Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2022-01-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-01-20
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382341935
- Tagi:
- literatura polska wspomnienia
"Ustawiono nas czwórkami, zaraz za bramą główną obozu. To wtedy pierwszy raz padło w naszym kierunku stwierdzenie, że jesteśmy „kobietami pistoletami”. Rozejrzałam się dookoła. Wszędzie był widok biednych i cierpiących ludzi".
Maria Kowalska, pseudonim "Myszka", sanitariuszka z pułku "Baszta". Jako siedemnastolatka wstąpiła do konspiracji, by potem pomagać rannym. Koniec Powstania Warszawskiego był dla niej początkiem piekła. W grupie czterdziestu sanitariuszek i łączniczek z powstania trafiła do pierwszego i najdłużej działającego na polskich ziemiach obozu koncentracyjnego - Stutthof. Były to jedyne Polki o statusie jeńców wojennych, które trafiły do obozu. Wcielone w mundurach i z opaską powstańczą na rękach wzbudzały szacunek i chęć pomocy ze strony innych więźniów, ale też niechęć czy zazdrość. Odważnie żądały respektowania praw jeńców wojennych i śpiewały okupacyjne piosenki. Stanowczo sprzeciwiły się włożeniu obozowych ubrań i naszyciu numerów. Ich historia to opowieść o kobiecej przyjaźni i solidarności jako szansie na przetrwanie w obozie.
Poruszająca opowieść jednej z ostatnich żyjących kobiet pistoletów. Jak w warunkach obozowych wziąć odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za całą grupę kobiet jeńców? Czy mimo wsparcia ze strony innych pojawiły się chwile zwątpienia? W jaki sposób "Myszce" udało się uciec z marszu śmierci?
Rozmowa z wyjątkowym świadkiem historii.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Wyróżniona opinia
Kobiety pistolety. Maria Kowalska w rozmowie z Wiktorem Krajewskim
“Nie wszystkie rany są jeszcze zabliźnione, ale nie powiem, że potrzeba na to czasu, bo skłamałabym. Niektóre nie zabliźniły się do końca i już wiem, że to nigdy nie nastąpi. Ale muszę z tym żyć. Nauczyłam się akceptować i przyzwyczaiłam się do nich. Nie jestem w tym wyjątkowa. Takich jak ja są setki. Z mojego pokolenia każdy skrywa blizny, tylko nie każdy chce się do nich przyznać”. “Kobiety pistolety” to historia pani Marii Kowalskiej- sanitariuszki z pułku Baszta- spisana przez Wiktora Krajewskiego. Historia bardzo niezwykła, bo pani Maria była jedną z czterdziestu kobiet, które po powstaniu trafiły do obozu w Stutthofie. Były jedynymi Polkami o statusie jeńców wojennych, które trafiły do obozu. Mówiono na nie “kobiety pistolety” i przyznaję, że nie pamiętam bym kiedykolwiek wcześniej zetknęła się z tym określeniem, więc tym bardziej byłam zaciekawiona tą historią. Sama bohaterka książki przyznaje, że mało się o tym pisze i mówi. Tym bardziej cieszy fakt, że “Myszka” zdecydowała się opowiedzieć o swoich losach. Wiktor Krajewski oddaje głos pani Marii, książka to wywiad, gdzie autor jedynie podsuwa temat do rozmowy, zadaje pytania, a opowieść po prostu płynie. Bohaterka to kobieta zwykła i niezwykła. Sama o sobie wypowiada się bardzo skromnie, nie widzi swojego bohaterstwa i poświęcenia- wszystko co robiła była naturalną koleją rzeczy. W takich relacjach zawsze uderza mnie jak mocno zmieniało się życie podczas wojny. Pierwsza część wywiadu jest bardzo spokojna, wręcz sielankowa, bo pani Maria opowiada o rodzinie i czasach przed rokiem 1939. Później nastają ciężkie czasy, wojna powstanie Stutthof, marsz śmierci. Książka ożywa dzięki zdjęciom, których jest tutaj mnóstwo. Mam jedynie niedosyt, że książka jest krótka, mam wrażenie, że nie wszystko zostało opowiedziane. Miałam nadzieję na poznanie powojennych losów rodziny pani Marii, przeczytania czegoś więcej o jej mężu i ich wspólnej drodze. Czy to celowy zabieg? Czy pani Maria nie chciała o tym mówić? Na początku zaznacza, że są historie, o których nie ma sensu opowiadać. “Nie o wszystkim jednak się mówi i nie wszystko się wspomina”... Mówi się, że o wojnie napisano już wszystko. Mnóstwo jest relacji powstańców czy byłych więźniów obozu. Ciągle jednak żyją świadkowie tych zdarzeń i ich historie są spisywane. Dlaczego? Bo ich czas mija. Już niedługo nie pozostanie żaden świadek, ich życie i opowieści są na wagę złota. “Los był poniekąd w naszych rękach, mimo że zostały one związane kolczastym drutem”.
