Słupnik

Okładka książki Słupnik Jakub Bielawski
Okładka książki Słupnik
Jakub Bielawski Wydawnictwo: Phantom Books Horror horror
194 str. 3 godz. 14 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Phantom Books Horror
Data wydania:
2019-01-03
Data 1. wyd. pol.:
2019-01-03
Liczba stron:
194
Czas czytania
3 godz. 14 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366135031
Tagi:
weird fiction
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Żertwa. Antologia słowiańskiego horroru Dagmara Adwentowska, Jakub Bielawski, Piotr Borowiec, Bartłomiej Fitas, Artur Grzelak, Wojciech Gunia, Radosław Jarosiński, Dawid Kain, Maciej Kaźmierczak, Tomasz Krzywik, Agnieszka Kwiatkowska, Kazimierz Kyrcz jr, Michał Stonawski, Maciej Szymczak, Mariusz Wojteczek, Anna Maria Wybraniec, Marek Zychla
Ocena 6,8
Żertwa. Antolo... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Grobowiec Tom I. Zaraza Jakub Bielawski, Paweł Ciećwierz, Bartłomiej Grubich, Grzegorz Kopiec, Sebastian Królikowski, Maciej Krzywiński, Dawid Lipski, Konrad Możdżeń, Łukasz Radecki, Tomasz Sablik, Kamil Staniszek, Wojciech Uszok, Krzysztof Wroński, Anna Maria Wybraniec, Robert Ziębiński
Ocena 6,7
Grobowiec Tom ... Jakub Bielawski, Pa...
Okładka książki Upiorne święta Jakub Bielawski, Robert Cichowlas, Jakub Ćwiek, Hanna Greń, Tomasz Hildebrandt, Graham Masterton, Adam Przechrzta, Artur Urbanowicz, Przemysław Wilczyński, Marek Zychla
Ocena 5,4
Upiorne święta Jakub Bielawski, Ro...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
51 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
984
432

Na półkach: , , ,

"Kiedy podszedłem bliżej, zrozumiałem, że to nie szmaty, ale ludzkie skóry zawieszone na krokwiach. Ludzkie skóry rozcięte wzdłuż linii mostka, doskonale sprawione i oczyszczone. Obok nich poskładano dziecięce kurtki, spodenki, czapki i szaliki."

Minęły cztery lata od premiery, a ja nadal nie mogę wyrwać się spod wpływu "Słupnika". Wracam do debiutu Kuby już trzeci raz i za każdym razem czuję jak szaleństwo wykreowanego przez niego świata przelewa się na mnie.

Dzięki wydawnictwu Phantom Books Horror poznałem całą masę naprawdę utalentowanych pisarzy i pisarek, podczas czytania bałem się wiele razy, ale żaden inny debiut nie wrył mi się w głowę tak głęboko jak opowiadania Bielawskiego.

"Słupnik" to osiem opowiadań ciemnych jak noc w Górach Sowich. Niektóre są umiejscowione w podobnym czasie, inne stawiają na "powrót do korzeni". Wszystkie kręcą się wokół ciemności, ślepych bogów, oka i waty, z której jesteśmy stworzeni oraz z kruchych nic nie świadomych ludzi.

Zbiór jest przesiąknięty szaleństwem. Myślę, że tak właśnie powinien wyglądać mityczny necronomicon, o którym tak często wspominał Lovecraft.

Mało kiedy daję książce równe dziesięć na dziesięć, ale ten zbiór w pełni na to zasługuje. Kuba posługuje się pięknym językiem (jak to nauczyciel),potrafi czarować, przywiercić do fotela i co najważniejsze przestraszyć.

"Słupnik" to nie jest zwykły strach płynący z grozy. To podskórny lęk, który utrwalił się nam przez wieki. To trucizna, która zostaje powoli wtłoczona do żył i to wreszcie pająk, który nocą wchodzi w otwarte usta. Jest jak ciemność na skraju lampy, która czeka na atak.

