rozwińzwiń

W sam raz. Krótka opowieść o prawie wszystkim

Okładka książki W sam raz. Krótka opowieść o prawie wszystkim Jostein Gaarder
Okładka książki W sam raz. Krótka opowieść o prawie wszystkim
Jostein Gaarder Wydawnictwo: Czarna Owca literatura piękna
128 str. 2 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Akkurat Passe. En Liten Fortelling Om Nesten Alt
Wydawnictwo:
Czarna Owca
Data wydania:
2021-11-10
Data 1. wyd. pol.:
2021-11-10
Liczba stron:
128
Czas czytania
2 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381437165
Tłumacz:
Iwona Zimnicka
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
128 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
659
411

Na półkach:

Czasem zdarza się tak, że złe wieści uderzają w nas niczym rozpędzone tornado. Każdy radzi sobie z nimi na swój własny sposób. Dla każdego inna rzecz będzie tą, która całkowicie go złamie. Przez którą będzie chciał się poddać. Człowiek nie jest niezniszczalny, każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Do swojej granicy dotarł Albert. Otrzymał wiadomość, która całkowicie go załamała. Wyjeżdża do domku nad jeziorem, w którym razem ze swoją miłością życia spędził wiele szczęśliwych chwil. Daje sobie dwadzieścia cztery godziny na podjęcie ważnej decyzji.

Ta krótka, licząca zaledwie 125 stron książka, wręcz ocieka emocjami. Pełno w niej treści i wartości. To historia na jeden wieczór (albo popołudnie, albo poranek...),jednak w głowie zostaje na długo. To opowieść pisana z perspektywy Alberta. Opowieść o jego życiu, o jego przemyśleniach, o jego uczuciach. Bohater zadaje sobie mnóstwo pytań, nie na wszystkie da się znaleźć odpowiedź. To w pewnym sensie lektura filozoficzna, poruszająca tematy związane z sensem istnienia. Jak nie lubię takich książek, tak tutaj ani trochę mi to nie przeszkadzało. Wszystko było napisane tak prosto i bez udziwnień. Lektura skłania do refleksji, nie da się przejść obok niej obojętnie.

Podczas czytania towarzyszył mi niepokój o głównego bohatera. W pewnym momencie bałam się przewrócić kolejną stronę. Nie wiem, co zrobiłabym w jego sytuacji, ale wydaje mi się, że moje myślenie zmierzałoby w podobnym kierunku.

Tytuł idealnie opisuje tę książkę - była w sam raz. Po prostu. Ani za długa, ani za krótka, taka, jaka być powinna. Cieszę się, że dorwałam ją w bibliotece, bo inaczej pewnie nigdy nie dowiedziałabym się o jej istnieniu. A takie książki są potrzebne.

Czasem zdarza się tak, że złe wieści uderzają w nas niczym rozpędzone tornado. Każdy radzi sobie z nimi na swój własny sposób. Dla każdego inna rzecz będzie tą, która całkowicie go złamie. Przez którą będzie chciał się poddać. Człowiek nie jest niezniszczalny, każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Do swojej granicy dotarł Albert. Otrzymał wiadomość, która całkowicie go...

więcej Pokaż mimo to

avatar
279
195

Na półkach:

Bardzo poruszająca książka. Choć w teorii prosta i krótka, niezmiernie wartościowa.

Bardzo poruszająca książka. Choć w teorii prosta i krótka, niezmiernie wartościowa.

Pokaż mimo to

avatar
49
22

Na półkach: ,

Ciekawa.

Ciekawa.

