratowanych żydowskich dzieci, ich historie przetrwania i co się dalej z nimi działo, był dla mnie całkowitym novum. Człowiekowi się wydaje, że jak przyszło wyzwolenie i ta magiczna data 8 lub 9 maja 1945 r....

więcej Pokaż mimo to

avatar
43
40

Na półkach:

Anna Bikont wierna swojej tematyce, wygrzebuje losy ludzkie- 32 dwóch żydowskich dzieci ocalonych z Holocaustu z zachowanego rejestru Majzelsa działającego na rzecz CKŻP ( Centralnego Komitetu Żydów w Polsce) w latach 1947-48.
To nie jest zwykła publikacja, to efekt kieratu pracy kilku lat, gdzie mnóstwo podróży po kraju i po świecie, poniewierki, nocy hotelowych, kątem u kogoś, spotkań z ludźmi po traumie, wywiadów, licznych telefonów, agitacji i nadziei, szperactwa w archiwach, portalach, w zasobach prywatnych.
W swoim tropizmie, z pasją śledczego, inwigilatora, podglądacza, Anna Bikont zaangażowała koneksje i sztab ludzi: w kraju, Izraelu ( szczególnie Noam Zylberberg),w USA…razem szperali w tej enigmatyce archiwów z instynktem archiwisty, w publikacjach tożsamych, artykułach prasowych, portalach, archiwach prywatnych , bazy danych… aby dojść do konsensu, dotyczącego życia dzieci cudem ocalonych, ich życia w czasie wojny i po wojnie aż do wieku starczego.
Wszędzie dociera gdzie to możliwe, jakby posiadła nić Ariadny, wypytuje, łączy skrawki informacji, czyta pamiętniki, przegląda fotografie …aby zbudować z pietyzmem pełny dokument opowiadający daną historię genealogiczną.
Taki owoc pracy rangi elaboratu, w kontrapunkcie z pracą nad beletrystyką fabuły, jest niewspółmierny, wymaga szczególnego respektu i uznania, tym bardziej kiedy tematyka mroczna, przemilczana, a jakże na czasie gdy podsunie się analogię obecnego czasu : antysemityzm zmienił się w uzurpację jednej nacji do drugiej (Rosja –Ukraina) na oczach świata.

Autorka niejako od kuchni pokazuje jak dochodziła do sklecania życiorysów, w których etap dzieciństwa i adolescencji były piekłem tym świadomym i nieświadomym, etapem który wywracał wszystko w rysie osobowości łącznie z auto-nienawiścią do własnej tożsamości.
W swoim bilansie opisu biografii 33-trzech żydowskich dzieci z 12-stoma rozmawiała osobiście, reszta pomarła ale została sukcesja i w 18-stu przypadkach nawiązała kontakt.

Przedwstępnie wydaje się rozpoznać stan powojenny, z nieukształtowanym jeszcze ustrojem i z łapą komunizmu, konspiracją podziemia (NSZ i AK)i ciągle mającym się dobrze antysemityzmem w postaci nawet skrajnej ostentacji: pogromów i mordów.
Po pogromie kieleckim ( 1946 rok ) wielki exodus gdziekolwiek, kiedy jeszcze Palestyna nie była oficjalną izraelską autonomią. Z 220-sty tysięcy Żydów zostaje 88 tysięcy. Były szlaki emigracyjne przez zieloną granicę bez dokumentów za opłatą, ten niebezpieczny przez Rumunię (bandy UPA),ten bezpieczny ale w mylnym kierunku na zachód przez niemiecko-rosyjską strefę okupacyjną.
I w tym rozgardiaszu politycznym, gospodarczym, etnicznym była euforia wolności bez świadomości o stanie populacji etnicznej, szczególnie tej żydowskiej, niemalże szczątkowej.
Eksterminacja jakże skuteczna, pozostawiła jednak mnóstwo żyrowskich dzieci, sierot, wylazłych z obozów, z ukrycia, z poniewierki, z życia koczowniczego, z aryjskiej strony.
Jak mrowie zawiązywały się komitety żydowskie niczym heurystyczna siatka, niosące wsparcie dla nieporadności dziecięcej bez bliskich na rubieżach, zgliszczach, gdzie prócz martwej materii mieszkalnej wygasły wszelkie relacje. I jeszcze ta nietolerancja etniczna, efektem której były ataki linczu na żydowskie domy dziecka, szkoły, stołówki, chronione prócz straży wojskowej nieraz własnym sumptem przez żydowskie dzieci.

