Infamia

Okładka książki Infamia Maciek Jakubski
Okładka książki Infamia
Maciek Jakubski Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
266 str. 4 godz. 26 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2019-02-08
Data 1. wyd. pol.:
2019-02-08
Liczba stron:
266
Czas czytania
4 godz. 26 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381472524
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2446
1171

Na półkach: , , ,

Coś poszło nie tak. Czarodziej i nekromanta mieli się spotkać, a wylądowali w dwóch różnych miejscach, obaj wpadli w tarapaty. Pierwszy trafił do niewoli i uczy nestora rodu wampirów magii, zaś drugi gości u pięknych sióstr Selene i Sarah, które też nie wyglądają na niewiniątka. Dbają o gościa, żeby nie było, zapewniają mu rozrywki, między innymi partyjkę w grę planszową. Oczywiście nekromanta gra nekromantą, ale co to za atak "zjadanie mózgu"? Albo "zamiana w kamień"? Co on, bazyliszek?!

W książce jest ulokowana duża dawka humoru, ale raczej będziemy się uśmiechać pod nosem niż śmiać w głos. To takie zabawy konwencją i pstryczki w nos czytelnika, który ma w sobie utarte przez popkulturę oczekiwania względem niektórych sytuacji i charakterów. Spodziewał się np. ponurego i groźnego kata, a dostał młodego chłopaka pełnego pasji i liczącego na sukces, który co rusz wymyśla nowe sposoby zabijania swoich ofiar. Gotycka sceneria, wampiry i czarny humor szybko przypomniały mi o filmie "Co robimy w ukryciu", który udawał dokument i przedstawiał życie wampirów w Nowej Zelandii. Bohaterowie kłócili się między innymi o to, że jeden z nich od 5 lat nie zmywa naczyń, bo wampirowi to nie przystoi... Jeśli ktoś lubi zabawy w takim stylu, to na pewno ta powieść też przypadnie mu do gustu.

"Infamię" można przeczytać bez znajomości pierwszej części, też jest zrozumiała, ale jednak da się odczuć, że bohaterowie mają jakąś przeszłość, która rozjaśniłaby pewne kwestie. Wampiry są tutaj w centrum zainteresowania, więc polecam ją też osobom, które uwielbiają historie o tych postaciach. Książka ma poniżej 300 stron i dużo się w niej dzieje, także to przygoda na 1-2 dni. Jest dobrze napisana i łatwo w nią "wejść", zapomnieć się.

Doceniam to wszystko, o czym wspomniałam, ale mimo to nie wiem, czy ta książka zostanie ze mną na dłużej. Jeśli już coś pozostanie w pamięci, to jej "inność" w porównaniu do typowych powieści gotyckich czy innej fantastyki. Nie przywiązałam się do bohaterów na tyle, żeby wyczekiwać kolejnych części, a szkoda.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Coś poszło nie tak. Czarodziej i nekromanta mieli się spotkać, a wylądowali w dwóch różnych miejscach, obaj wpadli w tarapaty. Pierwszy trafił do niewoli i uczy nestora rodu wampirów magii, zaś drugi gości u pięknych sióstr Selene i Sarah, które też nie wyglądają na niewiniątka. Dbają o gościa, żeby nie było, zapewniają mu rozrywki, między innymi partyjkę w grę planszową....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1077
221

Na półkach:

Książka Maćka Jakubiaka pod tytułem „Infamia” to kolejna część przygód dwóch „wesołków” – Alkkenstana, „wielkiego” czarodzieja, który nie bardzo radzi sobie z magią, oraz jego przyjaciela, Nyteshada, wziętego, aczkolwiek niezbyt udanego nekromanty. Po poprzedniej przygodzie („Kolekcja pośmiertnych portretów”),niestety nie czytałem pierwszego tomu, teleportują się do krainy, gdzie rządzą wampiry. Świetnie? Hmm, poczekajcie. Pierwszy trafia do lochów wampira-nestora, który w zamian za darowanie życia, prosi o naukę magii. Przyznaję, to trochę nietypowe. Drugi z bohaterów zostaje ocalony przez piękną wampirzycę Selene, którą zaciekawia jego mały dar. A przy okazji, zaczyna coś do niej czuć, choć początkowo nie zdaje sobie sprawy, z tego, jak mroczną postacią jest Selene. Całość jawi się dosyć intrygująco. Ale do rzeczy.