Pokaż mimo to

avatar
1764
1753

Na półkach:

Fajna książka. Szybko się czyta. Polecam

Fajna książka. Szybko się czyta. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
744
667

Na półkach: ,

Będę w zdecydowanej mniejszość, bo mi się ta książka nie podobała. Pomysł na fabułę uważam za bardzo dobry, ale nie mogłam zdzierżyć głównego bohatera. I co to ma być? Spowiedź głównego bohatera? Wyjaśnienie pewnych działań? No bo tak. Główny bohater, Albert, zaczyna chorować. Zna diagnozę i postanawia sam (ma żonę i trójkę dzieci!!!) zadecydować o swoim losie. W kronice rodzinnej pisze swoje wspomnienia, np. jak poznał żonę Erin, jak kupili domek itd. I w tej kronice rodzinnej, którą przeczytają wszyscy, bo też taki jest zamysł Alberta, pisze np. o tym, że w trakcie trwania małżeństwa miał romans ze swoją byłą dziewczyną (jeszcze ciekawiej, Marianna jest ich lekarzem rodzinnym). I później bardzo często do tego wraca. Powtarzam, opisuje to w kronice rodzinnej. No ja jako żona, matka, córka, kobieta, to bym chyba takich wywodów czytać jednak nie chciała. Raz napisał i wystarczy, po co do tego wracać? Potem z kolei mamy jakieś pseudofilozoficzne wynurzenia, coś o wszechświecie, coś o baśniach. Miszmasz. I może to jest wszystko jakoś pospinane w logiczną całość, ale po co? To ja dostaję monolog umierającego faceta, który chce rozliczyć się z przeszłością czy jakiś wykład? Tytuł powinien brzmieć "Krótka opowieść o niczym", bo czytelnik nic stąd nie wyniesie. No nie. Strasznie zmęczyła mnie ta książka, mimo że taka krótka.

Będę w zdecydowanej mniejszość, bo mi się ta książka nie podobała. Pomysł na fabułę uważam za bardzo dobry, ale nie mogłam zdzierżyć głównego bohatera. I co to ma być? Spowiedź głównego bohatera? Wyjaśnienie pewnych działań? No bo tak. Główny bohater, Albert, zaczyna chorować. Zna diagnozę i postanawia sam (ma żonę i trójkę dzieci!!!) zadecydować o swoim losie. W kronice...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1562
1544

Na półkach:

Czy można na zaledwie kilkudziesięciu stronnicach zawrzeć całe swoje życie? Czy można wyjawić wszystkie sekrety, nawet te głęboko skrywane, które ciążą nam niczym kamień? Czy można w ten sposób wyznać prawdę, wytłumaczyć się? A może zapisane kartki pozwalają po prostu uporządkować myśli i nie mają nic więcej na celu? Czy ich autor życzyłby sobie naszego udziału w tym, co pisze? Szczególnie, że nasze zrozumienie czy nawet rozgrzeszenie, nie będzie mu już potrzebne …
Nie od dziś wiadomo, że pisanie ma terapeutyczną moc, że pozwala oczyścić nie tylko umysł, ale nawet dusze. Pozwala również uporządkować pewne sprawy na tym ziemskim świecie, zaś prowadzenie dziennika stanowi też element dziedzictwa, pozwala sięgnąć w przeszłość, dowiedzieć się czegoś o danej osobie, nawet jeśli nie ma jej wśród nas. Po co swoje wspomnienia spisuje Albert, zaszywając się w swoim domku w zatoce Glitrevik? Poszukuje rozgrzeszenia, a może stara się wytłumaczyć z podjętej decyzji – jakakolwiek by ona nie była?
Przekonamy się o tym dzięki minimalistycznej w swojej formie, ale za to bogatej w słowa książce pt. „ W sam raz”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Czarna Owca książka autorstwa Josteina Gaardera, znanego z pisania prosto o rzeczach skomplikowanych, filozoficznych czy duchowych, to prawdziwa gratka dla tych wszystkich, którzy cenią sobie lektury z głębokim przesłaniem, skłaniające do refleksji, również o własnym życiu.
Autor, na kartach dziennika prowadzonego dla domku letniskowego, urokliwie zwanego Baśniowym Domkiem, wraca wspomnieniami do czasów studiów i tego, co wydarzyło się w tym domku trzydzieści siedem lat temu, To właśnie na studiach, przy automacie do kawy, Albert poznał młoda studentkę biologii, Eirin. Niebywałe odczucie, które dzielili, przekonanie, że znają się, że powinni być już razem, znajduje wyraz w coraz częstszych, rzekomo przypadkowych kontaktach, by wreszcie przerodzić się w konkretne działanie. Wspólna wyprawa kończy się włamaniem do Baśniowego Domku właśnie, gdzie po raz pierwszy odkrywają uroki swoich ciał.
Dla Alberta nie liczył się wówczas fakt, że ma już dziewczynę, ani to, że praktycznie się z Eirin nie znają. To wspólnie popełnione przestępstwo łączy ich na resztę ich życia, i to być może właśnie ono sprawia, że są wstanie przezwyciężyć problemy w związku. Zresztą po kilku latach bycia razem, kiedy ich syn był już w wieku przedszkolnym, a wykonywane zajęcia pochłonęły ich na tyle, że zapomnieli o tym, że najważniejsza jest bliskość. To właśnie zakup Baśniowego Domku znów ich łączy.
To przeżyli wspaniałe chwile, to też Albert ucieka, by podjąć najważniejszą decyzję w swoim życiu. Wykorzystując fakt, że Eirin przebywa na konferencji, wyrusza do ich domku. Ma dwadzieścia cztery godziny na podjęcie decyzji, będącej konsekwencją pewnej informacji… Jaka to będzie decyzja? Dowiadujemy się w trakcie lektury, bo choć ona jest celem wyprawy, to nie stanowi zakończenia książki. Ono sięga dalej, jest wzbogacone o pewne wydarzenia, powiązane ze sobą, a zupełnie zmieniające naszą i bohatera optykę. My zaś zostajemy z tymi refleksjami po lekturze, zauroczeni plastyką słowa, a także samą wymową książki. Krótkiej opowieści o wszystkim, co tak naprawdę ważne…

