Słońce narodu

Okładka książki Słońce narodu Kuba Wojtaszczyk
Okładka książki Słońce narodu
Kuba Wojtaszczyk Wydawnictwo: Świat Książki literatura piękna
384 str. 6 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Świat Książki
Data wydania:
2018-03-14
Data 1. wyd. pol.:
2018-03-14
Liczba stron:
384
Czas czytania
6 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380317703
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

4,9 4,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Dwa słońca na niebie to czasem za dużo



5772 669 446

Oceny

Średnia ocen
4,9 / 10
51 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
235
187

Na półkach:

Zaciekawiła mnie geneza książki i chciałam się dowiedzieć, co tam autor wyczytał w tajemniczym dzienniku wyszperanym na bazarze.
Lektura 1. rozdziału wystarczyła, by zostawić powieść samą sobie. Sądząc po średniej ocen, chyba niewiele straciłam.

Zaciekawiła mnie geneza książki i chciałam się dowiedzieć, co tam autor wyczytał w tajemniczym dzienniku wyszperanym na bazarze.
Lektura 1. rozdziału wystarczyła, by zostawić powieść samą sobie. Sądząc po średniej ocen, chyba niewiele straciłam.

Pokaż mimo to

avatar
145
145

Na półkach: ,

Ta książka to podręcznikowy przykład przerostu formy nad treścią. Oprócz barwnego języka nie otrzymamy tu nic, ani "niebezpiecznego naruszenia narodowych mitów", co obiecywał opis książki, ani ciekawie zarysowanych relacji między bohaterami, lub choćby jednego dobrze rozpisanego wątku. Okropnie męcząca lektura.

Ta książka to podręcznikowy przykład przerostu formy nad treścią. Oprócz barwnego języka nie otrzymamy tu nic, ani "niebezpiecznego naruszenia narodowych mitów", co obiecywał opis książki, ani ciekawie zarysowanych relacji między bohaterami, lub choćby jednego dobrze rozpisanego wątku. Okropnie męcząca lektura.

Pokaż mimo to

avatar
341
189

Na półkach: ,

Całość na karowisniewska.pl

Bardzo chciałabym poznać oryginalne zapiski tego pamiętnika, na podstawie którego powstało Słońce. Zastanawiam się czy któreś z tych absurdalnych zachowań Małeckich rzeczywiście miało miejsce, czy jest to czyta fikcja literacka. Naprawdę po lekturze tej książki miałam sieczkę w głowie. Każdego dnia zastanawiam się czy to dobra, czy zła pozycja. bo z jednej strony absurd jest dla mnie nie do zniesienia, oburza i momentami odrzuca, a z drugiej przyciąga nadzieją, że wszystko ułoży się w logiczną całość.

Całość na karowisniewska.pl

Bardzo chciałabym poznać oryginalne zapiski tego pamiętnika, na podstawie którego powstało Słońce. Zastanawiam się czy któreś z tych absurdalnych zachowań Małeckich rzeczywiście miało miejsce, czy jest to czyta fikcja literacka. Naprawdę po lekturze tej książki miałam sieczkę w głowie. Każdego dnia zastanawiam się czy to dobra, czy zła pozycja....

więcej Pokaż mimo to

avatar
58
32

Na półkach:

Bardzo fajnie rozpisane poszukiwanie tożsamości przez ojca. Sa tam genialne fragmenty i widać pracę autora. Niestety reszta mało udana i mało odważna, wbrew haslu reklamującemu. Potencjał ogromny. Nierownomiernie rozłożony na poszczególne wątki, przez co niewykorzystany więcej niż w połowie.

Bardzo fajnie rozpisane poszukiwanie tożsamości przez ojca. Sa tam genialne fragmenty i widać pracę autora. Niestety reszta mało udana i mało odważna, wbrew haslu reklamującemu. Potencjał ogromny. Nierownomiernie rozłożony na poszczególne wątki, przez co niewykorzystany więcej niż w połowie.

Pokaż mimo to

avatar
618
604

Na półkach: ,

"Słońce narodu" jest dziwną powieścią. Niezależnie od trochę mylącego tytułu i niezupełnie trafnej reklamówki na okładce przeczytałem ją z zainteresowaniem - chociaż i z pewnym trudem, przyznaję - i odniosłem wrażenie, że czegoś w tej książce zabrakło. Czegoś ważnego, co uczyniłoby ją bardzo dobrą powieścią. Wydaje się, że autor albo nie zapanował na konstrukcją fabuły, która mu się rozlazła, albo rzecz całą po prostu źle zaplanował. Tak, jakby koniecznie chciał napisać wielką powieść, zadbał o język (ładny, miejscami dowodzący dużego smaku i literackiego wyczucia),obrazy, ale nie myślał o czytelniku.

