Żniwa zła
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Cormoran Strike (tom 3)
- Tytuł oryginału:
- Career of Evil
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Dolnośląskie
- Data wydania:
- 2016-01-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-01-13
- Liczba stron:
- 494
- Czas czytania
- 8 godz. 14 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788327154552
- Tłumacz:
- Anna Gralak
- Inne
Trzecia powieść Roberta Galbraitha to diabelsko inteligenta zagadka kryminalna, a zarazem wciągająca historia kobiety i mężczyzny, którzy znaleźli się w trudnym momencie, zarówno jeśli chodzi o życie zawodowe, jak i osobiste.
Robin Ellacott otrzymuje tajemniczą przesyłkę. Z przerażeniem odkrywa w paczce odciętą nogę. Szef dziewczyny, prywatny detektyw Cormoran Strike, jest równie zaskoczony, choć nieco mniej przerażony. Przychodzą mu na myśl tylko cztery osoby, które mogłyby być zdolne do takiej brutalności. Detektyw sądzi, że policja podąża fałszywym tropem. Rozpoczyna śledztwo na własną rękę.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Batman i Robin
Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie
Czasem nawet jest z tym dobrze, wstyd o tym głośno mówić
(Pidżama Porno - Stąpając po niepewnym gruncie)
Jeśli czytaliście (i jakimś cudem pamiętacie) moją recenzję powieści „Wołanie kukułki” - powieści, która była otwarciem szybko zdobywającej popularność serii o detektywie Cormoranie Strike’u - być może pamiętacie też, że kiedy zaczynałam przygodę z twórczością Roberta Galbraitha, wykreowany przez J.K. Rowling magiczny świat Harry’ego Pottera był mi kompletnie obcy. Jest to dość istotna informacja, bo recenzując zarówno „Wołanie kukułki”, jak i „Jedwabnika”, talent pisarki do planowania na samym początku serii czegoś, co czytelnikom ujawni się dopiero w następnych częściach, był mi jeszcze nieznany. Tym razem, kiedy w moje ręce trafił egzemplarz „Żniw zła”, byłam już po lekturze (w dużej mierze dzięki Wam) wszystkich siedmiu części przygód Chłopca Który Przeżył i dzięki temu mogłam mieć pewność, że niektóre wątki, które można by uznać za wykorzystanie przez autora sytuacji, były najprawdopodobniej zaplanowane od początku. I jeśli mówić o największych analogiach w twórczości Rowling i Galbraitha, to byłoby to właśnie planowanie wszystkiego od samego początku, które świadczy również o ogromnej wiedzy dotyczącej swoich bohaterów, ich przeszłości i przyszłości, a to - wbrew pozorom - nie jest wcale aż tak częste i oczywiste wśród pisarzy, którzy niejednokrotnie zdają się na to, co się wydarzy i na impuls.
Po dwóch poprzednich częściach wiemy już to i owo o Cormoranie i jego atrakcyjnej, rudowłosej asystentce Robin. Znamy w niedużym stopniu przeszłość detektywa, choć jeśli pomyśleć o tym dłużej, nie wiemy wiele więcej niż to, co znane jest również czytelnikom tabloidów, które wiodą prym w świecie wykreowanym przez Galbraitha. Podobnie sprawa wygląda z Robin Ellacott, którą poznaliśmy już nieco zarówno przez pryzmat jej pracy w agencji detektywistycznej, jak i jej życia prywatnego u boku narzeczonego Matthew. Jednak dopiero „Żniwa zła” pokazują, jak wiele kroków przed nami był autor tego cyklu, ile przed nami zataił, w dodatku wiedząc doskonale, co robi i w jakim celu. Niektóre zachowania dwójki głównych bohaterów dopiero teraz nabiorą sensu, choć ich twórca robi wszystko, aby jak najmniej wpłynęło to na nasz stosunek do detektywa i jego asystentki. „Żniwa zła” to powieść, która - w porównaniu z dwiema pozostałymi - jest historią najbardziej intymną, bo czerpiącą garściami z prywatnego życia Cormorana i Robin. I to nie tylko wtedy, kiedy na moment przenosimy się z obszaru śledztwa na obszar domowy. Tym razem stapiają się one bowiem w jedną, śliską powierzchnię, w niepewny grunt, który na kształt ruchomych piasków wciąga tych, którzy po nim stąpają; wciąga przede wszystkim przeszłością, tajemnicami, niezabliźnionymi ranami, lękiem, którego nie da się pozbyć i nienawiścią, na którą czasami jedynym lekarstwem jest zemsta.