Czy można na zaledwie kilkudziesięciu stronnicach zawrzeć całe swoje życie? Czy można wyjawić wszystkie sekrety, nawet te głęboko skrywane, które ciążą nam niczym kamień? Czy można w ten sposób wyznać prawdę, wytłumaczyć się? A może zapisane kartki pozwalają po prostu uporządkować myśli i nie mają nic więcej na celu? Czy ich autor życzyłby sobie naszego udziału w tym, co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
203

Na półkach:

Nareszcie! Nareszcie wybór książki po okładce okazał się strzałem w dziewiątkę! Sięgając po powieść Gaardera nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Umknął mojej uwadze nawet fakt, że to autor „Świata Zofii”, w którym z wypiekami na twarzy zaczytywałem się wiele lat temu, na tym zabawnym etapie życia, gdy przyszedł czas zburzyć światopogląd budowany wcześniej z klocków lego, i zastąpić tę konstrukcję czymś solidniejszym. Porwał mnie wówczas swoją narracją i skłonił do wielu przemyśleń. Nie inaczej było i tym razem.

BRAKUJĄCY CZAS

Nie zdradzając byt wiele z fabuły, mogę odwołać się do podtytułu książki i stwierdzić, że to „krótka opowieść o prawie wszystkim”. Nie ma tu wielu bohaterów, nie potrzebujemy notatnika jak przy lekturze „Stu lat samotności” by rozrysowywać sobie kto jest kim. Tak naprawdę towarzyszymy Albertowi przez jeden dzień. Bardzo zły dzień, w którym dowiedział się, że zostało mu niewiele czasu na tej ziemi. Taka informacja, która spada na człowieka jak grom z jasnego nieba, przynagla do odpowiedzi na niełatwe pytania i ostatecznego podjęcia odkładanych wcześniej decyzji. Artur nagle się dowiedział, że czasu już nie ma. Przyszła pora na niemożliwe rozliczenie:

„Brakuje mi czasu. Nagle wszystko staje się sprawą życia i śmierci, a gwiazdom się nie kłamie. Nie zamierzam uciec z tej planety, pozostawiając po sobie wielkie kłamstwo.
(…) Kiedy takie przemilczenie już raz się umocni i przeniesie na kolejne pokolenia, to lepiej, żeby wszystko zostało jak dawniej. Moje zapiski będą zatem wyjątkiem potwierdzającym regułę. Stoję w obliczu najpoważniejszego rozstania w życiu i nie czuję już potrzeby dochowywania jakiejkolwiek tajemnicy.”