Książka na półkach
- 91
- 50
- 10
- 9
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Podczas czytania miałam wiele różnych myśli, widać że dla Pani Marii są to bardzo bolesne wspomnienia i nie bardzo chce do nich wracać (na niektóre pytania odpowiada zdawkowo) czemu się nie dziwie. Warto znać takie historie, postawy pełne heroizmu. Nie oceniam w gwiazkach.
Podczas czytania miałam wiele różnych myśli, widać że dla Pani Marii są to bardzo bolesne wspomnienia i nie bardzo chce do nich wracać (na niektóre pytania odpowiada zdawkowo) czemu się nie dziwie. Warto znać takie historie, postawy pełne heroizmu. Nie oceniam w gwiazkach.
Pokaż mimo toMaria Kowalska jest jedną z ostatnich żyjących kobiet z tak zwanej grupy kobiet pistoletów. Czterdzieści łączniczek i sanitariuszek Powstania Warszawskiego po kapitulacji trafiło do obozu koncentracyjnego Stutthof. Wcześniej o nich nie słyszałem, dlatego cieszę się, że taka książka powstała. Wiktor Krajewski przeprowadził wywiad z Marią Kowalską pseudonim „Myszka”. Kobieta niezwykle skromna, na stwierdzenia, że jest bohaterką zaprzecza i mówi o poczuciu obowiązku. Szkoda, że książka jest krótka. Jednak uważam, że lepsza taka niż żadna. To świadectwo naocznego świadka, bohatera tych strasznych wydarzeń. Wzbogacona o zdjęcia i przedstawiająca obóz koncentracyjny, który nie jest głęboko zakorzeniony w naszej świadomości. Nie jest tak „znany” jak chociażby Auschwitz. A o takich miejscach trzeba pamiętać.
„Dopiero później dowiedziałam się, że brama Stutthofu zwana była wśród więźniów bramą śmierci. Gdy się ją przekroczyło, przestawało się być człowiekiem, przestawało się mieć prawa, przestawało się mieć imię, nazwisko, cokolwiek. O ludzkiej godności nikt tam nie słyszał. Ona po prostu nie istniała. Słyszałam o tym, że z czasem przeludnienie było ogromne. W niektórych dokumentach znajdują się informacje, że w obozie panował przeraźliwy głód. Z powodu braku pożywienia dochodziło między więźniami do kanibalizmu. Gdy nie było już nawet gnijącego jedzenia, ludziom nie pozostawało nic innego, jak jeść siebie nawzajem. W obozie niektórzy stawali się zwierzętami. Wygrywał silniejszy”.
Maria Kowalska jest jedną z ostatnich żyjących kobiet z tak zwanej grupy kobiet pistoletów. Czterdzieści łączniczek i sanitariuszek Powstania Warszawskiego po kapitulacji trafiło do obozu koncentracyjnego Stutthof. Wcześniej o nich nie słyszałem, dlatego cieszę się, że taka książka powstała. Wiktor Krajewski przeprowadził wywiad z Marią Kowalską pseudonim „Myszka”. Kobieta...
więcej Pokaż mimo toMuszę przyznać, że z terminem "kobiety pistolety" spotkałam się po raz pierwszy. Byłam ciekawa każdej informacji jaką zdobędę na temat młodych kobiet biorących udział w Powstaniu Warszawskim...
Książkę dostałam i miałam nadzieję, że zaspokoi moją ciekawość. Tak się jednak nie stało.
