rozwińzwiń

Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki

Okładka książki Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki Jarosław Mikołajewski
Okładka książki Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki
Jarosław Mikołajewski Wydawnictwo: Dowody Seria: Seria Reporterska reportaż
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
reportaż
Seria:
Seria Reporterska
Tytuł oryginału:
Cień w cień
Wydawnictwo:
Dowody
Data wydania:
2019-10-04
Data 1. wyd. pol.:
2019-10-04
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365970381
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Ta, która rozkochuje czytelników



1453 510 6

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
124 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
12
12

Na półkach:

Pozycja trudna do prostego sklasyfikowania. Zbyt osobista na biografie a jednocześnie za dużo w niej Ginczanki na autorski esej. W każdym razie warto przeczytać jeśli ktoś choć trochę interesuje się tą niezwykłą poetką. Styl książki nie do końca mi podszedł ale to już kwestia wrażliwości literackiej.

Pozycja trudna do prostego sklasyfikowania. Zbyt osobista na biografie a jednocześnie za dużo w niej Ginczanki na autorski esej. W każdym razie warto przeczytać jeśli ktoś choć trochę interesuje się tą niezwykłą poetką. Styl książki nie do końca mi podszedł ale to już kwestia wrażliwości literackiej.

Pokaż mimo to

avatar
85
84

Na półkach: ,

To był ciekawy reportaż, trochę więcej się dowiedziałam o Zuzannie, choć czasami wydaje się być to kroplą w morzu potrzeb. Ale polecam, jeśli ktoś jest poetką zainteresowany, bo reportaż jest krótki i przystępny.

To był ciekawy reportaż, trochę więcej się dowiedziałam o Zuzannie, choć czasami wydaje się być to kroplą w morzu potrzeb. Ale polecam, jeśli ktoś jest poetką zainteresowany, bo reportaż jest krótki i przystępny.

Pokaż mimo to

avatar
65
64

Na półkach:

To nie jest książka o Ginczance tylko o Mikołajewskim. Nudna, rozwlekła, tonąca w nic nie znaczących szczegółach. Szkoda. Rozczarowanie. Strata czasu. Ten człowiek napewno ma dużo do opowiedzenia, ale nie tak i nie w ten sposób. Mam wrażenie jakby chciał wykorzystać Ginczankę jako dźwignię i trampolinę dla samego siebie i swego EGO. Ale ten skok się nie udał i na arenie mamy mokrą plamę. Cień. Zjawę. Widmo. Kto to posprząta?

To nie jest książka o Ginczance tylko o Mikołajewskim. Nudna, rozwlekła, tonąca w nic nie znaczących szczegółach. Szkoda. Rozczarowanie. Strata czasu. Ten człowiek napewno ma dużo do opowiedzenia, ale nie tak i nie w ten sposób. Mam wrażenie jakby chciał wykorzystać Ginczankę jako dźwignię i trampolinę dla samego siebie i swego EGO. Ale ten skok się nie udał i na arenie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
88
2

Na półkach:

Do kolejnej książki J. Mikołajewskiego podchodziłem z wielką ekscytacją, chcę go czytać (Czerwony Śnieg na Etnie, Magazyn Kontynenty) i słuchać (audycja Słowo Daję w Radio Nowy Świat) więcej i więcej. Spodziewałem się książki, a nawet powtarzając za autorem książeczki dość intymnej, przeczytałem jednak coś bardzo intymnego, bardzo pięknego i wszechstronnego. Podobały mi się elementy reportażu, ale chyba właśnie cały ten melanż form był dla mnie najciekawszy. Co bardzo dla mnie cenne, to ta ukryta spójność, dzięki której autor w najmniejszym stopniu, ani na literkę nie zboczył ze ścieżki opowiadanej historii, historii która potrafi angażować do cna.

Do kolejnej książki J. Mikołajewskiego podchodziłem z wielką ekscytacją, chcę go czytać (Czerwony Śnieg na Etnie, Magazyn Kontynenty) i słuchać (audycja Słowo Daję w Radio Nowy Świat) więcej i więcej. Spodziewałem się książki, a nawet powtarzając za autorem książeczki dość intymnej, przeczytałem jednak coś bardzo intymnego, bardzo pięknego i wszechstronnego. Podobały mi się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
571
69

Na półkach:

Trafiła mi ta nieduża książka do serca - może dlatego, że widzę w niej odblaski swojej własnej fascynacji? Wyobraźnia aż migocze na myśl, że gdzieś tam może jeszcze czeka o Ginczance coś nieodkrytego dla świata. Wielbię, chwytam mocno wszystko co tylko się na jej temat pojawia.

