Duchy Jeremiego
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wielka Litera
- Data wydania:
- 2017-09-27
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-09-27
- Liczba stron:
- 296
- Czas czytania
- 4 godz. 56 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380321922
- Tagi:
- Holocaust literatura polska matka poszukiwanie własnej tożsamości powieść obyczajowa przodkowie przyjaźń relacje rodzinne śmierć trauma wspomnienia zesłanie Żydzi
- Inne
Tego głosu dziecka, mówiącego o Zagładzie, nie da się już zapomnieć. Przejmująca powieść o odkrywaniu własnej tożsamości i mierzeniu się ze stratą.
Robert Rient – autor głośnego „Świadka” – powraca z niezwykłą powieścią.
„Duchy Jeremiego” to przejmująca narracja dwunastolatka, konfrontującego się z chorobą mamy i własnymi demonami. Nie było w polskiej prozie powieści, która mierząc się z tematem rodzinnych upiorów, wybrzmiewa głosem tak świeżym i przejmującym. „Duchy Jeremiego” to portret rodziny uwikłanej w historię Zagłady, ale przede wszystkim kameralna, intymna opowieść o nadwrażliwym chłopcu, doświadczającym jednego z najtrudniejszych momentów w życiu każdego człowieka – odchodzenia mamy. Literatura dowodząca pisarskiej dojrzałości i wrażliwości. Napisana niepokojącą, naiwną frazą, nad którą autor ma pełną kontrolę.
Powieść o duchach, które nie pozwalają zasnąć. O tym, że przeszłość jest zamieszkana i ma moc przywoływania zmarłych. O spotkaniu z przodkami i życiu, z którego znika pamięć oraz przyszłość. Pozbawiona fałszywych tonów, bolesna i zatrzymująca na długo historia, którą Robert Rient dowodzi, że jest jednym z najodważniejszych i najciekawszych pisarzy młodego pokolenia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
To boli. I to boli. I to też. Wszystko boli
„Duchy Jeremiego” są opowieścią o tragedii – czy raczej tragediach, bo te dotykają tytułowego bohatera w liczbie niezwykłej. Robert Rient wystawia współczucie czytelników na próbę wyjątkowo trudną: cierpi dziecko, które z całą pewnością nie jest winne żadnemu złu, a w dodatku już przed przerażającą chorobą matki zmagające się z lawiną rzucanych mu pod nogi kłód. Ojciec w powieści się nie pojawia, babcia zginęła w dramatycznych okolicznościach, chory na Alzheimera dziadek nigdy się z tym nie pogodził, a każdy z członków rodziny próbuje wyrobić własną postawę wobec swojego semickiego pochodzenia. Nie da się tej książki przyjąć na zimno, bez emocji, bo autor postanowił zaatakować właściwie z każdej strony: jednych mocniej poruszy wątek główny, inni wzruszą się losem ofiar żaren historii, jeszcze inni uronią łzę nad prześladowaną innością – każdemu jego krzyż. Tyle jest w „Duchach Jeremiego” fundamentów cierpienia, że zasadne staje się pytanie (szczególnie, kiedy wziąć pod uwagę, że tekst jest stosunkowo krótki): czy Rient nie przesadził? Czy nie spróbował upchnąć w tej opowieści zbyt wiele bólu? Czy raczej bólów, bo o koherencji ciężko w tym przypadku mówić: jedynym wspólnym mianownikiem okazuje się Jeremi. Trudno na te pytania odpowiedzieć jednoznacznie, łatwiej posłużyć się odwołaniem - „Duchy Jeremiego” wypływają z tych samych źródeł, z których zrodziło się hitowe „Małe życie” (które w Polsce sprzedało się lepiej niż w USA); powieść Rienta nie jest tak monumentalna, ale bardzo mocno odwołuje się do naszej rodzimej lokalności, co z pewnością wielu odbiorcom się spodoba.