W tym gąszczu były dwa dominujące: CKŻP z domami dziecka (Otwock, Zabrze, Zakopane …) i Kogeneracja Druckera z domem w Łodzi, liczne komitety wyznaniowe i regionalne. Ich celem było za wszelką cenę, ratowanie tego co zostało z tożsamości narodowej, integracja w domach dziecka jako kwarantanny na czas emigracji do Palestyny i intensywne poszukiwania tych uratowanych i przetrzymywanych w polskich rodzinach, klasztorach, w polskich ośrodkach.
Szalała żydowska mania: nie pozwolić na zmianę wyznania i asymilację polską, kosztem nawet najwyżej ceny wykupu. Nawet nie wiedziano o statystyce, że z 1-go miliona żydowskich dzieci przed wojną ocalało zaledwie 5 tysięcy, ale wiedziano że garstka i ona była na wagę złota. Nie miało znaczenia, że dzieci dotknięte były kompleksem urazu lękowego, awitaminozą, niedorozwojem fizycznym (zwykle mały wzrost) i wszelką patogenezą: gruźlicą, krzywicą, tyfusem , nieraz zeszpecone i bliznami i odmrożeniami i nade wszystko z awersją do żydostwa - sprawczością ich stanu.
Majzels przypadkowo zajął wakat w Komitecie, i przez dwa lata podjął misję poszukiwania dzieci i ich agitacji do żydowskich domów dziecka lub żydowskich sierocińców z wizją zamieszkania w Palestynie lub w krajach optymalnych, zwykle tam gdzie krewni.
Rejestrował ze starannością swoje delegacje, personalia i namiary na dzieci ( w jego rejestrze figurowało 673-je dzieci) i efekty swojej pracy, co posłużyło Annie Bikont za inspirację.
To wyrywanie dzieci ( z ostoi stabilizacji ) trwało dwa lata, zanim stalinizm w imię reguł komunizmu, nie podyktował swoich warunków: likwidacja żydowskich domów dziecka, rozwiązanie polskiego odłamu Jointu jako źródło finansowania akcji żydowskich: integracyjnych i syjonistycznych, zatrzymanie legalnej i nielegalnej (tranzyty organizowane przez organizacje syjonistyczną Bricha) emigracji Żydów… powszechnym stała się kreacja wszystkiego pod ideologię socjalizmu i dyktatu władzy.

Anna Bikont odszukuje jak potoczyły się losy dzieci Majzelsa, dzieci urodzonych przed wojną, u jej progu i w czasie wojny. I ten zróżnicowany czas urodzenia niby błahy, tak ważny jest w aspekcie przeżycia doświadczeń eksterminacji i w nie mniej ważnym aspekcie asymilacji powojennej.
Autorka wysuwa konkluzje: dziecko wojny ( lat od 1do 4-ch ),jeszcze dzieciak, chronione piersią matki, w pełni nieświadome co wokół, odczuwa symptomatycznie emocje rodzica, ale samo nie doświadcza wojennego zła, w przeciwieństwie do dziecka przedwojnia , które jest już na tyle zdolne do każdej absorbcji, emocji, większej świadomości stanu , kiedy przeżycia traumatyzują osobowość.
Dziecko przedwojnia po stracie bliskich zachowuje w pamięci rodziców, rodzeństwo, krewnych, dziecko wojny sierota jest jak tabulo-rasa ma wymazaną tożsamość, mgliste obrazy, nie pamięta rodziców biologicznych, krewnych, nazwiska, ma przydaną inną identyfikację, tą narzucona przez zastępczych rodziców którzy uchronili je od zagłady- polskie personalia, preferencje wyznaniowe kształtowane wraz z wychowaniem.
Sugestywny tytuł „Cena” wskazuje , ze ocalone dziecko żydowskie było przedmiotem transakcji gdzie stawką była gratyfikacja pieniężna za przetrzymanie i koszty utrzymania, albo w postaci zapisu nieruchomości jako sukcesji po straconych rodzicach, dziadkach dziecka ( dom , plac, włości…) albo w formie dania możliwości emigracji i wsparcie na zachodzie opiekunom. Stawką powszechną wykupu była kwota, nieraz racjonalna nieraz wyimaginowana, ale zawsze to była pokusa i dylemat dla ludzi biednych jako silny zastrzyk materialny. Stawka był podnoszona z chciwości, kiedy dostrzeżono determinacje odzyskania dziecka i potencjał finansowy krewnych z zagranicy, jakby dziecko stało się towarem a wykupy kreowały nowy rynek transakcji. Symulowano skruszenie, miłosierdzie, konfabulowano historie, aby tylko stawka rosła.
Autorka zaznacza, że nie w każdym przypadku okup dawał gwarancję pozyskania dziecka żydowskiego przez Komitet albo Kogenerację Druckera. Rodzice zastępczy najczęściej bezdzietni, , w silnym instynkcie macierzyństwa nie chcieli oddać dziecka po wojnie, dążyli do adopcji która zazwyczaj była skuteczna, gdy nie było śladu po rodzicach biologicznych. Dziecko otoczone miłością, empatią opiekunów, nie było nawet świadome istnienia innego rodowodu i substytutu rodzicielstwa, mimo ze nawet w czasie życia szły sygnały z otoczenia, nie było parcia na wyjaśnianie czegokolwiek. Ale nawet to dziecko świadome swojego pochodzenia, zżyte z zastępczą rodziną, nie chciało przerywać silnej więzi, po cóż to życie na powrót w kanonie żydowskim pośród obcych, które jest piętnowane przez ogół i jest stygmatem wykluczenia, kiedy ma się w garści to w pełnej harmonii i szczęściu. Dziecko czuło zagrożenie agitacji, uciekało z zastępczego domu, kryło się, pokazywało swoją nawykłą wiarę katolicką jako mimikrę, manifestując jednoznacznie swoją opcję, nawet wtedy gdy opiekunowie byli w dylemacie oddać nie oddać, jakby rzecz.
Agitacja była silna. Aby dziecko wyrwać robiono to w asyście milicjantów, jako majestatu władzy i posłuszeństwa, albo podstawiano nieprawdziwych krewnych, podrabiano dokumenty.
Potem proces metamorfozy na wyznanie żydowskie, powolny, łagodny, mamiono w domu dziecka dobrym jadłem, ciuchami amerykańskimi, grzecznością i pochlebstwem, wprowadzano sukcesywnie celebrację świąt żydowskich, prelekcje syjonistyczne o kraju docelowym z dobrobytem i wizją.
W tych życiorysach pojawił się jeden, który jest przykładem niełatwego wyboru, i jaki by on nie był zasiewał krzywdę ludzką. Do matki przybranej wychowującej dziecko w wielkiej miłości kilka lat , zjawia się z roszczeniem o zwrot matka biologiczna. Dziecko jej nie zna, matka przybrana jest dla niej prawdziwą, zgodnie z prawem dziecka wraca do matki biologicznej.
Albo jak rodzic miał udowodnić , że to jego dziecko jeśli urodzone w ziemiance, na polu, podrzucone na łaskę komuś.
Przy sporach które zaszły na wokandę, sędzia orzekał powołując się nie na prawo ale na odruch serca, zostawiał dziecko w rękach kochających przybranych rodziców zamiast krewnym, którzy po wygraniu sprawy osadziliby dziecko w sierocińcu do momentu deportacji w miejsce ich zamieszkania.
Werdykty pomijały fakt wyznania, tożsamości narodowej, opierały się na rzeczywistej więzi uczuciowej dziecka, aczkolwiek były tendencja i prawidłowość uzależniona miejscem zamieszkania, w orzekaniu sądy w miastach orzekały po stronie Żydów, na prowincji po stronie opiekunów.

