Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood

Okładka książki Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood Andrzej Krakowski
Okładka książki Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood
Andrzej Krakowski Wydawnictwo: Blue Bird popularnonaukowa
528 str. 8 godz. 48 min.
Kategoria:
popularnonaukowa
Wydawnictwo:
Blue Bird
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Liczba stron:
528
Czas czytania
8 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364870057
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
613
356

Na półkach: ,

Hollywood to oczywiście dzielnica miasta Los Angeles w Stanach Zjednoczonych, ale dla większości z nas to przede wszystkim synonim fabryki snów. Dzisiaj, nazwa ta jest głównie stosowana do określenia amerykańskiego przemysłu filmowego, ale kiedyś to była kraina, gdzie spełniało się marzenia. Podróż do tych właśnie początków, proponuje nam Pan Andrzej Krakowski w swojej książce „Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood”. Wyjątkowości tej pozycji polega na tym, że autor chce pokazać, jak wielu Polaków brało udział w budowaniu imperium filmowego.
Sam autor również zasługuje na wzmiankę, jest bowiem nie tylko barwną postacią, ale wydaje się jak najbardziej adekwatną do napisania właśnie jest książki. Pan profesor jest absolwentem łódzkiej filmówki, wykładowcą City University of New York i doktorem nauk filmowych. W 1968 roku wyemigrował do Ameryki, a władze PRL pozbawiły go obywatelstwa. Andrzej Krakowski zrealizował ponad siedemdziesiąt filmów, seriali telewizyjnych i między innymi nominowany do Oscara „California Reich”. Sam nie zapomniał o swoich żydowsko-polskich korzeniach i dlatego postanowił przypomnieć o polskim wkładzie w rewolucję filmową w książkach „Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood” oraz „Polish Oscars/Polskie Oscary”.
„Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood” autorstwa Pana Andrzeja Krakowskiego to szeroko zakrojona saga filmowa o założycielach najsłynniejszej na całym świecie „Krainy Snów”. Na temat tej książki można by napisać kolejną, studiując szeroko zakreślony punkt widzenia autora. Skupmy się zatem na bohaterach, których życiorysy mamy szansę poznać.
Osią tej publikacji jest bowiem dziesięć różnych opowiadań o dziesięciu bohaterach. Każde z nich zaczyna się podobnie – pokazuje drogę jaką przeszli szukając dla siebie miejsca w nowym świecie. Każdy z bohaterów, jak twierdzi sam autor, ma również cechę wspólną, czyli „talent do rozpoznawania szans i możliwości, których inni nie zauważali”. Wybierając te właśnie postaci z ogromnej grupy polskich emigrantów, kierował się głównie tym, w czym byli pierwsi.
Sigmund Lubin, urodzony we Wrocławiu lub Poznaniu, jako Zygmunt Lubszyński – zbudował pierwszy przenośny projektor. Bez niego film byłby cały czas oglądany w kinetoskopie, wynaleziony przez Thomasa A. Edisona.
Samuel Goldwyn, urodzony w Warszawie jako Szmul Gelbfisz – jako pierwszy zrealizował pełnometrażowy film fabularny w Hollywood. Bez niego filmy byłyby wciąż krótkie.
Bracia Worner nazywali się Wonsal i pierwszy z nich urodził się w Krasnosielsu koło Makowa Mazowieckiego. – bez nich film byłby nadal nie tylko niemy, ale i czarno-biały. Słynna dzisiaj wytówrnia Worner Brothers została założona przez czterech braci: Harry’ego (Hirsza),Alberta (Aarona),Sama (Szmula) i Jacka (Itzaka).
Pola Negri, urodzona w Lipnie jako Apolonia Chałupiec – jak twierdzi autor, ze wszystkich postaci była ona najbardziej wyjątkowa, „…a to dlatego, że odkryła się sama. Była Polką, zawsze Polką i wszędzie Polką.” – jako pierwsza gwiazda ze wschodniej Europy, pozostaje w pamięci widzów do dziś. Torowała drogę dla Grety Garbo, Ingrid Bergman czy Marlenie Dietrich.
W tym zacnym gronie znaleźli się również: Louis B. Meyer, Nathan Harry Gordon, Bracia Shubertowie, A; Jolson, Paul Muni i Billy Wilder. Autor ubolewa, że niestety z braku miejsca bardzo wielu godnych przypomnienia i uwagi Polaków musiał pominąć. Obiecał jednak, że znajdzie dla nich miejsce w drugiej części.
Na uwagę zasługuje również tytuł książki „Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood”, bowiem ma on swoich zwolenników, jak i czytelników bardziej sceptycznych. Przez tych drugich właśnie uważany jest za nieco mylący, ponieważ nie wszyscy bohaterowie czuli się Polakami. Urodzeni co prawda na terenie I Rzeczypospolitej w okresie zaborów, ale w większości byli pochodzenia żydowskiego.
Moim jednak zdaniem, nie zmienia to faktu, że książka stanowi ogromne źródło wiedzy i jest efektem niesamowitej pracy autora. Napisana jest wręcz z reporterską dokładnością, a najlepszy dowodem jest fakt, że autor porównuje czasami kilka sprzecznych źródeł danej informacji i dopiero na koniec przytacza własną interpretację. Głównych bohaterów jest dziesięciu, ale żeby nakreślić sytuacje w jakiej się znaleźli, autor musiał wprowadzić całą gamę postaci drugoplanowych. Są tu cwaniacy, złodzieje i wizjonerzy kina, których kariery kształtowały się od przysłowiowego pucybuta do milionera. Co z pewnością kosztowało autora ogrom pracy archiwalno-reporterskiej.
„Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood” Andrzeja Krakowskiego mimo wszystko, to wciągająca i wypełniona anegdotkami opowieść o ludziach, którzy wyruszyli z Polski po nowe, lepsze życie. Czyta się tę książę niczym sensacyjną powieść, rodem z Dzikiego Zachodu. Pozycja niesamowicie ciekawa i bardzo wciągająca, a dla miłośników kina to lektura wręcz obowiązkowa.
Przeczytaj koniecznie
Zaczytana Joana

