rozwińzwiń

Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny

Okładka książki Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny Andrzej Muszyński
Okładka książki Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny
Andrzej Muszyński Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2020-02-26
Data 1. wyd. pol.:
2020-02-26
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308070109
Tagi:
literatura polska
Inne
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Znak nr 818-819 / 2023 Edwin Bendyk, Dorota Brauntsch, Sylwia Chutnik, Diana Dąbrowska, Kamil Fejfer, Olga Gitkiewicz, Aleksandra Grzemska, Dominika Kozłowska, Małgorzata Lebda, Paweł Majewski, Krzysztof Marciniak, Andrzej Muszyński, Monika Ochędowska, Piotr Oczko, Zośka Papużanka, Janusz Poniewierski, Michał Potocki, Patryk Pufelski, Bianka Rolando, Ola Synowiec, Ola Szmida, Redakcja Miesięcznika ZNAK
Ocena 7,0
Znak nr 818-81... Edwin Bendyk, Dorot...
Okładka książki Znak nr 808 / 2022 Franciszek Czech, Diana Dąbrowska, Julia Fiedorczuk, Jerzy Franczak, Olga Gitkiewicz, Aleksandra Korczak, Dominika Kozłowska, Anna Mateja, Andrzej Muszyński, Łukasz Pawłowski, Janusz Poniewierski, Filip Springer, Henryk Woźniakowski, Redakcja Miesięcznika ZNAK, Tadeusz Zatorski
Ocena 7,8
Znak nr 808 / ... Franciszek Czech, D...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
36 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
27
9

Na półkach:

"- Wojna idzie - Joanna rzęzi bardziej niż telewizor.
- A niech idzie. Niech to wszystko rozdupczą w drobiazg".
To moja ulubiona wymiana zdań pomiędzy Joanną a Władkiem. Lecz to nie jest książka o wojnie, choć bojów toczy się tam wiele. W głowach bohaterów i pomiędzy nimi.
Nie jest to "łatwa literatura", ale też nie oczekiwałam lekkiego czytadła.
Polecam.

"- Wojna idzie - Joanna rzęzi bardziej niż telewizor.
- A niech idzie. Niech to wszystko rozdupczą w drobiazg".
To moja ulubiona wymiana zdań pomiędzy Joanną a Władkiem. Lecz to nie jest książka o wojnie, choć bojów toczy się tam wiele. W głowach bohaterów i pomiędzy nimi.
Nie jest to "łatwa literatura", ale też nie oczekiwałam lekkiego czytadła.
Polecam.

więcej Pokaż mimo to

avatar
87
19

Na półkach:

Wszystko ładne, ale nudne. Przeintelektualizowane opisy psują frajdę z czytania, pozbawiają doliny magii, dezorientują. Temat bezpłodności, zmian jakie zachodzą przez nią w związku Władka i Joanny, popłynął w przeciwną stronę, w stosunku do moich oczekiwań i tego co lubię w literaturze. Czytałem, męczyłem się i patrzyłem ile stron do końca.

Wszystko ładne, ale nudne. Przeintelektualizowane opisy psują frajdę z czytania, pozbawiają doliny magii, dezorientują. Temat bezpłodności, zmian jakie zachodzą przez nią w związku Władka i Joanny, popłynął w przeciwną stronę, w stosunku do moich oczekiwań i tego co lubię w literaturze. Czytałem, męczyłem się i patrzyłem ile stron do końca.

Pokaż mimo to

avatar
958
623

Na półkach:

Z pewnych , oczywistych względów, czytam zawzięcie wszystko co wydaje z siebie A. Muszyński.
BEZ, w tej sytuacji, nie zaskoczył mię wcale, w żadnym sensie. P. Muszyński zaczyna być autorem/pisarzem przewidywalnym. I ja to lubię u ludzi uprawiających ten zawód.
Przeczytałem, choć łatwo nie było, bo temat trudny. Literacko bardzo mię się podobało. Miała być BALLADA, jest ballada. O! Taką przewidywalność szanuję.