Jeszcze raz powtórzę: debiut Kuby to najlepsza rzecz jaka przytrafiła się polskiej grozie

"Kiedy podszedłem bliżej, zrozumiałem, że to nie szmaty, ale ludzkie skóry zawieszone na krokwiach. Ludzkie skóry rozcięte wzdłuż linii mostka, doskonale sprawione i oczyszczone. Obok nich poskładano dziecięce kurtki, spodenki, czapki i szaliki."

Minęły cztery lata od premiery, a ja nadal nie mogę wyrwać się spod wpływu "Słupnika". Wracam do debiutu Kuby już trzeci raz i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
464
372

Na półkach:

Sięgnęłam po książkę przez zupełny przypadek i bez znajomości opisu. Szybko okazało się, że otrzymałam nie powieść, a opowiadania i do tego z gatunku, który wydawał się nie mój. Po pierwszym opowiadaniu poczułam jednak, że warto dać temu szansę. Nie żałuję swojej decyzji!
Każde z opowiadań miało swój dziwaczny klimat. Z jednej strony myślałam: co ja czytam?! A z drugiej wciągałam się w te dziwy i jednym tchem przeczytałam wszystkie opowiadania. Przede wszystkim uwielbiam styl autora i jego sposób opisywania otoczenia czy sytuacji.
Dodam również, że nie jestem ogromną fanką opowiadań i mam z nimi zwykle problem, bo nie są na tyle charakterystyczne żebym zapamiętała je na dłużej. Tu jest inaczej.
Przyznaję szczerze, że ze wszystkich opowiadań tylko jedno mnie nie urzekło, a pozostałe... majstersztyk!
Daję 7 gwiazdek. Bez zastanowienia.

Sięgnęłam po książkę przez zupełny przypadek i bez znajomości opisu. Szybko okazało się, że otrzymałam nie powieść, a opowiadania i do tego z gatunku, który wydawał się nie mój. Po pierwszym opowiadaniu poczułam jednak, że warto dać temu szansę. Nie żałuję swojej decyzji!
Każde z opowiadań miało swój dziwaczny klimat. Z jednej strony myślałam: co ja czytam?! A z drugiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1270
1001

Na półkach: ,

Początek września 2020 roku to przeddzień premiery drugiej powieści Jakuba Bielawskiego. Jego pierwszą próbą w dłuższej formie była zeszłoroczna „Ćma”, która zebrała w większości naprawdę dobre recenzje. Jednak jeszcze zanim zawitała ona na księgarskie półki, w tym samym roku mieliśmy okazję przeczytać zbiór opowiadań zatytułowany „Słupnik”. W moim przypadku było to pierwsze spotkanie z prozą Bielawskiego, a teraz, będąc już po lekturze, wiem jedno – na pewno nadrobię zaległości.

Zbiory opowiadań nader często niosą ze sobą wiele bardzo różnych pomysłów. Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy mamy do czynienia z książkowym debiutem. I nie ma w tym absolutnie niczego dziwnego – autor chce nam od razu dać wszystko, co ma najlepszego. W przypadku „Słupnika”, sposób Bielawskiego jest trochę inny. On nie szarżuje, nie rzuca od razu całości swoich pomysłów, zamiast przesytu proponując koncept pozornie skromniejszy, ale głęboko przemyślany, który ostatecznie zapewnia czytelnikowi ogrom wrażeń bardzo dalekich od standardowej, popularnej grozy.

To o czym mówię, widać od pierwszych do ostatnich kart tego zbioru. Nad wszystkimi opowiadaniami unosi się posępna atmosfera, która potrafi wzbudzić niepokój, a w literaturze grozy, paradoksalnie, nie jest to wcale tak często spotykana rzecz. Bielawskiemu, w swojej koncepcji świata przedstawionego, bardzo blisko jest do Howarda Phillipsa Lovecrafta (podejrzewam zresztą że małe nawiązania podczas lektury nie były przypadkowe). I choć posługuje się nieco innym rodzajem strachów, prozę młodego pisarza wypełnia ta sama atmosfera. Niepewność i bezradność ludzkości wobec kontaktu z nieznanym wręcz poraża. Tak jak u Cienia z Providence wiele rzeczy było plugawych i nienazwanych, tak u Bielawskiego potworności są czarne, oleiste i lepkie. Poza tym, co warto zaznaczyć, jest to terror, którego nie da się zwyczajnie opisać – jego się doświadcza. A gdy już ma się z tym przerażająco obcym czymś styczność, nie ma absolutnie żadnej nadziei na szczęśliwe zakończenie. To uczucie towarzyszy bohaterom, ale wraz z rozbudowaniem świata przedstawionego udziela się także odbiorcom.

Wyżej było o nastroju, teraz o formie. Kolejne teksty dość często zasadzają się na podobnych założeniach (przynajmniej do pewnego momentu). Chodzi na przykład o miejsce akcji – zarówno Wrocław, jak i małomiasteczkowy rejon w okolicy Gór Sowich przedstawione są jako lokacje dotknięte rozkładem. Entropia widoczna jest nie tylko na pierwszy rzut oka – ona wniknęła głębiej – obecna jest w duszach ludzi, sprawiając, że toczą swoje życia bez entuzjazmu, bardziej egzystując, niż faktycznie żyjąc. Część z nich (w kilku przypadkach kolejny element wspólny – starsi ludzie) doświadcza ponadto kontaktu z niewidoczną na co dzień ciemnością. Skryta za zasłoną powoli przenika do naszego świata, znacząc go dekompozycją i powoli, acz nieustannie zmieniając. Nowa rzeczywistość jest z kolei obecna w trzech opowiadaniach zamykających zbiór, a jej obraz, choć przerażający, jest zarazem osobliwie fascynujący. To miejsce pełne wspomnianej wcześniej obmierzłej oleistej ciemności, od której nie ma ucieczki.

Co do bohaterów kolejnych opowiadań – na dobrą sprawę wszyscy są nosicielami tragedii. Dla żadnego z nich nie ma najmniejszych szans na lepsze jutro. Choć nadal walczą, ich starania skazane są na porażkę. Konfrontacja z nieuniknionym jest bolesna, nie sposób też od tego starcia uciec, prędzej czy później, czeka ono każdego człowieka. Naznaczenie fatalizmem jest zresztą cechą charakterystyczną całego „Słupnika” – ani przez moment nie jest to optymistyczna lektura, na żadnej karcie czytelnik nie znajdzie nawet słowa ukojenia. Warto o tym pamiętać, zanim w ogóle zagłębimy się w ten ponury, koszmarny świat.

Debiut Jakuba Bielawskiego trafił w moje ręce w sumie dość przypadkowo. Przeglądanie oferty polskich wydawców horroru, zawieszenie oka na tytule, szybki look na blurba i decyzja. Wyszło wręcz fenomenalnie, bo ostatecznie „Słupnik” okazał się jedną z najlepszych rzeczy z gatunku szeroko pojętej grozy, jaką miałem ostatnimi czasy okazję czytać. I tak jak wcześniej nazwisko autora dryfowało na granicy mojego zainteresowania, tak teraz pan Bielawski dołącza do grona tych pisarzy, których kolejne książki będą przeze mnie mocno oczekiwane.


Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2020/09/jakub-bielawski-supnik-recenzja.html

Początek września 2020 roku to przeddzień premiery drugiej powieści Jakuba Bielawskiego. Jego pierwszą próbą w dłuższej formie była zeszłoroczna „Ćma”, która zebrała w większości naprawdę dobre recenzje. Jednak jeszcze zanim zawitała ona na księgarskie półki, w tym samym roku mieliśmy okazję przeczytać zbiór opowiadań zatytułowany „Słupnik”. W moim przypadku było to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
278
277

Na półkach:

Opinia pochodzi z:
https://www.instagram.com/her_meowjesty_reads/

Czytając Ćmę nie mogłam nadziwić się jak idealnie trafia ona w moją wrażliwość i estetykę, a także w jak dziwnym stanie zostawiła mnie po przeczytaniu ostatniej strony. Sięgając po Słupnika z całych sił starałam się nie mieć oczekiwań, bo bardzo nie chciałam się rozczarować.
Witamy w polskim Providence - w sowiogórskiej samotni, gdzie czai się coś spoza znanego nam wszechświata. Zbiór nie jest przypadkowo wybranymi z szuflady opowiadaniami, które sprasowano okładką. To przemyślana konstrukcja traktująca o pustce, braku nadziei i małości człowieka względem wszechświata i zła czającego się gdzieś na obrzeżach. Tam gdzie czarna wata pojawia się powoli lecz nieubłaganie, tam kończy się panowanie człowieka, tam zachłannie wkracza groza i terror. Przyziemność, a jednocześnie niesamowita poetyckość przyziemności sprawia, że książkę czyta się jak coś znajomego, choć przecież absurdalnie nierealnego, obcego i niesamowitego. W całym tym brudzie, niebycie, odczłowieczeniu i końcu świata jest miejsce na świadomość i na prawdę. A wszystko to oprawione w formę, która siłą słowa wręcz dudni w głowie.
Jestem zakochana w postrzeganiu literackim Jakuba Bielawskiego, jednocześnie mając świadomość kilku błędów czy wtórności przed którymi żaden chyba debiut się nie ustrzeże. Wspominam o tym dlatego, żeby nikt nie zarzucił mi ślepego zachwytu bo nie w tym rzecz. Są książki, które się czyta i są książki, które się czuje. Ja jestem zachwycona. I Słupnikiem, i Ćmą, i Jakubem Bielawskim 🖤

Opinia pochodzi z:
https://www.instagram.com/her_meowjesty_reads/

Czytając Ćmę nie mogłam nadziwić się jak idealnie trafia ona w moją wrażliwość i estetykę, a także w jak dziwnym stanie zostawiła mnie po przeczytaniu ostatniej strony. Sięgając po Słupnika z całych sił starałam się nie mieć oczekiwań, bo bardzo nie chciałam się rozczarować.
Witamy w polskim Providence - w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
56

Na półkach:

Nie wiem czy to celowe, czy przypadkiem opowiadania zostały ułożone od najsłabszego do najlepszego, aczkolwiek i te najsłabsze i tak jest bardzo dobre. Ostatnie opowiadanie - postapokalipsa i weird fiction ... jest wybitne. Panie Jakubie niech Pan pisze więcej !!!

Nie wiem czy to celowe, czy przypadkiem opowiadania zostały ułożone od najsłabszego do najlepszego, aczkolwiek i te najsłabsze i tak jest bardzo dobre. Ostatnie opowiadanie - postapokalipsa i weird fiction ... jest wybitne. Panie Jakubie niech Pan pisze więcej !!!

Pokaż mimo to

avatar
923
920

Na półkach:

To moje pierwsze spotkanie z autorem i horrorem weird fiction. Ta książka dzieli się na 8 opowiadań z czego najlepsza moim zdaniem jest historia
pod tytułem:,, Tam gdzie najlepiej się umiera ". Tutaj wszystko jest brudne, przykryte kurzem niczym mgłą i brudem wylewającym się z osobowości bohaterów.Motyw czarnej waty, który koreluje te wszystkie historie wsiąka w arterie mózgu niczym dym z papierosa. Tu wszechobecna groza wyprowadza nas wciąż na spacer i szepcze do ucha, że najgorsze dopiero przed nami. Napięcie tu jest budowane powoli, wsiąka w nas nastrój grozy powodując z chwili na chwilę coraz większy niepokój i strach. To co tu przeczytajcie działo się na Dolnym Śląsku, w pobliżu Gór Sowich. Żółć, morderstwa,dusze szukające ukojenia, wieszanie ludzi na hakach, introwertyczne osobowości skłonne do autodestrukcji, wiedźmy, terror religijny ...sporo tego. Tutaj życie jest traktowane jako przystanek ku wieczności. Odcienie szarości, szarzyzna krajobrazów tu pokazywanych, kadrów z życia, jest dobijająca. Nie ma tu ugłaskanych słów. Jest mrocznie, przerażająco i odrażająco.

To moje pierwsze spotkanie z autorem i horrorem weird fiction. Ta książka dzieli się na 8 opowiadań z czego najlepsza moim zdaniem jest historia
pod tytułem:,, Tam gdzie najlepiej się umiera ". Tutaj wszystko jest brudne, przykryte kurzem niczym mgłą i brudem wylewającym się z osobowości bohaterów.Motyw czarnej waty, który koreluje te wszystkie historie wsiąka w arterie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
372
144

Na półkach:

Jakub Bielawski powieściowo zadebiutował "Ćmą", ale wcześniej wydał też zbiór opowiadań "Słupnik" - pokazując kunszt słowa i weird fiction najwyższej klasy.
Z zasady podchodzę ostrożnie do zachwytów nad "nowym odkryciem" i "nową jakością" w odniesieniu do jakiegoś pisarza; dodatkowo miałem małą przerwę od weird, więc nie spieszyłem się w zaopatrzeniem w zbiór, który potencjalnie czekałby na półce. Po "Ćmie" zachwyty się nasiliły i zaciekawiony sięgnąłem po ten mroczny tomik. Oj, mogłem to zrobić szybciej!
Opowiadania grozy osadzone u stóp Gór Sowich przenoszą nas w świat pełen tajemnic przeszłości, zawieruch historii i skomplikowanych losów ludzi i ziem, do ponurych i zaniedbanych miejskich oficyn, nawet w postapokaliptyczny świat którego ważnym elementem staje się tytułowy Słupnik. Dodatkowo między odrębnymi historiami przewija się FENOMENALNY koncept czarnej waty.
Autor pięknie operuje słowem. Nie są to zdawkowe, pospieszne opisy, nie ucieka jednak w nużące tyrady budujące tło. Z wyczuciem przenosi nas w mroczne krajobrazy, realistycznie i poetycko zarazem odmalowuje przyrodę (i nie czuć tu jakieś ponuractwa, usilnego tworzenia określonej atmosfery, bliżej tu autorowi do obserwatora bardzo skupionego na tym, co widzi),ludzi, budynki. Nie przytłacza rozwlekłością, nieraz pozostawiając bardzo działające na wyobraźnię niedopowiedzenia - i tu właśnie widzę jego siłę. To, co sami sobie "dopisujemy" głęboko osadza w nas grozę, nie ma tu jednak jakiejś szalonej dowolności. Czarna wata oplata wszystko z przerażającą zachłannością, odmieniając rzeczywistość na wiele sposobów. Są tu tez odniesienia do motywów z klasyki grozy (cichosza, bez spoilerów),ale nie jawią się jako kalka, mają w sobie świeżość i są przemyślane. Samo to wyciągnięcie grozy z Gór Sowich jest tak silne i szeroko zakrojone (od waty, przez Wielką wodę, genialny "Ciemny dom wśród modrzewi", aż po rozwinięcie tematu w powieści "Ćma"),że o ile straszna wydawała mi się Nowa Anglia po Lovecrafcie, to Sowie Góry są po Bielawskim stokroć mroczniejsze.
Jedynym opowiadaniem które mniej mi podeszło była Żertwa - i to nie tylko ze względu na martwe psy i odniesienia religijne, ale też "gęstość" wizji, chyba za mocno skondensowane jak dla mnie.
Krajobrazy i opisy to jedno, ale trzeba też zwrócić uwagę na dobre podejście do postaci, z dużym wyczuciem oddające emocje, strach i niepewność - co jeszcze lepiej widać w "Ćmie", również ze względu na skupienie na kilku postaciach przy większej objętości treści.
Ponure i pozbawione nadziei podnóże Gór Sowich skazuje ludzi na egzystencję pełną szarości i drapieżnych cieni zarówno ich własnej historii, jak i tajemnic skrytych wśród lasów. Bielawski przenosi nas tam tak umiejętnie, że niemal sami oddychamy miejscowym kurzem i odwracamy głowy od sylwetki masywu na horyzoncie. Szczególnie cenię tu (gdyby użyć odniesienia rodem z fantasy - niemal krasnoludzkie) przywiązanie do ziemi i historii, burze dziejowe tchną tu niemal z każdej strony.
Zaskakujące, jak świetny może się okazać debiut - i mimo tego że mogłaby to być pułapka postawienia sobie poprzeczki zbyt wysoko, Bielawski wychodzi z tego obronną ręką: jestem w trakcie lektury "Ćmy" i choć inaczej są położone akcenty, tego czystego weirdu jakby mniej, to stopniowe narastanie grozy i koncentracja na bohaterach pokazują rozwój autora i dają nadzieję na kolejne równie dobre pozycje.
Mimo że rzadko czytam na bieżąco i często przekopuję się przez starsze pozycje, to "Słupnik" wraz z "Ćmą" i "Sitkiem" Marka Zychli wskakują na podium tegorocznych (ba, żeby tylko) publikacji i nie wiem czy ktoś będzie w stanie je przebić. Szczerze wątpię.
(Tym bardziej dziękuję Kubie za dedykacje na obu książkach, takie skarby!)

Jakub Bielawski powieściowo zadebiutował "Ćmą", ale wcześniej wydał też zbiór opowiadań "Słupnik" - pokazując kunszt słowa i weird fiction najwyższej klasy.
Z zasady podchodzę ostrożnie do zachwytów nad "nowym odkryciem" i "nową jakością" w odniesieniu do jakiegoś pisarza; dodatkowo miałem małą przerwę od weird, więc nie spieszyłem się w zaopatrzeniem w zbiór, który...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1151
281

Na półkach:

Ależ to jest dobre! Od pierwszych zdań uświadomiłem sobie, że obcuję z twórczością wybitną, będąca wysoko ponad przeciętnością. Debiut pana Kuby to prawdziwa uczta, solidna robota godna pochwały. Historie wydają się proste, do pewnego momentu wszystko mieści się w granicach poznania i zrozumienia dla przeciętnego czytelnika, ale to tylko pozory... Ufnie idziemy krok za krokiem, zwodzeni zaczynamy czuć niepokój, coś jest nie tak... Zanim to sobie uświadomimy, stajemy oko w oko z grozą, która drzemie w najgłębszych zakamarkach naszej pierwotnej, człowieczej natury. A z tej konfrontacji nie ma szans wyjścia w jednym kawałku.

"Słupnik" to 8 opowiadań w konwencji weird fiction z naciskiem na horror egzystencjalny. Ich akcja dzieje się w świecie który znamy, który możemy pamiętać albo który nas, nie daj Boże, czeka w niedalekiej przyszłości. Z tym, że te rzeczywistości skażone są nieustającą entropią. Wielość chce stać się jednością. O ile literatura weird fiction kojarzy mi się z zapachem stęchlizny, pleśni i kurzu, tak twórczość Jakuba Bielawskiego będzie mi się dożywotnio kojarzyła z czarną watą która pochłania wszystko wokół, wdziera się do gardła i tamuje oddech. Właśnie złowróżbna czarna wata jest elementem który na swój sposób spaja poszczególne opowiadania. Uwielbiam pisarzy, którzy wyciskają z języka ile się da. Wiadomo - pisać może każdy, ale TAK pisać potrafią nieliczni. Coś pięknego! Zdania aż trzeszczą pod naporem ponurego liryzmu. To się nazywa kunszt! Dobra, dość zachwytów. Przeczytajcie i przekonajcie się sami, warto jak diabli.

Ciemność, czas, niebyt, istnienie, świadomość. To są w wielkim skrócie rzeczy o których pisze pan Kuba. A robi to w sposób mistrzowski, naprawdę. Poniżej bardzo ogólnikowe zarysy poszczególnych opowiadań:
"Wielka woda" - powódź z 1997 roku, zgorzkniały starzec kontra koszmary nie tylko z przeszłości.
"Wata" - samotny dziwak opowiada jak doznał oświecenia. A prawdę powinni przyjąć wszyscy.
"Ciemny dom pośród modrzewi" - przesiedleńcy, cyganie, siostry mieszkające na uboczu i drzwi za którymi kryje się tajemnica.
"Wieża" - mężczyzna powraca na wyludniającą się prowincję Gór Sowich żeby zmierzyć się z przeszłością. Zaskakujące zakończenie.
"Tam, gdzie najlepiej się umiera" - młody chłopak doświadcza wiedzy, która zabiła w nim człowieka.
"Żertwa" - no, ciężka rzecz. Przytłaczający, surrealistyczny klimat, masa symboli. Góry Sowie, świat po zagładzie, samotna kobieta i jej wizje.
"Słupnik" - znowu postapokaliptyczny klimat, tym razem Wrocław i szaleńcy wieszczący fatalną przyszłość z wierzchołków monolitycznych budowli pojawiających się w mieście nie wiadomo skąd.
"Pani znowu tańczy" - kobieta i mężczyzna szukają schronienia w zniszczonym świecie. Znajdują coś zupełnie innego.

Wizje snute przez Jakuba Bielawskiego osadzają się na mózgu czytelnika i należą do tych, które jeszcze przez długi czas po przeczytaniu będą zatruwały jego myśli... Nie jest to literatura 'łatwa, prosta i przyjemna', ale z całą pewnością warta każdej poświęconej minuty. Chwila przerwy, złapię oddech i zabieram się za "Ćmę".

Ależ to jest dobre! Od pierwszych zdań uświadomiłem sobie, że obcuję z twórczością wybitną, będąca wysoko ponad przeciętnością. Debiut pana Kuby to prawdziwa uczta, solidna robota godna pochwały. Historie wydają się proste, do pewnego momentu wszystko mieści się w granicach poznania i zrozumienia dla przeciętnego czytelnika, ale to tylko pozory... Ufnie idziemy krok za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
705
289

Na półkach:

Wielość musi znowu stać się jednością

Jakich bohaterów, jakie miejsca i jakie koszmary znajdziemy w „Słupniku”? Akcja większości opowiadań osadzona jest w okolicach Gór Sowich, w małych podupadających miasteczkach u podnóży Sudetów i w samym Wrocławiu – miejscu potwornym i zepsutym. Tylko na jedną chwilę trafiamy na prom płynący z Kołobrzegu do Danii, którym bohater ucieka od horroru, z jakim zetknął się w mrocznych zakamarkach wrocławskiego bloku. Akcja pięciu pierwszych opowiadań rozgrywa się w czasach współczesnych – mamy tu bardziej „standardową” narrację i wyraźny element grozy. Trzy ostatnie to wyprawa w przyszłość (bliżej nieokreśloną, ale nie sprawiającą wrażenia bardzo odległej),gdzie świat, rażony apokalipsą (przywodzącą na myśl tę z ostatniej powieści Cormaca McCarthy’ego) i przysypany popiołem, wije się w konwulsjach. Są to teksty z bardziej skomplikowanym przekazem, nasycone złożonymi metaforami i napisane językiem jaki znajdujemy czasem chociażby u Ligottiego czy Guni – to wizje fantasmagoryczne, oniryczne, narracyjnie nieliniowe.

Wiecie, co napisał kiedyś Adam Wiśniewski-Snerg, w swojej „Jednolitej teorii czasoprzestrzeni”? Tak naprawdę to samo, co Heraklit z Efezu i wielu innych poszukiwaczy arché, czyli prazasady determinującej rzeczywistość – istnieje tylko jeden wieczny nieskończony byt, bezmiar, „tworzywo czasoprzestrzenne”, a wszystko, czego doświadczamy, jest tylko jego emanacjami, rekonfiguracjami, drganiami owego tworzywa. Wszystko wylazło z bezmiaru nieustannie tasujących się cząstek materii i najbardziej dziwacznych zakamarków czasoprzestrzeni. I wszystko tam powróci, przeobrażając się w nowe formy – ani mniej, ani bardziej istotne, będące po prostu kolejnymi przekształceniami owego podstawowego bytu, który w opowiadaniach Bielawskiego jest „czarną, kłębiącą się watą”. Wszystko co istnieje, powstało na bazie kredytu zaciągniętego u wszechświata i wypłaconego za plecami najbardziej nieubłaganej siły kosmosu – entropii. Kredyt ten musi być spłacony prędzej czy później – entropia, ten odwieczny windykator, rekwiruje wszystko. Czarna wata bowiem to jedyny, prawdziwy i naturalny sposób wszelkiego „istnienia”. Wielość, rozmaitość, indywidualność musi stać się znowu jednością, powrócić do rezerwuaru gigantycznej, jednolitej, czarnej masy.

Szczególnym przypadkiem jest ludzkie życie obarczone samoświadomością. Jest ono błędem kosmosu, największą aberracją bytu, „wypaczeniem świętej zasady nieistnienia”. Powstało ono wbrew surowej i nieubłaganej logice czarnej waty i roi sobie, że cokolwiek znaczy. Bielawski idzie drogą mistrzów weird fiction i, tak samo jak oni, daje swoim bohaterom surową naukę – że świat jest całkowicie obojętny na ich pretensje, że żyją oni w swego rodzaju rajskim ogrodzie i muszą w końcu wzorem „najodważniejszych ludzi w dziejach świata” spróbować owocu z drzewa wiadomości dobrego i złego, że uciekają od prawdy oraz żyją inercją przyzwyczajeń i nawyków. Owoc nie smakuje tak jakbyśmy chcieli – prawda raz poznana trwale zapisuje się w pamięci i uświadamia, że nasze istnienie jest jednorazowym, krótkotrwałym wykwitem na jednolitej, wiecznej, czarnej powierzchni. Nie ma większego horroru niż ta konstatacja i nigdy nie będzie – wybawieniem jest powrót w niebyt, odrzucenie balastu samoświadomości, skok we „wrzącą kipiel poprzedzającą narodziny czasu i materii”. Ta „droga zjednoczenia”, dokładnie taka sama o jakiej pisał Wojciech Gunia w drugiej nowelce znakomitego „Miasta i rzeki”, przeraża i odbiera zmysły, ale jest jedynym prawdziwym ratunkiem. Innego nie ma – wielość musi stać się jednością.

Całość na:
http://plejbekpisze.blogspot.com/2019/02/supnik.html

Wielość musi znowu stać się jednością

Jakich bohaterów, jakie miejsca i jakie koszmary znajdziemy w „Słupniku”? Akcja większości opowiadań osadzona jest w okolicach Gór Sowich, w małych podupadających miasteczkach u podnóży Sudetów i w samym Wrocławiu – miejscu potwornym i zepsutym. Tylko na jedną chwilę trafiamy na prom płynący z Kołobrzegu do Danii, którym bohater ucieka...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach: ,

Uwielbiam takie klimaty, a ten zbiór opowiadań sprawił mi wielką, pozytywną niespodziankę! Panie Jakubie - czekam na więcej

Uwielbiam takie klimaty, a ten zbiór opowiadań sprawił mi wielką, pozytywną niespodziankę! Panie Jakubie - czekam na więcej

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    138
  • Przeczytane
    61
  • Posiadam
    30
  • Ulubione
    7
  • Horror
    4
  • Fantastyka
    2
  • Weird Fiction
    2
  • 2022
    2
  • Teraz czytam
    1
  • 💀 Horror, mrok
    1

Cytaty

Więcej
Jakub Bielawski Słupnik Zobacz więcej
Jakub Bielawski Słupnik Zobacz więcej
Jakub Bielawski Słupnik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także