„Mówiąc krótko: muszę zdecydować, czy jutro wieczorem będę jeszcze żył czy już nie. Jeżeli wszystko się skończy w ciągu tych godzin, które mam przed sobą, to moje pisanie należy uznać za ostatnie pożegnanie. Dlatego powinienem z wielką starannością ująć wszystko, o czym chcę opowiedzieć, pokazać, z czym się żegnam, nie zapominając o małym, lecz gorzkim jądrze, które bardzo pragnę wyznać i z którego chciałbym się rozliczyć, przede wszystkim wobec Eirin. Tak, Eirin. Jest coś, czego Ci nie powiedziałem… Ale najważniejsze jest dla mnie przekazanie Wam toku mojego myślenia. Jedynie w ten sposób możecie uczestniczyć w podjętej przeze mnie próbie zrozumienia, dlaczego wybiorę to rozwiązanie, ku któremu w końcu się skłonię.”

W SAM RAZ, ALE ODROBINĘ ZA BARDZO

Czego się spodziewać po autorze powieści filozoficznych, jeśli nie tego, że skonfrontuje nas z niełatwymi pytaniami o sens „tego wszystkiego”. Jedną z niewielu stałych, w naszym tak zmiennym i dynamicznym fragmencie historii, jest to, że spora część ludzi wciąż unika pogłębionej refleksji. Często dopiero dramatyczna sytuacja (katastrofa, wojna, choroba albo śmierć bliskich) przymusza nas do zatrzymania się w tym niekończącym się biegu i zadania sobie pytań, gdzie i po co tak stale pędzimy?

Albert spisując swoje myśli zauważa, że wiele rzeczy jest „w sam raz”. W wielu aspektach jego życie było w sam raz. Wiele rzeczy, które posiadał było w sam raz. Ale też patrząc szerzej, w globalnej perspektywie, a nawet kosmicznej perspektywie – nasze życie otacza (i determinuje) wiele „w sam raz”:

„Znajdujemy się w „zrównoważonym” wszechświecie i jak się okazuje, we wszechświecie płodnym. Zasadnicze siły w przyrodzie i długi szereg tak zwanych stałych fizycznych były akurat w sam raz na to, by mogły powstać atomy, gwiazdy i my.”

”Według astronomów żyjemy na planecie skalistej położonej w tak zwanej „strefie Złotowłosej” wokół jednego ze słońc w Kosmosie, czyli w strefie nadającej się do zamieszkania. Nie jest tu zbyt zimno na to, aby życie powstało i dobrze się miewało, nie jest tu też za gorąco, lecz w sam raz. Jest tu akurat w sam raz chłodno i akurat w sam raz ciepło na to, by mogły istnieć bogate zasoby wody w stanie płynnym. W kontekście kosmicznym takie warunki to wyszukana rzadkość.”

„Pod względem fizjologicznym ludzki mózg jest więc wynikiem niezwykle delikatnej i starannie wymierzonej równowagi. Równowagi między odpowiednio szerokim kanałem rodnym, niezbędnym do urodzenia dużego mózgu, a jego przeciwieństwem – wąskim kanałem rodnym, będącym warunkiem poruszania się w postawie wyprostowanej. Ale ludzki mózg jest akurat w sam raz do tego, aby kobieta była w stanie go urodzić i abyśmy – pomimo ograniczeń – mogli właściwie rozumieć otaczającą nas naturę.”