To właściwie nawet nie tyle wywiad z sanitariuszką z pułku Baszta, a jej autobiografia przedstawiona w formie wywiadu. Bez wątpienia ciekawym można nazwać jej historię o życiu, młodości i przeprowadzkach, ale... Autor zaznaczał, że to ma być rozmowa/wywiad z ostatnią żyjącą "kobietą pistoletem"... Oczekiwałam, że dzięki temu dowiem się sporo o działaniach wojennych, obozie... A większość książki to powtarzająca się historia o przeprowadzkach, miłostkach i tym podobne. Nie wątpię, że jest to część życia - co więcej - dobrze się ją czytało, ale gdy przyszedł moment, że temat schodził na Powstanie Warszawskie, Obóz - to nagle był urywany, milknął, ucinał się.
Nie tego oczekiwałam po żywym świadku historii.
Jestem gotowa uszanować wolę pani Marii, która nie chciała o pewnych rzeczach opowiadać, ale przez to w moich oczach książka traci sporo.
Kolejny duży minut - autor wywiadu, albo nie miał na niego do końca pomysłu, albo zostawił go samopas świadomie i chciał nabić stron. Mamy kilkakrotne powtarzanie wątków, bardzo duży chaos... Choć można to zaakceptować w rozmowie, to książka powinna być chronologiczna lub chociażby ułożona tematycznie. Tutaj mamy misz-masz. W mojej ocenie niezbyt udany.
Kolejny problem, na który już ktoś zwracał nawet uwagę, to opinia członkini powstania wobec której autor wywiadu pozostaje bezstronny, bezkrytyczny i nawet nie zaczyna rozwijać tematu. (Opinia ta jest typowo subiektywna - Pani Maria bardzo chętnie i pewnie broni wszystkich swoich działań i z dużą łatwością piętnuje innych. Choć można takie słowa zaakceptować z ust tej kobiety - jest to nawet całkiem normalne była w końcu nie tylko świadkie ale przede wszystkim uczestnikiem, to brak reakcji pana Krajewskiego sprawia, że książka spada w mojej ocenie niżej) Brak reakcji na krytyczne słowa Pani Marii wobec każdej osoby, która dokonała innego wyboru niż ona sprawia, że na książkę zaczęłam patrzeć 'przez palce. Coś co mogło być rewelacyjną pozycją - ze względu na rzadko poruszany temat - jest dla mnie typową drukowanką na kasę. W pewnych momentach miałam wrażenie, jakby to zabiło tę książkę i głębię bohaterki.
Szkoda, bo mogło być świetnie.
Mimo wszystko cieszę się, że mogłam troszkę poznać losy kobiety, która walczyła o wolną Polskę.
(Jakakolwiek krytyka w ocenie książki nie dotyczy osoby Pani Marii i jej poglądów i zapatrywań, a osoby która z nią rozmawiała oraz redaktorów książki.
Muszę przyznać, że z terminem "kobiety pistolety" spotkałam się po raz pierwszy. Byłam ciekawa każdej informacji jaką zdobędę na temat młodych kobiet biorących udział w Powstaniu Warszawskim...
więcej Pokaż mimo toKsiążkę dostałam i miałam nadzieję, że zaspokoi moją ciekawość. Tak się jednak nie stało.
To właściwie nawet nie tyle wywiad z sanitariuszką z pułku Baszta, a jej autobiografia...
Kobiety pistolety to poruszająca historia Marii Kowalskiej, sanitariuszki z pułku Baszta i byłej więźniarki najdłużej działającego obozu koncentracyjnego Stutthof, opowiedziana w wywiadzie z Wiktorem Krajewskim jej własnymi słowami, przez które prześwitują mądrość, szczerość i niezabliźniony smutek.
Na przestrzeni stron poznajemy historię życia Marii Kowalskiej, która oprowadza czytelnia po swych wspomnieniach od szczęśliwych lat dziecięcych, przez łamiące serce Powstanie Warszawskie oraz obóz koncentracyjny, po powojenne życie w rozłamanej, przerażającej rzeczywistości.