Autorka nie podejmuje analizy indyferentyzmu ludzkiego, tego makiawelicznego procederu, w którym nie istotne emocje ludzkie ale cel: ratowanie wspólnoty etnicznej. Czy Majzels zdawał sobie sprawę, widząc na oczy w swojej posłudze relacje dziecka, jego stan psychiczny aby siłą odrywać je od stabilizacji i szczęscia, zostawiając blizny w jego psychice. Cóż jest w końcu istotne w ludzkim humanitaryzmie, dobro jednostki czy ideologia.

Ale ta publikacja nie tylko o uratowanych dzieciach żydowskich, ale o Holokauście. Ten fenomenologicznie zwyrodniały akt anihilacji ludzkiej XX wieku, pozwolił na wyrzut obrazu natury człowieka, jakże uwikłanej miedzy dobrem a złem. Nie intruza, który wjechał z żądzą zabijania z chorą ideologią czystości rasy, ale człowieka w społeczności zniewolonej i spacyfikowanej gotowego ryzykować własne życie aby uratować to drugie, człowieka współczującego i empatycznego, a z drugiej strony ten typ zwyrodniały, gotowy posłać ze wskazem palca na śmierć sąsiada, kolegę, małe dzieci dlatego że inne albo dlatego aby zawłaszczyć jego mienie. Statystyki są bezwzględne, ktoś ustalił w pewnej prowincji, że w trzeciej fazie zagłady, kiedy nie było już gett a Żydzi ukrywali się w rozproszeniu , z 580-ciu Żydów zadenuncjowano lub zamordowano 500-set przez Polaków.
Autorka pokazuje proces eksterminacji ewoluujący do kulminacji masowego ludobójstwa. Szykany, pogarda, incydentalne egzekucje dla strachu, potem wyizolowanie w wymyślonych gettach gdzie czas biegł na przetrwanie. I stamtąd rodzice przerzucali każdym możliwym sposobem dzieci na stronę aryjską za pieniądze i koneksje dla ratowania ich życia, a Polacy którzy podjęli to wyzwanie ukrycia i opieki nad nimi po wojnie stawali sie potencjalnymi opiekunami aczkolwiek nie prawnymi. Likwidacja gett, przyspieszyło proces ratowania dzieci. Problem tkwił w przerzucie poza mury getta, albo w ucieczce podczas transportu do obozów zagłady, w zapłacie za przetrzymanie i odszukanie tych, którzy na ten zakazany proceder ukrycia dzieci żydowskich się zgodzą.
Zanim doszło do likwidacji gett, po licznych małomiasteczkowych pogromach było sporo żydowskich sierot cudem uratowanych , którzy błąkali się bezdomnie po prowincji szukając ukrycia. Adresat ukrycia zmieniały się jak w kalejdoskowpie, ale było też tak, że raz znalazłszy miejsce w zaciszu polskiej rodziny, dotrwali do końca, i stawali się jej koligatem.
Wielu żydowskich dzieci po wojnie powróciło z repatriacji w asyście już opiekunów.