Najważniejszym literacko zadaniem, przed jakim Rient stanął w „Duchach Jeremiego”, było stworzenie języka, jakim tytułowy bohater i narrator jednocześnie opowiada o swoich cierpieniach. Kreowanie dziecięcej frazy to rzecz wymagająca wielkiej koncentracji oraz wybitnego słuchu, ale efekty ciężkiej pracy potrafią być oszałamiające, co udowodnili zarówno James Schuyler w swoich klasycznych „Alfredzie i Ginewrze”, jak i Laia Jufresa w zdecydowanie nowszym „Umami”. Rient, na szczęście, także nie ma się czego wstydzić: czasami pozwala Jeremiemu uciec w świat dziecięcej naiwności (szczególnie, gdy przytacza rozmowy dorosłych), ale z reguły stawia na bardzo ciekawe połączenie swobodnej frazeologii i prostoty. Protagonista łączy ze sobą słowa nieoczywiste, często zgrzytające, niedopasowane, ale obrabia je tak długo, że stają się jedynym słusznym wyrazem jego cierpienia. Rient przypomina: to wciąż dziecko, więc nie próbuje zdobywać się na dystans czy zasłaniać ironią – po prostu nazywa swój ból, nazywa nieobecność matki, oddalenie dziadka, histerię ciotki.
Jedynym poważniejszą wadą kreowania Jeremiego jest opis jego ciążenia ku mrocznej stronie. Rient wyraźnie chce chłopca odczarować, zrobić z niego kogoś innego niż bezradną ofiarę – i dobrze! Zresztą formalnie wszystko się zgadza: dzieciak zaniedbuje swoje codzienne życie, z całej siły chce wziąć sprawy w swoje ręce – a przecież nie może – co prowadzi go do zachowań zwyczajnie niemoralnych i autodestrukcyjnych. W czym problem w takim razie? Pisarzowi nie udało się spójnie połączyć dwóch obliczy Jermiego. Banałem byłoby stwierdzenie, że w każdym bohaterze literackim – a pewnie i człowieku – kryje się całe stado „małych ludzi”, ale Rientowi tej mnogości oddać się nie udało. Jego bohater przez przytłaczającą większość swej własnej opowieści jawi się jako małoletnia ofiara (psychologicznie młodsza niż wskazuje metryczka), a kilka nieśmiałych, niepokornych podrygów w nierównej walce z losem to kwestia tylko i wyłącznie konwencjonalna; zgrzyt zamiast harmonijnej współpracy. O to, że Jeremi bój ze światem przegrywa, do Rienta nie można mieć pretensji, ale o to, jak te zapasy przedstawił – jak najbardziej.
„Duchy Jeremiego” bez wątpienia są na polskim rynku wydawniczym wydarzeniem wyjątkowo ważkim, bo udowadniają, że o cierpieniu wciąż można pisać tak, aby odbiorca nie potrafił powstrzymać wzruszenia. I choć czasem zza opowieści bezbronnego dziecka przebija się zachęcająca do eksponowania bólu, żerująca na nim literackość, to jednego nikt książce Roberta Rienta nie odbierze: czytelnicy będą przy niej płakać. A przecież o to chodzi, prawda?
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 1 378
- 1 103
- 214
- 77
- 48
- 24
- 15
- 15
- 14
- 14
Opinia
(...) Jeremi ma dwanaście lat. Pochodzi z rozbitej rodziny; mieszka z chorą na raka matką. Kiedy ta przestaje być zdolną do pracy i opieki nad synem, przenoszą się na wieś do domu dziadka chłopca. Relacje z seniorem nie należą do łatwych, jego przeszłość – zsyłka na Syberię oraz samobójcza śmierć żony – nie pozwalają mu na budowanie ciepłych relacji z genealogicznie najbliższymi. Bo choć Jeremi, jego matka i ciotka Estera (nawiedzona, kompulsywnie pragnąca w coś wierzyć lesbijka) to jego krewni, cierpiący na altzheimera wdowiec najlepiej czuje się w towarzystwie krów i pani Marii, byłej przyjaciółki żony. Nakreśloną sytuację życiową, w jakiej znalazło się dziecko, już określiłabym jako niesprawiedliwie trudną, niestety – będzie gorzej. Chłopiec czuje się na wsi wyjątkowo samotnie, postanawia więc zebrać pieniądze na powrót do Warszawy i utrzymanie mieszkania dla siebie i matki. Zostaje dilerem. Właściwie przypadkiem Jeremi dowiaduje się, że jest Żydem, a że akcja powieści dzieje się we współczesności, chłopiec przyznaje matce, że gorsza mogłaby być tylko arabska krew płynąca w jego żyłach. Poznawszy historię babki, obsesyjnie poszerza wiedzę o obozach koncentracyjnych. Budzi się w nim lęk, że zdarzenia z przeszłości mogą się powtórzyć.
