Popołudnie fauna
- Kategoria:
- publicystyka literacka, eseje
- Wydawnictwo:
- Austeria
- Data wydania:
- 2023-10-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-10-10
- Liczba stron:
- 50
- Czas czytania
- 50 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378666325
Lilie wydmowe były w tym roku rzadsze niż kiedykolwiek, schodząc na plażę skręcił więc w lewo, żeby sprawdzić czy w końcu zalśniły po swojemu, czyli pełnym, onieśmielającym blaskiem cynkowej bieli. W poprzednich latach rosły pojedynczo albo w małych gromadach, w przestrzeniach czystych i brudnych, bez różnicy. W lesie, w splendorach nasłonecznionych polan, przy kościółku, śmietniku, gdzie tylko chciały i gdzie same postanowiły, że będą. Trochę wszędzie. Jak gdyby uznając, że na świat właśnie przyszedł ich czas. Unikały tylko bezwzględnie miejskich trawników przeczuwając może, że ścisła ochrona, która łamiącym prawo każe płacić wysokie mandaty, nie ma władzy ich chronić.
Lucjan był w nich zakochany od kiedy przyjechali pierwszy raz do Maremmy, kilkanaście lat temu. Tamtego razu pierwszego dnia nie było ich wcale, lecz już drugiego las zapłonął niezliczonymi paleniskami ich bieli. Od czasu tego nieoczekiwanego widowiska nauczył się czekać na nie, rozpoznawać, przewidywać poranki rozkwitu. Pierwszego lipca było na nie za wcześnie. W poszyciu ledwie tliły się nieoczywiste zwiastuny święta, na które liczył przez cały rok od wyjazdu, jak gdyby gniazda liści zielonożółtą opieszałością ćwiczyły go w cnocie wyczekiwania, dla jeszcze większej radości daru.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 9
- 4
- 3
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Książka o spotkaniu człowieka dobrego z człowiekiem złym. Człowieka wrażliwego, którego boli każde złe słowo, złe zachowanie. Delikatne lilie zostały zerwane. To symbol agresji do wszystkiego co jest inne i piękne. Piękne i dobre "Zjawisko" czeka też zły los. I tak jak w tragedii antycznej zwyciężyło zło.
A samo "Zjawisko" nie jest ani dziewczyną ani chłopakiem. I podział ten w opowiadaniu nie jest ważny. Dla mnie też nie. Ważne jest tylko to co piękne, dobre, delikatne. Ważny jest podział na dobra i zło.
Zło na plaży w okolicach Maremmy przypomina o śmierci Pasoliniego na plaży w Ostii.
Opowiadanie napisane pięknym literackim językiem. Jak teraz mało takich książek.
Książka o spotkaniu człowieka dobrego z człowiekiem złym. Człowieka wrażliwego, którego boli każde złe słowo, złe zachowanie. Delikatne lilie zostały zerwane. To symbol agresji do wszystkiego co jest inne i piękne. Piękne i dobre "Zjawisko" czeka też zły los. I tak jak w tragedii antycznej zwyciężyło zło.
więcej Pokaż mimo toA samo "Zjawisko" nie jest ani dziewczyną ani chłopakiem. ...
Wbrew deklaracjom samego poety, będę uparcie twierdził, że poeta ten – Jarosław Mikołajewski – uparcie zagląda pod podszewkę świata, i to nie tylko w swoich wierszach, lecz także, jak się okazuje, w prozie.
Popołudnie fauna (Austeria 2023) to w zasadzie dłuższe opowiadanie, którą to formę sam Autor nazywa rozpasaną siostrą reportażu. I to już jest pewna forma gry z percepcją tej prozy, gry, która powoli staje się jednym ze znaków rozpoznawczych twórczości Mikołajewskiego – jego deklaratywnie bezbożna i pozornie realistyczna literatura subtelnie wywleka na powierzchnię zaplątane w twardym materializmie odpryski innej rzeczywistości. Z wierszem zdecydowanie łatwiej balansować na linie, oddzielającej wiadome od niewiadomego, możliwe od niemożliwego i znane od nieznanego. Z prozą trudniej jest utrzymać równowagę. I stąd, jak sądzę, bierze się krótka forma tej niezwykłej opowieści. Bo w tym właśnie lubuje się Mikołajewski – stąpać po cienkim lodzie, balansować pomiędzy realnym i nierzeczywistym. Już, już osuwa się w metafizykę, ale jednak kurczowo trzyma się naszego hic et nunc. Albo odwrotnie – jak w przypadku Popołudnia fauna, czyli historii zakochanego (dosłownie) w wydmowej lilii Lucjana i spotykanego przez niego wielokrotnie Zjawiska – już niemal niecielesność i niezwykłość tegoż zaczyna dominować nad całą opowieścią, aż tu nagle duch staje się ciałem. Mało tego, wcześniej następuje coś jeszcze bardziej zaskakującego – niczym dziewiętnastowieczny powieściopisarz Mikołajewski ujawnia się, zwracając się bezpośrednio do czytelnika i tym samym biorąc całą wcześniejszą opowieść w cudzysłów, ale jak się okazuje, to właśnie ten zdawałoby się anachroniczny gest twórcy zupełnie zmienia istotę całego utworu i modyfikuje sensy. Innymi słowy – otwiera kolejny cudzysłów. Jaki?
