Po dłuższej przerwie doczekaliśmy się piątej odsłony przygód dra Huntera. Minęło kilka lat, zmieniło się polskie wydawnictwo, ale na szczęście nie zmienił się styl Beckett'a. Dla niewtajemniczonych. David Hunter jest antropologiem sądowym, którego umiejętności są cenione przez policję. Niespecjalnie za to pasuje im charakter doktora - zwłaszcza to, że często przekracza granice i aktywnie włącza się w śledztwa. Nie inaczej jest tym razem. Początkowo Hunter ma się wypowiedzieć o znalezionych w wodzie zwłokach. Ciało jest w stanie głębokiego rozkładu, ale wstępna analiza wskazuje, że czas śmierci nie pasuje do czasu zniknięcia dwóch osób w pobliżu. Skąd ta rozbieżność? Hunter początkowo trochę niechcący angażuje się w śledztwo. W tle mamy piękne, ale surowe opisy przyrody, miejscowego bogacza, który bez skrępowania wtrąca się w śledztwo oraz luźno rozrzucone domostwa rozdzielone mokradłami. Ich mieszkańcy są nieufni względem obcych, ale także względem siebie. Każdy ma swoje tajemnice, z którymi niechętnie chce się dzielić z policją. Mokradła również skrywają wiele sekretów, które czasem odsłaniają. Beckett umiejętnie odsłania składniki kryminalnej łamigłówki, początkowo przypadkowe elementy ładnie układają nam się w logiczną całość. Przynajmniej tak nam się wydaje, ale nie wszystko jest tym, czym się wydaje być a wszelkie wstępne założenia mogą okazać się błędne.

Zapraszam na salomonik.eu

Po dłuższej przerwie doczekaliśmy się piątej odsłony przygód dra Huntera. Minęło kilka lat, zmieniło się polskie wydawnictwo, ale na szczęście nie zmienił się styl Beckett'a. Dla niewtajemniczonych. David Hunter jest antropologiem sądowym, którego umiejętności są cenione przez policję. Niespecjalnie za to pasuje im charakter doktora - zwłaszcza to, że często przekracza...