Z przyjemnością poznałam bliżej postać Marii Kowalskiej, przemiłej i stanowczej staruszki, lecz jest to tytuł, który według mnie zasługuje na miano (auto)biografii, w której uwaga zostaje przede wszystkim poświęcona latom poprzedzającym i następującym po wojnie. Osoby łaknące dokładnej i pełnej wiedzy na temat Powstania Warszawskiego lub funkcjonowania niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Stutthof powinny sięgnąć po inny tytuł, ponieważ ten nie zaspokoi ich głodu wiedzy.
Dodatkowo z wielką przykrością odkryłam, że Marsze Śmierci w tej pozycji nie doczekały się wielkich liter wyrażających szacunek względem Poległych, zostały umniejszone do „marszy śmierci”. W Marszach Śmierci zginęło kilkadziesiąt tysięcy wygłodzonych i wymęczonych więźniów. Mam nadzieję, że Wydawnictwo Prószyński zmieni swoje postępowanie w przyszłości.
Kobiety pistolety to poruszająca historia Marii Kowalskiej, sanitariuszki z pułku Baszta i byłej więźniarki najdłużej działającego obozu koncentracyjnego Stutthof, opowiedziana w wywiadzie z Wiktorem Krajewskim jej własnymi słowami, przez które prześwitują mądrość, szczerość i niezabliźniony smutek.
więcej Pokaż mimo toNa przestrzeni stron poznajemy historię życia Marii Kowalskiej, która...
„Kobiety pistolety” jest książką, którą w obecnej sytuacji czytało się trudniej niż się spodziewałam. Podczas lektury nie mogłam przestać myśleć, że właśnie za naszą wschodnią granicą ludzie zaczynają przeżywać okropności wojny…
W książce poznajemy panią Marię Kowalską, pseudonim „Myszka”. Autor Wiktor Krajewski przeprowadził z nią wspaniały wywiad, który warto przeczytać.
Pani Maria od dziecka była uczona patriotycznej postawy. Dlatego podobnie jak inni nie wahała się, by przystąpić do Powstania Warszawskiego. Służyła jako sanitariuszka w pułku Baszta. Jednak prawdziwe piekło przyszło już po zakończeniu powstania - obóz KL Stutthoff. Sama dopiero podczas lektury dowiedziałam się, że był to najdłużej działający obóz w czasie II wojny światowej.
Trafiła tam wraz z 40-stoma innymi sanitariuszkami oraz łączniczkami, były tam jedynymi Polkami o statusie jeńców wojennych.
Rozmowa z panią Marią Kowalską to niezwykłe świadectwo istnienia „kobiet pistoletów”. Jest to książka, którą uważam za wartą poznania. Bardzo mi też odpowiadała forma wywiadu, dzięki temu jeszcze bardziej czuć, że to nie jest fikcja, ona naprawdę to
„Kobiety pistolety” jest książką, którą w obecnej sytuacji czytało się trudniej niż się spodziewałam. Podczas lektury nie mogłam przestać myśleć, że właśnie za naszą wschodnią granicą ludzie zaczynają przeżywać okropności wojny…
więcej Pokaż mimo toW książce poznajemy panią Marię Kowalską, pseudonim „Myszka”. Autor Wiktor Krajewski przeprowadził z nią wspaniały wywiad, który warto...
Maria Kowalska, z którą rozmowę przeprowadził Wiktor Krajewski wpuszcza nas do swojego życia naznaczonego uczestnictwem w Powstaniu Warszawskim i pobytem w obozie koncentracyjnym. Sama o sobie mówi „Myszka” i taki też nosiła pseudonim w czasie konspiracji. Dlaczego mimo znalezienia się w grupie czterdziestu „kobiet pistoletów” dalej uważa się za zwyczajną i mało interesującą? Polecam zajrzeć do najnowszej pozycji wydawnictwa Prószyński i S-ka by przekonać się, że z pozoru zwyczajne życie może okazać się bardzo wyjątkowe.
Przyznaje, że kolejny raz sięgam po wywiad/opowieść prowadzony przez Wiktora Krajewskiego, ponieważ jego sposób naprowadzania bohaterek na drogę wyznawania prawdy o swoim życiu niezmiennie mnie przyciągał. I choć w przypadku rozmowy z Marią Kowalską miałam odczucie, że nie do końca oboje byli zatopieni w jednym nurcie. Może bohaterka rzeczywiście nie czuła się dość wyjątkowo ze swoją historią albo to nie był odpowiedni czas, jednak doceniam wybór pani Marii przez Krajewskiego.