Z pewnych , oczywistych względów, czytam zawzięcie wszystko co wydaje z siebie A. Muszyński.
BEZ, w tej sytuacji, nie zaskoczył mię wcale, w żadnym sensie. P. Muszyński zaczyna być autorem/pisarzem przewidywalnym. I ja to lubię u ludzi uprawiających ten zawód.
Przeczytałem, choć łatwo nie było, bo temat trudny. Literacko bardzo mię się podobało. Miała być BALLADA,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
159
105

Na półkach:

https://wypozyczone.blogspot.com/2023/02/cudu-nie-byo.html

A miało być tak pięknie…
Wszystko zapowiadało sukces. Autor - Andrzej Muszyński, młody (rocznik ‘84) a już zauważony przez krytykę po swoich wcześniejszych powieściach, m.in. wydanych przez Wydawnictwo Literackie „Podkrzywdziu” i „Fajrancie”. Temat - delikatny i drażliwy jednocześnie - bezdzietności i tego, co brak potomstwa za sobą pociąga: pewne napiętnowanie społeczne, problemy w małżeństwie, problemy ze sobą samym. Nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia. Pochwały okładkowe.
Ale mimo to do sukcesu czytelniczego w przypadku „Bez. Ballady o Joannie i Władku z jurajskiej doliny” u mnie nie doszło. Dlaczego?

Być może moje oczekiwania były zbyt duże w stosunku do tego, co dostałam. A być może Muszyński nie do końca wiedział, co pisze… Że oceniam zbyt radykalnie? Nie wykluczam, ale jednak dawno już nie męczyłam się tak przy lekturze, zastanawiając się, czy rzucić ją w kąt czy jednak dać jej szansę i czekać na cud fabularny. Czekałam. Cudu nie było.

No, to teraz wytłumaczę te oczekiwania. Wydawało mi się, że dostanę powieść psychologiczną o tym, o czym trudno się mówi i z czym trudno się żyje. O marzeniach, które się nie spełniają. I o tym, do czego prowadzi snucie ich wbrew wszystkiemu.

Małżeństwo Joanny i Władka toczy się po wyboistej ścieżce, jakich niemało w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Poznali się na imprezie sylwestrowej. Pobrali. Zamieszkali w dolinie, w której wychowała się Joanna. Ona więc została u siebie i została sobą, zwykłą dziewczyną z niezwykłą pasją (Joanna restauruje stare odbiorniki radiowe). A on w nowym miejscu zaczął się określać na nowo. Zbuntowany przeciwko rodzinie, która nie do końca zaakceptowała Joannę, przyjął posadę wiejskiego listonosza, ale nie zrezygnował z literacko-teatralnych aspiracji - pisze wiersze i sztuki, patrzy na dolinę oczami przybysza z zewnątrz i szuka w niej inspiracji do swojej twórczości. Uważa się za lepszego, za mądrzejszego, za bardziej światowego. Już dawno nie ma o czym rozmawiać z Joanną, nie może też rozmawiać z Jakubem, zakonnikiem, który według Władka jako jedyny spełniał kryteria odpowiedniego partnera do literacko-filozoficznych dysput. Ale Jakub wyjechał kilka lat wcześniej i pewnie medytuje teraz na algierskiej pustyni.
Więc Władek zapełnia sobie czas tropieniem lokalnej tajemnicy związanej z mogiłą, o której wszyscy wiedzą a nikt nie chce mówić. Podobno są w niej pochowane martwe, nienarodzone dzieci.
I tu dochodzimy do tematu dzieci, których Władek i Joanna nie mają, choć mają dla nich imiona. Irminka i Antoni. Wielcy nieobecni a przecież ciągle obecni. Władek napisze o nich sztukę, tak samo jak o Joannie, o tajemniczym grobie, o dolinie.

Wszystkie te wątki pozwalały na zbudowanie intrygującej fabuły z niebanalnymi bohaterami. I Muszyński nawet próbował to robić. Ale utopił swoją historię w powodzi słów, w intelektualnych rozważaniach Władka, w jego obserwacjach niewartych złamanego grosza, w jego próbach poetyckich i dramaturgicznych (wystawienie sztuki napisanej przez Władka jest podobno zresztą kulminacyjnym punktem powieści. Piszę „podobno” bo dla mnie żadnej kulminacji nie było, może jedynie radość z tego, że już niedużo stron zostało mi do przeczytania).
Być może był to celowy zabieg.
Być może od początku mieliśmy popatrzeć na bezdzietne życie w dolinie oczami Władka i usłyszeć opowieść o nim zbudowaną z jego słów.
Być może tylko ja nie doceniłam rozważań wiejskiego listonosza. Zapatrzonego w siebie megalomana przekonanego o swojej intelektualnej wyższości nad wszystkimi, z Joanną włącznie, który nie potrafi porzucić marzenia o byciu demiurgiem.