Trafiła mi ta nieduża książka do serca - może dlatego, że widzę w niej odblaski swojej własnej fascynacji? Wyobraźnia aż migocze na myśl, że gdzieś tam może jeszcze czeka o Ginczance coś nieodkrytego dla świata. Wielbię, chwytam mocno wszystko co tylko się na jej temat pojawia.

Pokaż mimo to

avatar
131
32

Na półkach: , ,

„ Kim jesteś Zuzanno?”
Pogoń za cieniem ogromnego talentu... pogoń mężczyzny za kobietą niezwykłej urody. Ale jaka to pogoń, coś niezwykłego, obsesyjnego, wręcz jak pogoń zakochanego mężczyzny... „ ale umarli również ludzie, których oczy bym całował, bo ją widziały, których uszy bym ogrzewał, bo ją słyszały.”
Przepiękna to pogoń, pogoń w której sama się zadurzyłam. Nie potrafiłam odłożyć lektury ani na chwilę, ani na jedną sekundę. Jestem oczarowana tą opowieścią❤️

Bardzo ciekawe spotkanie w Kawiarni Literackiej poświęcone setnej rocznicy urodzin Zuzanny Ginczanki „ ZUZANNA ALBO BEŻOWE, CZARNE, POMARAŃCZOWE”
O poetce opowiada Jarosław Mikołajewski, wiersze czyta Marysia Dębska.
Słuchowisko odbyło się w 2017 roku.

„ Kim jesteś Zuzanno?”
Pogoń za cieniem ogromnego talentu... pogoń mężczyzny za kobietą niezwykłej urody. Ale jaka to pogoń, coś niezwykłego, obsesyjnego, wręcz jak pogoń zakochanego mężczyzny... „ ale umarli również ludzie, których oczy bym całował, bo ją widziały, których uszy bym ogrzewał, bo ją słyszały.”
Przepiękna to pogoń, pogoń w której sama się zadurzyłam. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
563
443

Na półkach: , ,

Bardzo ciekawa pozycja, coś zupełnie innego niż do tej pory czytałam. To wręcz poetycka biografia i zarazem pomnik dla fascynującej autora do niemal szaleństwa kobiety. Momentami ciężka emocjonalnie, a jednak piękna pozycja.

Bardzo ciekawa pozycja, coś zupełnie innego niż do tej pory czytałam. To wręcz poetycka biografia i zarazem pomnik dla fascynującej autora do niemal szaleństwa kobiety. Momentami ciężka emocjonalnie, a jednak piękna pozycja.

Pokaż mimo to

avatar
685
525

Na półkach:

Zauroczona postacią Ginczanki chętnie sięgnęłam po książkę Mikołajewskiego. Poetka od dawna fascynuje mnie swoim leśmianowskim językiem i nadzwyczajnym poczuciem humoru, a reprodukcje zdjęć, które łatwo wyszukać w necie, nie pozostawiają wątpliwości co do jej nadzwyczajnej urody.
Polsko-żydowska poetka, urodzona w Równem na Ukrainie, przyjaciółka Gombrowicza z kawiarni Ziemiańska, w czasie wojny – z powodu swojej wybitnej, lecz semickiej urody – musiała się ukrywać. Wydana gestapo w Krakowie, została rozstrzelana w 1944 r. w obozie w Płaszowie. Mikołajewski - zgodnie z tytułem książki - usiłuje podążać jej śladem, odszukując dawnych przyjaciół spierających się o kolor jej oczu, o dom rodzinny, relacje z rodzicami. Wyjeżdża na Ukrainę, żeby gdzieś znaleźć resztki wspomnień, domy, uliczki... Tekst przeplata fragmentami jej wspaniałej poezji, z której zachowały się wyłącznie wiersze przedwojenne. Te, które powstały w ukryciu, nie odnalazły się do dzisiaj.
Autor nie kryje zauroczenia Ginczanką - wspomina pierwsze wiersze, fotografie, na które udaje mu się natrafić, oczarowany jest nawet skomplikowanym życiorysem Zuzanny. Nie przejmuje się faktem, że różnorodne, pełne dziur i wątpliwości wspomnienia rozmówców nie pozwalają odtworzyć żadnej spójnej całości. Sam także przeskakuje od formy epistolograficznej (prowadzi ożywioną korespondencję z włoskim przyjacielem, który wkrótce zacznie promować Ginczankę we Włoszech),przez reportaż, do swoistego dramatu, w którym próbuje wyobrazić sobie, co dzieje się z Ginczanką w ukryciu, w ostatnim mieszkaniu przy ul. Mikołajskiej w Krakowie.
Ginczanka była postacią nadzwyczajną, inspirującą i urzekającą. Obdarzona niecodzienną urodą i darem przyciągania ludzi. W wieku dwudziestu kilku lat swobodnie obracała się w literackim światku Warszawy, mając za przyjaciół Tuwima czy Gombrowicza. Zdobywała serca czytelników i uznanie poetów. Żydowskie pochodzenie i “zły wygląd” w czasie wojny sprawiły, że została zdegradowana do roli podczłowieka. Najważniejsze stało się przeżycie.
Jej wiersze odzwierciedlają silną osobowość, niezależność i nadzwyczajną w tym wieku (27 lat) dojrzałość. A jednak po wojnie długo nikt jej nie pamiętał. Jej twórczość docierała do nielicznych. Dopiero w latach 90. pojawiły się pierwsze publikacje i filmy jej poświęcone.
Mikołajewski eksploruje historię Ginczanki z nieskrywaną miłością. Jego pogoń za bohaterką okazuje się pretekstem, by opowiedzieć o fascynacji literaturą, jej figurami mitycznymi, legendą. Emocjonalność książki i autentyczne zaangażowanie czynią Mikołajewskiego drugim bohaterem opowieści. Niestety dla mnie to wyeksponowanie postaci i uczuć autora okazało się nużące.
Zazdrość? ;-)

Zauroczona postacią Ginczanki chętnie sięgnęłam po książkę Mikołajewskiego. Poetka od dawna fascynuje mnie swoim leśmianowskim językiem i nadzwyczajnym poczuciem humoru, a reprodukcje zdjęć, które łatwo wyszukać w necie, nie pozostawiają wątpliwości co do jej nadzwyczajnej urody.
Polsko-żydowska poetka, urodzona w Równem na Ukrainie, przyjaciółka Gombrowicza z kawiarni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
186
168

Na półkach:

Bohaterka książki Jarosława Mikołajewskiego pt. „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki” jest dla autora zjawiskiem… zjawiskiem literackim, intelektualnym, estetycznym. Jest dla niego „…serca biciem, wiosną, zimą, życiem…”*),życiem przedwcześnie zerwanym.
Zuzanna Ginczanka – urodzona w 1917 r. w Kijowie, wychowana w Równem, polska poetka żydowskiego pochodzenia, zamordowana przez Niemców najprawdopodobniej w 1944 r. W wieku 19 lat wydała pierwszy i jedyny tomik wierszy „O centaurach”. Jej twórczość charakteryzuje, m.in. dążenie do perfekcji językowej poprzez nadawanie słowom odpowiedniej pojemności, łączenie delikatności ze zmysłową cielesnością, ironiczno-krytyczne spojrzenie na rzeczywistość. Hołubiona przez skamandrytów, miła (sic!) Gombrowiczowi (o jego sympatię nie było łatwo),lubiana wśród „szpilkowców”. Oryginalny styl literacki młodej pisarki szedł w parze z nieziemską urodą. Nazywano ją „Gwiazdą Syjonu”**),jednak podczas wojny jej piękno stało się piętnem, a „zły wygląd”**) wydał ją na śmierć, bo charakterystycznie żydowska prezencja nie dała się niczym zamaskować. Ukrywała się, wielokrotnie uciekała, jednak nie uniknęła tragicznego przeznaczenia.
Cień w cień i cień za cieniem przeplatają się losy Ginczanki oraz Mikołajewskiego. Ona fizycznie przekroczyła granicę ziemskiego świata, on natomiast chętnie by ją stamtąd sprowadził, gotów wkroczyć do Hadesu niczym Orfeusz za Eurydyką, a jedyne, co go przed tym powstrzymuje, to jednokierunkowość drogi, ponieważ Charon przewozi do podziemia bez kursu powrotnego.
Gdyby Mikołajewski podejmował za życia Ginczanki takie działania jak teraz, niewątpliwie zostałby uznany za wścibskiego paparazzi. Tymczasem obecnie, czytając jego książkę, chwytamy się podobnie jak on każdego skrawka wiadomości o poetce. Mikołajewski zadurzył się w niej, ukochał ją i jej twórczość, jest złakniony nawet najdrobniejszego poblasku po niej. Goni ją, wypatruje, wręcz ściga jej cień, wystając sam jak zjawa pod kamienicami, gdzie mieszkała, telefonując do każdego, kto dysponuje najniklejszym choćby przejawem istnienia pozostawionym przez piękną jak „murzyńska królowa”**) kobietę. W rozemocjonowanej korespondencji Mikołajewskiego z kolegą po fachu wręcz brzęczą drgające nuty szczerej ekscytacji tematem, a pod wpływem entuzjazmu wyczekiwania na dobre wieści maile zmieniają swój równy rytm, nabrzmiewając niecierpliwą ciekawością i łapczywie przyspieszając. Bo gdzie Ginczanka, tam Mikołajewski. Mimo iż ona ubiega go w staraniach, jakby celowo unikała jego obecności, choć wymyka się autentyczności wspomnień, to w efekcie powstaje impresjonistyczny wieloportret Żydówki. Nakładają się na niego kolejne warstwy niedokładnych obrazów minionych lat, rozbieżności opowieści, niepewność wrażeń, domysły… Jaka więc jesteś naprawdę? Jak cię uchwycić? Jak poznać? Widać tylko twój cień, czuć ledwie zapach, delikatnie drży poruszone gestem powietrze, umykasz, a jeśli dajesz się uchwycić, to znowu zaledwie widać Twoją prześwietloną bielą sylwetkę, półprofil skryty za kosmykiem… A może to tylko mglista poświata lub ulotny powidok?
Zalążki Ginczanki pojawiają się w życiu Mikołajewskiego nieoczekiwanie, bez zapowiedzi, epizodycznie, w innych osobach, w słowach tych, którzy ją znali, w miejscach z pozoru z nią niezwiązanych. Autor pozwala im swobodnie kiełkować, ulega im i daje się prowadzić wzrastającym pędom pamięci, ale jednocześnie pozostaje świadom swej nieokiełznanej fascynacji, wyraźnie się do niej przyznaje, a także nie ukrywa, że pozwalając wymykać się subiektywnym niciom przeczuć, tworzy w ten sposób własny i prywatny wizerunek pisarki. W tych fragmentach, gdy trawi go niepokój do i o Ginczankę, najpiękniej lśni metaforyka, poetyckość myśli i łagodność literackiej wrażliwości Mikołajewskiego.
Podczas gdy autor z urzeczeniem wypatruje oczy za światem Ginczanki, paradoksalnie okazuje się, że inni próbują dokonać zabiegu wręcz odwrotnego – zapomnieć o żydowskiej społeczności zamieszkującej miasto przed wojną. Kirkut, a właściwie jego pozostałości, służą bowiem za miejsce palenia ognisk i pieczenia kiełbasek… gdy miejscowi obchodzą urodziny. Wobec takich zdarzeń Mikołajewski nie może przejść obojętnie i również utrwala je na kartach książki, jakby obawiał się, że jednak amnezja historyczna może zwyciężyć.
Życie Ginczanki to los utracony i przerwana przedwcześnie poezja. Mikołajewski krocząc za poetką jak cień, zbierając okruchy jej obecności, po latach poszukiwań nie stał się jej alter ego, lecz troskliwie składał fragmenty, pielęgnował je, przeżywał, z empatią wczuwał się w możliwe scenariusze. Jeden nich stworzył w rozdziale pt. „Mikołajska 26”, gdzie w formie krótkiego dramatu starał się pokazać ostatnie chwile Zuzanny tuż przed jej aresztowaniem.
Z cienia Ginczanka wyłania się tylko w swoich wierszach. Czytając je, sami możemy ocenić ich kunszt. Znajdziemy ich tu kilka, różnorodnie dobrane, by pokazać możliwości pisarki, łącznie z „Non omnis moriar”, gdzie poetka zamieszcza nazwisko donosicielki, która wskazała ją Schutzpolizei. Znamienne, iż na śmierć Żydówkę i Polkę z wyboru wydała lwowianka o nazwisku Chominowa… Polka z urodzenia.
Mikołajewski ma świadomość, że właściwie więcej tu jego samego, emocji towarzyszących mu podczas poszukiwań niż samej Ginczanki. Oboje są zrośnięci jak mitologiczny centaur. W pewnym momencie stwierdza nawet: „Już mnie uwiera to pisanie o Ginczance. Męczy. Wyżyma. Czuję, że powinienem dać komuś za Ginczankę w pysk…”**) Wciąż wiele w historii Ginczanki pozostaje niedopowiedziane. Podobnie jak w historii Mikołajewskiego. Kto dla kogo staje się zatem w tym wspomnieniowym reportażu senhal?
„Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki” Jarosława Mikołajewskiego to nie jest próba napisania biografii poetki, to nie jest nawet próba napisania powieści o niej. Mam wrażenie, że Mikołajewski po latach obcowania z jej twórczością, z materiałami i wiedzą o niej, wspomnieniami, po trudach gorączkowego poszukiwania choćby drobin jej istnienia, podjął wysiłek uwolnienia się od zachłannie instynktownego podążania jej śladami, wysiłek wyswobodzenia się spod jej zniewalającego czaru, któremu uległ bez reszty. Czy to oznacza rozwód? Zerwanie? Rozstanie? Nic bardziej mylnego. Mikołajewski w sercu i duszy ślubował jej miłość i uczciwość literacką, więc nie opuści „Gwiazdy Syjonu” nigdy, tu jedynie starał się pokazać obsesyjną fascynację poszukiwaniami, odsłaniając swoje przeżycia, duchowe pragnienia, niemal metafizyczne...
*) fragment tekstu piosenki Andrzeja Zauchy pt. „Byłaś serca biciem”
**) Cytaty, o ile nie oznaczono inaczej, pochodzą z książki Jarosława Mikołajewskiego pt. „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki”.
Całość recenzji tu: https://czytamduszkiem.blogspot.com/2020/09/jarosaw-mikoajewski-cien-w-cien-za.html
Zapraszam.

Bohaterka książki Jarosława Mikołajewskiego pt. „Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki” jest dla autora zjawiskiem… zjawiskiem literackim, intelektualnym, estetycznym. Jest dla niego „…serca biciem, wiosną, zimą, życiem…”*),życiem przedwcześnie zerwanym.
Zuzanna Ginczanka – urodzona w 1917 r. w Kijowie, wychowana w Równem, polska poetka żydowskiego pochodzenia,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
957
794

Na półkach: ,

Pamiętam artykuł sprzed kilku lat zamieszczony w Wysokich Obcasach, zdjęcia pięknej dziewczyny, żydowskiej poetki i jej przejmujący wiersz "Non omnis moriar". Przeczytałam, ale nie szukałam nazwiska Ginczanki, by dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Wydawało mi się zresztą, że niewiele po niej zostało.

Książka Mikołajewskiego pozwoliła mi wrócić do tej postaci. Podoba mi się, jak autor poszukuje śladów zamordowanej poetki. Podkreśla często swoją fascynację Zuzanną Ginczanką, ale mnie to nie przeszkadza. Udało mu się odkryć wiele drobnych nieznanych faktów. Wędruje w miejsca, gdzie żyła i ukrywała się w czasie wojny, rozmawia z tymi, którzy ją znali. Przytacza kilka wierszy.

Nie bardzo podoba mi się jedynie krótki dramat Mikołajewskiego zamieszczony w końcowej części książki obrazujący pobyt poetki w ostatniej kryjówce w Krakowie przy ul. Mikołajskiej 26. Obraz Ginczanki, wypowiadane przez nią słowa jakoś mi do niej nie pasują. Wolałabym, żeby pozostała do końca tym cieniem, za którym goni autor i wypowiadała się poprzez swoje wiersze. Spróbuję dotrzeć do nich, może mi się też uda przeczytać książkę Izoldy Kiec.

Pamiętam artykuł sprzed kilku lat zamieszczony w Wysokich Obcasach, zdjęcia pięknej dziewczyny, żydowskiej poetki i jej przejmujący wiersz "Non omnis moriar". Przeczytałam, ale nie szukałam nazwiska Ginczanki, by dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Wydawało mi się zresztą, że niewiele po niej zostało.

Książka Mikołajewskiego pozwoliła mi wrócić do tej postaci. Podoba mi...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    174
  • Przeczytane
    155
  • Posiadam
    37
  • 2019
    13
  • 2020
    7
  • 2020
    7
  • Reportaż
    5
  • Poezja
    3
  • 2021
    3
  • Eseje
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Cień w cień. Za cieniem Zuzanny Ginczanki


Podobne książki

Przeczytaj także