W powieści bardzo spodobało mi się odniesienie do popkultury. Powieściowy świat, na wskroś średniowieczny, zawiera w sobie elementy współczesności. Choćby tylko gramofon, którym tak chlubi się sługa Selene. Przypadnie wam do gustu również nawiązanie do niemal hollywoodzkiego stylu życia wampirów – trumny, garbaty służący (ale o dziwo, nie o imieniu Igor),czarny strój, nieprzeparte pragnienie krwi…

Autor w świetny sposób nawiązuje dialog ze współczesnymi gigantami tego typu powieści – dajmy na to z Sapkowskim. Szczerze, momentami czułem się, jakbym w jakiś sposób wrócił do lektury Narreturma (kto nie czytał, tego szkoda). Ten sam „krzywy” humor, tak samo nietuzinkowi bohaterowie, takie same paradoksy. Śmiem twierdzić, że to najmocniejsza część tej książki. Jakubiak w prosty i dla mnie genialny sposób oddał to, jak funkcjonuje świat, nawet jeśli jest imaginacją. Nasi bohaterowie, choć wyraziści, są fajtłapami. To ludzie z krwi i kości, tacy sami jak my. Jeśli coś potrafią, to mylą się, tworząc – nie zawsze celowo – mniej lub bardziej zabawne przygody. Popadają w tarapaty swoimi, wydawać by się mogło, mądrymi wywodami i wyborami. Mają rozterki, popełniają błędy, gafy – można rzec, że żyją pełnią życia zwyczajnego człowieka. I tylko sytuacja w której się znaleźli, nie przypomina zwyczajnego losu. A jednak możemy się wczuć w to, co przeżywają, możemy w tych postaciach odnaleźć siebie!

Wampiry w powieści są dosyć krnąbrne, lekceważą swoich poddanych, na których żerują, nie tylko jako panowie feudalni, ale również jako bestie posilające się ich krwią. Wieśniacy są skryci, intrygują, szemrają, uczą się „polityki”. Momentami miałem wrażenie, jakbym żył w przedrewolucyjnej Francji, gdzie wiejskie pospólstwo zaczęło się ruszać, by zrzucić kajdany zniewolenia. I jest to bardzo interesujące przeżycie. W książce podobało mi się również to, iż każdy z bohaterów, nie ważne, czy pierwszo-, drugo-, a nawet trzecioplanowych tworzy całość. Bez znajomości jednego, nie można w pełni zrozumieć całości, tego, co napędza historię. To też fajne doświadczenie. Wszak nasze życie toczy się w podobny sposób. Kształtują nas nie tylko nasze wybory, ale i cudze czyny, przypadki, nieporozumienia, przeinaczenia, i to nadaje istnieniu całego kolorytu.

Jakubiak cudownie opisuje mankamenty ludzkich charakterów, nie ważne czy są to wampiry, wieśniacy czy Alkkenstan i Nystehad. Każdy element powieści jest przemyślany, skrupulatnie złożony. Wszystko ok, ale co z ostatnią sceną kończącą „Infamię”? Ktoś powie, że Autor poleciał po łebkach. Nie, nie zgodzę się. Nie wszystko bywa proste, nie wszystko, trzeba opisywać dokładnie. Bitwa wampirów z wieśniakami jak mogłaby wyglądać? Rzeź, szybkie, krótkie starcie. I o czym tu pisać? Zresztą nie zawsze bitwy są długie (piszę to jako historyk z wykształcenia i z zamiłowania). Nie zawsze są krwawe. Czasem zwyczajnie po prostu są. I nie ma o czym opowiadać, nie ma w co się zagłębiać. Mnie w każdym razie spodobało się takie rozwiązanie. Autor po prostu spisał fakt starcia i tyle, koniec.