Albert porządkując swoje myśli w tym tragicznym dniu, choć dostrzega niesamowitość owego „w sam raz” nie potrafi wyzbyć się pewnego zgrzytu, że musi być coś więcej:

„Nie mam ochoty nikomu psuć przyjemności, lecz ten medal, który tak starannie glansowałem, ma również drugą stronę. Właśnie ona się teraz we mnie odzywa. To w niej w tej chwili trwa burza. Właśnie tam szaleje orkan. Bo ludzki mózg mimo wszystko jest chyba odrobinę za duży. Nie jest „w sam raz”. Powiem, że jest odwrotnie: patrzymy trochę zbyt głęboko i widzimy trochę za dużo.”

MUSI BYĆ COŚ WIĘCEJ

Główny bohater poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens. Chce zrozumieć kim jest. Aby odnaleźć odpowiedź i zdobyć wiedzę o swoim statusie ontologicznym, musi zapuścić sondę „daleko w głąb Wszechświata”, oraz w swoją duszę i przeszłość. W tej podróży mu towarzyszymy, sami zadając sobie podobne pytania. Czy aby znaleźć odpowiedź wystarczy nam „szkiełko i oko”? Albert zawsze tak myślał, ale zachwycając się strukturą Wszechświata, który jest „w sam raz”, zaczyna dopuszczać ewentualność, że kryje się w tym coś więcej niż doskonały przypadek.

„Ale. Ledwie starcza mi odwagi, by o tym wspomnieć: z drugiej strony nie możemy wykluczyć, że nasze istnienie i nasze zdolności intelektualne są wynikiem czegoś innego, większego niż w zasadzie niemieszczący się w głowie przypadek. Nie możemy całkiem odrzucić ewentualności, że w jakiś niepojęty dla nas sposób jesteśmy powiązani również z czymś innym niż tylko z fizyką i chemią. Nie da się wykluczyć, że z tym Wszechświatem o coś chodzi. Dlaczego tak bardzo mnie to teraz zajmuje? Odpowiedź da się zawrzeć w jednym słowie: nadzieja. Nadzieja na co? Tego nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale na coś cudownego, jak potknięcie się o wielki diament na pustyni.”

To nie tak, że Albert znajduje odpowiedź we wierze w Boga i Jego mądry plan, który pozwala pogodzić się nawet z największymi tragediami. Nie może jednak wykluczyć ewentualności, że to wszystko „w sam raz” nie powstało „samo z siebie”. Nie może z całą pewnością stwierdzić, że nasze życie definitywnie kończy się w momencie wydania ostatniego tchnienia. Może po prostu dusza w ten sposób opuszcza ciało i rozpoczyna kolejny rozdział w innej rzeczywistości?

Dokładnie takie pytania zadawałem sobie wiele lat temu czytając „Świat Zofii” tego autora. Nie byłem pewien odpowiedzi. Wychowany w chrześcijańskim domu zrozumiałem, że nie mogę (i nie chcę) budować swojego życia na wierze rodziców. Znajdując się na rozdrożu postanowiłem jednak gruntownie zbadać temat i dziś jestem przekonany co do realności Boga. Wiem, że ten doczesny wycinek naszego życia to tylko preludium do wieczności.

NADZIEJA, KTÓRA PRZYNOSI MIAŻDŻĄCY SPOKÓJ

Autor książki, jej bohater oraz ja – na wiele kwestii spoglądamy inaczej. Zgodzilibyśmy się jednak na pewno co do tego, że nieuchronna wizja rozstania się z życiem, wydobywa z człowieka to co znajduje się na dnie jego duszy. Nie rozstrzygając jaka jest racja i prawda, należy uznać w tym miejscu fakt, że ze spokojem potrafią żegnać się z życiem ci, którzy posiadają nadzieję na lepszą wieczność.