Tym razem sprawa, którą rozwiązywać będą Cormoran Strike i Robin, będzie dotyczyła właśnie ich. Zostaną w nią bezpośrednio wplątani, zaproszeni do wzięcia w niej udziału niczym w grze, w której nieznany, niebezpieczny sprawca ustala reguły. Jej otwarcie, brutalne i szokujące przede wszystkim dla wciąż nabierającej doświadczenia w zawodzie Robin, stanowić będzie przesyłka przysłana na adres agencji Strike’a, ale zaadresowana do jego asystentki. Przesyłka nie byle jaka, bo jej nadawca zamiast bawić się w wysyłanie pogróżek, postanowił zacząć grę ostro i przysłał kobiecie… nogę. Nogę niezaprzeczalnie prawdziwą i należącą jeszcze niedawno do żywej kobiety. A może ofiara nadal oddycha? Może są jeszcze szanse, aby ją uratować? W głowie Robin, detektywa i czytelnika zaczynają mnożyć się pytania: Czy to nie dziwne, że do agencji Cormorana została przysłana noga - ta część ciała, którą niegdyś stracił detektyw? I dlaczego została zaadresowana do Robin? Do kogo należy? Co nadawca chciał w ten sposób osiągnąć, co zakomunikować? To jednak nie wszystkie znaki zapytania, bo Cormoran Strike zauważa na przysłanej nodze coś, co dobitnie świadczy o tym, że choć przesyłka zaadresowana była do Robin, to jej prawdziwym nadawcą jest właśnie on, Strike. Detektyw dość szybko ustala listę swoich podejrzanych, którą dzieli się również z policją, mającą także swojego domniemanego nadawcę. Organy ścigania skupiają się więc na swoim podejrzanym, a dwójka naszych bohaterów - każde z nich z innego powodu - rozpoczyna swoje poszukiwania, zajmując się sprawą, która jak żadna do tej pory wpłynąć może zarówno na losy tej dwójki prywatnie, jak i na przyszłość agencji.
Robert Galbraith przyzwoicie i sprawnie poprowadził wątek kryminalny, długo utrzymując czytelnika w napięciu i niepewności co do tożsamości sprawcy. „Żniwa zła” różnią się zresztą nieco pod tym względem od dwóch poprzednich części, bo krąg podejrzanych jest dość ograniczony, co nie sprawia natomiast, że śledztwo jest przez to łatwiejsze. Wiemy jednak, że sprawcą brutalnego potraktowania kobiety, której nogę zaadresowano do Robin, jest ktoś, z kim Cormoran miał styczność, i kto nie miał okazji dobrze wspominać weterana wojennego. Czy jednak detektyw ponosi zatem w jakiś sposób winę za to, co stało się właścicielce uciętej kończyny? Czy wyjdą na jaw grzeszki z przeszłości mężczyzny, którego dzieciństwo i dorastanie były przecież naznaczone wieloma nie tylko niewiadomymi, ale również niekomfortowymi dla niego ścieżkami? Na szczęście ukrywająca się pod męskim imieniem pisarka nie kolekcjonuje kolejnych pytań tylko po to, by na wszystkie odpowiedzieć hurtem pod koniec powieści. Krok po kroku, towarzysząc w śledztwie detektywowi i jego asystentce, będziemy mieli okazję posmakować poniekąd ich zawodu i przekonać się, że nie zawsze ten, który jest niewinny, jest niewinny…
„Żniwa zła” to fabularnie moment bardzo ważny w życiu Cormorana i Robin. Tak jak w poprzednich częściach kolejne strony nie skupiają się wyłącznie na śledztwie, ale również na zawirowaniach w ich życiach, chociaż tym razem, jak nigdy wcześniej, bardzo często będą one szły jednym torem, bo sprawa zbyt mocno dotyczy jednego z nich, aby traktować ją jak zwykłe zlecenie. W tym miejscu warto wspomnieć, że Galbraith bardzo życiowo i realistycznie podszedł do wielu spraw, pisząc trzecią powieść. Oczywiście widać to było już wcześniej, ale tym razem wiemy na pewno, że nie był to przypadek czy fanaberia. Uznaję to za jeden z największych plusów tego kryminału, a sami, mam nadzieję, również docenicie to podczas lektury. W innych światach, po dwóch zakończonych sukcesem sprawach, agencja detektywistyczna Cormorana Strike’a powinna pękać w szwach od przyszłej klienteli, błagającej go wręcz o wzięcie ich sprawy. Tymczasem po oszałamiającym, choć krótkim zainteresowaniu agencja tkwi niemal w martwym punkcie. Cormoran i Robin mają jedynie dwóch klientów, co dobitnie pokazuje, jak szybko, ale również przelotnie działa magia mediów. Zainteresowanie jednym tematem bądź nazwiskiem za sprawą telewizji, prasy czy internetu może być ogromne, ale niemal zawsze skończy się tak szybko i nagle, jak się zaczęło; zepchnięte w niebyt i niepamięć innym, nowszym tematem. Również sprawy, którymi obecnie zajmują się nasi bohaterowie, nie są iście filmowe czy literackie. Spodziewać by się można, że będąca zawsze o kilka (a nawet kilkanaście) kroków przed policją agencja detektywistyczna, zajmować się będzie poważnymi, niebezpiecznymi sprawami, tymczasem ich klientela tylko pokazuje, jak niewdzięcznym i często nudnym zawodem jest bycie prywatnym detektywem. Rowling (wybaczcie, nie mogę się zdecydować na jedno nazwisko) świetnie odbarwia ten wspaniały literacki świat, w którym wszystko jest lepsze, ciekawsze i szybciej pulsujące, co zaskakujące, czyniąc go tym samym bardziej kolorowym na tle innych kryminałów. Szarością dnia codziennego, rutyną, bylejakością i autentycznością nadaje mu wyjątkowych w tym względzie rumieńców.
