Sarah J Mass rozkręca się z każdym tomem co raz bardziej, więc chyba nie powinno mnie dziwić że ta część była jeszcze lepsza niż jej poprzedniczki.

Aelin wraca do Rifthold by w końcu podjąć walkę przeciwko tyranowi który zasiada na Szklanym Tronie. Okazuje się jednak że w czasie jej nieobecności nastąpiło wiele zmian i nic nie jest już takie jakim to zapamiętała. Nowa, a właściwie stara, ale odmieniona główna bohaterka musi stawić czoła co raz silniejszym mocom którymi dysponuje jej główny rywal, a przy okazji stawić czoła swojej przeszłości.

Bardzo ucieszyłem się z faktu że na kartki powrócił dawno niewidziany Arobynn, od samego początku miałem nadzieję że w końcu odegra on jakąś znaczącą rolę w historii Zabójczyni i choć przyszło mi na to chwilę poczekać to nie rozczarowałem się jego częścią historii.

Ogólnie rzecz biorąc relacje Aelin z resztą bohaterów były swoistymi smaczkami tej części. Podoba mi się to ile czasu autorka poświęciła na to by pokazać nam jak długą drogę przeszła tytułowa Królowa i jak bardzo zmieniła się na przestrzeni całej serii.

Brakowało mi trochę Doriana, bo po zakończeniu poprzedniego tomu byłem naprawdę ciekawy co się stanie, tymczasem tutaj jego historia była pozostawiona trochę w tle i wydaje mi się że można było z tego wycisnąć jeszcze więcej.

Co mi się nie podobało to kolejny wątek romantyczny w którym brakuje chemii. Przerabialiśmy to już w "Szklanym Tronie" gdy autorka trochę na siłę starała się sparować Zabójczynię i Księcia, podobne odczucia mam co do historii Aelin i Rowana. Szczególnie że w ostatnim tomie Pani Mass wyraźnie zaznaczyła że ich relacja nie ma w sobie krzty romantyzmu i byłem z tego powodu zadowolony ponieważ nie uważam że przy takim nawale spraw nasza bohaterka musi koniecznie być uwiązana w jakiś związek.

Ponownie już w moich oczach całość kradnie Manon która jest dla mnie czarnym koniem tej serii. Wydaje mi się że jest to najbardziej złożona postać, momentami jest zła i pozbawiona skrupułów, w innej sytuacji można dostrzec w niej dobro. Ten jej balans między dobrem a złem czyni jej wątek pełnym tajemnic i co chyba najważniejsze bardzo nieprzewidywalnym.

Jak zawsze kapitalne zakończenie które zamyka pewien rozdział historii. Byłem zaskoczony jak daleko posunęła się autorka w pewnych kwestiach, kolejny tom to tak naprawdę wielka niewiadoma. Pani Mass wie jak zatrzymać przy sobie czytelnika.

Sarah J Mass rozkręca się z każdym tomem co raz bardziej, więc chyba nie powinno mnie dziwić że ta część była jeszcze lepsza niż jej poprzedniczki.

Aelin wraca do Rifthold by w końcu podjąć walkę przeciwko tyranowi który zasiada na Szklanym Tronie. Okazuje się jednak że w czasie jej nieobecności nastąpiło wiele zmian i nic nie jest już takie jakim to zapamiętała. Nowa, a...