O niektórych kobietach można mówić za pomocą wielkich słów, jednak one zawsze najbardziej będą doceniać zwyczajne życie. Tak właśnie było w przypadku naszej bohaterki, dla której esencją egzystencji była rodzina i poczucie wspólnoty. Pani Maria z wielką przyjemnością opowiada o swoim rodzeństwie, ich licznych talentach, o historii swoich przodków i wychowaniu jakie zaszczepili jej rodzice. Wśród licznego rodzeństwa pozostawała wiecznie w cieniu i wiele z jej decyzji było konsekwencją porównywania ze starszymi. Jest w niej wiele pokory i cichej akceptacji, co szczególnie widać, gdy opowiada o swoim pokoleniu.
Maria Kowalska, z którą rozmowę przeprowadził Wiktor Krajewski wpuszcza nas do swojego życia naznaczonego uczestnictwem w Powstaniu Warszawskim i pobytem w obozie koncentracyjnym. Sama o sobie mówi „Myszka” i taki też nosiła pseudonim w czasie konspiracji. Dlaczego mimo znalezienia się w grupie czterdziestu „kobiet pistoletów” dalej uważa się za zwyczajną i mało...
więcej Pokaż mimo toDruga wojna światowa to temat, o którym powstało już wiele książek, zarówno zawierających fakty historyczne jak i tych całkowicie zmyślonych, czy jedynie w jakiś luźny sposób opartych na faktach. Gdy już człowiek myśli, że raczej nic go w tym temacie nie zaskoczy, że wiele już przeczytał, wiele widział i wiele na ten temat wie, pojawia się ona – książka będąca zapisem wywiadu rzeki, który przeprowadził Wiktor Krajewski z uczestniczką – sanitariuszką - Powstania Warszawskiego, Marią Kowalską, która była w grupie 40 kobiet pojmanych w czasie walk i wywiezionych do obozu Stutthof w Sztutowie nad Morzem Bałtyckim. Grupę tę nazwano „Kobiety pistolety” i aż wstyd się przyznać, że podobnie jak autor zaznaczył we wstępie, pierwszy raz słyszałam o tej grupie, a o samym obozie Stuthoff wiem niezwykle mało, chociaż tematyka nazistowskich obozów nie jest mi obca.
Postać Pani Marii jest niezwykle interesująca. Osoba niezwykle skromna w swoich wypowiedziach i osądach a jednocześnie jedna z bohaterek największego zrywu warszawskiego. Już nawet jej pseudonim „Myszka” sugeruje, że nie lubiła wyróżniać się z tłumu, ale jednak zawsze chciała walczyć w słusznej sprawie. Wychowana w patriotycznym domu uważała walkę w obronie ojczyzny jako swój obowiązek. Praca w konspiracyjnych szeregach była dla niej czymś całkowicie normalnym, nie czuła się przez to kimś wyjątkowym. Bądźmy szczerzy, ilu spośród nas czytelników ma takie podejście do swojego kraju? Jednak nawet to, że przez swoje działania trafiła do KL Stutthof i przeżyła pobyt tam nie jest dla niej czymś na tyle ważnym, by czuła się wyjątkowa. Ot taka skromność w czystej postaci. Po więcej informacji sięgnijcie do książki.
Jest to bardzo wartościowa pozycja, gdyż przedstawia nam historię z pierwszej ręki, wprawdzie opowiedzianą już wiele lat po wojnie i niektóre sytuacje mogły się zatrzeć w pamięci rozmówczyni, ale jednak to ona była świadkiem tamtych wydarzeń i to ona borykała się z taka traumą przez całe swoje życie.
Szkoda jedynie, że takie książki giną w gąszczu popularnej literatury mając niewielu zwolenników, gdyż jednak bardzo istotne jest, by pamiętać o tamtych czasach. Niestety świadków wydarzeń z czasów drugiej wojny światowej jest coraz mniej. Już prawie co dzień odchodzą ostatni świadkowie tego schyłku człowieczeństwa i to właśnie na nas kolejnych pokoleniach spoczywa dbanie o pamięć o nich i o tamtych czasach, by historia nie zatoczyła koła.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka za możliwość zapoznania się i zrecenzowania tak ważnej pozycji książkowej, która na długo zostanie w mojej pamięci.