Podsumowując, książka „Infamia” to coś, co warto przeczytać. Oczywiście, są drobne mankamenty, ale nie przesłaniają one całości. Powieść czyta się szybko, ciekawie, i czuje się potrzebę, aby podróżować z bohaterami dalej. Moim zdaniem, Jakubski wpisuje się w mój ideał pisarza, który pozostawia nam świetną przygodę do przeżycia. Trochę gani, trochę rozśmiesza, ale i uczy. Czuję, że jeszcze nie raz nas zaskoczy. A „Infamia” to nie tylko fajna przygoda, ale i doświadczenie artystyczne. Polecam każdemu, kto chce przeżyć naprawdę, naprawdę fajną historię.

Książkę otrzymałam z klubu recenzenta nakanapie.pl

Książka Maćka Jakubiaka pod tytułem „Infamia” to kolejna część przygód dwóch „wesołków” – Alkkenstana, „wielkiego” czarodzieja, który nie bardzo radzi sobie z magią, oraz jego przyjaciela, Nyteshada, wziętego, aczkolwiek niezbyt udanego nekromanty. Po poprzedniej przygodzie („Kolekcja pośmiertnych portretów”),niestety nie czytałem pierwszego tomu, teleportują się do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
955
868

Na półkach:

Dawno, dawno temu pojęcia „tom” i „cykl” miały określone znaczenie. „Lalka” Prusa wydawana była zwykle w trzech tomach, ale absolutnie nie oznacza to, żeby był sens czytać je osobno albo na przykład tylko jeden. Cyklem był z kolei „Świat czarownic” z mnóstwem powieści połączonych jednym uniwersum i znakomicie dających się czytać osobno, bo były to – do pewnego stopnia i zazwyczaj – zamknięte całości. W każdym razie czasy się zmieniły i dziś niekoniecznie da się przewidzieć, na co się trafi, sięgając po któryś tam element cyklu.

„Infamia” zaczyna się tak, jakby był to następny rozdział w książce, stanowiącej całość. Alkkenstan, jak się okazuje czarodziej, po teleportacji budzi się w ciemnym lochu wampirzego zamku Szwarzgraben, przykuty do ściany solidnym łańcuchem. Jego przyjaciel, Nyteshad, nekromanta, wyłania się z tego samego teleportu, ale na błotnistym polu ziemniaków. Można się domyślać, że obaj uciekali, ale przed czym/kim i dlaczego – wiedzą zapewne tylko czytelnicy pierwszego tomu… eee… przepraszam… innej, wcześniejszej części cyklu. Żeby jednak nie było nieporozumień – „Infamię” da się też czytać bez znajomości tego czegoś wcześniejszego, tyle tylko, że pewne sprawy pozostaną po prostu nie wyjaśnione. Nie jest wykluczone, że i wcześniej nie były one detalicznie objaśnione, ale skąd o tym wiedzieć, jeśli się tego nie czytało?

Kiedyś, być może było to opisane wcześniej, ale nie na pewno, wioskowi zawarli przymierze z wampirami i pozbyli się czarodziejów ze swojej okolicy (dlaczego?). Teraz jednak chłopi mają dość także wampirów, bo te – zgodnie z wampirzym obyczajem – wysysają czasem któregoś z nich, co zwykle prowadzi do zejścia śmiertelnego. Wiochmeni nienawidzą wampirów i chcą je wszystkie wymordować (zaostrzony kołek w dupę),ale zdają sobie sprawę, że są za słabi, więc znowu szukają sprzymierzeńca. I tak to właśnie wygląda sytuacja, gdy na scenę wkraczają nasi dwaj przyjaciele.