A może w ogóle o to właśnie chodziło, żeby pokazać bezpłodność Władka - tę dosłowną i tę metaforyczną, niemożność dania początku życiu? Dziecku? Dziełu? Czemukolwiek?
I moje brnięcie przez słowa wsadzane przez Andrzeja Muszyńskiego w usta Władka było celowym zabiegiem kompozycyjnym. Nie wiem. Nie będę Władkiem i nie będę w tym momencie udawać specjalistki od rzeczy, na których się nie znam.
A nie znam się na potopie słów. Znam się na potoku słów, w którym można brodzić z przyjemnością. W potopie tonę.
Być może nawet na literaturze się nie znam. Może miałam do czynienia z dziełem wybitnym na którym się nie poznałam.
Znam się na sobie. Nie podobała mi się „Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny”.
Mg

https://wypozyczone.blogspot.com/2023/02/cudu-nie-byo.html

A miało być tak pięknie…
Wszystko zapowiadało sukces. Autor - Andrzej Muszyński, młody (rocznik ‘84) a już zauważony przez krytykę po swoich wcześniejszych powieściach, m.in. wydanych przez Wydawnictwo Literackie „Podkrzywdziu” i „Fajrancie”. Temat - delikatny i drażliwy jednocześnie - bezdzietności i tego, co brak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
253
193

Na półkach: ,

Niestety to książka, która nie zapada w pamięć. Kilka ciekawych myśli i to wszystko. Liczyłam na coś lepszego.

Niestety to książka, która nie zapada w pamięć. Kilka ciekawych myśli i to wszystko. Liczyłam na coś lepszego.

Pokaż mimo to

avatar
23
17

Na półkach:

Po oszałamiającym gęstością języka "Podkrzywdziu" powracają w "Bez" wieś, góry i przede wszystkim Ono, dziecko, którego nie ma w fizykalnej przestrzeni, ale jego ciągła obecność jest namacalna. I bolesna. Motyw ten tym razem staje się przewodnim. Opowieść pączkuje wokół problemu bez-dzietności spowodowanej bez-płodnością. Obszar niezwykle rzadko eksplorowany w literaturze, a zwłaszcza z męskiej perspektywy.

W tym przypadku eksploracji towarzyszy eksperyment. „Ballada” w podtytule sugeruje odpowiednie osadzenie akcji w naturze, której symbolikę się wyzyskuje. Ale chodzi też oczywiście o synkretyzm. Mamy stąd powtykane gdzieniegdzie wiersze, bo i sam listonosz Władek jest poetą-amatorem. Nawiasem mówiąc wiersze bardzo udane i dopełniające artystycznie, emocjonalnie i poznawczo oddziaływanie książki. Jest też teatr w teatrze rozgrywający się w punkcie kulminacyjnym utworu. Spotykają się wówczas wszystkie istotne wątki i perspektywy rozsnuwane po drodze. Są również liczne próby wchodzenia w dykcję autoteliczną, której zastosowanie umożliwia i dobrze uzasadnia literackie obycie Władka, podmiotu, który można uznać za centralny.

Interesująco przy tym wypada próba zdemokratyzowania tej relacji (relacji w sensie relacjonowania zdarzeń),bo przeświadczenie, że czyja opowieść, tego władza symboliczna jest wewnątrz tekstu dobrze uświadomione, zwłaszcza widoczne jest to w sztuce, o której wyżej. Dlatego też Władkocentrycznej narracji towarzyszą zdania odrębne – fragmenty prowadzone z punktu widzenia Joanny, gdzie można mówić o mowie pozornie zależnej i wyraźnej zmianie optyki. Doskonale widoczne jest niedopełnienie, niezlanie się tych dwóch ujęć w jedno z powodu braku spajającego ogniwa – dziecka. Mamy do czynienia ze zdwojoną samotnością, której mimo szczerych usiłowań nie sposób przezwyciężyć. Tym bardziej, że autor drobiazgowo zarysował mezaliansowość związku, który miał łączyć background mieszczańsko-inteligencki z góralsko-chłopskim. Gdyby było dziecko jako spoiwo, to może nie rozłaziłby się ten projekt w szwach.