Autorka dochodzi do sedna w kwestii motywacji ludzkiej w tym procederze. Pomijając asumpt profitu, o dziwo to nie przyjaźnie czy relacje, pchały ludzi do czynu ratowania z ryzykiem życia, ale ich inklinacje do przygód, cecha odrębności i skłonności do łażenia własnymi drogami, samodzielność i zapał i ochota do pomagania w imię nieokreślonego wolontariatu.
Nie bez powodu autorka insynuuje, ze dzieci zabrane przez przypadkowe osoby , miały większe szanse przeżycia, niż te oddane za honoraria lub rekompensatę.
Ileż sprytu, zabiegów, wymagało ukrycie dziecka. W pogotowiu musiało być alternatywne miejsce ukrycia, nowa tożsamość (nawet wyciąganie metryk urodzenia z parafii zmarłych aby schować dziecko od innym nazwiskiem ),uczono katolicyzmu jako dowód na aryjskość, chrzczono, a to dziecko zmuszano wręcz do ekstremalnej dyscypliny; w klaustrofobicznej skrytce, w milczeniu, bez reakcji na wszelkie bodźce, nieraz w ekskremencie, w brudzie, w robactwie…a ono aby przeżyć napinało do granic swoją inteligencję, aktorstwo, zaradność i cierpliwość– strach czynił cuda.

Następna kwestia to sposób traktowania tych dzieci, co wydaje się oczywiste, że wziąwszy dziecko pod swoje skrzydła dostarcza mu się wiele empatii i miłości z racji jego statusu. Dziecko pokochało się jak własne, gdy nie miało się własnych instynkt macierzyński był silny, ale i w rodzinach dzietnych to nowe jakby stało się kolejnym z urodzenia. Ale było też ten stygmat odszczepienia w tyle głowy, dziecko było wykorzystywane po wojnie do prac szczególnie na wsiach, do matkowania, do posługi, wszelkich prac gorszego sortu.
Co więcej traktowanie nie tylko w sferze rodzinnej ale w każdym możliwym społecznym środowisku: w szkole, w klubie, organizacjach rówieśniczych, w pracy. To piętno bycia Żydem, było niewymazywalne, dziecko w szkole było popchnięte, bite, linczowane werbalnie… kto pomyślał, ze przeszło traumę wojenną, że straciło bliskich, że nie ma tożsamości, wszystko co ma to tylko substytut. Stąd jego próby samobójcze, awersja do pochodzenia, nienawiść do żydostwa albo gdy silna psychika wyrobienie odporności i znieczulicy na każde ludzkie zło, stan emocji wybity z granic normalności.

Nie mniej istotnym jest życie dorosłe dzieci żydowskich w kontekscie skazy traumą wojenną. Wielu poszło indywidualną strategią. Niektórzy w ogóle do tego nie wracali, przeszłość była jak tabu, dla znajomych, dzieci, wyznacznikiem życia było tu i teraz. Walczono z dylematem: zapomnieć czy pamiętać.
Wychowani w zastępczej rodzinie, w katolicyzmie, prowadzący polskie życie, wykreślili prawdziwy antenat, do końca życia ukrywali prawdę, kiedy nawet ta tajemnica drażniła i chciałoby się ja wreszcie z siebie zedrzeć.
Ci co wyemigrowali do Palestyny, odnaleźli spokój, wsparcie i dziedzictwo w swoim państwie i narodzie, dla pamięci nie zapominali o zaszłości, stali się wszak „częścią kolektywnej historii”
Ci co wyemigrowali na zachód (USA, Argentyna,…) nie okazali się dotknięci defetyzmem i psychicznym kalectwem, wręcz z uporem weszli w wymogi nowej egzystencji, pokazując wszem i wobec hardość i zdolność do pracy ponadnormatywnej, do edukacji, do sukcesu. Tam nikt nie pytał o nic, rzucili ten balast przeszłości wdzięczni w duchu że los dał im drugie życie.

Dla tych, którzy ratowali Yad Vashem (Instytut Pamięci Narodowej w Jerozolimie) wyszedł z inicjatywą założenia listy Sprawiedliwych. Lista jest jaka jest aczkolwiek kontrowersyjna. Pośród wielu uhonorowanych, nie ma na tej liście wielu, których heroizm był jednoznaczny.
Znalazło się wielu tych, których dzieło ratowania nie było klarowne, naznaczone korzyścią, przerysowane wdzięcznością ocalonych.