Druga wojna światowa to temat, o którym powstało już wiele książek, zarówno zawierających fakty historyczne jak i tych całkowicie zmyślonych, czy jedynie w jakiś luźny sposób opartych na faktach. Gdy już człowiek myśli, że raczej nic go w tym temacie nie zaskoczy, że wiele już przeczytał, wiele widział i wiele na ten temat wie, pojawia się ona – książka będąca zapisem...
więcej Pokaż mimo toCiekawa, wciągająca, jedyna w swoim rodzaju. Aż wstyd się przyznać, ale podobnie jak autor książki pierwszy raz spotkałam się z określeniem kobiety pistolety, dlatego tym bardziej doceniam fakt, że historia pani Marii została spisana, w zasadzie od samego początku. Pani Maria opowiada nie tylko o wojnie, ale o swoich rodzicach, siostrach, rodzinie. O szczęśliwym dzieciństwie i o momencie, w którym się skończyło.
Autor przeprowadził wywiad z niezwykłym poszanowaniem dla swojej rozmówczyni, co można odczuć na każdej karcie książki. Takie rozmowy czyta się z przyjemnością.
Poza treścią, bardzo miłym i cennym dodatkiem są zdjęcia.
Ciekawa, wciągająca, jedyna w swoim rodzaju. Aż wstyd się przyznać, ale podobnie jak autor książki pierwszy raz spotkałam się z określeniem kobiety pistolety, dlatego tym bardziej doceniam fakt, że historia pani Marii została spisana, w zasadzie od samego początku. Pani Maria opowiada nie tylko o wojnie, ale o swoich rodzicach, siostrach, rodzinie. O szczęśliwym...
więcej Pokaż mimo toMiała być lekturą na kilka wieczorów. Okazała się na jeden i kawałek nocy, bo nic nie mogło mnie od niej oderwać.
Czasem jest tak, że ktoś się chowa, ale ktoś inny go znajduje. Tak było tym razem. Wiktor Krajewski odnalazł Panią Marię Kowalską, jedną z nielicznych, pozostałych przy życiu, kobiet pistoletów, która ukrywała się przed światem, rozgłosem, bolesnymi wspomnieniami.
Że Myszka. Że szara. Przeciętna. Tak wciąż o sobie myśli Pani Maria i stąd wziął się jej pseudonim. Ta, która jako siedemnastolatka w czasie wojny wstąpiła do konspiracji. Narażała swoje życie, podtrzymywała oddechy rannych, żeby nie ucichły. Bo przecież tak trzeba, bo to poczucie obowiązku. Przeżyła rzeczy okrutne i zachowała swoje wartości. Dla mnie nie ma w tym nawet kropli przeciętności. Jest za to bohaterstwo, poświęcenie i miłość. Tak, droga Pani Mario.
Czterdzieści sanitariuszek i łączniczek o statusie jeńców wojennych, znalazło się nieoczekiwanie w obozie koncentracyjnym - Stutthof. To było miejsce, które "śmierdzi śmiercią", a "cyklon B zmywał tam niewinne życia", jak mówi Pani Maria. Kobiety pistolety były ciskane kamieniami przez niemieckie dzieci i poniżane przez dorosłych. Doświadczyły wsparcia, ale i zawiści. Zmuszone do życia zgodnie z zasadami, które "wżynają się w ciało". Nie poddały się i robiły wszystko by zachować skrawki normalności. Były ćwiczenia, lekcje francuskiego, talia kart i rozmowy o jedzeniu, którego nieustanny deficyt targał godnością. To wszystko pośród nieustannej niepewności i odzierania z człowieczeństwa.
A potem zostają wspomnienia. Zielony kufer mamy z okuciami, pełen zwiewnych sukienek - przed wojną. Wyśmienity smak suchego chleba i patrzenie w oczy śmierci - po wojnie.
