Powieści Emily Giffin mają zawsze wspólny mianownik: są to bohaterowie - kobieta, mężczyzna + kobieta/mężczyzna. Oczywiście główna postacią jest tu zawsze kobieta - każda z nas. I myślę, że to dzięki temu amerykańska autorka zyskała tak wielką popularność. Nie zawsze możemy identyfikować się z ukazaną postacią, ale zwykle mamy poczucie, że znamy tę bohaterkę, przecież mamy koleżankę zmagająca się z podobnymi rozterkami lub same przeżywamy podobne wątpliwości.

Przeczytałam trzy powieści pisarki, dwie czekają na półce i muszę przyznać, że nigdy nie odnajdywałam w bohaterkach siebie. Owszem, niekiedy zgadzałam się z kilkoma poglądami, czasem bywałam w podobnej sytuacji, ale dotyczyło to raczej szczegółów, natomiast zawsze miałam wrażenie, że Giffin opisuje którąś z moich znajomych, albo znajomą znajomej, o której dużo słyszałam. Jej bohaterki są realne na wskroś, przeżywają dylematy i dramaty, jaki mogą przytrafić się każdej kobiecie.

Czytając "Sto dni po ślubie" czułam, jakbym słuchała wyznań przyjaciółki, która opowiada mi historię swojego życia, którą targają różne wątpliwości i namiętności. Ellen, główna bohaterka, zwierzała mi się zarówno ze swych pasji, pragnień, radości, jak i sprzeczek, błędnych decyzji i ich konsekwencji. Była w tym wszystkim trochę jak taka sierotka, mąż nazwał ją "męczennicą" i chyba takie właśnie wrażenie sprawia. Poza tym jest trochę naiwna i dziecinna, co bywa irytujące. Finał jej opowieści był bardzo przewidywalny, niczym mnie nie zaskoczył, a szkoda, bo ta historia mogła potoczyć się inaczej - i wtedy morał powieści też mógłby być inny.

Książka łatwa w odbiorze, jak wspominałam wcześniej dlatego, że jest ro relacja jednej z nas, czyta się to jakby słuchając zwierzeń koleżanki przy kawie, historia sama w sobie banalna - tak wiele razy takie sytuacje zdarzają się w życiu, że uważam, iż niepotrzebnie jeszcze o tym pisać, może nudzić. Ale z drugiej strony sądzę, że jeśli czytelniczka utożsamia się z bohaterką, przeżywają wspólne dylematy, to ta książka może być pomocna - bo oto odkryjesz, że nie jesteś sama, że na całym świecie kobiety nie mają łatwego życia...


http://dajprzeczytac.blogspot.com/

Powieści Emily Giffin mają zawsze wspólny mianownik: są to bohaterowie - kobieta, mężczyzna + kobieta/mężczyzna. Oczywiście główna postacią jest tu zawsze kobieta - każda z nas. I myślę, że to dzięki temu amerykańska autorka zyskała tak wielką popularność. Nie zawsze możemy identyfikować się z ukazaną postacią, ale zwykle mamy poczucie, że znamy tę bohaterkę, przecież mamy...