Na wstępie pragnę zaznaczyć, że książkę przeczytałam w oryginale, więc nie wiem czy imiona bohaterów, a konkretnie dwóch bohaterek zostały zmienione w wersji polskiej. Muszę przyznać, że efekt śmieszności był i to spory gdy pojawiła się Lady Avaria, a później młoda dziewczyna o imieniu Stara. Litości! Chwilami, szczególnie przy czytaniu niektórych dialogów myślałam, że spadnę z fotela ze śmiechu. Przykładowo, gdy mąż wskazując na swą młodą żonę mówił coś w rodzaju: " To jest Stara. Moja żona." Niezamierzenie śmiesznych sytuacji związanych ze Starą i Avarią było niestety sporo.
"Uczennica Maga", to pierwsza książka autorstwa Trudi Canavan, którą przeczytałam. Zachwytu jednak nie będzie. Najbardziej przeszkadzało mi to, że nie widzę oczami wyobraźni ani bohaterów, ani krain, w których toczy się akcja. Nie wiem jak wyglądała uczennica Tessia, jaka była ta kraina o nazwie Kyralia czy Sachaka. U Tolkiena – przed obejrzeniem filmów – widziałam zarówno postacie, jak i różne krainy, w których przebywali bohaterowie. Ostatnio w ramach przypominania sobie mojej ulubionej polskiej klasyki czytałam "Potop" Sienkiewicza. Widok króla Jana Kazimierza w błękitnej zbroi tryumfalnie wjeżdżającego do Warszawy był tak pięknie nakreślony, że gdybym miała talent malarski, to mogłabym namalować tą piękną, podniosłą scenę. W "Uczennicy Maga" widzę niestety bardzo niewiele. Poza tym niejednokrotnie jest tam bardzo dużo słów, które prawie nic nie wnoszą do fabuły. Sporo jest takich rozdziałów składających się głównie z wypełniaczy. Nie jestem zwolenniczką długich i monotonnych opisów ciągnących się strona po stronie, ale trochę opisów bohaterów i krain powinno się jednak w dobrej powieści znaleźć.
Sam pomysł na fabułę jest niezły, ale najciekawsza część książki znajduje się dopiero na jej ostatnich kartach. Ufając w prawdziwość obietnicy na okładce o tym jak młoda uczennica stanie na drodze zbliżającej się burzy, czekałam na jakiś punkt kulminacyjny i się nie doczekałam. Ogólnie całość jest dosyć mdła i zostawiła mnie w poczuciu niedosytu.
W ramach moich planów czytelniczych miałam po przeczytaniu "Uczennicy Maga" wziąć się za "Trylogię Czarnego Maga" tej samej autorki, ale tego nie zrobię. Przynajmniej nie teraz. Ten styl pisania autorki na tyle mnie zniechęcił do kolejnych lektur, że muszę po prostu od niej odpocząć.

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że książkę przeczytałam w oryginale, więc nie wiem czy imiona bohaterów, a konkretnie dwóch bohaterek zostały zmienione w wersji polskiej. Muszę przyznać, że efekt śmieszności był i to spory gdy pojawiła się Lady Avaria, a później młoda dziewczyna o imieniu Stara. Litości! Chwilami, szczególnie przy czytaniu niektórych dialogów myślałam, że...