Poruszyła mnie ta rozmowa z ponad dziewięćdziesięcioletnią Panią Marią Kowalską. Coś się we mnie zatrzęsło. Bo choć życie nie powraca już nigdy na swoje tory. Nic nie jest takie jak przedtem, to wciąż może cieszyć, wciąż być opowieścią dla innych - żeby pamiętali. Na zawsze. Dziękuję Pani Mario za Pani odwagę. www.zyj-bardziej.pl
Miała być lekturą na kilka wieczorów. Okazała się na jeden i kawałek nocy, bo nic nie mogło mnie od niej oderwać.
więcej Pokaż mimo toCzasem jest tak, że ktoś się chowa, ale ktoś inny go znajduje. Tak było tym razem. Wiktor Krajewski odnalazł Panią Marię Kowalską, jedną z nielicznych, pozostałych przy życiu, kobiet pistoletów, która ukrywała się przed światem, rozgłosem, bolesnymi...
Kobiety pistolety- czterdzieści młodych dziewczyn, które zostały wywiezione do obozu koncentracyjnego w Sztutowie za działania, które poczyniły w trakcie Powstania Warszawskiego. KL Stutthof to najdłużej działający obóz, ale niewiele osób o tym wie. To właśnie tam, młode dziewczyny musiały walczyć o swoje prawa i status jeńców wojennych. Realia obozów każdy zna, ale i tak nigdy nie będziemy w pełni gotowi na opis tego piekła. Z tymi wydarzeniami spotkałam się po raz pierwszy podczas tej lektury. Powinno się mówić głośno o każdym takim miejscu, bez wyjątku, bo to jest ważne dla nas i dla naszej historii.
Książka nie skupia się na samym obozie, jak w przypadku większości książek o tej tematyce. Dzięki takiej decyzji bohaterki mamy możliwość poznania szerszego obrazu tych wydarzeń. Bardzo uświadamiające jest to, że wojna nie robi wyjątków dla nikogo i uczy nie tylko walki o siebie, ale też życia. Pozwala nam zauważyć rzeczy, których nie dostrzegamy dopóki ich nie stracimy.
Główna bohaterka- Maria Kowalska- jedna z ostatnich żyjących kobiet pistoletów postanawia opowiedzieć swoją historię. Pan Wiktor Krajewski doskonale prowadzi bohaterkę zadając odpowiednie pytania w odpowiednim czasie, dzięki czemu mamy możliwość poznania jej losów krok po kroku i całość nabiera kształtu w odpowiednim tempie. Pani Maria przedstawia nam swoje losy zaczynając od swojej Babci. Historia przeplatana starymi zdjęciami z dzieciństwa oraz współczesnymi z 2007-2021 roku. Bardzo podoba mi się ukazanie siostrzanej miłości i pozytywne wypowiedzi o swojej rodzinie. Bohaterka była jak “szara myszka” i sama się za taką uważała. Po przeczytaniu tej książki, nie mogę się z tym zgodzić. Pani Maria ceniła wiele rzeczy niematerialnych, pieniądze nigdy nie miały dla niej większego znaczenia. Nigdy nie żałowała walki, jedynie tego, że musiała się ona zakończyć niepowodzeniem. Jest to silna kobieta, która nie boi się tego co mówi, a jej wypowiedzi niejednokrotnie chwyciły mnie za serce i pod większością “podpisuję się”. Mam mały niedosyt po przeczytaniu i chętnie poznałabym dalsze losy tej ciekawej i niesamowitej kobiety.
Książka napisana jest w formie wywiadu. Historię czyta się błyskawicznie i jest ona wciągająca. Niejednokrotnie czułam się jakbym siedziała ze swoją babcią i słuchała jej opowiadania. Lektura zdecydowanie skłoniła mnie do wielu refleksji. Na koniec uświadomiłam sobie, że tak naprawdę za kilka lat, wszystkie te historie będziemy poznawać “z drugiej ręki”, przepuszczone przez czyjś filtr, bo zabraknie wśród nas tych osób, które przeżyły to piekło.
Kobiety pistolety- czterdzieści młodych dziewczyn, które zostały wywiezione do obozu koncentracyjnego w Sztutowie za działania, które poczyniły w trakcie Powstania Warszawskiego. KL Stutthof to najdłużej działający obóz, ale niewiele osób o tym wie. To właśnie tam, młode dziewczyny musiały walczyć o swoje prawa i status jeńców wojennych. Realia obozów każdy zna, ale i tak...
więcej Pokaż mimo to