Obawiam się, że ci, którzy sięgną po powieść, mogą czuć się rozczarowani. Ja się nie rozczarowałem. Ale też nie jestem urzeczony.

"Słońce narodu" jest dziwną powieścią. Niezależnie od trochę mylącego tytułu i niezupełnie trafnej reklamówki na okładce przeczytałem ją z zainteresowaniem - chociaż i z pewnym trudem, przyznaję - i odniosłem wrażenie, że czegoś w tej książce zabrakło. Czegoś ważnego, co uczyniłoby ją bardzo dobrą powieścią. Wydaje się, że autor albo nie zapanował na konstrukcją fabuły,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
32
1

Na półkach:

Główni bohaterowie - Renata, Gustaw i Paweł - nieustannie odczuwają bolesne rozczarowanie codziennością i swoim własnym życiem. Miotają się w rozterkach, niepewnościach i frustracjach. Czytanie powieści to intensywna przeprawa przez najbardziej skrywane wnętrza ich umysłów, poznawanie najgłębszych przemyśleń, odkrywanie szczegółów ich skomplikowanej osobowości.
Nie brak tu wątków mocnych i kontrowersyjnych, jak samobójstwo matki bohatera czy uczucie Renaty do Jana Pawła II, zakrawające na miłosne zauroczenie.
Kuba Wojtaszczyk opowiada historię w czasie teraźniejszym, dynamicznie, tak niesamowicie dokładnie i szczegółowo, że bez problemu można by przekształcić ją na scenariusz. Opisuje każdy detal i każdy ruch bohatera, każdą barwę i każdą emocję. Swobodne, naturalne dialogi, pisane potocznym stylem, kontrastują z barwnymi językowo, niemal lirycznymi opisami. Każda strona powieści przepełniona jest metaforami, rozbudowanymi porównaniami i epitetami. Niektóre z nich, dość oryginalne, mogą dziwić i może nawet śmieszyć – jak 'mokra ulica lśniąca w świetle latarni niczym przełyk oświetlony latarką lekarza' albo 'cisza, która rozpruwa zasklepione rany poczucia winy jak brak witamin A i E boleśnie rozrywający pęknięcia na piętach'. Odrobinę razi dramatyzm wciskany w każde opisywane wydarzenie. Bohaterowie – trochę jak w starych filmach komediowych – przewracają się, wpadają na siebie, krzyczą, niszczą przedmioty, upuszczają to, co trzymają w rękach. Prawie każda rozmowa kończy się teatralną awanturą albo rzucaniem przedmiotami. To schematyczne, mało prawdopodobne i na pewno nienaturalne.
Spójność historii burzy poczucie, że wątki nie zostały poprowadzone do końca. Wszystko zdaje się zmierzać do puenty, wyjaśnienia, momentu kulminacyjnego – i wtedy autor porzuca losy bohaterów, nie poznajemy zakończenia. W najważniejszym momencie jedyne co nam pozostaje, to domysły.

Główni bohaterowie - Renata, Gustaw i Paweł - nieustannie odczuwają bolesne rozczarowanie codziennością i swoim własnym życiem. Miotają się w rozterkach, niepewnościach i frustracjach. Czytanie powieści to intensywna przeprawa przez najbardziej skrywane wnętrza ich umysłów, poznawanie najgłębszych przemyśleń, odkrywanie szczegółów ich skomplikowanej osobowości.
Nie brak tu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
157
38

Na półkach: ,

Cała recenzja: http://prawdziwiartysci.blogspot.com/2018/06/jak-pokochaam-papieza-recenzja-sonca.html

Nowa powieść Kuby Wojtaszczyka była jedną z tych pozycji, na które czekałem najbardziej w tym roku. Po trzech poprzednich dobrych książkach, w których autor pokazał swój niezły warsztat, styl i gamę pomysłów, oczekiwałem zwielokrotnionej kumulacji każdego z tych elementów. Choć Wojtaszczyk potrafi naprawdę dobrze pisać, jego poprzednie dzieła nie zdawały się być dopracowane na tyle, na ile to było możliwe. Dlatego miałem nadzieję, że Słońce narodu będzie satysfakcjonującą kondensacją tego wszystkiego, co autor dotychczas pokazywał nam fragmentarycznie. Czy więc czekanie się opłaciło?

Słońce narodu to prezentacja dwóch (a w niektórych momentach trzech) pokoleń ludzi, którzy się ze sobą nie zgadzają. Stosunkowo niedawno skończyła się wojna, ładu wciąż brak, skąd więc czerpać nie tylko nadzieję na lepsze jutro, ale i siłę do wspierania zarówno samego siebie, jak i męża/żony oraz dziecka? Słońce narodu pokazuje rozdarcie, jakie poszerza się między pokoleniem, które przeżyło wojnę, a tym, które urodziło się w pozornie spokojnych latach. Paweł, syn Małeckich, próbuje się wybić, ale brak mu talentu. Nie ma wsparcia od rodziców, lecz nie potrzebuje go, bo Gustaw i Renata tak bardzo odbiegają od jego mentalności, że wszelka ich pomoc i tak zakończyłaby się fiaskiem. Oni sami nie mogą pogodzić się z duchami własnej przeszłości. Szczególnie Gustaw, który majaczy na jawie, podupada na zdrowiu, błądzi we własnym umyśle, szukając odpowiedzi na pytania, których nikt nie może (albo nie chce) mu udzielić. Renata zatraca się natomiast we własnych obawach o świat i zadurza w obrazie Jana Pawła II w telewizorze. Zaniedbuje męża i syna. Pozostawia ich na pastwę groźnego świata i własnych zgubnych myśli.

Miała to być obrazoburcza powieść o kobiecie zakochanej w papieżu (przynajmniej takie wrażenie odniosłem, widząc reklamy tej książki),tymczasem podobnych elementów jest najmniej, a jeśli już się pojawiają, to gdzieś bardziej w tle, gdy na pierwszy plan wysuwa się historia Gustawa. I to właśnie ona zdaje się być trzonem powieści, niemniej jak najbardziej satysfakcjonującym.

Konflikt pokoleniowy to motyw stary jak świat, Wojtaszczykowi udało się go jednak opowiedzieć na nowo. Choć na znanym fundamencie, to jednak ze znakomitym wnętrzem — szczegółowym i dopracowanym.
To chyba dobry moment na zdradzenie, że tak — nowa powieść Kuby Wojtaszczyka jest tym, na co czekałem. Jest kumulacją jego znakomitego warsztatu, stylu i genialnych pomysłów, które nie są przerysowane, ale rzeczywiste, ale przy tym zaskakujące i wciągające

Cała recenzja: http://prawdziwiartysci.blogspot.com/2018/06/jak-pokochaam-papieza-recenzja-sonca.html

Nowa powieść Kuby Wojtaszczyka była jedną z tych pozycji, na które czekałem najbardziej w tym roku. Po trzech poprzednich dobrych książkach, w których autor pokazał swój niezły warsztat, styl i gamę pomysłów, oczekiwałem zwielokrotnionej kumulacji każdego z tych elementów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
119
47

Na półkach:

No żadnych narodowych mitów ta powieść nie narusza, jak mówi dział reklamy (który pewnie nie czytał). Ale wszelka krytyka medialna też jest grubo przesadzona (krytyk pewnie też nie czytał). Można znaleźć coś dla siebie. Napisane sprawnie i z literacką wrażliwością na słowo. Z dużą obserwacją. Miejscami rozłazi się fabuła i wątki, ale koloryt ciekawy i pomysły też. Nierówno, ale nie straciłam wieczoru jak przy "Uldze" Fiedorczuk płaskiej jak kuchenny stół.

No żadnych narodowych mitów ta powieść nie narusza, jak mówi dział reklamy (który pewnie nie czytał). Ale wszelka krytyka medialna też jest grubo przesadzona (krytyk pewnie też nie czytał). Można znaleźć coś dla siebie. Napisane sprawnie i z literacką wrażliwością na słowo. Z dużą obserwacją. Miejscami rozłazi się fabuła i wątki, ale koloryt ciekawy i pomysły też. Nierówno,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
60
33

Na półkach:

Powinni mu zabronić wydawania książek.

Powinni mu zabronić wydawania książek.

Pokaż mimo to

avatar
1107
410

Na półkach: ,

http://ksiegarka.pl/w-blasku-rozpadu/

Ponoć te najlepsze historie pisze samo życie. Niektórzy czytają, by uciec od trudu codzienności i szukają w lekturze przyjemnego niebytu. Są też czytelnicy, którzy szukają w literaturze własnego odbicia, wyzywających obrazów psychologicznych skomplikowanych postaci, przeplatanych wciągającą narracją zakończoną puentą osadzającą się niepokojem gdzieś w naszej podświadomości. Sztuką jest natrafić gdzieś na pojedynczy wątek i stworzyć wokół niego kłębek ciekawej historii. Zalążkiem do powstania „Słońca Narodu” była właśnie historia napisana przez życie pewnej kobiety żyjącej w czasach wyboru polskiego papieża. Kuba Wojtaszczyk przechadzając się po poznańskim pchlim targu natrafił na osobliwy zeszyt ubrany w brązową skórę, a gdy go otworzył z pewną dozą zawstydzenia okazało się, że w dłoni trzyma czyjś dziennik z przeszłości. Początek przygody, której rezultatem jest książka, o której teraz Wam piszę, kosztowała autora raptem 2 zł. Ile wart zatem jest jej środek? Autor na spotkaniach autorskich podkreśla, że interesuje go bardzo „to, jak Historia, ta przez wielkie H, wpływała – i wciąż wpływa – na nasze jednostkowe losy.”

(…) Najpierw stworzyli dobry związek, oparty na zaufaniu, a następnie na miłości, potem stworzyli Pawła i starali się wychować go tak, by był podporą nie tylko dla nich, lecz także dla państwa, bo wiedzieli, że piękność wytworu to warunek konieczny, ale przecież niewystarczający. (…) Gdy zabrakło miłości, Gustaw zaczął produkować przyzwyczajenie i bezpieczeństwo, a Renata katolicyzm. Obecnie Małeccy ponownie znajdują się w stanie nadprodukcji, ale ich wytwory są ze sobą niekompatybilne, sprawiając wrażenie zwykłych bubli.

Jaką zatem historię stworzył w swojej powieści Kuba Wojtaszczyk? Odnaleziony przez niego dziennik zawierał dość romantyczne treści jego autorki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że adresatem tych westchnień zachwytu o zabarwieniu fanatycznym był…papież Jan Paweł II. Wystarczająco intrygujące, by zechcieć stworzyć wokół tego powieść? Zdecydowanie. Oczywiście autor nie użył całego dziennika w swojej powieści, cytuje ją, oddaje wiernie towarzyszące jej emocje i nadaje jej imię Renata. Tytuł „Słońce narodu” nie jest bynajmniej metaforą miłości do papieża ani nie jest to też główną treścią tej powieści. Kuba Wojtaszczyk kreśli szczegółowy portret rodziny Małeckich zamieszkałych w Warszawie. Zręcznie dzieli go na dwa pokolenia i osadza na przełomie roku 1978 i 1979. Książkę otwiera scena, której Renata i jej mąż Gustaw jadą odwiedzić jego matkę Rozalię, by zastać ją martwą. Ta wyrazista scena otwierająca stanie się zalążkiem upadku rodziny, który jest tutaj temat wiodącym.

Renata jest zatrudniona w Bibliotece Narodowej, a Gustaw pracuje w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego. Mają syna Pawła, nadwornego nieudacznika, któremu marzy się kariera Anny Jantar, a pozostaje mu praca w hucie z polecenia wpływowego wujka i próby ucieczki przed zaciągnięciem do wojska. Gustaw zacznie obwiniać się o śmierć matki, co wpędzi go w wir życia niemal na jawie, sny staną się głosem jego przeszłości, która będą wymagać od czytelnika cierpliwości, ale ich puenta wszystko wynagrodzi. Renata ucieknie w swój katolicyzm, a syn Paweł po nieudanym występie ze swoją dziewczyną Elą, popadnie w obsesję na jej punkcie.

Choć sam autor nie pamięta końcówki lat 70-tych nie da mu się odmówić precyzyjności z jaką odwzorował tamte lata, na których badania poświęcił wiele czasu zanim zasiadł do pisania. To jeden z najmocniejszych elementów książki. Ta Historia pisana przez wielkie H i jej wpływ na jego bohaterów przekonuje czytelnika od samego początku. Zaczynamy w roku, w którym umiera jeden papież, by na jego miejsce zasiadł pierwszy polski papież, rok, w którym wybucha bomba na warszawskiej Rotundzie, rok, w którym nie jeden katolik patrzył na papieża jak na idola albo zagrywkę polityczną.

Od pierwszych stron rzuca się w oczy czytelnika sposób narracji. Autor staje się jakby przyrodnikiem, wnikliwym obserwatorem, którzy zanurza sondę w polskie kompleksy, obciachy i zachowania. Opisuje rzeczywistość PRLowską z ogromnym przywiązaniem do szczegółów, pozornie bez emocji, antropologicznie wręcz, a w rzeczywistości zapuszcza w nas wędkę uwagi i przytomnego czytania.

Moja matka przygotowała wczoraj cztery sałatki warzywne. Jedną ozdobiła muchomorem zrobionym z pomidora i jajka, drugą słońcem z ogórka, trzecią… Chyba to był kwiat z rzodkiewki, a czwartą udekorowała tańczącym Murzynkiem z kaszanki i pamelką z natki!

Opisy rzeczywistości polskiej z lat 70-tych nie zawsze będą ciężkiego kalibru. Zabarwione momentami sarkazmem i poczuciem humoru sprawią, że czytelnik nie raz zaśmieje się pod nosem. Powyższe słowa kieruje Paweł do swojej dziewczyny Eli, oby dwoje tworzą portret drugiego pokolenia tej książki. Ela pragnąca kariery, posiadająca talent, ostatecznie odejdzie od Pawła, będzie pragnąć Zachodu, nie odda się przedwcześnie w sidła małżeństwa i pozornie sielankowej egzystencji polskiej rodziny. Postępująca degradacja postaci Pawła jest możliwie jedną z najciekawszych w całej powieści, jednak szczegółowy wgląd w każdą z trzech głównych postaci rodziny Małeckich udowodni nam, że ich troski, obsesje, dziwactwa mają charakter uniwersalny i czytelnik znajdzie w nich możliwie jakieś skrawki swojej codzienności.

Gdy zawiana wraca wracała do domu, mimo swojej niechęci do Borkowskiej uznała, że podziwia jej odwagę. To samo poczucie towarzyszy jej teraz przy kuchennym stole. Zachód… – wzdycha. Nigdy jej nie pociągał na tyle, by pojechać tam na wczasy, a co dopiero emigrować. Bóg podarował jej Polskę, inne kraje nigdy nie będą dla niej tym samym, czym są nawet najbardziej plugawe warszawskie uliczki.

Z rozdziału na rozdział rozpad rodziny i każdego z jego członków pogłębia się. Śledzimy powolne popadanie w ich własne wersje obsesji i obłędów. Bohaterowie tkwią w przeciętności, szaroburej, betonowej Polsce bez perspektyw. Utknęli w swoich lękach, niespełnionych marzeniach, majakach sennych. Z tych licznych, wnikliwych opisów ludzkich przemyśleń wypływa obraz ludzi w rozpadzie, którzy uparcie szukają jakichkolwiek blasków nadziei na poprawę własnego bytu. Żyją w ciągłym przeświadczeniu, że już odnaleźli własną drogę, jednak wciąż rozbijają się o niepowodzenia szukając wytłumaczenia dla źle podejmowanych decyzji, które w ich oczach są tymi jedynie słusznymi. To czyni z rodziny Małeckich obraz rodziny, w której każdy żyje w kompletnym odosobnieniu.

Im bliżej końca, tym bardziej przekonujemy się, że „słońce narodu” zawsze gdzieś świeci w osobie odnoszącej większe sukcesy od nas, kiedy to inni gniją w proletariackiej atmosferze własnych porażek, tkwią w jakiejś instytucji przeciętności i zbiorowej spolegliwości. Bardzo jestem ciekawa reakcji innych czytelników, ale dla mnie bohaterowie powieści Kuby Wojtaszczyka nie różnią się wielce od tych współczesnych, którzy boją się ponosić odpowiedzialność za własny los i szukają wciąż innych rozwiązań, wciąż wypatrując własnego „słońca narodu”. To wszystko składa się na ciekawą powieść psychologiczno-obyczajową, po którą warto sięgnąć, jeśli ktoś dopiero chce rozpocząć przygodę z twórczością Wojtaszczyka.

http://ksiegarka.pl/w-blasku-rozpadu/

Ponoć te najlepsze historie pisze samo życie. Niektórzy czytają, by uciec od trudu codzienności i szukają w lekturze przyjemnego niebytu. Są też czytelnicy, którzy szukają w literaturze własnego odbicia, wyzywających obrazów psychologicznych skomplikowanych postaci, przeplatanych wciągającą narracją zakończoną puentą osadzającą się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    64
  • Przeczytane
    63
  • Posiadam
    25
  • 2018
    5
  • 2022
    3
  • Polska
    2
  • Literatura polska
    2
  • Moje ksiazki
    1
  • Przeczytane w 2018
    1
  • Ebook
    1

Cytaty

Więcej
Kuba Wojtaszczyk Słońce narodu Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także