(...) Kiedy matka Jeremiego umiera, chłopak czuje, że został na świecie sam. Obciążony porzuceniem przez ojca, nie daje sobie rady z kolejną stratą. Choć zawsze dziwaczna, to jednak dodająca wcześniej otuchy ciotka, już nie okazuje mu zrozumienia. Choroba dziadka, z którym od czasu zamieszkania pod jednym dachem, udawało się czasem szczerze pogadać (lub szczerze pomilczeć), postępuje. Senior coraz częściej nie rozpoznaje wnuka. August, przyjaciel, wysłuchuje go, ale przez wymuszone na Jeremim przyspieszone, bolesne dojrzewanie, ich relacja obumiera. Sierota pozostaje obojętny wobec uczucia, jakim darzy go kilka lat starsza dziewczyna. Pozostawiony sobie, z narastającą wskutek nieprzepracowania traumą, Jeremi postanawia ukoić swój ból. Podobnie jak babkę Elzę, nawiedzają go duchy. Rozmawia z nimi, widzi je, i dochodzi do wniosku, że nikt i nic nie jest w stanie mu pomóc.
(...) Duchy Jeremiego to zapis tragedii nastolatka, którego względnie spokojne i szczęśliwe życie stopniowo, ale w krótkim czasie, się rozsypało. Rient z pozbawioną patosu wrażliwością opowiada o sytuacji, w której bycie nas przerasta. To historia cierpienia spotęgowana udziałem w niej dziecka. Matka często powtarzała Jeremiemu, że ojciec zostawił ich, bo był nieczuły, i że on, Jeremi czuły być musi. Usposobionym w ten sposób ludziom jest w życiu szczególnie trudno. Społeczeństwo ich wrażliwość myli ze słabością, podkopując wiarę w siebie i chęć stawiania czoła cierpieniom. Nie do pojęcia zdaje się ogrom zła przedstawiony w Duchach. W nieprzychylnych opiniach dominuje zarzut, że nagromadzenie nieszczęść w tej stosunkowo niewielkiej objętościowo powieści prowadzi do sztucznej lamentacji i wyżyma z czytelnika emocje. Ja w tę historię uwierzyłam. Powieść podejmuje także uniwersalny problem tożsamości. Autor pyta, co determinuje nas jako jednostki: pochodzenie? wiara? wychowanie? światopogląd? relacje z drugim człowiekiem? Dopiero świadomość tego, kim jesteśmy i akceptacja naszego statusu pozwala wytrwać w świecie. Kreśląc postać Jeremiego, Rient dowodzi, że nie jest to łatwe zadanie.
(...) Wiarygodne portrety bohaterów, nieprzekombinowany, ale trafnie opisujący trudne doświadczenia i doznania język (narracja pierwszoosobowa; tym, który mówi jest Jeremi). Zwrócenie uwagi na ważny problem społeczny, jakim jest brak troski i próby zrozumienia młodzieży przez dorosłych. To, moim zdaniem, największe atuty Duchów Jeremiego pióra Roberta Rienta. I chyba nie tylko moim, bo - co mnie naprawdę cieszy - powieść została nominowana do tegorocznej Nagrody Nike.
PRZECZYTAJ CAŁĄ RECENZJĘ NA BLOGU: http://dodziela.com.pl/2018/07/14/duchy-jeremiego-robert-rient/
(...) Jeremi ma dwanaście lat. Pochodzi z rozbitej rodziny; mieszka z chorą na raka matką. Kiedy ta przestaje być zdolną do pracy i opieki nad synem, przenoszą się na wieś do domu dziadka chłopca. Relacje z seniorem nie należą do łatwych, jego przeszłość – zsyłka na Syberię oraz samobójcza śmierć żony – nie pozwalają mu na budowanie ciepłych relacji z genealogicznie...
więcej Pokaż mimo to