To boli. I to boli. I to też. Wszystko boli

Zicocu Zicocu
13.12.2017
Okładka książki Duchy Jeremiego Robert Rient
Średnia ocen:
7,6 / 10
963 ocen
Czytelnicy: 2473 Opinie: 190

„Duchy Jeremiego” są opowieścią o tragedii – czy raczej tragediach, bo te dotykają tytułowego bohatera w liczbie niezwykłej. Robert Rient wystawia współczucie czytelników na próbę wyjątkowo trudną: cierpi dziecko, które z całą pewnością nie jest winne żadnemu złu, a w dodatku już przed przerażającą chorobą matki zmagające się z lawiną rzucanych mu pod nogi kłód. Ojciec w powieści się nie pojawia, babcia zginęła w dramatycznych okolicznościach, chory na Alzheimera dziadek nigdy się z tym nie pogodził, a każdy z członków rodziny próbuje wyrobić własną postawę wobec swojego semickiego pochodzenia. Nie da się tej książki przyjąć na zimno, bez emocji, bo autor postanowił zaatakować właściwie z każdej strony: jednych mocniej poruszy wątek główny, inni wzruszą się losem ofiar żaren historii, jeszcze inni uronią łzę nad prześladowaną innością – każdemu jego krzyż. Tyle jest w „Duchach Jeremiego” fundamentów cierpienia, że zasadne staje się pytanie (szczególnie, kiedy wziąć pod uwagę, że tekst jest stosunkowo krótki): czy Rient nie przesadził? Czy nie spróbował upchnąć w tej opowieści zbyt wiele bólu? Czy raczej bólów, bo o koherencji ciężko w tym przypadku mówić: jedynym wspólnym mianownikiem okazuje się Jeremi. Trudno na te pytania odpowiedzieć jednoznacznie, łatwiej posłużyć się odwołaniem - „Duchy Jeremiego” wypływają z tych samych źródeł, z których zrodziło się hitowe „Małe życie” (które w Polsce sprzedało się lepiej niż w USA); powieść Rienta nie jest tak monumentalna, ale bardzo mocno odwołuje się do naszej rodzimej lokalności, co z pewnością wielu odbiorcom się spodoba.

Najważniejszym literacko zadaniem, przed jakim Rient stanął w „Duchach Jeremiego”, było stworzenie języka, jakim tytułowy bohater i narrator jednocześnie opowiada o swoich cierpieniach. Kreowanie dziecięcej frazy to rzecz wymagająca wielkiej koncentracji oraz wybitnego słuchu, ale efekty ciężkiej pracy potrafią być oszałamiające, co udowodnili zarówno James Schuyler w swoich klasycznych „Alfredzie i Ginewrze”, jak i Laia Jufresa w zdecydowanie nowszym „Umami”. Rient, na szczęście, także nie ma się czego wstydzić: czasami pozwala Jeremiemu uciec w świat dziecięcej naiwności (szczególnie, gdy przytacza rozmowy dorosłych), ale z reguły stawia na bardzo ciekawe połączenie swobodnej frazeologii i prostoty. Protagonista łączy ze sobą słowa nieoczywiste, często zgrzytające, niedopasowane, ale obrabia je tak długo, że stają się jedynym słusznym wyrazem jego cierpienia. Rient przypomina: to wciąż dziecko, więc nie próbuje zdobywać się na dystans czy zasłaniać ironią – po prostu nazywa swój ból, nazywa nieobecność matki, oddalenie dziadka, histerię ciotki.

Jedynym poważniejszą wadą kreowania Jeremiego jest opis jego ciążenia ku mrocznej stronie. Rient wyraźnie chce chłopca odczarować, zrobić z niego kogoś innego niż bezradną ofiarę – i dobrze! Zresztą formalnie wszystko się zgadza: dzieciak zaniedbuje swoje codzienne życie, z całej siły chce wziąć sprawy w swoje ręce – a przecież nie może – co prowadzi go do zachowań zwyczajnie niemoralnych i autodestrukcyjnych. W czym problem w takim razie? Pisarzowi nie udało się spójnie połączyć dwóch obliczy Jermiego. Banałem byłoby stwierdzenie, że w każdym bohaterze literackim – a pewnie i człowieku – kryje się całe stado „małych ludzi”, ale Rientowi tej mnogości oddać się nie udało. Jego bohater przez przytłaczającą większość swej własnej opowieści jawi się jako małoletnia ofiara (psychologicznie młodsza niż wskazuje metryczka), a kilka nieśmiałych, niepokornych podrygów w nierównej walce z losem to kwestia tylko i wyłącznie konwencjonalna; zgrzyt zamiast harmonijnej współpracy. O to, że Jeremi bój ze światem przegrywa, do Rienta nie można mieć pretensji, ale o to, jak te zapasy przedstawił – jak najbardziej.

„Duchy Jeremiego” bez wątpienia są na polskim rynku wydawniczym wydarzeniem wyjątkowo ważkim, bo udowadniają, że o cierpieniu wciąż można pisać tak, aby odbiorca nie potrafił powstrzymać wzruszenia. I choć czasem zza opowieści bezbronnego dziecka przebija się zachęcająca do eksponowania bólu, żerująca na nim literackość, to jednego nikt książce Roberta Rienta nie odbierze: czytelnicy będą przy niej płakać. A przecież o to chodzi, prawda?

Bartosz Szczyżański

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Poczekaj, szukamy dla Ciebie najlepszych ofert

Pozostałe księgarnie

Informacja