Publikacja jest pewną autorska sugestią w kontekście podejścia do analizy przeszłości. To nie Żydzi winni mieć dług wdzięczności tym,którzy uratowali ich od śmierci, to świat ma moralny dług wobec Żydów i wobec tych którzy im pomagali. Urodzili się do życia a nie do niesłusznej śmierci. To nie pomnik z kamienia lub marmuru jest wyrazem pamięci ale każdy opis ich męczeństwa aby tkwił w sercach i umysłach ludzkości na zawsze.
Ponadto dalej idąc tym tropem, jest tak że jest pustka po zapomnianej populacji, która niegdyś miała się dobrze, i nagle ktoś znajduję się, jak Anna Bikont kogo drażni to niewypełnienie i odczuwa misję wydarcia z niepamięci strzępek życia tych ludzi, tworząc ich biografie.
Życiorysy czyta się jak beletrystykę awanturniczą, pełną sensacji napięć i suspensów, niejeden posłużyłby na materiał scenariusza, jest tak obfity w zdarzenia, ekscesy, ekstremalne ludzkie przeżycia, którym nie łatwo dać wiarę, że miały miejsce. Restytucja życiorysu w dwóch totalitaryzmach XX wieku, pokazuje potencjał natury ludzkiej, tej złowieszczej, zamaskowanej tak łatwo uwalnianej w sprzyjających warunkach jak chociażby fascynacja ideologią, i tej wspaniałej jej strony - humanizmu ludzkiego gdzie życie bliźniego jest jak własne, a nieraz cenniejsze.

Anna Bikont wierna swojej tematyce, wygrzebuje losy ludzkie- 32 dwóch żydowskich dzieci ocalonych z Holocaustu z zachowanego rejestru Majzelsa działającego na rzecz CKŻP ( Centralnego Komitetu Żydów w Polsce) w latach 1947-48.
To nie jest zwykła publikacja, to efekt kieratu pracy kilku lat, gdzie mnóstwo podróży po kraju i po świecie, poniewierki, nocy hotelowych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
308
64

Na półkach: , ,

Kontynuacja mojej podróży wokoło poszukiwania żydowskich dzieci po wojnie. Wcześniej przeczytałam "Dzieci żydowskie w klasztorach. Udział żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich w Polsce w latach 1939-1945" Ewy Kurek.
Bardzo dobra publikacja. Autorka odnosi się w niej do zapisków Lejba Majzelsa. Jestem pod wrażeniem, ile można dowiedzieć się z archiwów po tylu latach. Jestem pod wrażeniem, że autorce udało się dotrzeć do tylu żydowskich rodzin.

Kontynuacja mojej podróży wokoło poszukiwania żydowskich dzieci po wojnie. Wcześniej przeczytałam "Dzieci żydowskie w klasztorach. Udział żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich w Polsce w latach 1939-1945" Ewy Kurek.
Bardzo dobra publikacja. Autorka odnosi się w niej do zapisków Lejba Majzelsa. Jestem pod wrażeniem, ile można dowiedzieć się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
469
274

Na półkach: ,

Anna Bikont rusza śladami Lejba Majzelsa, który przeszukuje powojenną Polskę wysupłując ze wsi i miasteczek porzucone przez rodziców żydowskie dzieci. I jak to bywa w wojenno-powojennej zawierusze nic nie jest tu przejrzyste, nic czarno-białe. Rozpacz rodziców łączy się z nadzieją na życie, rozstanie na rychłe spotkanie, wiara w dobro człowieka z codzienną walką o przetrwanie. Bieda z ubóstwem, chciwość z dobrocią serca, a pamięć - z zapominaniem.
To nie jest łatwa lektura. Ogrom pracy, jaką autorka włożyła w samodzielne poszukiwania i spisanie usłyszanych czy odnalezionych historii (oraz dzieci) jest wręcz onieśmielający. "Cena" przytłacza wiadomościami, zasypuje imionami, miejscami i zdarzeniami. W pewnej chwili doznałem pewnego przesytu informacji, ale z drugiej strony to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Są tu niewygodne pytania i jeszcze mniej wygodne odpowiedzi, tak jak historia, której wyprzeć się nie da (choć można o niej zapomnieć).
Czytajcie zatem Annę Bikont, niech Wam będzie nieswojo, duszno. Wsłuchajcie się w dźwięk brzęczących monet, w szepty i tajemnice skrywane w sąsiednim budynku, za szafą, w ziemiance. Poczujcie, jak z każdym mijanym dniem mniej jest świata, który Was otaczał. Jak znika Wasze imię, ginie Wasze dzieciństwo, a twarze rodziców zasłania nieprzezierna mgła zapomnienia. I kiedy wszystko powstaje na nowo, a to co dookoła wydaje się prawdą, przychodzi ten, który twierdzi, że jest zupełnie odwrotnie.

