rozwiń zwiń
Filmowe_opowiesci

Profil użytkownika: Filmowe_opowiesci

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 tydzień temu
900
Przeczytanych
książek
916
Książek
w biblioteczce
12
Opinii
110
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 5 książek
Piję jaśminową senchę i czarną kawę.

Opinie


Na półkach:

Wydane trzy lata temu "Znaki szczególne" Pauliny Wilk czytałam z ogromną przyjemnością. To autobiografia na tle mojego pokolenia. Autobiografia szczególna, bo to raczej próba prześwietlenia generacji niż opowieść stricte o sobie. Kilka razy się wzruszyłam, kilka razy zaśmiałam do łez. Paulina Wilk opisała doświadczenie wspólne dla wszystkich urodzonych około roku 1980. Czyli moje jak najbardziej też. Znalazłam fragmenty własnego dzieciństwa, dorastania i wchodzenia w dorosłość. Tak, inne, ale właśnie pewne "znaki szczególne" charakteryzują nas wszystkich, prawie czterdziestoletnich. Jest to osobisty głos autorki, który jest głosem mojego pokolenia. Pokolenia transformacji. Pokolenie nadziei na lepsze, jakie rozbudzili w nas nasi rodzice, którym zmiana systemu usunęła grunt pod nogami. Mieliśmy wkroczyć w Europe dziarskim krokiem i stać się obywatelami świata. Niektórym z nas się to udało. Ale nie wszystkim. Zaciągnęliśmy kredyty i noga w nogę z bankiem zmierzamy w większości w stronę spłacania rat. Gonimy rzeczywistość, której nasi ojcowie i nasze matki już nie rozumieją. Choć próbowali. Moi zawalczyli, ale polegli. Ich firma nie przetrwała i pamiętam czas wielkiego kryzysu finansowego w naszym domu. Długo miałam poczucie winy, że to dlatego się tak wtedy spięli, że myśleli o nas, że uszczkną coś w Wielkiego Tortu dla mnie i mojego młodszego brata. W końcu tylu znajomych zapychało się tym Tortem.
O, tak. Pamiętam moje podwórko z lat 80. I szkołę pokrytą płytkami pcv. Grę w pikuty (olaboga, prawdziwym nożem!!!!) i buty juniorki. Pamiętam banany, które tata przywoził ze Szwecji i które rozdawaliśmy z bratem sąsiadom (po jednym na rodzinę). I pierwszy telewizor włączany pilotem. Na odtwarzaczu kaset video (marki Philips, nigdy się nie zepsuł!) po kryjomu oglądałam "Rambo", "Commando" i "Predatora". Oficjalnie tylko kreskówki z wytwórni Hanna-Barbera ze Scooby Doo na czele oraz kino familijne tj. : "Kochanie, zmniejszyłem nasze dzieci" czy "Goonies". Kiedy podrosłam oplakatowałam pokój - najpierw New Kids on the Block, potem Queen, wreszcie Nirvana. Zbierałam puszki i ustawiałam je w piramidy na regale. Namiętnie grałam w rosyjską gierkę elektroniczną, w której Myszka Miki zbierała jajka do koszyka na czas. Z wcześniejszych lat 80. doskonale pamiętam sklepy mięsne, w których panie sprzedawczynie wielkie połcie szynki ciachały toporkiem na solidnych pieńkach. Nie było żadnych maszyn do krojenia. No i choinki zakładowe z obowiązkowym kakao rozpuszczalnym w prezencie.
W każdym razie ja osobiście nadal tkwię w szpagacie. Jedną nogą w dawnym świecie analogowym, świecie zamawiania rozmów, Levisów z Pewexu, których nigdy nie miałam i świecie cyfrowym, szybkim, błyszczącym stalą nierdzewną i migoczącym ekranami - z jego dorobku korzystam ochoczo. Mam laptop, smartfona, tablet, latam po świecie bez strachu, że celnicy zabiorą mi paszport i gdzieś mnie nie wpuszczą. Moje dzieci znają już tylko ten drugi świat. Trochę mi szkoda. Jak to śpiewa Bogusław Linda z zespołem Świetliki "Nigdy nie będzie takiego lata". Moja córka nie robi "widoczków" z łąkowymi kwiatkami i nie doświadczyła osiedlowych pogrzebów cudzych chomików. Mój syn nie wisi na drzewach. Bo po pierwsze wycięli drzewa, a po drugie nie ma z kim.
Na pewno do lektury "Znaków szczególnych" wdarł się sentymentalizm i nałożyła się na opowieść Wilk własna klisza wspomnień w filtrze retro. Ale czyta się tę książkę znakomicie. Autorka włada językiem, ma nad nim pełną kontrolę i lepi z niego kolorowe, soczyste opowieści. To moje drugie zetknięcie z pisarką (polecam reportaż o Indiach "Lalki w ogniu", o którym pisałam TU) i ne pewno nie ostatnie.

