Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2017-04-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-04-19
- Liczba stron:
- 288
- Czas czytania
- 4 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328703995
- Tagi:
- 1945 literatura polska odmiana losu Polska poszukiwanie szczęścia strach uczucie życie codzienne
Rok 1945. Po trochę jeszcze wojennej, a trochę powojennej Polsce wędruje należący do tajemniczego właściciela cyrk, a w nim galeria niezwykłych, zagadkowych postaci: karzeł Szczepan, który wciela się w rolę Hitlera, Lena – przedwojenna „kobieta-guma”, Damiel – nazista z Łodzi, udający niemowę volksdeutsch Cassiel, a przede wszystkim podająca się za wróżkę Irminę, cudem ocalała Felicja i przechrzczony Żyd Moryc. Dramatyczne, chwilami wręcz surrealistyczne losy tych ludzi splatają się w fascynującą opowieść o strachu, niepewności jutra i wielkiej potrzebie miłości. Ważna, nietuzinkowa książka autora, który już teraz w pełni zasługuje na opinię jednego z najciekawszych polskich pisarzy młodego pokolenia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wojna postu z karnawałem
Przez powojenną Polskę jedzie cyrk. Niestosowny żart czy cudowny sposób na poprawę nastrojów, na zalanie powodzią barw poszarzałego, pokrytego pyłem i popiołem kraju? „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” Kuby Wojtaszczyka nie odpowiada jednoznacznie na to pytanie, ale, jak to zwykle bywa w przypadku wartościowej literatury, pokazuje problem z co najmniej kilku różnych perspektyw. Instynktowny gniew budzi zezwierzęcenie ocalonych z pożogi, którą była druga wojna światowa – klienci pojawiający się w cyrku są agresywni i brutalni, uwielbiają zbierać się w grupy, aby dręczyć słabych (szczególnie, kiedy ofiara jest innej narodowości). Okoliczności są wyjątkowe, ale to żadne usprawiedliwienie: zamiast spodziewanej po tragedii solidarności pojawia się irracjonalna chęć odegrania się za krzywdy.
Świat „Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” pełen jest jednostek niepełnych, ułomnych, nieprzystosowanych. W przypadku jednej z głównych bohaterek, Feli, niepełnosprawność nie budzi wątpliwości: dziewczyna zostaje zgwałcona i pozbawiona obojga oczu już w scenie otwierającej powieść; oczywiste wydają się także braki chorego na karłowatość Szczepana. Problemy zaczynają się jednak po dalszym zagłębieniu w dramatis personae. Moryca Sorkina dręczą intensywne tiki, ale to nie one są jego największym problemem – zdecydowanie bardziej trapi go semickie pochodzenie, które w dodatku próbuje negować (przechrzcił się jeszcze przed wojną). Powojenna Polska nie jest gotowa na Żydów, antysemityzm okazuje się naturalną reakcją wymęczonego narodu – wyżywa się na tych, którzy z tragedii wyszli okaleczeni jeszcze bardziej. Sprawa komplikuje się kiedy dodać do tego dwóch kolejnych bohaterów z otoczenia Moryca: Damiela i Cassiela. Pierwszy to udający niemowę Niemiec, który z oczywistych powodów ukrywa swoją tożsamość. Wcale nie uważa hitlerowskiej przeszłości za problem, ba, wciąż jest dumny ze swojej aryjskiej rasy; jego ułomnością jest jednak wielka przegrana jego ukochanego przywódcy. Cassiel natomiast to folksdojcz, który znalazł się na pograniczu nerwicy z powodu swojej zaburzonej tożsamości narodowej. Wojtaszczykowi udało się pokazać destrukcyjne skutki wojny nie tylko przy użyciu oczywistych rekwizytów czy tragedii nazywanych wprost – potrafił je podkreślić także przez coś tak fundamentalnego jak dobór i kreacja najważniejszych bohaterów.
