Ocena "Disconnected" jest odrobinę zawyżona, ale to nie zmienia faktu, że ogromnie mi sie podobała, choć mam z nią kilka problemów, o których napiszę za moment. Teraz chciałabym podkreślić jaką ciemnotą czasami jestem... bo dopiero w połowie książki zorientowałam się, że Dillon jest przecież synem Nathana i Gwen z serii Broken... BA! Gwen i cała ferajna występują tutaj w fabule i było tyle informacji, które powinny mi zapalić czerwoną lampkę, a ja kompletnie się nie połapałam! Fakt, dawno czytałam "Broken" ale to jest tak unikatowa seria, że nie mogę uwierzyć w moją ignorancję, ale byłam tak pochłonięta Dillonem i Tyler, że wszystkie drugoplanowe postacie dla mnie przepadły.
Historia dośc ciekawa, choć wydawałoby się, że niespecjalna. Tyler jest świetną narratorką, ma niesamowitą osobowość i nastawienie do ludzi - mimo problemów z samooceną naprawdę trudno jej nie polubić. Z początku mnie irytował jej przesadny dramatyzm, ale później zrozumiałam, że ta część jej charakteru jest naprawdę dobrym i ważnym elementem jej samej. Wątpię, żebym polubiła ją gdyby była biedną szarą myszką.
Oprócz osobowości głównej bohaterki, to w powieści jest sporo dramatu, który wpasował się w moje gusta i naprawdę coraz bardziej zaczynam doceniać autorki "no name" i z chęcią sprawdzę co A.E. Murphy ma jeszcze do zaoferowania. Problem miałam z Dillonem - to co zrobił w najistotniejszym momencie złamało mi serce i do końca wciąż nie posklejało. Nie wiem co o nim myślę. Do tego elementy z gatunku fitnessu i zdrowego trybu życia - autorka widocznie wciąż wierzy w mity takie jak cudowne właściwości pasa neoprenowego, co doprowadzało mnie do szału (gdybym nie miała pojęcia o tego typu faktach, to by mnie to nie ruszyło). Ponad to książka jest źle wyedytowana. Brakuje odstępu w treści, kiedy akcja przeskakuje np o kilka dni. Były przynajmniej trzy momenty, kiedy był prowadzony dialog i nagle okazało się, że czytam o zupełnie inym dniu, choć równie dobrze gdyby niebyło informacji o przeskoku w czasie, to mogłabym uznać, że do niego nie doszło, a to dość irytujące.
Generalnie Pani Murphy ma swoje mocne i słabe strony, ale uważam, że mimo dość osobliwego stylu jest autorką wartą pozania. Z mojej strony polecam przeczytać najpierw serię "Broken" i potem koniecznie ten egzemplarz. Polecam.

Ocena "Disconnected" jest odrobinę zawyżona, ale to nie zmienia faktu, że ogromnie mi sie podobała, choć mam z nią kilka problemów, o których napiszę za moment. Teraz chciałabym podkreślić jaką ciemnotą czasami jestem... bo dopiero w połowie książki zorientowałam się, że Dillon jest przecież synem Nathana i Gwen z serii Broken... BA! Gwen i cała ferajna występują tutaj w...