Hollywood to oczywiście dzielnica miasta Los Angeles w Stanach Zjednoczonych, ale dla większości z nas to przede wszystkim synonim fabryki snów. Dzisiaj, nazwa ta jest głównie stosowana do określenia amerykańskiego przemysłu filmowego, ale kiedyś to była kraina, gdzie spełniało się marzenia. Podróż do tych właśnie początków, proponuje nam Pan Andrzej Krakowski w swojej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
181

Na półkach: , ,

Po tytule spodziewałam się książki próbującej w "syntetyzujący sposób" przedstawić jakieś historyczne wydarzenia, mające na celu obronienie tezy, a wyszło raczej takie popularnonaukowo-skandalizująco-pudelkowate coś, dość długie i (bardziej na plus) treściwe, w mocno swobodnej formie napisane.

Dość daleko mi do kinomaniaka i dla mnie już filmy z lat 50-60 stanowią stare kino, z produkcjami wcześniejszymi, a już tym bardziej niemymi, miałam bardzo znikomy kontakt. Przy tak małym "backgroundzie" książka jest dość cenna, bo jednak trochę zjawisk pokazuje i widać, że dużo z nich jest autorowi znanych bardziej niż przeciętnemu odbiorcy filmów, może nawet często nawet takiemu, który widział dużo.

Dla mnie ta przynależność do twórców z tej dziedziny u autora pod wyżej wspomnianym względem była pozytywna, ale trochę potencjalnych "niekorzystności" też chyba można by się dopatrzeć.

Trochę nieelegancko wyszło napisanie "żydowski bóg", wydaje mi się, że o ile czasami jest akceptowalne pisanie wielką literą czegoś, do czego jest się przywiązanym emocjonalnie etc., mimo, że nie stanowi to zasady, w drugą stronę to nie działa, a w przypadku wydawania książki, tym bardziej takiej raczej nie pretendującej do miana "literackiej", określiłabym to co najmniej niezręcznym.

