Gen atlantydzki

Okładka książki Gen atlantydzki
A.G. Riddle Wydawnictwo: Jaguar Cykl: Zagadka pochodzenia (tom 1) kryminał, sensacja, thriller
559 str. 9 godz. 19 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Zagadka pochodzenia (tom 1)
Tytuł oryginału:
The Atlantis Gene
Wydawnictwo:
Jaguar
Data wydania:
2016-04-13
Data 1. wyd. pol.:
2016-04-13
Liczba stron:
559
Czas czytania
9 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376863238
Tłumacz:
Zuzanna Byczek
Tagi:
zagadka pochodzenia człowiek ewolucja autyzm

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
963 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
665
296

Na półkach:

- Większej bzdury jak żyję nie słyszałem.
- Zatem opłacało się przyjechać aż z Ciechocinka.

Cytuję z pamięci, więc może niedokładnie, ale taki dialog z „Bruneta wieczorową porą” przypomniał mi się przy lekturze „Genu atlantydzkiego”.

Prywatna (należąca do międzynarodowej korporacji) elektrownia atomowa działa sobie we współczesnych Chinach, poza wszelką kontrolą tamtejszych władz. Prywatne drony (należące do tej samej korporacji) hulają w najlepsze po chińskim niebie, bez nijakiej reakcji ze strony chińskiego lotnictwa i chińskiej obrony rakietowej urządzając sobie kilkudniowe bombardowania. Hitlerowscy żołnierze panoszą się pod koniec lat trzydziestych XX wieku w Tybecie. Spółka z udziałem Niemców w praktyce włada podczas I wojny światowej strategicznym Gibraltarem.

Mało tych logicznych perełek? No to idźmy dalej.

Supertajna międzynarodowa organizacja antyterrorystyczna działająca jakoby za pieniądze światowych rządów, ale poza ich kontrolą, okazuje się przybudówką supertajnej organizacji terrorystycznej Incośtam, która stworzyła tę supertajną organizację antyterrorystyczną tylko po to, żeby ją potem zniszczyć (niczego nie zdradzam – to było oczywiste już po 30 stronach). I niszczy bez najmniejszego trudu, bo ci wszyscy przekazani do supertajnej organizacji antyterrorystycznej przez CIA, FBI, Navy Seals, MI5, MI6, SAS, FSR, Mosad i kogo tam jeszcze najlepsi z najlepszych agenci w liczbie ponad 10 tysięcy albo byli na usługach Incośtam, albo byli z byt głupi, żeby się zorientować. Z jakichś względów nie unicestwia tylko jednego uczciwego inteligentnego oficera supertajnej organizacji antyterrorystycznej będącego na tropie owej Incośtam (o czym ta Incośtam wie), chociaż mogła i na zdrowy rozum powinna to zrobić w pierwszej kolejności, zanim zabrała się za całą resztę i w ten sposób ostrzegła zdolniachę.

No i moje ulubione: supertajna organizacja Incośtam do tego stopnia jest supertajna, że posługuje się dziesiątkami spółek z Incośtam w nazwie.

Wciąż czujecie niedosyt? Proszę bardzo, brylancików ciąg dalszy.

Co do zasady cała intryga opiera się na tym, że w bardzo zamierzchłych czasach (gdy ludzie jeszcze niewiele różnili się od małp) zagrożonemu gatunkowi (czyli ludziom) pomocy udziela znacznie bardziej zaawansowana cywilizacja Atlantydów. Jakimś cudem część naszych małpich przodków zachowuje pamięć o owej pomocy i z niewiadomych powodów (każdym razie nie wytłumaczonych) uważa, że później Atlantydzi poszli sobie spać. Nadto część z tej części nie wiedzieć czemu dochodzi do wniosku, że gdy Atlantydzi się przebudzą, zniszczą ludzkość (tę samą, której wcześniej pomogli). Że niby zdziwią się, iż ludzie to już nie półmałpy. Dlaczego ci geniusze mieliby się zdziwić, nie wiadomo. No, psycholi nie brakuje, więc – jasne – ktoś tam mógł sobie takie zagrożenie ubzdurać. Ale to nie jest jakaś tak mała sekta. To organizacja zatrudniająca tysiące naukowców, żołnierzy i agentów (ta supertajna) połączonych owym dziwnym urojeniem.

Nadal mało klejnotów logiki?

Po ostatnim zlodowaceniu lodowce topniały w takim tempie, że proces ten wywoływał fale tsunami.

OK, przejdźmy do konstrukcji fabuły. W tej sprawie dwa zdania: leci to mniej więcej tak, że rozdział X kończy się wnioskiem w stylu „osoba A zginęła przygnieciona przez górę”, zaś rozdział X+2 zaczyna od „jednak osoba A nie zginęła, bo zdążyła odskoczyć spod zwałów”. Oczywiście upraszczam, ale niewiele.

A postaci i relacje międzyludzkie? Tak to z grubsza idzie, że:
- Nie ufam ci – mówi kobieta do mężczyzny. – Jesteś ubrany jak ci źli, masz broń i pierwszy raz cię widzę na oczy.
- Jestem ten dobry.
Spojrzała mu w oczy i dostrzegła w nich szlachetność i szczerość. Mogła mu zaufać.
- Ufam ci bezgranicznie, powierzam ci swoje życie.

Ja pitolę!!!!!!!! „I śmieszno, i straszno” – jak w znanym rosyjskim powiedzeniu. Kiedy administrator wprowadzi opcję gwiazdek ujemnych? To niesprawiedliwe, że muszę „Genowi” dać aż jedną gwiazdkę – tyle samo, ile innym książkom, wprawdzie złym, lecz o wiele lepszym od tej.

Trochę o tej powieści wiedziałem już wcześniej, więc nie kupiłbym jej z pewnością. Znalazłem ją porzuconą w pociągu, więc jakoś wypadało zajrzeć, a potem wpadłem w takie osłupienie, że nie mogłem przestać czytać. Po lekturze zerwałem jednak łańcuch nieszczęść i wrzuciłem tom do niszczarki. Niech już nikogo nie straszy.

Pewnie, bardzo to wszystko z mojej strony złośliwe, niekiedy przejaskrawione i z oczywistych względów skrajnie subiektywne. Ale tak to widzę, nic nie poradzę.

- Większej bzdury jak żyję nie słyszałem.
- Zatem opłacało się przyjechać aż z Ciechocinka.

Cytuję z pamięci, więc może niedokładnie, ale taki dialog z „Bruneta wieczorową porą” przypomniał mi się przy lekturze „Genu atlantydzkiego”.

Prywatna (należąca do międzynarodowej korporacji) elektrownia atomowa działa sobie we współczesnych Chinach, poza wszelką kontrolą...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 204
  • Chcę przeczytać
    625
  • Posiadam
    197
  • Audiobook
    42
  • Teraz czytam
    36
  • Audiobooki
    32
  • Ulubione
    16
  • 2018
    15
  • 2017
    10
  • Fantastyka
    8

Cytaty

Więcej
A.G. Riddle Gen atlantydzki Zobacz więcej
A.G. Riddle Gen atlantydzki Zobacz więcej
A.G. Riddle Gen atlantydzki Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także