Alkkenstan, któremu Klavius von Rejden, złożył propozycję nie do odrzucenia, uczy wampira czarowania. Nyteshad, uratowany przez dziewczynę z rąk przygłupich chłopów, biorących go za wampira, nawiązuje bliski i coraz bliższy kontakt z okrutną wampirzycą Seleną (siostrą delikatnej Sarah, córką von Rejdena) w zamku Bistritz.

Chłopstwo coraz bardziej się burzy, wampiry nimi gardzą i – do czasu – lekce sobie ważą zagrożenie, nekromanta angażuje się uczuciowo silniej z każdym dniem i… nocą. Nadchodzi czas wyborów i decyzji – co z przyjaźnią, co z wdzięcznością do kobiety, która go uratowała i którą następnie ratował on przed motłochem… Nyteshad nie ma prostego zadania. Zwłaszcza, że jest jeszcze przyjaciel, który też ma swoje zdanie i przekonania.

„Infamia” jest jakby połączeniem horroru, s-f, groteski i pewnie paru innych jeszcze elementów, ale wydaje mi się, że autor zbyt wiele srok starał się złapać jednocześnie za ogony i ostatecznie horror nie jest straszny tak, jakby mógł być, groteska momentami jakby mało zabawna… jakieś przerysowane to wszystko i wcale nie jestem pewien, czy był to zabieg celowy. Trochę irytujących błędów redakcyjnych.

Ostatecznie uważam, że to bardzo lekka powieść bez większych ambicji. Ot, średnio wciągająca rozrywka (ale jednak rozrywka!) z rodzaju tych, które zabiera się w podróż. Nie jest może zła, co to, to nie, ale też nie na tyle dobra, żebym starał się przeczytać część pierwszą cyklu.






--
Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Dawno, dawno temu pojęcia „tom” i „cykl” miały określone znaczenie. „Lalka” Prusa wydawana była zwykle w trzech tomach, ale absolutnie nie oznacza to, żeby był sens czytać je osobno albo na przykład tylko jeden. Cyklem był z kolei „Świat czarownic” z mnóstwem powieści połączonych jednym uniwersum i znakomicie dających się czytać osobno, bo były to – do pewnego stopnia i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
201
197

Na półkach: ,

JAK PRZYJEMNOŚCI ZAZNAĆ, A CZASU NIE STRACIĆ

"Infamia" Maćka Jakubskiego to fantasy, z lekko zarysowanymi elementami grozy. Główni bohaterowie są wyraziści, ale nie są na tyle bezczelni, żeby nie ustąpić miejsca na scenie innym postaciom, przez co książka tylko zyskuje w odbiorze.
Punktem wyjścia książki Jakubskiego jest spotkanie, do którego nie doszło. Nekromanta Nyteshad i czarodziej Alkkenstan powinni się byli spotkać w bardzo konkretnej lokalizacji, po podróży przez portal, którym ratowali się ucieczką z miejsca ich poprzedniej przygody. Nie spotkali się, bo magia powiedziała "nope". Ten brak kooperacji z jej strony spowodował, że obaj zostali wciągnięci w groteskowo-straszną historię rodzinną, bunt włościan, kilka rzezi i historię prawie miłosną.
Przyznam się do czegoś: polubiłam obu, bo żaden z nich nie jest geniuszem. I to na żadnym polu: ani magii, ani walki wręcz, ani uroku i charme, ani planowania, ani przewidywania, ani emocji. Jest w nich potencjał komediowy, groteskowy i wielkość, która może z nich wychynąć.
Dobrze wiedzieć, że w świecie Maćka Jakubskiego mogłabym być bohaterem. Lubię takie postaci, przy których czasem robię facepalma. Bardziej im kibicuję.
Ale nie samymi bohaterami człowiek żyje.
Książka przyciągnęła moją uwagę nie tylko gatunkiem, do którego należy, a którego jestem fanem, ale także okładką.
Widać w niej to, co będę podkreślać po stronie plusów i minusów w moje recenzji tej książki: celowe przerysowanie, odniesienia do wielu "tekstów kultury", rysunek grubą kreską, wszystko to dające przyjemną i przyciągającą oko całość.
Co lubię w książce Maćka Jakubskiego?
Najpierw wrażenie ogólne: jako powieść "Infamia" jest dobrze skrojoną fabułą, której przeczytanie zachęciło mnie do tego, żeby sięgnąć po pierwszą z książek tego autora, po "Kolekcję pośmiertnych portretów".
Co zatem lubię w "Infamii"?
Po pierwsze, dwóch głównych bohaterów. O nich było powyżej.
Po drugie, zdecydowanie podoba mi się bardzo ciekawie narysowana galeria drugoplanowych postaci, które żyją, i które napisane są tak, że czytelnik prawie "widzi" je na własne oczy. Jest ich tyle, że pomyślałam o obrazach Bruegla. Zobaczcie, w nich mnóstwo się dzieje i jeśli się skupić na jakimś fragmencie płótna, to widać na nim czasem rzeczy może i brzydkie, ale zawsze interesujące, a nawet fascynujące. Podobnie jest w "Infamii".
Po trzecie: świat przedstawiony. Widać, że Maciek Jakubski scenografię przygód swoich bohaterów ma dobrze przemyślaną i spójną.
Po czwarte, ciekawy jest dialog w jaki autor wchodzi w "Infamii" z popkulturą, szczególnie z wielkimi tego gatunku, z Sapkowskim, z Filipiukiem, z innymi. Ale nie tylko, on dyskutuje, przywołuje i muzykę, i film. Te konwencje są wyłożone na stół i na nich Autor gra. To dobrze, bo używa języka i symboli, z którymi może się swobodnie porozumiewać z wielbicielami gatunku, a jednocześnie nikt "nowy w fantasy" się nie zgubi i znudzi.
Po piąte, podoba mi się gruba kreska, jaką Jakubski kreśli nawet bohaterów pierwszoplanowych. Jest w tym, w całej akcji coś z estetyki kampu. Przykład? A proszę bardzo. Weźmy takie wampiry. Gdzie wampir, to wiadomo, że musi być i zamek, i nietoperz, i trumna, i krypta, i lochy, i wierny, garbaty sługa. Jak mamy do czynienia z walniętym wampirzym tatusiem, to jest na serio zdrowo walnięty. I tak dalej, i tak dalej.
Ktoś może powiedzieć, że to wada, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Jest coś ożywczego w sięganiu do tych schematów i nie pisaniu na okładce, że "autor redefiniuje znane tropy i nadaje im nowe znaczenie". Jakubski nic takiego nie pisze i nie twierdzi. U niego wszystko jest tym, czym się wydaje: mroczna kobieta jest mroczną kobietą, bunt wieśniaków, buntem wieśniaków, błoto jest błotem i nie ma sensów ukrytych.
To naprawdę dobrze pomyślana fabuła, z szybką akcją, którą nazwałabym "chłopakowatą" i proszę mnie dobrze zrozumieć, nie ma w tym ani negatywnej konotacji, ani krytykanctwa. Absolutnie nie! "Infamię" czytałam dwa wieczory i żałowałam, że nie mogę tego zrobić w jeden. Pomyślałam sobie także, że przeniesiona na powieść graficzną, czy komiks "Infamia" tylko by zyskała odbiorców.
Są też rzeczy, które niespecjalnie mi się podobają. Umykają mi na przykład emocjonalne dylematy Nyteshada. Uciekać, czy chronić Selene? Co to za dylemat i skąd mu się wziął? Jakoś wydaje mi się, że ona ma więcej jaj i siły niż on, ale to mówi moja feministyczna dusza, tfu, tfu, niekoniecznie się trzeba z tym zgadzać.
Dodatkowo, nawet jeśli było między nimi to "coś", to zostało skonsumowane pod kołdrą, ku ogromnej radości nekromanty, według zasady "wham, bam, thank you ma’am". I dobrze, nie wszędzie musi być ołtarz na horyzoncie. Nie byłam w stanie znaleźć w narracji "miłości po grób" ani w rozwiniętej, ani w szczątkowej formie.
Samą Selenę lubię, jest bezwstydnie sobą i nie ma zamiaru za to przepraszać. Za to dziękuję Maćkowi Jakubskiemu.
Najważniejszym kłopotem, jaki mam z "Infamią" Maćka Jakubskiego jest redakcja tekstu. Większość rzeczy, które mnie irytowały w czasie czytania, to błędy redakcyjne, i to zarówno takie, które są "wyprodukowane" przez Autora i redaktor powinien je wyłapać i poprawić, jak i po prostu interpunkcja. Jestem zwolenniczką przesadnej ilości przecinków, wiem to doskonale, ale redaktorzy "Infamii" stoją, jak się wydaje, na zupełnie przeciwnych pozycjach. Ze szkodą dla książki.
Ogólnie "Infamia" Maćka Jakubskiego jest ciekawą propozycją. Nie udaje, nie puszy się, bawi i dostarcza rozrywki. Jeśli to było celem Autora, to moim zdaniem go osiągnął.

napisane dla nakanapie.pl

JAK PRZYJEMNOŚCI ZAZNAĆ, A CZASU NIE STRACIĆ

"Infamia" Maćka Jakubskiego to fantasy, z lekko zarysowanymi elementami grozy. Główni bohaterowie są wyraziści, ale nie są na tyle bezczelni, żeby nie ustąpić miejsca na scenie innym postaciom, przez co książka tylko zyskuje w odbiorze.
Punktem wyjścia książki Jakubskiego jest spotkanie, do którego nie doszło. Nekromanta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1734
612

Na półkach: , , , , ,

Gdy w dwa lata temu trafiła w moje ręce debiutancka powieść Maćka Jakubskiego urzekła mnie w miarę świeżym (jak na polską fantastykę) motywem oraz ciekawymi i budzącymi sympatię postaciami. Otwarte zakończenie nie pozostawiało najmniejszych wątpliwości, że przygody rozpoczęte w „Kolekcji pośmiertnych portretów” będą miały swój dalszy ciąg. „Infamia” choć trzyma poziom poprzedniczki, to odrobinę mnie zawiodła.

Licz Alkestan oraz jego szkolny przyjaciel - nekromanta Nyteshad wskutek działania chaotycznego portalu, wywołanego na zakończenie pierwszego tomu opowieści trafili w dzikie, nieznane sobie okolice, w których nad poczciwymi chłopami uprawiającymi ziemniaki władzę sprawuje ród von Rejdenów. To tylko pozornie zwyczajnie władcy, doglądający swoich wasali, gdyż za przyjemną, choć nieco sztywną fasadą kryje się ich mroczna natura. Rozdzieleni przyjaciele trafiają do zamków Szwarzgraben oraz Bistritz, mrocznych i ponurych siedzib Klaviusa von Rejdena oraz jego córki Selene. Nekromancie poszczęściło się znacznie lepiej i towarzystwo pięknej oraz ponętnej dziedziczki zdecydowanie bardziej przypadło mu do gustu, niż Alkestanowi gościnne lochy na zamku Szwarzgraben.

Głównym motywem powieści jest starcie pomiędzy włodarzami o nieludzkiej naturze a zbuntowanymi chłopami, w których dojrzała w końcu decyzja o zrzuceniu jarzma z pleców. Rebelia jest organizowana w sposób chaotyczny i bez większego pomyślunku, na szczęście dla chłopstwa znalazł się wśród nich ktoś, kto pomyślał o kontaktach z miastami hanzeatyckimi, co zapewniło buntownikom większe szanse. Równie chaotyczna i nieskoordynowana jest obrona zamków, a urzędujący w nich von Rejdenowie nie zupełnie odnajdują się w wywróconym do góry nogami porządku. Los, który rzucił obydwu czarodziei w sam środek wydarzeń, uniemożliwia im pozostanie neutralnymi i siłą rzeczy obaj, choć z różnych pobudek, mieszają się w zupełnie nie swój konflikt.

Kreacjom postaci poznanych w poprzednim tomie trudno coś zarzucić. Gorzej rzecz ma się z tymi, jakie pojawiły się w „Infamii”. Są dość proste i schematyczne, bez przełamywania utartych motywów, jak zdarzało się to w „Kolekcji pośmiertnych portretów”. Ponętna czarnowłosa Selene, zawsze wyzywająca i zawsze nosząca się na czarno jest okrutną i samolubną kobietą, podczas gdy jej siostra Sarah, będąc delikatną blondwłosą eteryczną pięknością jest ucieleśnieniem łagodności. Równie oczywistą jest kreacja Klaviusa von Rejden, a także przedstawionych chłopów wysuwających się na pierwszy plan opowieści

Tym czego najbardziej mi zabrakło w „Infamii” w porównaniu z „Kolekcją pośmiertnych portretów”, to brak zabawy ze schematami i konwencją. Najnowsza powieść Maćka Jakubskiego jest typową opowieścią fantasy, w której humor, często nawiązujący do naszych realiów (urzekający był wspomniany de Chalik i jego „Tu byłem”),miesza się z wątkami grozy. Budowaniu tej drugiej zabrakło nieco klimatu, w związku z czym nie sposób jej odczuć. Jest tu wszystko, co mogło by pomóc w kreowaniu mrocznej rzeczywistości (ponure zamczyska, lochy, czerń i tajemnica),ale nastroju zabrakło.

Powieść czyta się dobrze, podobnie jak pierwszy tom, wydana została przez Novae Res, jednak nie mam zarzutów zarówno jeśli chodzi o prace redaktorskie, jak i korektorskie. Pojawia się w niej trochę słownego humoru, który jednak dość łatwo może umknąć. „Infamia” językowo jest poprawna, nie zachwyca jednak sposobem operowania słowem.

Kontynuacja „Kolekcji pośmiertnych portretów” to całkiem niezła powieść fantasy. Prawie zupełny brak nawiązań do pierwszej części sprawia, że równie dobrze sprawdzi się jako samodzielna lektura, jak i jako drugie spotkanie z bohaterami. I choć zabrakło mi w niej tego czegoś, dzięki czemu mogłabym ją uznać za powieść bardzo dobrą, od której nie sposób się oderwać i która zostanie z czytelnikiem na dłużej, to mimo wszystko, bawiłam się przy niej całkiem nieźle i jako niezobowiązująca i niewymagająca lektura sprawdza się bardzo dobrze.

Gdy w dwa lata temu trafiła w moje ręce debiutancka powieść Maćka Jakubskiego urzekła mnie w miarę świeżym (jak na polską fantastykę) motywem oraz ciekawymi i budzącymi sympatię postaciami. Otwarte zakończenie nie pozostawiało najmniejszych wątpliwości, że przygody rozpoczęte w „Kolekcji pośmiertnych portretów” będą miały swój dalszy ciąg. „Infamia” choć trzyma poziom...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1739
1699

Na półkach: ,

Po „Kolekcji pośmiertnych portretów” Macieja Jakubskiego przyszła pora na „Infamię”, powrót na krasnoludzkie ziemie, wyprawę z dwoma czarodziejami, którzy usiłują zgłębić tajemnice nekromancji. Byłam ciekawa, jak rozwinie się dalsza akcja książki, co zrobi Alkkestan, czy uda mu się powrócić? Chociaż pierwszy tom nie był pozbawiony wad, podobał mi się na tyle, że nie wyobrażałam sobie, aby nie dowiedzieć się, jakie plany miał Jakubski na przyszłość.
Alkkenstan i Nyteshad wyruszyli w podróż, która miała im przynieść odpowiedzi, których łaknęli. Wystarczył jednak błąd w teleportacji, żeby ich plany nieco się pokrzyżowały, zostali rozdzieleni. Alekkenstan zostaje prywatnym nauczycielem tajników sztuki magicznej pewnego lorda. Nekromata Nyteshad natomiast zostaje gościem pewnej potężnej i tajemniczej kobiety, co mu się wyjątkowo podoba. Kim ona jest? Wszystko jest jednak ze sobą powiązane, nikt nie jest idealny, każdy ma sekrety. Nie wszędzie bohaterowie są bezpieczni, w tak dziwnym świecie, czy jest miejsce na zaufanie? Kto mówi prawdę, a kto z rozmysłem i umiejętnie ją nagina? Bunt wisi w powietrzu, czy dojdzie do jego wybuchu? Co przyniosą czarodziejom nowe wyzwania?

„Rany zasklepiały się szybko, jednak na otwory po bełtach mogła pomóc tylko krawcowa.”

„Infamia” nie odbiega od jej poprzedniczki, zgrabnie wyminęła dość powszechną klątwę drugiego tomu. Wyważona ironia i czarny humor nie omija głównych bohaterów, to, co ukochaliśmy w pierwszym tomie nas nie zawiedzie. Atmosfera się zagęszcza, umiejętnie dozuje zagrożenie, które powoli barwi każdą stronnicę książki. Naszemu nekromancie przyjdzie stanąć przed trudnym wyborem, zostanie wystawiony na próbę. Czyja stronę wybierze? Kobiety, która go ocaliła, czy chłopów, którzy się buntują? Ilekroć próbowałam przewidzieć, co mogłoby być dalej, nie udawało mi się, więc zamiast prób polecam oddać się lekturze. Akcja jest dość dynamiczna, jak w przypadku „Kolekcji pośmiertnych portretów”, jest także bardziej brutalniejsza. Przenosimy się ku wampirzym nacjom, opuszczając poczciwe krasnoludy, książka wydaje się wiec nieco mroczniejsza. Zakończenie może się Wam nie spodobać, ale myślę, że autor na tym nie poprzestanie. Mam nadzieje, że to zrobi, a przynamniej się z tym pośpieszy. Chciałabym poznać finał podróży Alkkenstan’a i Nyteshad’a, droga, którą przebyli była ciężka, ale wiele przygód jeszcze przed nimi. „Infamię” czyta się bardzo szybko i przyjemnie, mam dobre przeczucia, co do autora, ma w ręce fach i przy kolejnych próbach może nas zaskoczyć. Ćwiczenie czyni mistrza w każdej dziedzinie, a książkę, jak i wykreowany przez Jakubskiego świat warto docenić.

Po „Kolekcji pośmiertnych portretów” Macieja Jakubskiego przyszła pora na „Infamię”, powrót na krasnoludzkie ziemie, wyprawę z dwoma czarodziejami, którzy usiłują zgłębić tajemnice nekromancji. Byłam ciekawa, jak rozwinie się dalsza akcja książki, co zrobi Alkkestan, czy uda mu się powrócić? Chociaż pierwszy tom nie był pozbawiony wad, podobał mi się na tyle, że nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    12
  • Chcę przeczytać
    11
  • Posiadam
    4
  • 2019
    2
  • Przeczytane w 2019
    1
  • Zopiniowane
    1
  • Typ A: Gatunek: Fantastyka
    1
  • Fantastyka 🐲
    1
  • Współprace 📓
    1
  • ⛔ 2021
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Infamia


Podobne książki

Przeczytaj także