W moim odbiorze takie przedstawienie kilkunastu portretów, i to raczej w formie szkicowej + pełnej niepewności, nie jest wystarczające do przyjęcia tezy, że rzeczywiście tak było, że ludzie urodzeni w Polsce mieli ogromny wpływ na Hollywood (?). Na tylu stronach prawdopodobnie byłoby możliwe przedstawienie jakiegoś historycznego ujęcia pokazującego, jak duży udział w przemyśle miały takowe osoby. Tutaj tego po prostu nie widzę i książka dużo traci, mimo, że jakiś potencjał ma (i nawet jest indeks).

Po tytule spodziewałam się książki próbującej w "syntetyzujący sposób" przedstawić jakieś historyczne wydarzenia, mające na celu obronienie tezy, a wyszło raczej takie popularnonaukowo-skandalizująco-pudelkowate coś, dość długie i (bardziej na plus) treściwe, w mocno swobodnej formie napisane.

Dość daleko mi do kinomaniaka i dla mnie już filmy z lat 50-60 stanowią stare...

więcej Pokaż mimo to

avatar
263
61

Na półkach:

Świetna lektura dla wielbicieli kina. Opowieści są barwne i wciągające. Uśmiech na mojej twarzy wywołała historia o tym co Al Jolson zrobił by przyciągnąć uwagę rozgadanej publiczności, a rozdział o Poli Negri bardzo mnie zainteresował. Dalszą kontynuacją tej książki jest też pięknie wydana w wersji dwujęzycznej: polsko-angielskiej książka tego autora pod tytułem „Polskie Oscary”.

Świetna lektura dla wielbicieli kina. Opowieści są barwne i wciągające. Uśmiech na mojej twarzy wywołała historia o tym co Al Jolson zrobił by przyciągnąć uwagę rozgadanej publiczności, a rozdział o Poli Negri bardzo mnie zainteresował. Dalszą kontynuacją tej książki jest też pięknie wydana w wersji dwujęzycznej: polsko-angielskiej książka tego autora pod tytułem „Polskie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
562
405

Na półkach:

Pomijając fakt, że teza tej książki ("Polacy" zbudowali Hollywood) jest naciągnięta jak struna, to ja sie dobrze bawiłam czytając tę książkę. Autor jest częścią Hollywood, anegdoty opowiada ze swadą, a nawet niezłą pracę bibliograficzną wykonał. Uwielbiam historie o początkach kinematografii i ta daje dość dużą wiedzę. Oczywiście nie uważam po jej przeczytaniu ze Polacy zbudowali Hollywood, tylko ludzie z konkretnej szerokości geograficznej z konkretnymi biografiami, którzy urodzili się na terytorium niegdyś zwanym Polską, ale niewiele mający z nią wspólnego. Więc jeśli łyknie się ten pokrętny patriotyzm (za którym stoi tragiczna historia samego autora i polskich Żydów) to o początkach przemysłu filmowego wiele można się z niej dowiedzieć.

Pomijając fakt, że teza tej książki ("Polacy" zbudowali Hollywood) jest naciągnięta jak struna, to ja sie dobrze bawiłam czytając tę książkę. Autor jest częścią Hollywood, anegdoty opowiada ze swadą, a nawet niezłą pracę bibliograficzną wykonał. Uwielbiam historie o początkach kinematografii i ta daje dość dużą wiedzę. Oczywiście nie uważam po jej przeczytaniu ze Polacy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
256
200

Na półkach: ,

Hollywood stworzyli wizjonerzy i artyści rodem z Polski – twierdzi autor książek. Samuel Goldwyn, bracia Warnerowie, Billy Wilder czy Fred Zinnemann są po prostu nasi.

Stwierdzenie, że Hollywood stworzyli ludzie o polskich korzeniach wydawać by się mogło zbyt śmiałe, odrobinę szalone, a na dodatek megalomańskie. Polacy stworzyli Hollywood?! – zapyta każdy z powątpiewaniem. A jednak to fakt. Wątpiących odsyłam do książek Andrzeja Krakowskiego, który jak nikt dotąd sprawę tę zbadał i opisał. I to jak!
Pierwsza publikacja: ”Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood” ukazała się w 2011 roku w PWN, ale jakoś przeszła bez echa. W ubiegłym roku Wydawnictwo Blue Bird podjęło temat ponownie i nie tylko starannie wydało tę pozycję, ale również zaplanowało – wychodząc naprzeciw autorowi – następne. W rezultacie w tym roku do rąk czytelników trafiła kolejna część opowieści o stworzeniu Hollywood przez Polaków, zatytułowana tym razem ”Pollywood. Uciekinierzy w raju”, w której krąg nazwisk znacznie się poszerza. Z naszej rozmowy z Andrzejem Krakowskim wynika, iż autor kończy pisać trzeci tom i że powstaną kolejne, bo liczba nazwisk jest znacznie bogatsza.
Autor, będąc na emigracji, sam ze zdumieniem odkrył, że to właśnie Polacy stworzyli imperium filmowe i nadali mu kształt, który znamy obecnie. Byli wizjonerami, którzy mieli niekonwencjonalne pomysły nie tylko na samą sztukę filmową, ale także na jej dystrybucję w takim kształcie, jaki wszyscy znamy. Uciekając przed biedą i prześladowaniami, trafili do Stanów pasjonaci fotografii i wynalazcy, a także artyści.

Siegmund Lubin – wizjoner kina

O niektórych z nich świat zapomniał. Nazwisko Edisona zna każdy, ale mało kto wie, że wynalazcą wszech czasów był konkurujący z nim Siegmund Lubin, czyli urodzony we Wrocławiu (wówczas Breslau) lub Poznaniu Zygmunt Lubszyński. Wyemigrował do Stanów w 1876 roku. Krakowski barwnie opowiada epopeję tego człowieka, który odziedziczywszy po ojcu profesję, zajął się produkcją soczewek i długo klepał (wraz z rodziną) biedę, zanim osiągnął stabilizację. Mimo ciężkiej wielogodzinnej pracy, miał wielki zapał i znajdował czas na eksperymentowanie z fotografią, a później z filmem.
Zapraszał do siebie miejscowe postacie, przebierał je w kostiumy, inscenizował sceny z życia lub z literatury i fotografował, a następnie układał w sekwencje i … sprzedawał na targach albo w szkołach. Potem odkrył kamerę i było to dla niego niezwykle inspirujące. Kupił od pewnego wynalazcy (Jenkins) ważącą blisko tonę kamerę i niebawem zaczął kręcić filmy. Nie tylko ulepszał sprzęt, ale – co ważniejsze – miał nowatorskie pomysły odnośnie tematyki i formy filmów. Postanowił m.in. przenieść na ekran w odcinkach historię wojny amerykańsko – hiszpańskiej, wyprodukował także całą Drogę Krzyżową (”Misterium pasyjne”). A nie były to jeszcze czasy wytwórni filmowych i filmy kręcono, gdzie się dało.
Jeśli sąsiedzi byli zaniepokojeni – pisze z charakterystycznym dla siebie humorem Andrzej Krakowski – widokiem pijanego Judasza Iskarioty zataczającego się w ogródku Lubinów lub Szymona Słupnika grającego w kości za stajnią, widok Jezusa krzyżowanego nad ranem w tej żydowskiej dzielnicy wprowadził ich w stan histerii.
To Lubinowi zawdzięczamy utrwalone obrazy prawdziwych pożarów i huraganów, ponieważ wysyłał swoich pracowników do ich filmowania, tworząc tym samym podwaliny pod pierwsze kroniki filmowe. On też jako pierwszy zaczął zakładać kina. I nie były to bynajmniej zgrzebne miejsca jak u konkurencji, ale budynki o wspaniałych fasadach, których zadaniem było przyciągać ”lepszą” publiczność. Inna sprawa, że za tym pompatycznym wystrojem skrywały się twarde i byle jakie krzesła (często pożyczone),za ekran służyła płachta zawieszona na ścianie, projektor niemiłosiernie trajkotał, zaś zdezelowane pianino okrutnie rzępoliło. Takie były siermiężne początki.
Lubin wymyślił także edukację przez film, udostępniając swoje kamery chirurgom do filmowania skomplikowanych operacji. W ogóle rozpiętość jego działalności przyprawia nawet dziś o zawrót głowy. Był kinooperatorem, aktorem, reżyserem, scenarzystą i producentem, a jak by tego było mało – także dystrybutorem i właścicielem kin. Wszystko robił z rozmachem. Zbudował nawet ogromne studio z halami zdjęciowymi i nazwał je Lubinville.
Bez projektora Lubina – pisze autor – nie byłoby dzisiaj kin, bez jego wizji nie mielibyśmy sieci multipleksów. W pewnym momencie był właścicielem trzech wytwórni i we wszystkich otworzył dla swoich pracowników stołówki oraz przedszkola dla ich dzieci. Dał też szansę zaistnienia wielu ludziom, był życzliwy i otwarty. To dzięki niemu Henry King stworzył swoje historyczne filmy, a Oliver Hardy (znany komik z duetu Flip i Flap) zagrał pierwszą rolę.

Pół żartem, pół serio nakręcił Polak!

Przytoczyłam przykład zapomnianego pioniera filmu, aby trochę przyszły czytelnik mógł posmakować tego, co nam autor przygotował. Jednakże takich pasjonatów i ludzi nietuzinkowych znajdziemy w książkach Krakowskiego wielu. Jest wśród nich m.in. założyciel wytwórni Metro-Goldwyn_Mayer: Samuel Goldwyn, urodzony w Warszawie jako Szmul Gelbfisch, Louis B. Mayer z Mińska, Lewis Żelaźnik, którego znamy jako Selznicka, bracia Warnerowie z Krasnosielc, a także William Fox, Adolph Zukor, Otto Preminger (z Wiśnicy),Fred Zinnemann z Galicji i wielu innych. Jakże miło jest pomyśleć, że ulubiony western ”W samo południe” czy ukochaną komedię ”Pól żartem, pół-serio” zrobili jednak „nasi”, nieprawdaż?
Mało kto dziś wie, że aktor pierwszego filmu dźwiękowego (”Śpiewak jazzbandu”, 1927) – Al Jolson pochodził z terenów należących do Polski (prawdopodobnie z Sieradza),a Billy Wilder z Suchej Beskidzkiej. Że słynny Charles Bronson to naprawdę Karol Buczyński…
Wielką zaletą książek Andrzeja Krakowskiego jest nie tylko ich potoczysta, pełna humoru, a czasem ironii, narracja, ale także rzetelność biografa. Autor dotarł do wielu źródeł, które w swojej książce przedstawia krytycznie i odnosi się przy tym do własnych doświadczeń, także do osobistych relacji z niektórymi swoimi bohaterami, których miał szczęście poznać. Znakomicie zna nie tylko ich losy, ale też osadza je w szerokim kontekście społeczno –obyczajowo – politycznym, dzięki czemu lepiej rozumiemy ich motywacje, zachowania – ich osobowości. A były to indywidualności nieprzeciętne, które odcisnęły swój ślad na kolejnych pokoleniach kinomanów. Bez większej przesady można powiedzieć, że bez nich nie bylibyśmy tacy, jacy jesteśmy.
Andrzej Krakowski wykonał pracę, którą nie sposób przecenić – odkrył bowiem dla nas inny, polski Hollywood – Pollywood właśnie, jako część naszego dziedzictwa, którego nie byliśmy dotąd świadomi.

Hollywood stworzyli wizjonerzy i artyści rodem z Polski – twierdzi autor książek. Samuel Goldwyn, bracia Warnerowie, Billy Wilder czy Fred Zinnemann są po prostu nasi.

Stwierdzenie, że Hollywood stworzyli ludzie o polskich korzeniach wydawać by się mogło zbyt śmiałe, odrobinę szalone, a na dodatek megalomańskie. Polacy stworzyli Hollywood?! – zapyta każdy z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
744
228

Na półkach:

Książka napisana pod tezę. Faktograficzny zbiór przypowieści i anegdot i mniej lub bardziej powiązanej grupie żydów polskiego pochodzenia, którzy jakoby mieli świadome powiązania z Polską po za faktem, że z tego kraju wyemigrowali. Chwytliwy tytuł ale nieakuratny a teza nie poparta faktami. Losy opisanych w niemalże encyklopedyczny sposób postaci zdają się być serią nieustannych przekrętów i oszustw. Nudna książką.

Książka napisana pod tezę. Faktograficzny zbiór przypowieści i anegdot i mniej lub bardziej powiązanej grupie żydów polskiego pochodzenia, którzy jakoby mieli świadome powiązania z Polską po za faktem, że z tego kraju wyemigrowali. Chwytliwy tytuł ale nieakuratny a teza nie poparta faktami. Losy opisanych w niemalże encyklopedyczny sposób postaci zdają się być serią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
301
3

Na półkach:

Niestety musze okreslic w/w ksiazke jako rozczarowujaca. Szkoda, gdyz poruszona w niej tematyka niezwykle mnie interesuje, a na polskim rynku wydawniczym nie czesto mozna spotkac podobne publikacje. Rozpoczynajac lekture, nastawialam sie na fascynujaca opowiesc o poczatkach Hollywood. Natomiast otrzymalam... dosc przecietnie, malo ciekawie opisane biografie naszych, skadinad niezwykle przedsiebiorczych, rodakow (szeroko rzecz ujmujac). Owszem, jest to literatura faktu, co z gory narzuca pewne ograniczenia. Ale jestem pewna, iz pracujac z takim materialem i przy tak obszernej wiedzy autora, na pewno mozna bylo stworzyc cos znaczie bardziej interesujacego. Powiedzialabym, iz po prostu nie sposob poczuc tu milosci autora do kina.

Niestety musze okreslic w/w ksiazke jako rozczarowujaca. Szkoda, gdyz poruszona w niej tematyka niezwykle mnie interesuje, a na polskim rynku wydawniczym nie czesto mozna spotkac podobne publikacje. Rozpoczynajac lekture, nastawialam sie na fascynujaca opowiesc o poczatkach Hollywood. Natomiast otrzymalam... dosc przecietnie, malo ciekawie opisane biografie naszych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1534
236

Na półkach: , , , , ,

Historia Polaków, z których wszyscy, za wyjątkiem Poli Negri, byli pochodzenia żydowskiego, co może potwierdzać, że Żydzi jednak mają smykałkę do showbiznesu i nie ma co takiemu stwierdzeniu zarzucać brak politycznej poprawności.

Książka może i nawet byłaby interesująca, gdyby nie była kiepsko napisana. Autor najwyraźniej nie wyrobił się przed terminem oddania książki do wydawnictwa, o czym świadczy historia Billy Wildera. Mianowicie rozdział dotyczący Billiego rozwlekle i szczegółowo opisuje jego lata dziecięce i młodzieńcze w Suchej (zabór austriacki),po czym nagle historia się urywa, zaś całość zostaje zwieńczona rachitycznym podsumowaniem, z którego wynika że Billy w Hollywood zrobił karierę.

Ta książka jest niedokończona. Nie powinno jej się w ogóle oddawać do druku!

Nie polecam.

Historia Polaków, z których wszyscy, za wyjątkiem Poli Negri, byli pochodzenia żydowskiego, co może potwierdzać, że Żydzi jednak mają smykałkę do showbiznesu i nie ma co takiemu stwierdzeniu zarzucać brak politycznej poprawności.

Książka może i nawet byłaby interesująca, gdyby nie była kiepsko napisana. Autor najwyraźniej nie wyrobił się przed terminem oddania książki do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
125
7

Na półkach:

Bardzo dużo ciekawych faktów, których przeciętny kinoman na pewno nie jest świadomy. Napisana przyjemnym językiem.

Bardzo dużo ciekawych faktów, których przeciętny kinoman na pewno nie jest świadomy. Napisana przyjemnym językiem.

Pokaż mimo to

avatar
164
12

Na półkach: , , ,

Książka opisana genialne, czytałam ją w kółko chyba 5 razy :D
Autor dostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że Polacy NIE EMIGRUJĄ, lecz KOLONIZUJĄ!

Książka opisana genialne, czytałam ją w kółko chyba 5 razy :D
Autor dostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że Polacy NIE EMIGRUJĄ, lecz KOLONIZUJĄ!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    133
  • Przeczytane
    68
  • Posiadam
    29
  • Chcę w prezencie
    6
  • Teraz czytam
    3
  • Kino
    3
  • Film
    2
  • Filmowe
    2
  • Ulubione
    2
  • 🎭teatr/🎥 film
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pollywood. Jak stworzyliśmy Hollywood


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne