Oszpicyn
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Wydawnictwo:
- Marginesy
- Data wydania:
- 2017-02-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-02-01
- Liczba stron:
- 560
- Czas czytania
- 9 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365586759
- Tagi:
- demony literatura polska niebezpieczeństwo Oświęcim poszukiwanie prawdy psychoza samobójstwo strach śmierć thriller wspomnienia zbrodnia
- Inne
Autor trylogii grobiańskiej w nowym kryminale z elementami horroru.
Okoliczności sprawy skłaniają do przypuszczeń, że nie wszystko da się wyjaśnić
w sposób logiczny i przewidywalny, bo siły zła działają na granicy naszego świata
i rzeczywistości. Rozum nie zawsze wszystko ogarnie…
Oszpicyn – tak swoje miasto nazywali oświęcimscy Żydzi. Dzieją się tu rzeczy niepokojące. Ludzie zaczynają ginąć w makabrycznych okolicznościach, dzieci zamieniają się w morderców, szczury atakują mieszkańców, a wszyscy zajadle próbują odnaleźć pewien zakopany skarb. Coś opętało to miasteczko – coś, co dotąd było głęboko uśpione. Nawet dziennikarz, który prowadzi własne śledztwo nie docieknie prawdy… On jako pierwszy musi się z tym zmierzyć: demony przeszłości potrafią ożyć w każdej chwili. I stanowić realne zagrożenie.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Żyjący mają krótką pamięć, jednak zmarli nie zapominają nigdy
Jest upalny wrzesień 1994 roku. Niespełna pięćdziesiąt lat po likwidacji obozów Auschwitz-Birkenau Oszpicyn tchnie pełnią życia. Nad miastem, co prawda, nadal unoszą się ponure kominy, dziś będące częścią Państwowego Muzeum. Jednak czas nie tylko goi rany, ale również pozwala zapomnieć o wszystkim, co napawa nas trwogą i bólem, i przetrwać w pamięci jedynie miłym chwilom i chwalebnym czynom. Lub temu, co może przynieść korzyść. Jak skarb, głęboko zakopany pod oszpicyńską ziemią.
W stereotypowej zbiorowej świadomości utarło się przekonanie, że tam gdzie byli Żydzi, musiało i być złoto. Dużo złota. Żydów nie ostało się tu już zbyt wielu. Ale złoto… być może pozostało?
Do Wojtka Jaromina, dziennikarza z Krakowa, który jakiś czas temu otrzymał pracę w lokalnej oszpicyńskiej gazecie, docierają pogłoski o żydowskim złocie wykopanym przez operatora koparki w niedalekiej Sępni. Szybko postanawia on zbadać całą sprawę i osobiście wybrać do miejsca odnalezienia rzekomego skarbu. Być może już wówczas zrodziła się w nim nieokreślona myśl, zepchnięta gdzieś na peryferie podświadomości, niezauważalna niczym pojedynczy impuls, że z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Być może. Ale nawet jeśli, to jednak było już za późno.
Ziemia została ruszona. Zmarli wychodzą z grobów, by domagać się należnej im pamięci. Dzieci stają się głównymi aktorami w fali zbrodni, jakie przetaczają się przez miasto. Szczury całymi gromadami wychodzą na ulicę. A to dopiero początek historii.
Po takim właśnie Oszpicynie oprowadza nas Krzysztof A. Zajas, za sprawą opanowanej na wysokim poziomie sztuce opisu kontrolowanego. Jest to unikalna umiejętność tworzenia opisów świata przedstawionego, postaci i zjawisk na tyle dokładnych, żeby wprowadzić czytelnika w opisywaną rzeczywistość, a jednocześnie wystarczająco krótkich, by nie pozwolić jego powiekom opaść na znużone od przyglądania się kartkom gęsto upstrzonym nieskończoną ilością literek oczy. Przy czym, pomimo bogatego słownictwa, w osobistym słowniku autora tej niezwykle wciągającej opowieści raczej nie występuje słowo: „nuda”.
Ciepła wrześniowa noc, jasna tarcza księżyca w pełni odbija się na tafli stawu, wiatr szemrze w koronach drzew. Aż chciałoby się przysiąść na trawie, zamknąć zmęczone powieki i przez chwilę o niczym nie myśleć. Lub zatonąć w miękkim fotelu w pięknej posiadłości Ewy Kolanowskej i sącząc drinka zapomnieć o bożym świecie. W najgorszym wypadku, po serii niefortunnych zdarzeń usnąć na łóżku, w jednym z pokoi zakładu psychiatrycznego. Ale nic z tego. Poruszona ziemia drży pod stopami, zjawy władają nocą, a wir wydarzeń wciąga Czytelnika i ponosi w sobie tylko znanym kierunku. Na sen będzie można sobie pozwolić dopiero po doczytaniu ostatniego zdanie. Albo i nie, bo być może to jeszcze nie koniec. Jak bowiem zapewnia nas Wojtek, nigdy nie będzie końca.
Zajas nie poprzestaje jednak na nieustannym wzbudzaniu ciekawości, karmieniu bogactwem historii i zdarzeń. Podczas tej niezwykłej podróży ukazuje nam bowiem również ogromne przestrzenie, gdzie znajduje się wystarczająco dużo miejsca dla głębszych refleksji. O wojnie, która pochłonęła miliony istnień (i nadal pochłania, choć to może już nie ta wojna i nie te istnienia). O ofiarach, które stały się katami. I o katach, którzy przemienili się w ofiary. O życiu, które tak łatwo jest wyrwać komuś z piersi za 30 srebrników. O człowieku bez człowieczeństwa. O historii, która lubi się powtarzać, gdyż za pierwszym razem nie zwracamy na nią uwagi. I o nas, żyjących, którym z taką łatwością udaje się zapomnieć. Ale nie łudźcie się. Zmarli nie zapominają nigdy.
Klaudia Matuszyńska
Oceny
Książka na półkach
- 426
- 343
- 89
- 11
- 10
- 9
- 7
- 6
- 5
- 4
Opinia
DYRDYMAŁY
Nie wierzę w duchy. No przykro mi.
Jeżeli wierzycie, że tamci z zaświatów (jeśli są) przychodzą do nas i potrafią przesuwać przedmioty, wzniecać pożary, budować pomniki, zostawiać mokre ślady na dębowym parkiecie, porywać dzieci, zsyłać pioruny, mordować ludzi i wpływać na nasze życie – proszę bardzo, wasza sprawa. Być może wtedy, czytając tę książkę nie ogarnie was wkurw [uwaga, wszystkich urażonych powyższym określeniem informuję, że słowo to zostało niedawno usankcjonowane przez poczytny portal literacki poprzez opublikowanie uwag pewnego poczytnego pisarza na temat książek innego poczytnego pisarza].
Jeżeli wierzycie w duchy (a przecież można), albo przynajmniej wam nie przeszkadzają, czytając tę książkę poczujecie tylko zwyczajną irytację, z kilku powodów:
że zostaliście nabici w butelkę, bo sięgnęliście po „Oszpicyn” z powodu nominacji tej książki do Nagrody Wielkiego Kalibru, czyli najlepszej polskiej powieści kryminalnej, a choć trupów tam wiele, to kryminału tyle, co kot napłakał;
że autor tak sprawnie posługuje się językiem, a marnuje swój talent na opisywanie miazmatów;
że tak dobrze się to zaczyna, a potem ciągnie, i ciągnie, i ciągnie, i w kółko to samo, i to samo, i to samo, i macie nadzieję, nadzieję, nadzieję, że może wreszcie pojawi się coś normalnego, a tam tylko te duchy, te duchy, te duchy… stop;
że autor sam deprecjonuje swojego bohatera przydając mu rys choroby psychicznej (nawet jeśli jest to tylko ironia), przez co deprecjonuje również czytelnika, każąc mu wierzyć w wyznania wariata;
że tak ważny, naprawdę ważny temat i dziś znowu bardzo na czasie – odpowiedzialność Polaków za śmierć Żydów w czasie wojny – został utopiony w stercie dyrdymałów o duchach i przez to schodzi na trzeci plan;
że tak kapitalna historia – próba uratowania kilkorga żydowskich dzieci od zagłady, która mogłaby być kanwą samodzielnej powieści na miarę (tu wstawcie swojego ulubionego autora), ginie w gąszczu niepotrzebnych szczegółów i pojawia się dopiero w trzeciej części powieści, do której wielu czytelników już nie dotrze, bo nie uda im się przebrnąć przez dwie pierwsze części.
Przebrnęłam dla was przez całość. Największemu wrogowi tego nie życzę.
Więcej na moim blogu www.czytacz.pl
DYRDYMAŁY
więcej Pokaż mimo toNie wierzę w duchy. No przykro mi.
Jeżeli wierzycie, że tamci z zaświatów (jeśli są) przychodzą do nas i potrafią przesuwać przedmioty, wzniecać pożary, budować pomniki, zostawiać mokre ślady na dębowym parkiecie, porywać dzieci, zsyłać pioruny, mordować ludzi i wpływać na nasze życie – proszę bardzo, wasza sprawa. Być może wtedy, czytając tę książkę nie ogarnie...