„Oprócz dzieci istnieje chyba jeszcze jedna grupa ludzi, którzy potrafią podchodzić do życia z miażdżącym spokojem. Mam tu na myśli osoby bardzo religijne, wszystkich tych, którzy są bezwzględnie przekonani, że po tym życiu czeka ich inne, lepsze. Życie na Ziemi jest dla nich jak mieszkanie w ciasnej, niewygodnej piwnicy. Ale istnieje jeszcze piętro, obyśmy się tam dostali! To piętro właściwe, pokoje wiecznego pobytu, sale elizejskie pełne uroku i czaru. Umysły tych ludzi, niemal jak w przypadku dzieci, są w sam raz na to, by beztrosko cieszyć się życiem.”

Tym donioślej w tym kontekście brzmią słowa Jezusa: „Zapewniam was, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, na pewno nie wejdziecie do Królestwa Niebios” (Mt 18:3). Nikomu nie życzę doświadczeń z kategorii, które stały się udziałem Alberta. Życzę Wam jednak, abyście byli jak dzieci, które podchodzą do życia z miażdżącym spokojem. Choć stwierdzenie, że moje życie jest festiwalem beztroskiej radości byłoby lekkim nadużyciem, to jednak naprawdę – dzięki Bogu – posiadam nadzieję, która nie zawodzi (Rz 5:5) oraz pokój, który przewyższa wszelki rozum (Flp 4:7).


Każdemu szczerze polecam lekturę tej niedługiej książki Josteina Gaardera. Jest ona „w sam raz” by zając nas na dłuższe popołudnie i skłonić do refleksji. Na koniec drobna uwaga – nie wykluczone, że przy ostatnich stronach lekko zawilgotnieją Wam oczy.


PS. Zapraszam też na bloga: atypowy.com
oraz IG:@cien_mgly

Nareszcie! Nareszcie wybór książki po okładce okazał się strzałem w dziewiątkę! Sięgając po powieść Gaardera nie miałem pojęcia czego się spodziewać. Umknął mojej uwadze nawet fakt, że to autor „Świata Zofii”, w którym z wypiekami na twarzy zaczytywałem się wiele lat temu, na tym zabawnym etapie życia, gdy przyszedł czas zburzyć światopogląd budowany wcześniej z klocków...

więcej Pokaż mimo to

avatar
782
686

Na półkach: ,

Norweski pisarz ma w sobie jakąś taką wrażliwość, która do mnie przemawia, a mimo to, gdy próbuję jednoznacznie opisać swoje uczucia po lekturze, to mam w sobie niepewność i nie wiem który już raz usiłuję wyłuskać z tego wszystkiego jakąś konkluzję. Spróbuję więc prosto. Podobało mi się, ale się nie zakochałam. Czytałam z przyjemnością, ale nie bez chwil znużenia. Podziałały na mnie emocje i zaangażowałam się w historię Alberta, ale nie we wszystkie kwestie, jakie porusza w swoich zapiskach potrafiłam się wczuć. Czasem więc wszystkiego było w sam raz, a czasem nie.

Pełna opinia na K-czyta.pl: https://www.k-czyta.pl/2022/02/jostein-gaarder-w-sam-raz-krotka.html

Norweski pisarz ma w sobie jakąś taką wrażliwość, która do mnie przemawia, a mimo to, gdy próbuję jednoznacznie opisać swoje uczucia po lekturze, to mam w sobie niepewność i nie wiem który już raz usiłuję wyłuskać z tego wszystkiego jakąś konkluzję. Spróbuję więc prosto. Podobało mi się, ale się nie zakochałam. Czytałam z przyjemnością, ale nie bez chwil znużenia....

więcej Pokaż mimo to

avatar
855
186

Na półkach:

Ta książka jest przejmująca i mówi o przemijaniu oraz o śmierci, ale o śmierci, która pojawia się nagle, kiedy dowiadujemy się, że zostało nam niewiele życia. Co wtedy? O czym wtedy myślimy? Czego pragniemy? Co robimy? Co jest naszym zdaniem ważne?