Anna Bikont rusza śladami Lejba Majzelsa, który przeszukuje powojenną Polskę wysupłując ze wsi i miasteczek porzucone przez rodziców żydowskie dzieci. I jak to bywa w wojenno-powojennej zawierusze nic nie jest tu przejrzyste, nic czarno-białe. Rozpacz rodziców łączy się z nadzieją na życie, rozstanie na rychłe spotkanie, wiara w dobro człowieka z codzienną walką o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1170
254

Na półkach: ,

Praca Anny Bikont, polegająca na utrwalaniu niewygodnej dla wielu Polaków przeszłości, stanowi dla mnie ogromną wartość. Książkę czytałam po kilka stron dziennie i często musiałam przerywać lekturę, ponieważ ogrom cierpienia, krzywd i nienawiści był po prostu nie do wytrzymania. Sama jestem matką, możliwe więc, że czytając o złym traktowaniu żydowskich dzieci, tylko dlatego że są Żydami Nie mogę pojąć, dlaczego te same rodziny, które biegały do kościoła i klęczały godzinami pod krzyżem, potrafiły z zimną krwią zamordować, wydać Gestapo lub przepędzić, co także oznaczało śmierć, dziecko, którego rodzice zostali brutalnie zamordowani. Powojenny polski świat nie miał litości dla żydowskich sierot. Nieliczne rodziny, które, nierzadko, z braku własnych dzieci, przyjęły żydowskie sieroty i je ochrzciły, wpajały im później antysemityzm i przeświadczenie, że być Żydem, oznacza bycie gorszym. Te rodziny uważały, że woda chrzcielna zmywa pochodzenie z adoptowanego przez nich dziecka. Niestety…nierzadko recytacja katolickich modlitw ratowała życie.

To przejmująca i do bólu prawdziwa publikacja, pokazująca wojenne i powojenne realia w Polsce i ścieżki życia żydowskich sierot, do których udało się dotrzeć Annie Bikont. Chylę czoła przed latami jej pracy, setkami przerzuconych stron w archiwach i tysiącami pokonanych kilometrów, aby dotrzeć do prawdy. Wstydzę się za ludzi, których bezpodstawna nienawiść zniszczyła kruchą, dziecięcą psychikę żydowskich sierot. Jest mi przykro, że ludzie, którzy uważali się za katolików, potrafili z zimną krwią skazywać swoich sąsiadów na śmierć.

Praca Anny Bikont, polegająca na utrwalaniu niewygodnej dla wielu Polaków przeszłości, stanowi dla mnie ogromną wartość. Książkę czytałam po kilka stron dziennie i często musiałam przerywać lekturę, ponieważ ogrom cierpienia, krzywd i nienawiści był po prostu nie do wytrzymania. Sama jestem matką, możliwe więc, że czytając o złym traktowaniu żydowskich dzieci, tylko dlatego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1246
180

Na półkach:

Nie od dziś wiadomo, że antysemityzm w Polsce był, jest i będzie. Na pewno wiele osób po przeczytaniu książki Anny Bikont czuje się "niekomfortowo". Pamiętajmy jednak, że sytuacje takie, jak morderstwa dla zysku na osobach pochodzenia żydowskiego, szantaż czy wydawanie ich w ręce okupanta miały miejsce i to co możemy przeczytać w tej lekturze nie jest wymysłem autorki! "Ludzie ludziom zgotowali ten los", to zdanie dotyczy wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do nieszczęścia innego człowieka!

Nie od dziś wiadomo, że antysemityzm w Polsce był, jest i będzie. Na pewno wiele osób po przeczytaniu książki Anny Bikont czuje się "niekomfortowo". Pamiętajmy jednak, że sytuacje takie, jak morderstwa dla zysku na osobach pochodzenia żydowskiego, szantaż czy wydawanie ich w ręce okupanta miały miejsce i to co możemy przeczytać w tej lekturze nie jest wymysłem autorki!...

więcej Pokaż mimo to

avatar
131
39

Na półkach: ,

*
Geszeft – interes handlowy, zwłaszcza nieuczciwy (Słownik języka polskiego PWN)
*

Nie ostygły jeszcze piece nazistowskich krematoriów, a już zaczyna się kupczenie ludzkim życiem, tym razem tym najmłodszym. Bikont podąża śladami Lejba Majzelsa, żydowskiego działacza społecznego, który w zakamarkach tuż-powojennej Polski usiłuje odnaleźć żydowskie dzieci, poukrywane w rodzinach chrześcijańskich. W roku 1947 rozpoczyna się wielki targ, mający najmłodszych przywrócić na łono społeczności żydowskiej, a ich polskim opiekunom – przynieść korzyści.

Autorka dokonuje wręcz niemożliwego: śledząc losy dzieci z tzw. „listy Majzelsa”, udaje jej się nawiązać kontakt z tymi nadal żyjącymi lub ich rodzinami; nie ustaje w wysiłkach spisania tego, co nadal domaga się spisania, zanim spisywanego świata i jego mieszkańców za moment już nie będzie. Z uporem kancelisty, Bikont przeszukuje spisy, internet, zagląda pod każdą podszewkę. Jak gorliwy archiwista antysemityzmu Götz Aly, Autorka znów wyciąga z szuflady niewygodne. Przypomina, że pod parasolem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata niestety, lecz nie zmieszczą się wszyscy.