To niespodziewane poznałem Lucjana, przypomina intrygującą scenę z Traktatu o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego, w której to główny bohater i opowiadacz na ulicy bliżej nieznanego miasta niby to przypadkowo spotyka pewnego człowieka. Z niezrozumiałych przyczyn pomiędzy mężczyznami dochodzi do wzajemnego rozpoznania. Udają się więc do pobliskiej kawiarni i tam dzielą się opowieściami, które zdają się zmierzać do wspólnego punktu, choć ostatecznie go nie osiągają. Myśliwski jak to Myśliwski – niczego nie rozstrzyga, nie można więc stwierdzić, że bohater spotyka samego siebie. Cóż to zresztą miałoby znaczyć? Inny (choć może tak naprawdę ten sam?) bohater, tym razem w niestety niedocenionym Ostatnim rozdaniu wątpi, czy w ogóle można odpowiedzieć na to pytanie: jesteśmy bowiem wyobrażeniami samych siebie. […] Aby być sobą, trzeba być kimś, to znaczy wiedzieć, kim się jest. A jak możemy to ustalić, zagubieni pośród ciągle zmieniających się wyobrażeń siebie? Pragnienie poznania siebie jest tylko daremnym błądzeniem pośród tych wyobrażeń. Być może nawet czymś w rodzaju tęsknoty za sobą, rozpaczy za sobą, ale też ustawiczną ucieczką od siebie w nasze o sobie wyobrażenia. (Ostatnie rozdanie, Znak 2013, s. 23).
Ta niemożność poznania samego siebie jest motywem tak starym, że nie ma potrzeby przywodzić innych przykładów, ale w obu przypadkach – Mikołajewskim i Myśliwskim – chodzi też o coś innego, coś wyrażonego równie prosto i dosłownie – o doświadczenie spotkania samego siebie. To intuicyjne rozpoznanie głębokiego sensu Popołudnia fauna może być chybione, niemniej być może tak można (tylko można, nie mówię, że trzeba) rozumieć jeden z motywów, który Autor podaje już po swoim coming out, dla których napisał to, co napisał: Zapisałem tu w literackiej formie opowiadania […]tylko to, co sam [Lucjan – J.S.] mi przekazał. A także pewną poetykę istnienia na świecie, którą zaobserwowałem. Ta poetyka istnienia, skoro zauważalna dla Autora, być może mu bliska, jakoś rezonuje z przywoływaną już tęsknotą i rozpaczą za sobą wg Myśliwskiego. Ta tęsknota za sobą nie ma szans na zaspokojenie, a rozpacz nie doczeka się ukojenia. Spotkanie siebie, odnalezienie siebie zdaje się niemożliwe. Może dlatego Lucjan i Zjawisko kończą tak, jak kończą, i być może ich marny koniec jest konieczny, to znaczy jest konsekwencją tego pozornie zwyczajnego, choć w tym ujęciu dramatycznego wyznania Autora: poznałem Lucjana.
Przypadkowy nieznajomy z powieści Myśliwskiego opisuje intrygującą fotografię, na której uchwycono dwie postaci – nieznajomego i jego ojca – zwróconych ku sobie i jednocześnie w stronę obiektywu: Ów punkt, z którego zrobiono to zdjęcie, wydaje się fizycznie niemożliwy, żeby obie twarze zwrócone ku sobie i obie en face. Próbuję, na razie daremnie, dociec, gdzie ów punkt może się znajdować. Bo gdzieś się znajduje, najlepszym dowodem to zdjęcie. (Traktat o łuskaniu fasoli, Znak 2010, s. 273).
Zdaje się, że Popołudnie fauna Jarosława Mikołajewskiego jest taką właśnie próbą uchwycenia spotkania samego siebie – zwróconego ku sobie i zarazem en face. A więc próbą uchwycenia niemożliwego. Czyżby?
Jędrzej Soliński
Źródło: https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,30472924,mikolajewski-stapa-po-cienkim-lodzie-juz-juz-osuwa-sie-w-metafizyke.html?_gl=1*1us484z*_gcl_aw*R0NMLjE3MDQyMjM1OTkuRUFJYUlRb2JDaE1Jd1p1OXo3ZV9nd01WYXFLREJ4MTJlQXJNRUFBWUFTQUFFZ0tRcFBEX0J3RQ..*_gcl_au*NjU1MDIyNzcyLjE3MDQyMjExNTE.*_ga*MTM2MTc5NDE0Ni4xNjc3MzIxNzEx*_ga_6R71ZMJ3KN*MTcwNDIyMTE1MS4yMi4xLjE3MDQyMjM1OTkuMC4wLjA.
Wbrew deklaracjom samego poety, będę uparcie twierdził, że poeta ten – Jarosław Mikołajewski – uparcie zagląda pod podszewkę świata, i to nie tylko w swoich wierszach, lecz także, jak się okazuje, w prozie.
więcej Pokaż mimo toPopołudnie fauna (Austeria 2023) to w zasadzie dłuższe opowiadanie, którą to formę sam Autor nazywa rozpasaną siostrą reportażu. I to już jest pewna forma gry z...