Ale unosi to wszystko i krystalizuje w sztukę język. Kiedy nie mamy akurat do czynienia z wierszem, to i proza jest poetycka. Czuć, że Muszyński robi w języku, szuka wieloznaczności, eufonii, wyrazów i sformułowań wytrącających z rytmu czytania ekstensywnego. Dobór środków językowych jest zabiegiem retardacyjnym samym w sobie, każe zwolnić, przemyśleć wczuć się. Mimo że całość rozgrywa się raptem na nieco ponad dwustu stronach, ma się wrażenie zagoszczenia w życiu bohaterów na znacznie dłużej. Może się pojawić troska o to, czy strona formalna nie odciąga uwagi od problemu centralnego w powieści, ale moim zdaniem nieuzasadniona – poetyckość i eksperymenty są komplementarne wobec wymowy, a przy tym estetyzują i współtworzą w istotny sposób swoisty klimat ballady z jurajskiej doliny, tak że jest smutno, ale i pięknie.

Po oszałamiającym gęstością języka "Podkrzywdziu" powracają w "Bez" wieś, góry i przede wszystkim Ono, dziecko, którego nie ma w fizykalnej przestrzeni, ale jego ciągła obecność jest namacalna. I bolesna. Motyw ten tym razem staje się przewodnim. Opowieść pączkuje wokół problemu bez-dzietności spowodowanej bez-płodnością. Obszar niezwykle rzadko eksplorowany w literaturze,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
76
40

Na półkach:

Książka dość specyficzna, ale przy tym przeciętna. Temat bezpłodności faktycznie jest nieustannie wałkowany. Z domieszką jakichś wzajemnych żalów, niespełnionych marzeń, melancholii i urojeń? Andrzej Muszyński skupia się również na relacji międzyludzkiej – kobiety i mężczyzny; ich wzajemnego stosunku do siebie et cetera. Buduje również obraz mieszkańców doliny, społeczności wiejskiej. Na boku stały elementy fantastyczne, budujące klimat, ale odrobinę nie pasujące.

Osobiście powieść mnie nie zaciekawiła. Po przeczytaniu praktycznie ani razu nie wróciłam do niej w myślach. Czasami po prostu wzrok mi się ślizgał po zdaniach i wracając do książki w ogóle nie wiedziałam na czym skończyłam, co się działo i o co chodzi. Podziwiam autora za poruszenie wątku bezpłodności, ale od reszty biła przeciętność i coś, co nie zapada w pamięć. Już po przeczytaniu książki zastanawiam się, czy w ogóle był jakiś koniec, czy coś wyjaśniono. Jeszcze do tego nie doszłam.

Książka dość specyficzna, ale przy tym przeciętna. Temat bezpłodności faktycznie jest nieustannie wałkowany. Z domieszką jakichś wzajemnych żalów, niespełnionych marzeń, melancholii i urojeń? Andrzej Muszyński skupia się również na relacji międzyludzkiej – kobiety i mężczyzny; ich wzajemnego stosunku do siebie et cetera. Buduje również obraz mieszkańców doliny, społeczności...

więcej Pokaż mimo to

avatar
913
910

Na półkach:

Uwielbiam prozę Andrzeja Muszyńskiego. Zawsze lektury które podaje na tacy czytelnikom, osiadają na dnie mego serca. Są cierpieniem. Powodują chroniczny ból odczuwany każdą komórką ciała. Nie inaczej jest tym razem. Tematy, po jakie zwykle sięga, nie są omawiane zazwyczaj na forum publicznym... tak jak i motyw o jakim tu napisał - bezdzietność.
Wielu z nas zdarzało się, bądź nadal ma to miejsce, pytać osoby nam bliskie dlaczego jeszcze nie mają potomstwa. A kiedy braciszek? A przecież to już czas na dziecko... to krzywdzi. Może powodować konsternację, poczucie niezrozumienia, złość. Ta proza pozwoli Wam przeżywać to, co odczuwają Ci, których problem bezdzietności dotyczy. Nie znajdziecie tu delikatności. Dosadność i historia tu przedstawiona sprawi, że przestaniecie zadawać te pytania. Muszyński na przykładzie małżeństwa  przedstawionego w tej historii, pozwoli Wam odczuwać całe spectrum uczuć targających tych, których problem niemożności posiadania potomstwa dotyczy. Brak zrozumienia, ostracyzm społeczny, brak poklepania po plecach i wsparcia przez pozostałych mieszkańców wioski, zabobony ich targające,życie na prowincji, w hermetycznym wręcz środowisku -to tylko namiastka tego, co dostaniecie. Głowni bohaterowie tej melancholijnej ballady, pozwolą czytelnikom zobaczyć, do czego może doprowadzić ten problem. Jak bardzo potrafi zdeterminować kogoś jestestwo chęć zostawienia części siebie na świecie. Depresja, w głowie chroniczna abazja, oddalenie się od partnera, to tylko część ich przeżyć. Czasem starania nie są wystarczające. Los potrafi być okrutny i nie odpowiadać na dręczące nas pytania. Język prowadzenia czytelnika jest wyjątkowy. Ta książka jest jedną wielką metaforą. Nie dziwi mnie to kompletnie. Z tego słynie Pan Andrzej. Kolejny raz się nie zawiodłam. Pomimo wszechobecnego cierpienia i depresji szepczącej do ucha bohaterom- długo wierzyłam, że fortuna będzie łaskawa. Boleści o jakich tu przeczytacie są uniwersalne. Można było wycisnąć więcej z tej historii. Przekazać ją jeszcze boleśniej.Z aborcją, bezpłodnością, in vitro, adopcją-boryka się  bardzo wielu ludzi. Nadal( dla wielu) są to tematy tabu. Usiądźcie wygodnie na kanapie. Przeczytajcie. Ta proza pozwala docenić dar życia i zobaczyć, jak wygląda egzystowanie wielu par. Warto wziąć tę balladę w dłonie, a po lekturze zrozumieć, że nie warto wtrącać się do czyjegoś życia...oceniać. Nigdy nie wiemy jakie toczy bitwy ze sobą. Jeśli nie możemy pomóc, zamilczmy. Nie dokładajmy innym problemów.

Uwielbiam prozę Andrzeja Muszyńskiego. Zawsze lektury które podaje na tacy czytelnikom, osiadają na dnie mego serca. Są cierpieniem. Powodują chroniczny ból odczuwany każdą komórką ciała. Nie inaczej jest tym razem. Tematy, po jakie zwykle sięga, nie są omawiane zazwyczaj na forum publicznym... tak jak i motyw o jakim tu napisał - bezdzietność.
Wielu z nas zdarzało się,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
693
578

Na półkach: ,

Namacalna nieobecność

Motyw bezdzietności nie jest zbyt popularny w literaturze. Jest to temat trudny i niewdzięczny – prawie niemożliwe wydaje się pełne i jak najgłębsze oddanie problemu, a za to bardzo łatwo można go spłycić i stworzyć ckliwy kicz. Andrzej Muszyński łamie tabu, pisząc o bezdzietności dobitnie, choć jest to kwestia, która ciągle zdaje się być przemilczana i zamykana w czterech ścianach osób bezpośrednio nią dotkniętych. Tworzy historię, w której nieobecni są boleśnie realni, nieobecnością wręcz namacalną.

Niech nie zwiodą Was niewielkie gabaryty tej książki. "Bez" z pełną mocą uderza w czytelnika nieutulonym bólem swoich bohaterów. Zdarzało mi się czytać powieści napisane mniej lub bardziej dosłownie, ale nigdy wcześniej nie czytałam niczego, co byłoby jedną wielką metaforą. Przeczytanie tej powieści jednym tchem – nie tracąc przy tym ukrytego sensu – nie tylko byłoby trudne, ale zakrawałoby wręcz o brak szacunku. W "Bez" każde słowo jest napisane w sposób przemyślany, każde zdanie dopracowane w najmniejszym szczególe.

Nie jest to opowieść łatwa, bo czytanie o cudzej rozpaczy, rzadko bywa łatwym zadaniem. Dla wymagającej formy tej powieści zwykłe przebieganie wzrokiem po tekście jest niewystarczające. Autor zmusza czytelnika, by ten w pełni wszedł w świat głównych bohaterów, by spróbował zrozumieć ich motywacje. Na pewno nie jest to książka dla każdego i część czytelników odbije się od tej historii. A szkoda, bo jest to zupełnie nowy głos wypowiedziany w imieniu tych, którzy ze swoją bezradnością zostali pozostawieni sami sobie, ale również tych, którym nigdy nie będzie dane przemówić – dzieci nienarodzonych.