Nie obyło się również w „Żniwach zła” bez tej strony bardziej brutalnej i już nie tak codziennej, zwykłej. Autorka porusza sporo niełatwych tematów, wśród których wymienić można chociażby pedofilię, molestowanie, gwałty, przemoc czy uzależnienie od drugiego człowieka. Podczas lektury poznamy sporo mężczyzn, których nie chcielibyśmy spotkać na swojej drodze, ale także niemało kobiet, które niezwykle trudno będzie nam zrozumieć. Człowiek jako siedlisko zła i lęków, jako jednostka zdegenerowana i całkowicie pozbawiona empatii to w tej części chyba główny temat, wokół którego krążą bohaterowie. Z drugiej strony natomiast, im bardziej wyzute z człowieczeństwa stają się niektóre postaci, tym bardziej ludzkie stają się inne. A może wszystko jest tylko kwestią kontrastu?
Po zakończeniu lektury, niezwykle ciekawie zapowiada się kolejna część przygód detektywa i jego nieocenionego pomocnika, który zaczyna pełnić coraz większą i ważniejszą rolę. Mogliśmy się zresztą tego spodziewać od początku, bo przecież twórczyni Hogwartu w magiczny sposób już na samym początku wie, jak wyglądać będzie przyszłość jej bohaterów. U niej nawet imiona postaci nie są dobrane przypadkowo i możemy tylko snuć domysły czy ornitologiczne imiona Cormorana i Robin splotą ich we wspólnym gniazdku, czy autorka zdecyduje inaczej. Panna Ellacott jako spadkobierczyni imienia postaci, które były pomocnikami pewnego superbohatera, będzie miała zapewne jeszcze wiele do powiedzenia, co cieszy zarówno mnie, jak i zapewne jej kalekiego, choć równie bezkompromisowego Batmana.
Sylwia Sekret
Oceny
Książka na półkach
- 7 044
- 2 886
- 1 455
- 176
- 120
- 90
- 72
- 72
- 71
- 57
Opinia
Po przeczytaniu "Wołania kukułki" i "Jedwabnika" z ogromną niecierpliwością czekałam na kolejny tom perypetii Cormorana Strike'a. Jak tylko pojawiły się zapowiedzi, szybko książkę zamówiłam. Czy powieść dorównuje swoim poprzedniczkom? Czy porwała mnie podobnie jak tamte? No i czy warto ją przeczytać?
"Żniwa zła" rozpoczynają się spokojnie i zwyczajnie. Z pozoru przeciętny dzień zastaje naszych bohaterów w agencji detektywistycznej. Cormoran i Robin pracują właśnie nad jedną ze spraw, gdy do biura przychodzi kurier i wręcza Robin - partnerce Strike'a - paczkę. Niczego niepodejrzewająca kobieta otwiera przesyłkę i z przerażeniem wstrzymuje oddech, kiedy widzi w niej... nogę. Odciętą, ludzką i na oko kobiecą. Zszokowana Robin z początku jest przekonana, że jej nazwisko na przesyłce to zwyczajny zbieg okoliczności i że paczka została skierowana na adres agencji Cormorana, a nie do niej osobiście. Jednak późniejsze wydarzenia sprawiają, że zarówno Robin, jak i Strike podejrzewają, że nazwisko Robin na paczce nie zostało umieszczone tam przypadkowo.
Kto i dlaczego wysłał Robin Ellacott odciętą nogę? Czy zdarzenie to miało charakter osobisty? Czy może jednak związane było z jedną z prowadzonych przez Cormorana spraw? I - co najbardziej frapuje Strike'a - do kogo owa noga należała? Czy kobieta, której ją odjęto, żyła jeszcze?
Wielowątkowa powieść Roberta Galbraitha rozkręca się bardzo powoli. Początek książki jest wręcz nużący i właściwie nie wiem, czy to za sprawą wlokącej się akcji, czy może pogaduszek każdego z każdym, jednak minęło sporo czasu, zanim się wciągnęłam. Natomiast po przebrnięciu przez ten nieco nudnawy początek, czytało się już całkiem dobrze. Akcja obraca się wokół śledztwa i ludzi, których Cormoran podejrzewa nie tylko o przysłanie do agencji ludzkiej nogi, ale również o zabójstwo. Śledzimy tu w krótkich rozdziałach rozmyślania mordercy, nie wiedząc oczywiście, kim ten człowiek jest. Wstawki te wystarczają jednak, by stwierdzić, że człowiek ten nie jest do końca normalny.
str. 291 - "Gorzko zawiedziony wrócił do Tego wczesnym wieczorem. Wiedział, że będzie musiał z Tym siedzieć przez następne dwa dni i ta perspektywa pozbawiła go resztek samokontroli. Gdyby mógł wykorzystać To, tak jak zamierzał wykorzystać Sekretarkę, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, to byłoby jego wybawienie: spieszyłby się do domu trzymając noże w pogotowiu - ale się nie odważył. Potrzebował Tego żywego i całkowicie podporządkowanego".
Jak i w poprzednich tomach serii o Cormoranie, również tutaj mamy do czynienia z mocno skomplikowaną intrygą oraz wieloma wątkami pobocznymi. W "Żniwach zła" jest też więcej scen z życia prywatnego bohaterów, co akurat bardzo mi się spodobało. Zwłaszcza, że w życiu Robin wiele się obecnie dzieje, a w związku z wydarzeniami, które są jej udziałem, przeżywa ona wiele wzlotów i upadków, zarówno w pracy, jak i w życiu osobistym. Praca u Strike'a jest jej wymarzonym zajęciem. Robin bardzo chce zostać równorzędną partnerką Cormorana w interesach, marzy o byciu prawdziwym detektywem. Strike uważa, że kobieta ma dryg i talent do tej pracy, ale kiedy zdaje się, że ktoś ją obserwuje, Strike stwierdza, że Robin powinna trochę zwolnić, a to z kolei jest powodem licznych nieporozumień pomiędzy nimi, ponieważ Robin się z jego zdaniem w tym temacie absolutnie nie zgadza.
Zabrakło mi w powieści tych cudnych, klimatycznych opisów ulic Londynu, których pod dostatkiem było w dwóch pierwszych książkach. Owszem, można nieco owego klimatu znaleźć, ale w porównaniu do poprzednich tomach, jest go tutaj jak na lekarstwo.
str. 395 - "Zapalili i przez chwilę stali bez słowa. Ludzie przechodzili chodnikiem, idąc w obu kierunkach, zmęczeni po wielu godzinach siedzenia w biurach. Zbliżał się wieczór. Bezpośrednio nad nimi miedzy indygo nadchodzącej nocy a koralowym neonem zachodzącego słońca został wąski pasek zwyczajnego nieba, nudnego, nijakiego powietrza".
str. 385 - "Wreszcie w niedzielę pogoda się popsuła. Deszcz obmył spalone słońcem parki, zatańczyły wycieraczki samochodów, turyści przywdziali foliowe poncza i na przekór wszystkiemu, brnęli przez kałuże".
Brakowało mi w "Żniwach zła" tego plastycznego, pełnego niesamowitej atmosfery miasta, wieczornych latarni, metra, nocnych pubów. Jakoś tak z lekka jałowo się tu bez tego wszystkiego zrobiło. Pusto. Również zakończenie mnie trochę rozczarowało, zabrakło w nim bowiem fajerwerków. Zamiast tego dowiadujemy się zwyczajnie, kto zabił, bo akurat na to właśnie wpadł w danej scenie Strike. Narrator nas o tym fakcie informuje i tyle. Jakoś tak nie pasowało mi to do Strike'a. Jego spokój po tym odkryciu kompletnie odbiegał od tego, jak zapamiętałam Cormorana z poprzednich książek.