Wojtaszczyk śmiało sięga w powieści po narzędzia surrealistyczne – jego bohaterowie zdają się lunatycznie krążyć, a rzeczywistość najczęściej tonie w fantasmagorycznym półcieniu. Estetyczne przejaskrawienie szczególnie widoczne jest na początku powieści (kiedy czytelnik poznaje Felę i Moryca), a także w samym finale: to w nim, jak we śnie, post ściera się z karnawałem, przy czym okazuje, że najwygodniej i najkorzystniej będzie się dogadać. Nie musi jednak minąć wiele czasu, aby wojenne wspomnienie zniszczyło tę teoretycznie wesołą, a w gruncie rzeczy przygnębiającą i pogrążoną w jakimś chorobliwym drżeniu działalność cyrku. Świat rozpadł się w trakcie wojny, to oczywiste jest od samego początku; dopiero później okazuje się, że nie potrafi unieść się z upadku, że zapętlił się w destrukcji – nie tej widowiskowej, grzmiącej wybuchami i świszczącej latającymi kulami, a przaśnej, codziennej, boleśnie znajomej, a przy tym totalnej.
W tym konsekwentnym odrealnianiu powojennej Polski przeszkadzało mi tylko pokazywanie przemocy. Wojtaszczyk w swojej mrocznej grotesce jakby zatrzymał się w pół drogi: są momenty, że krew tryska na wszystkie strony, co sprawia, że ciężko traktować ją zupełnie poważnie, ale jednocześnie nie ma jej tyle, aby potraktować ją jako rekwizyt, element sztafażu. W efekcie czytelnik patrzy na przemoc zobojętniały, niepewny tego, czy jest na serio, czy stanowi tylko element konwencji.
„Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?” to dobra powieść, w której Wojtaszczyk dokonał jednej bardzo ważnej rzeczy: przyłożył zniekształcającą rzeczywistość soczewkę do wydarzeń i czasów, które zwykle stanowią domenę ścisłych realistów. Ta lektura udowadnia, że historia wciąż stanowi doskonałą pożywkę dla literatury, szczególnie tej romansującej z groteską.
Bartosz Szczyżański
Książka na półkach
- 180
- 65
- 28
- 3
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
- 1
Opinia
Chciałoby się rzec: "O, roku ów!". Rzecz jednak nie dotyczy pełnego nadziei roku 1812 z "Pana Tadeusza", ale smutnego, trudnego roku 1945, bowiem tuż po wojnie dzieje się akcja najnowszej powieści Kuby Wojtaszczyka.
1945 w powieści "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica" nie jest rokiem o smaku chwały. Z dziecięctwa pamiętam durny wierszyk, który zamieszony był w podręczniku do klasy pierwszej z okazji majowego zwycięstwa. (Leciał jakoś tak "Dzień zwycięstwa/ maj zielony/ białe kwitną bzy/ dziadek usiadł zamyślony/ wspominał wojny dni Jak z radziecką armią sławną/ w bój na wroga szedł/ działo się to tak niedawno/ a zda się, że wiek itd.) Gloryfikował chwałę bohaterów, pokonanie "Niemca" i ogólnie nastrajał refleksyjnie z naciskiem na refleksyjny patriotyzm. Przypomniał mi się ten wierszyk w czasie lektury, wyskoczył z jakiejś szufladki mojej pamięci. Dlaczego, dlaczego jeszcze w latach 80. w polskiej szkole karmiono nas takimi bajeczkami o końcu wojny? Bardzo długo żyłam w mentalnym cieniu tej "poezji" , do dziś w zasadzie hasło "koniec wojny" kojarzy mi się z żołnierzami obrzucanymi kwiatami i ogólną wesołością. Oczywiście jest to tylko częściowo prawda. Rewers tego obrazyu pokazuje nam Wojtaszczyk w swojej książce.
Osią akcji są dzieje kilku bohaterów, którzy tworzą razem osobliwy cyrk. Freak show. Festiwal odmieńców. Jest mi ten temat niezwykle bliski - tematem mojej pracy magisterskiej byli "Odmieńcy w filmach Jana Jakuba Kolskiego" i jakikolwiek przegląd szeroko pojętej "inności" jest w mojej głowie mile widziany.
W świecie pomiędzy pokojem a wojną, pomiędzy Polską a nie-Polską, pomiędzy życiem a śmiercią obracają się: karzeł Szczepan, który występował kiedyś u samego Hitlera, Fela - niewidoma dziewczyna udająca wróżkę, którą wojna dopadła w momencie, gdy się kończyła, Żyd Moryc pokazywany w klatce jako "Ostatni Żyd w Polsce", klaun Cassiel, który jest Volksdeutschem udającym niemowę (a jednocześnie kolejnym literackim klaunem dołączającym do korowodu potworów cyrkowych - pamiętacie klauna z "It" Stephena Kinga? To ten sam sort.), kobieta guma oraz Cassiel - nazista zrozpaczony przegraną ulubieńców zza Odry.
Bohaterowie Wojtaszczyka są spoza kategorii "lubić/ nie lubić". Ich osobność i osobliwość zainteresowała mnie szczególnie, narzuciła skojarzenia z poezją Leśmiana (tam też pełno ludzi "niedokończonych"). Odmieńcy z tej książki są znakiem różnorodności formy, niejednoznaczności rzeczywistości. Ba, są bohaterami z antybaśni. Ale już Bruno Bettelheim zauważył, że nierealistyczny charakter baśni (antybaśni zatem też) wskazuje na to, że chodzi głównie o przedstawienie procesów zachodzących we wnętrzu człowieka. Świat tych bohaterów jest okrutny (przemoc jest malowana grubą kreską, jak w filmach Tarantino), ale wielorakość tych istot, różne warianty ich istnienia (wiemy, kim byli kiedyś, wiemy, kim się stali), w których mieści się życie, śmierć i erotyka, jest też niezwykle sensualistyczna. Fellini byłby zachwycony.
Rzeczywistość autora uderza w schematy. W człowieku zasadniczo istnieje silna potrzeba klasyfikacji, ale w tej książce świat i człowiek to sprawy nieobliczalne. Liczne postaci dziwadeł czynią z tej literackiej estetyki turpizmu perełkę. Szczególne wartościowanie człowieka marginesu ma długą tradycję w europejskiej literaturze. Od wieków tego typu bohater przeciwstawiony jest unormowanemu społeczeństwu.Tylko czy po doświadczeniu wojny cokolwiek może być jeszcze "normalne"? Dobro i zło nie dopełniają się tak prosto. A sacrum i profanum stykają się tak blisko, że chwilami zmierza ta powieść w stronę tragigroteski. Postaci i to co je spotyka (straszna historia Feli na przykład) są przerysowane, ale hiperbolizacja ta ma na celu ukazanie - jak mniemam - fascynacji postaciami kalekimi, chromymi oraz ich relacji z wartościami, które zazwyczaj idą parami: dobro/zło, życie/śmierć, piękno/brzydota, tragizm/komizm, wina/kara, niewinność/grzech. Są to naturalnie także kategorie uniwersalne opisujące ludzkie życie.Tym razem to co "inne" pojawia się w centrum świata, nie przychodzi zza horyzontu. A typowo groteskowo motyw kalectwa (bycie niewidomym, karłowatość) staje się nośnikiem treści głębszych, to antropologia na antypodach klasycznej koncepcji człowieka pięknego i harmonijnego.
Skąd zatem tytułowe psy z Titanica? Wspomniane są w powieści tylko raz. Jako stworzenia, o których nikt nie pamięta, i których nikt nie żałuje. Piękne, rasowe psy, które bogaci zabrali ze sobą na pokład. Tu kłania się jeszcze jeden aspekt - psy te należały do upper class. A wojna, ta góra lodowa, na którą wpadło całe społeczeństwo, sprawiła, że system klasowy przestał istnieć. Wszystko w zasadzie jest post jakieś tam. Nasi bohaterowie są jak psy, co prawda to zwykłe kundle, ale o nich też nikt nie wspomina. Występują w tym swoich przedziwnym cyrku straceńców, karmią ideę homo ludens, ale ich świat jeszcze nie wykrystalizował. Trwa w zawieszeniu. Może wszystko się jeszcze wydarzy. A może już zupełnie nic.
Za egzemplarz książki dziękuję agencji Business & Culture promującej kulturę.
http://brulionkulturalny.blogspot.com/2017/04/dlaczego-nikt-nie-wspomina-psow-z.html
Chciałoby się rzec: "O, roku ów!". Rzecz jednak nie dotyczy pełnego nadziei roku 1812 z "Pana Tadeusza", ale smutnego, trudnego roku 1945, bowiem tuż po wojnie dzieje się akcja najnowszej powieści Kuby Wojtaszczyka.
więcej Pokaż mimo to1945 w powieści "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica" nie jest rokiem o smaku chwały. Z dziecięctwa pamiętam durny wierszyk, który zamieszony był w...