Ostatnio mam słabą rękę co do wyboru książek, co bym nie wzięła to jest to mało interesujące dla mnie. Mam nadzieję, że obecna lektura przełamie tę słabą passę.

W czasie pracy budowlanej na jednej z farm w Irlandii robotnicy trafiają na jedenaście kości kobiet w różnym wieku, które przeleżały pod ziemią przez bardzo długi okres. Ktoś pozbawił je skóry i mięśni za życia ofiar. Wszystko wskazuje na to, że jest to tajemniczy rytuał. Jakiś czas później na terenie tej samej farmy zostają znalezione kolejne kości, tym razem młodej Amerykanki, dodatkowo znika kolejna osoba.

Rozdziały książki są podzielone między ekipę szukającą a ofiarę oprawcy. Jedyne co mi się podoba w thrillerze to części z udziałem poszkodowanej, dywagacje na temat śledztwa nużyły mnie do tego stopnia, że myślałam kiedy tylko się one skończą. Sądziłam, że będzie to coś bardziej ekscytującego. Jakiś czas temu po pierwszym swoim spotkaniem z Grahamem Mastertonem nie byłam zadowolona, tym razem nie będzie inaczej. Nie było tego czegoś w książce, nie wciągnęło mnie.

Podsumowując: Słaba passa ciągnie się dalej, nawet "Białe kości' nie zmieniły tego. Co do samej lektury to jestem na nie i nie polecam. Tym samym żegnam się z Autorem na dobre.

Ostatnio mam słabą rękę co do wyboru książek, co bym nie wzięła to jest to mało interesujące dla mnie. Mam nadzieję, że obecna lektura przełamie tę słabą passę.

W czasie pracy budowlanej na jednej z farm w Irlandii robotnicy trafiają na jedenaście kości kobiet w różnym wieku, które przeleżały pod ziemią przez bardzo długi okres. Ktoś pozbawił je skóry i mięśni za życia...