I choć klimatu zarówno "Wołania kukułki", jak i "Jedwabnika", można się gdzieś tu doszukać, to do "Jedwabnika" tej książce jednak jest ciut daleko. Absolutnie nie twierdzę, że "Żniwa zła" to kiepska książka, bo tak wcale nie jest. Tyle że "Jedwabnik" podniósł poprzeczkę bardzo wysoko i miałam po nim wobec kolejnej powieści Roberta Galbraitha, naprawdę dość wysokie oczekiwania. I pewnie właśnie dlatego "Żniwa zła" mnie nie oczarowały.
Za to nadal niezmiennie uwielbiam postać głównego bohatera. Cormoran Strike to jeden z moich ulubionych literackich detektywów. Lubię go za jego obcesowość, dosadność, za to, że zdanie innych na jego temat mało go obchodzi, no i w końcu za przenikliwy, logiczny umysł. A najbardziej lubię odkrywać w każdej książce coraz to nowe fakty dotyczące Strike'a i jego życia. Bo każdy tom pokazuje coś nowego, czego dotychczas nie wiedzieliśmy i co powoli pozwala nam układać mozaikę przeszłości Cormorana. Bo na tym polu zawsze coś do odkrycia jeszcze pozostaje, a fakty dotyczące Strike'a, to istne rarytasy.
str. 175 - "Zachował wspomnienia piękna z dzieciństwa, zwłaszcza z okresów spędzonych w Kornwalii: morza, połyskującego o poranku, błękitnego niczym skrzydło motyla, tajemniczego szmaragdowego i cienistego świata Rabarbarowej Ścieżki w ogrodzie Trebah, białych żagli unoszących się w oddali jak morskie ptaki na wzburzonych, ciemnoszarych falach".
W dodatku sama postać Strike'a nie przypomina mi żadnego innego bohatera, jakich w trakcie swojej długoletniej przygody z czytaniem poznałam, a to ogromnyy plus. Jego spokój i opanowanie idą w parze z gwałtowną naturą i choć czasem Strike uważa, że nie ma sensu się powstrzymywać przed daniem komuś w mordę, kiedy trzeba, potrafi też być bardzo cierpliwy - o ile wymaga tego sytuacja.
str. 357 - "Robin bała się, że Strike może wybuchnąć w tej eleganckiej, białej przestrzeni, gdzie miłośnicy sztuki rozmawiali ściszonym głosem. Nie wzięła jednak pod uwagę samokontroli, jakiej były oficer Wydziału do spraw Specjalnych nauczył się w ciągu długich lat prowadzenia przesłuchań. Uprzejmy uśmiech, z jakim słuchał Burzy, był wprawdzie nieco ponury, lecz Strike zachowywał spokój".
Jak na kryminał przystało, nie brakuje w książce scen - może nie mrożących krew w żyłach - ale na pewno trzymających w napięciu.
str. 316 - "Nie wolno mu było spanikować. Nie wolno było uciekać. Hałas by go zgubił. Powoli przesuwał się wzdłuż siatki otaczającej stare samochody w stronę ciemnej plamy, która mogła albo prowadzić na sąsiednią ulicę, albo być ślepym zaułkiem. Wsunął zakrwawione noże z powrotem do kurtki, wrzucił jej palce do kieszeni i skradał się dalej, wstrzymując oddech".
"Żniwa zła" nie są książką z porywającą akcją, która goni na łeb na szyję. Powieść jest raczej statyczna i posuwa się naprzód wolno i spokojnie. Książkę polecam, zwłaszcza tym, którzy znają już "Wołanie kukułki" i "Jedwabnika", choć uważam, że ze wszystkich książek z cyklu, jest najsłabsza. Nadal pozostaje jednak dobrym kryminałem, z logiczną intrygą i z lekka mroczną, ponurą atmosferą. Czekam też na kolejne tomy serii i z pewnością po nie sięgnę.
*cytaty pochodzą z książki
**opinia również na moim blogu autorskim Papuzie pióro: http://papuziepioro.pl
Po przeczytaniu "Wołania kukułki" i "Jedwabnika" z ogromną niecierpliwością czekałam na kolejny tom perypetii Cormorana Strike'a. Jak tylko pojawiły się zapowiedzi, szybko książkę zamówiłam. Czy powieść dorównuje swoim poprzedniczkom? Czy porwała mnie podobnie jak tamte? No i czy warto ją przeczytać?
więcej Pokaż mimo to"Żniwa zła" rozpoczynają się spokojnie i zwyczajnie. Z pozoru przeciętny...