Namacalna nieobecność

Motyw bezdzietności nie jest zbyt popularny w literaturze. Jest to temat trudny i niewdzięczny – prawie niemożliwe wydaje się pełne i jak najgłębsze oddanie problemu, a za to bardzo łatwo można go spłycić i stworzyć ckliwy kicz. Andrzej Muszyński łamie tabu, pisząc o bezdzietności dobitnie, choć jest to kwestia, która ciągle zdaje się być przemilczana...

więcej Pokaż mimo to

avatar
712
585

Na półkach: ,

„Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny” Andrzeja Muszyńskiego to jedna z tych niełatwych książek, które nie dość, że dotykają bolesnego problemu, to jeszcze czyta się je z pewnym trudem, trzeba jej poświęcić maksimum uwagi, by całkowicie zrozumieć i docenić kunszt autora, jego wnikliwość i ogromną wrażliwość. Książka opowiada o wieloletnim małżeństwie, które zmaga się z traumą bezdzietności. Opisuje ich walkę o potomka wszelkimi dostępnym metodami – in vitro i adopcji, jednak wszystko to kończy się fiaskiem, depresją, całkowitym oddaleniem, przeżywaniem w samotności swoich emocji związanych z tą okropną sytuacją. Małżeństwo Joanny i Władka trwa, jednak nie należy do szczęśliwych, jest martwe. Brak dzieci powoduje w ich egzystencji pustkę, którą zapełniają oglądaniem starych nagrań VHS, analizą poezji czy zagłębieniem się w tematykę teologiczną. Obserwujemy miotanie się dwojga ludzi, którzy po prostu nie mają siły, by cieszyć się życiem. Nie ma dla nich nadziei, skoro nie mogli spełnić swoich marzeń o dzieciach.
Jak to w balladzie, w nieszczęście pary uwikłane są moce nadprzyrodzone. Joanna i Władek mieszkają w wiosce, w której cały czas obecne są czary. Dawno temu w tej okolicy spadł meteoryt, przez który kobiety przestały rodzić dzieci, a jeśli jakiejś się udało, to zawsze były to trojaczki. Miejscowe zabobony odnoszące się do kobiet w ciąży zabraniają im wychodzić z domu, plotki mówią o karłach, którym urodziło się dziecko niepodobne do człowieka, całe pokryte sierścią. Tajemnicze spotkania mieszkańców w pobliżu ukrytego grobu dzieci nienarodzonych budują duszną atmosferę tego miejsca, którego historia wraz z przekonaniami mieszkańców zdają się mieć wpływ na niechcianą bezdzietność bohaterów.
To miejsce, w którym przyszło żyć Joannie i Władkowi, choć to odległa prowincja, kojarząca się ze spokojem i błogością, nie należy do przyjaznych. Wioska jest groźna, ponura, zimna i niepokojąca. Mieszkańcom towarzyszy tajemniczość, której nie chce się rozwiewać, by nie zobaczyć jakiegoś zła, nieszczęścia, w świetle dziennym. To miejsce kojarzy się tylko z cierpieniem i wywołuje przede wszystkim chęć ucieczki.
Książka jest cała w takim klimacie – chłodnym, przygnębiającym, depresyjnym, co bardzo dobrze koresponduje z nastrojem obecnym w znanych mi balladach poetyckich. Jest dziełem wymagającym, a jednocześnie godnym uwagi. Bohaterowie próbują dowiedzieć się, dlaczego właśnie oni zostali dotknięci tak trudnym doświadczeniem, a ich poszukiwania odpowiedzi sprawiają, że oddalają się od siebie, żyją pod jednym dachem, jednak w całkiem innych światach i każdy na swój sposób przeżywa daną im sytuację. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tą lekturę. Z pewnością nie zawiedzie tych, którzy szukają gęstej od emocji, dającej do myślenia literatury.

„Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny” Andrzeja Muszyńskiego to jedna z tych niełatwych książek, które nie dość, że dotykają bolesnego problemu, to jeszcze czyta się je z pewnym trudem, trzeba jej poświęcić maksimum uwagi, by całkowicie zrozumieć i docenić kunszt autora, jego wnikliwość i ogromną wrażliwość. Książka opowiada o wieloletnim małżeństwie, które...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    63
  • Przeczytane
    44
  • Posiadam
    10
  • 2020
    4
  • 2020
    3
  • Polska
    1
  • Ebook
    1
  • Współczesne
    1
  • Kindle
    1
  • Polish
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Bez. Ballada o Joannie i Władku z jurajskiej doliny


Podobne książki

Przeczytaj także