„Okazuje się, że mój Wszechświat jest właśnie takim wygranym losem - był brzemienny w życie, a w ostatniej instancji również w refleksje na własny temat.”

Książka jest niespieszna, trochę wspomnień, trochę myśli. I te myśli oraz czyny są niepewne, bo co zrobić, gdy wiemy, że koniec jest blisko. Zwolnić, aby śmierć przyszła później czy przyspieszyć, aby uwolnić myśli swoje i innych od nieuchronności i czekania.

„Bo ludzki mózg mimo wszystko jest chyba odrobinę za duży. Nie jest „w sam raz”. Powiem, że jest odwrotnie: patrzymy trochę zbyt głęboki i widzimy trochę za dużo. Niemal przez całe życie jesteśmy skazani na świadomość, że wszystkie te wspaniałości, jakich dane nam jest doświadczać (…),przyjdzie nam już wkrótce opuścić, a dla mnie godzina rozliczenia zbliża się właśnie teraz.”

Książkę czyta się wbrew pozorom szybko i łatwo, bo nie jest przeładowana słowami, wspomnieniami, czynami. Mamy odczynienia raczej z ogromną powściągliwością.

„Wkrótce przestanę być członkiem drużyny, drużyny Ludzkość. Zostanę z niej wykluczony, wypadnę z gry.”

Autorem „W sam raz” jest Jostein Gaarder, który w latach dziewięćdziesiątych napisał bestseller „Świat Zofii”. Pamiętacie? Czytaliście? Ja tamtą książkę uwielbiałam, czytałam chyba z dwa razy i właśnie sobie uświadomiłam, że z przyjemnością do niej wrócę.

Ta książka jest przejmująca i mówi o przemijaniu oraz o śmierci, ale o śmierci, która pojawia się nagle, kiedy dowiadujemy się, że zostało nam niewiele życia. Co wtedy? O czym wtedy myślimy? Czego pragniemy? Co robimy? Co jest naszym zdaniem ważne?

„Okazuje się, że mój Wszechświat jest właśnie takim wygranym losem - był brzemienny w życie, a w ostatniej instancji również w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
174
173

Na półkach:

W tej niepozornej książeczce autor stara się odpowiedzieć na trzy egzystencjalne pytania: po co żyjemy?
Kim jesteśmy?
Dokąd zmierzamy?
Z odpowiedzią na te pytania próbuje się zmierzyć główny bohater opowieści, nieuleczalnie chory mężczyzna o imieniu Albert. Choroba skłania go do przeanalizowania własnego życia, do pożegnania się z nim i do wyboru momentu odejścia z tego świata. Czy wolno mu samemu decydować o własnym życiu nie raniąc przy tym bliskich?

Wydaje mi się, że Albert znalazł właściwą odpowiedź na wszystkie te pytania, znalazł odpowiedź TAKĄ W SAM RAZ.

Pomimo niełatwych treści, język
jakiego używa autor opowieści jest spokojny, nie przygnębia, a momentami jest nawet poetycki, co stanowi dodatkowy atut. Polecam!

📚 Oceba 1-10: 8

⭐️ Za książkę dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca

W tej niepozornej książeczce autor stara się odpowiedzieć na trzy egzystencjalne pytania: po co żyjemy?
Kim jesteśmy?
Dokąd zmierzamy?
Z odpowiedzią na te pytania próbuje się zmierzyć główny bohater opowieści, nieuleczalnie chory mężczyzna o imieniu Albert. Choroba skłania go do przeanalizowania własnego życia, do pożegnania się z nim i do wyboru momentu odejścia z tego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    141
  • Chcę przeczytać
    101
  • 2022
    19
  • Posiadam
    19
  • 2021
    5
  • Przeczytane 2022
    3
  • Legimi
    3
  • E-booki
    2
  • Wyzwanie LC 2022
    2
  • Literatura piękna
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W sam raz. Krótka opowieść o prawie wszystkim


Podobne książki

Przeczytaj także