http://brulionkulturalny.blogspot.com/2017/09/znaki-szczegolne.html

Wydane trzy lata temu "Znaki szczególne" Pauliny Wilk czytałam z ogromną przyjemnością. To autobiografia na tle mojego pokolenia. Autobiografia szczególna, bo to raczej próba prześwietlenia generacji niż opowieść stricte o sobie. Kilka razy się wzruszyłam, kilka razy zaśmiałam do łez. Paulina Wilk opisała doświadczenie wspólne dla wszystkich urodzonych około roku 1980....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Małe życie" Amerykanki Hanyi Yanagihary było nie tylko jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam w zeszłym roku, ale w ogóle jedną z najlepszych, jakie czytałam kiedykolwiek. Dlatego jeśli pisarz tak wysoko zawiesi poprzeczkę, istnieje ryzyko, że kolejna książka nie będzie nawet w połowie tak dobra (Chociaż chronologicznie "Ludzie na drzewach" byli pierwszym dziełem Yanagihary). Ale nie ma obaw. Lektura jest doskonała.
Historię w książce Yanagihary zainspirowała prawdziwa postać laureata Nagrody Nobla Daniela Gajduska, odkrywcy prionów, lekarza z antropologicznym zacięciem, który badał w latach 50. przypadki tajemniczych śmierci u tubylców w rejonie Mikronezji. Gwiazda Gajduska błysnęła co prawda jasno, ale zniknęła w oddali aż za norweskim horyzontem. Naukowiec zmarł w niesławie, odbywszy wcześniej karę więzienia za pedofilię, jakiej dopuszczał się na swoich adoptowanych (z Mikronezji właśnie) dzieciach. Historię Gajduska (którego bronił sam Oliver Sacks) można obejrzeć w dokumencie "The genius and the boys".
Hanya Yanagihara wykorzystała elementy tej historii, tworząc własna opowieść o doktorze Nortonie Perinie (pisana w pierwszej osobie, czytamy niejako wspomnienia Periny, przeredagowane przez jego współpracownika i z jego przypisami), który w 1950r. odkrywa na fikcyjnej mikronezyjskiej wyspie U'ivu plemię, którego członkowie zdają się nie umierać. Nieśmiertelność zapewnia zaś mięso endemicznego gatunku żółwia. Perina szmugluje żółwia do swojego laboratorium, prowadzi tam kilkumiesięczne prace. Jego naukowe odkrycie budzi nie tylko zachwyt nad młodym, zdolnym lekarzem, ale też mnóstwo zainteresowanaia maleńkim archipelagiem, na którym dokonano pierwszych spostrzeżeń. Do tego dochodzi jeszcze dziwaczne życie prywatne Periny, który zaczyna adoptować u'iviańskie dzieci, co początkowo jest przyjmowane przez opinię publiczną entuzjastycznie, potem z coraz większym zdziwieniem. Finał ma miejsce w więzieniu - ale wiemy o tym od samego początku, całość jest retrospekcją.
Yanagihara wymyśliła fascynujący rodzaj narracji. Perina nie jest pierwszym literackim pedofilem ("Lolita"), ale to jego głos - suchy, władczy, nieco magalomański - daje nam obraz całej postaci. Ponieważ jest naukowcem to za pomocą jego wiedzy oraz wiedzy podróżującego z Periną antropologa dowiadujemy się mnóstwa rzeczy o U'ivu. Ta wyspa to taka Australia w pigułce w tym sensie, że wszystko tu jest inne niż gdziekolwiek indziej. Inna fauna, inna flora. Ale nie znajdziemy tu opisów przyrody budzących zachwyt. Nie. Język Periny jest suchy, ale jednocześnie szczegółowy i naturalistyczny. Na przykład owoce, którymi żywią się tubylcy ruszają się od buszujących w ich środku tłustych larw homono, a dżungla jest tak gęsta i nieprzyjazna, że U'vianie nie bywają nawet nad brzegiem oceanu. Wszystko jest wrogie, tłuste, śliskie, wijące i niepiękne. Perina przygląda się temu światu z ciekawością i obrzydzeniem, które udziela się czytelnikowi.
Bohater przygląda się także miejscowym rytuałom i zwyczajom, do których należy między innymi inicjacja seksualna ośmioletnich chłopców przez starszyznę plemienia. To moment przełomowy w życiu Periny, który budzi tłumione w świecie zachodniej cywilizacji potrzeby. Czyż dzieci nie mają prawa do seksu?
Yanagihara zadaje odważnie wiele pytań. Czy MY badający ICH od strony medycznej, antropologicznej nie zrobiliśmy im większej krzywdy zapraszając do naszego świata niż gdybyśmy zostawili ich w spokoju? Czy zaprowadzając masową turystykę w egzotyczne rejony świata nie zniszczyliśmy prawdziwego Edenu (wystarczy wspomnieć archipelag Tuvalu i jego góry śmieci)? Czy wielcy naukowcy nie nadużywają swojej władzy i wiedzy dla sławy i chwały? (Ależ tak, pamiętamy wszyscy postać Napoleona Chagnon, który celowo zarażał Indian Yanomamo, których badał, chorobami)? I wreszcie, czy wielkim naukowcom mamy wybaczać więcej? Czy suma ich zasług dla medycyny/biologii/antropologii etc, jest większa niż suma ewentualnych szkód, jakich dokonują? Czy ich potencjalne dziwactwa są tylko efektem ubocznym pracy wielkiego umysłu, zatem nie są ważne? Czy względem wybitnych osobistości obowiązuje moralny relatywizm?
Tą książką Hanya Yanagihara wskoczyła miejsce mojej ulubionej autorki.

Za możliwość przeczytania książki przed premierą (13 września) dziękuję serdecznie Wydawnictwu W.A.B.

https://brulionkulturalny.blogspot.com/2017/08/ludzie-na-drzewach.html

"Małe życie" Amerykanki Hanyi Yanagihary było nie tylko jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam w zeszłym roku, ale w ogóle jedną z najlepszych, jakie czytałam kiedykolwiek. Dlatego jeśli pisarz tak wysoko zawiesi poprzeczkę, istnieje ryzyko, że kolejna książka nie będzie nawet w połowie tak dobra (Chociaż chronologicznie "Ludzie na drzewach" byli pierwszym dziełem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W lipcu dostałam o wydawnictwa Znak Literanova tajemniczą przesyłkę. Książkę w czarnej okładce, bez nazwiska autora i tytułu. Jeśli chodzi o marketing, to pomysł zaiste przedni. Sama książka zaś...No cóż, żałuję, że nie została w szufladzie twórczyni po wsze czasy.
Dziś mogę już wyjawić i tytuł, i nazwisko, dzieło miało oficjalną premierę wczoraj. To powieść "Na linii świata" autorstwa Manueli Gretkowskiej. I jest to najgorsza książka, jaką czytałam od lat.
Mam problem z Gretkowską. Bardzo podobał mi się jej debiut "My zdies emigranty" (o którym przychylnie mówił nawet Czesław Miłosz), mniej kolejne tomy opisujące życie paryskiej bohemy. Potem ukazał się ciekawy "Światowidz" o podróżach przez świat i trzy części pamiętnika - "Polka", "Europejka", "Obywatelka", w których pisarka przygląda się macierzyństwu (w tym ciąży) i Polsce współczesnej. Ale potem nie było już dla mnie absolutnie nic ciekawego. Pożegnałam się z jej pisaniem po słabej książce "Kobieta i mężczyzna"z 2007r. i nie sięgnęłabym po jej twórczość, gdyby nie sztuczka magiczka Znaku z anonimową książką do recenzji.
Przez pierwszych kilka stron myślałam, że to debiut. Potem naszło mnie podejrzenie, że czytam, o zgrozo, Witkowskiego. Ale nie. To jednak Gretkowska. Co jest z tą książką nie tak? Wszystko. Zaczynając od strony literackiej, która składa się z prostych, bardzo krótkich zdań, które budują kartonowy świat przedstawiony i sztampowych bohaterów, przez niepotrzebnie wulgarny język i nużące opisy seksu (Czy Gretkowska wie, że każda kura domowa już przeczytała Greya?), kończąc na bezsensownej akcji będącej miksem dywagacji na temat Doliny Krzemowej, satyry politycznej, diagnozy sytuacji współczesnej w kraju i na świecie, z duchem Dicka (łoj!) i pseudonaukowego wywodu o fizyce kwantowej. Tak. Naprawdę to wszystko tam jest. Bez ładu i składu.
Jak się czyta na przykład TEN wywiad z pisarką, to nawet trudno się nie zgodzić z niektórymi jej tezami. Tyle że informacje z tej rozmowy zostały zaprzęgnięte w losy dwójki bohaterów i spisane lewą ręka na kolanie. To jest tak źle skonstruowana książka, że nigdy nie powinna była ujrzeć światła dziennego.

https://brulionkulturalny.blogspot.com/2017/08/na-linii-swiata.html

W lipcu dostałam o wydawnictwa Znak Literanova tajemniczą przesyłkę. Książkę w czarnej okładce, bez nazwiska autora i tytułu. Jeśli chodzi o marketing, to pomysł zaiste przedni. Sama książka zaś...No cóż, żałuję, że nie została w szufladzie twórczyni po wsze czasy.
Dziś mogę już wyjawić i tytuł, i nazwisko, dzieło miało oficjalną premierę wczoraj. To powieść "Na linii...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Filmowe_opowiesci

z ostatnich 3 m-cy
2024-02-17 09:08:26
Filmowe_opowiesci Zagłosował w plebiscycie "Książka Roku 2023"
2024-02-17 09:08:26
Filmowe_opowiesci Zagłosował w plebiscycie "Książka Roku 2023"

statystyki

W sumie
przeczytano
900
książek
Średnio w roku
przeczytane
75
książek
Opinie były
pomocne
110
razy
W sumie
wystawione
884
oceny ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
4 653
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
13
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
5
książek [+ Dodaj]