(…) Fela trafiła do żydowskiego środowiska w 1956 – roku Października. Wolno już było okazywać antysemityzm. W Bielawie nauczycielka pobiła do krwi dziesięcioletnią dziewczynkę: „Nie tu, tylko w Palestynie jest twoje miejsce.” Takich przypadków było więcej. (…)

*
Geszeft – interes handlowy, zwłaszcza nieuczciwy (Słownik języka polskiego PWN)
*

Nie ostygły jeszcze piece nazistowskich krematoriów, a już zaczyna się kupczenie ludzkim życiem, tym razem tym najmłodszym. Bikont podąża śladami Lejba Majzelsa, żydowskiego działacza społecznego, który w zakamarkach tuż-powojennej Polski usiłuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
131
107

Na półkach:

"Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie" Anny Bikont to niezwykły i przejmujący dokument. Autorka przekazała nam pracowicie zgromadzony materiał w sposób skoncentrowany, ciekawy i przystępny dla czytelnika.

Bolesna historia dzieci okaleczonych na całe życie przez brutalność ludzi i czasów, w których przyszło im żyć.

Bezduszność, ekstremalny materializm i przedmiotowe traktowanie tych młodziutkich istnień przez ludzi, którzy mieli im zapewnić bezpieczeństwo, doprowadziło do blokady w przekazie wspomnień, które mogłyby wiele wyjaśnić.

W okresie międzywojennym w wielu krajach Europy antysemityzm był niezwykle nasilony a Polska nie była tutaj wyjątkiem. W coraz liczniej publikowanych wspomnieniach ocalałych dzieci holokaustu i ich rodzin - Polacy "plasują" się na haniebnej pozycji.

Po każdej kolejnej lekturze o podobnej treści stwierdzenie, że nie byłoby holokaustu bez antysemityzmu Polaków nabiera coraz wyraźnieszych kształtów. Wydaje się, że II Wojna światowa i "ostateczne rozwiązanie" hitlerowskich Niemiec na Żydowskim narodzie, rozwiązał ręce wielu Polakom do ohydnych nadużyć.

Ciekawe, że wszystkim obrażonym na wypływającą prawdę o aktywnym udziale naszych rodaków w martylorogi Żydów nic nie mówi fakt, iż obecnie Żydzi wolą Niemców niż Polaków?

Lekturę polecam wszystkim pragnącym coraz szerzej spojrzeć na naszą haniebną przeszłość.

"Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie" Anny Bikont to niezwykły i przejmujący dokument. Autorka przekazała nam pracowicie zgromadzony materiał w sposób skoncentrowany, ciekawy i przystępny dla czytelnika.

Bolesna historia dzieci okaleczonych na całe życie przez brutalność ludzi i czasów, w których przyszło im żyć.

Bezduszność, ekstremalny materializm i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
572
326

Na półkach:

IG:ksiazki_wloczykija
To niewątpliwie wyjątkowe i poruszające dzieło, które zagłębia się w mroczną historię powojennego świata i tragicznych losów dzieci, które przeżyły Zagładę tylko po to, by znaleźć się w trudnej sytuacji, będąc pod opieką Polaków. Ta niezwykła opowieść, oparta na starannym śledztwie, stanowi głębokie i przemyślane spojrzenie na to, jak cenne jest życie każdego dziecka oraz jak trudno jest odnaleźć tożsamość po tak traumatycznym przeżyciu.

Autorka opowiada historię Lejba Majzelsa, pracownika Centralnego Komitetu Żydów w Polsce, który od maja 1947 do sierpnia 1948 roku podejmuje się zadania odnalezienia pięćdziesięciorga dwojga dzieci, które w wyniku Zagłady znalazły się pod opieką Polaków. Każdy jego wyjazd, każda próba odnalezienia tych dzieci jest dokładnie udokumentowana, co tworzy niezwykłą kronikę tego trudnego zadania. Życie każdego z tych żydowskich dzieci ma swoją cenę, a Lejb Majzels jest ich niezłomnym obrońcą.

Anna Bikont, z ogromnym zaangażowaniem i precyzją, podejmuje się powtórzenia próby odnalezienia tych dzieci siedemdziesiąt lat później. Jej dociekliwość i wyjątkowa zdolność do zgłębiania archiwaliów oraz prowadzenia rozmów z osobami, które z różnych powodów uciekły od przeszłości, stanowi nieoceniony wkład w odkrywanie tajemniczych losów tych dzieci. To właśnie jej staranność i determinacja prowadzą ją w coraz bardziej niewiarygodne miejsca i historie.

Najważniejszym walorem tej książki jest sposób, w jaki Anna Bikont ukazuje trudności i wyzwania, jakie stawiane są przed ocalałymi z Zagłady oraz ich rodzinami. Czytelnik poznaje historie ludzi, którzy musieli podejmować trudne decyzje, wybierać między zdradzaniem tożsamości a ocaleniem życia, między rodziną biologiczną a rodziną adopcyjną. Ta opowieść nie tylko odkrywa trudne wybory, ale również pokazuje, jak trudno jest niekiedy wrócić do przeszłości, odnaleźć swoją tożsamość i wspominać traumy.

To nie tylko książka historyczna, ale również głęboko ludzka. Pokazuje, że troska o drugiego człowieka, niezależnie od jego tożsamości czy narodowości, jest cechą niezwykle cenną. Anna Bikont, wraz z bohaterami książki, stawia pytanie o cenę życia i ludzkiej godności, co jest niezmiernie ważne w obliczu tragedii Holocaustu.

To nie tylko fascynujące reporterskie śledztwo, ale także ważne dzieło literatury faktu, które pozwala zrozumieć trudną rzeczywistość powojennego świata i losy tych, którzy przeżyli Zagładę. Anna Bikont w swojej książce rzuca nowe światło na historię i czyni to z empatią, szacunkiem i głębokim zrozumieniem dla bolesnych wyborów, jakie musieli podjąć jej bohaterowie

IG:ksiazki_wloczykija
To niewątpliwie wyjątkowe i poruszające dzieło, które zagłębia się w mroczną historię powojennego świata i tragicznych losów dzieci, które przeżyły Zagładę tylko po to, by znaleźć się w trudnej sytuacji, będąc pod opieką Polaków. Ta niezwykła opowieść, oparta na starannym śledztwie, stanowi głębokie i przemyślane spojrzenie na to, jak cenne jest życie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
496
272

Na półkach:

W 1947 r. Lejb Majzels zostaje zatrudniony przez Centralny Komitet Żydów Polskich jako emisariusz, który ma za zadanie odwiedzić chrześcijańskie rodziny i odebrać od nich żydowskie dzieci. W większości przypadków rola mężczyzny polega na negocjowaniu sumy pieniędzy lub dogadaniu przepisania nieruchomości dziedziczonych przez chłopca lub dziewczynkę. Polacy bowiem żądają zwrotu poniesionych podczas II wojny światowej kosztów. Majzels robi to wszystko na zlecenie organizacji żydowskich, które po 1945 r. chcą odbudować doszczętnie rozbite społeczeństwo.

Jest zatem 1947 r. i Majzels rusza w podróż po Polsce. A dzięki Annie Bikont my udajemy się wraz z nim, bo autorka współcześnie pokonuje trasę mężczyzny. Reporterka nie tylko jedzie jego drogą, ale również szuka dzieci z listy Majzelsa, śledzi ich losy i w efekcie udaje jej się dotrzeć do większości osób. Te słowa nie oddają, jak tytaniczną pracę Bikont wykonała, opowiadając te kilkadziesiąt historii, bo są one również podparte źródłami. Pierwsze czego obawiałem się przy okazji tej książki, to, że autorka chętnie będzie wchodzić w dygresję i rozszerzy powieść o wątki poboczne. Niestety, ale rozbudowa o osoby z dalszego planu wprowadza zamęt i niepotrzebnie wydłuża rozdziały, jednocześnie zdejmując naszą uwagę z danego bohatera (np. rozdział z Majorkiem).

Obawiałem się też tego, że opowieść będzie dosyć jednostronna, ale na szczęście Bikont szybko zamknęła mi usta. „Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie” to jeden z najsmutniejszych i jednocześnie najbardziej wstrząsających reportaży, jaki przeczytałem. Autorka nie tylko opowiada o poszukiwaniach dzieci, ale kreśli obraz Polski w latach 1942-1947. Kraju wrogiego, pełnego napięć i wściekłego (i powszechnego) antysemityzmu oraz ludzi nastawionych głównie na zysk. Z relacji Bikont jasno wynika, że dla niektórych wojna wcale nie skończyła się w 1945 r., dobro nie zawsze wygrywa ze złem, ale na szczęście nieśmiało z tej historii przebija się nadzieja. Są nią wszyscy ci, którzy w parszywych czasach zachowali resztki człowieczeństwa.

W 1947 r. Lejb Majzels zostaje zatrudniony przez Centralny Komitet Żydów Polskich jako emisariusz, który ma za zadanie odwiedzić chrześcijańskie rodziny i odebrać od nich żydowskie dzieci. W większości przypadków rola mężczyzny polega na negocjowaniu sumy pieniędzy lub dogadaniu przepisania nieruchomości dziedziczonych przez chłopca lub dziewczynkę. Polacy bowiem żądają...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    594
  • Przeczytane
    253
  • Posiadam
    52
  • 2023
    19
  • Teraz czytam
    17
  • 2022
    15
  • Reportaż
    12
  • Legimi
    7
  • Historia
    7
  • Literatura faktu
    6

Cytaty

Więcej
Anna Bikont Cena. W poszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne