Poczekajka

Średnia ocen

                5,4 5,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,4 / 10
11 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
441
286

Na półkach: ,

Patrycja to dwudziestopięcioletnia mieszkanka Warszawy, panna z dyplomem z weterynarii (który, jak podejrzewam, wydarła z martwych rąk innego absolwenta ), pracownica pewnej kliniki z przymusu, córka despotycznej pani mecenas oraz świeżo upieczona adeptka magii, takiej bardziej w stylu kącika czarodziejskich porad w „WITCH”. Podczas sabatu Patrysia doznaje wizji, w której to pinkny jak sto złotych książę z jej powieści fantasy zajeżdża na koniu pod żółty domek. Nasza heroina już przebiera nóżkami na myśl o swoim romansie wszechczasów, i od tej pory urządza wyprawy w losowe zadupia Polski, aż w końcu we wsi Poczekajka natrafia na swoją wyśnioną Chatkę Wiedźmy, przy której tylko księcia brak… Nic to, Patrysia na niego poczeka! Tak więc nasza bohaterka rzuca pracę, zrywa się ze sznureczków mamusi, bierze pod pachę kolekcję figurek jednorożców i wyprowadza się do Poczekajki, by tam zacząć spełniać marzenia…

Nie wiem, od czego zacząć, ta książka jest tak zła na tylu poziomach. W przypadku książek „lekkich, optymistycznych i niezobowiązujących” jestem w stanie wiele wybaczyć i wysoko zawieszać niewiarę, jednak w przypadku „Poczekajki” nie da się przymknąć oka, jeno wyłupanie sobie oczu może pomóc.

Jak się sprawdza „Poczekajka” jako sympatyczna historyjka o pannie ze stolicy przenoszącej się za miasto? No nie sprawdza się. Tytułowa wieś to jakiś stereotypowy koszmarek, wypełniony babinami w chustkach, plączącymi się przy spódnicach brudnymi dzieciakami i zabobonnymi chłopami z czapkami-antenkami na głowach, którzy biją się na sztachety i mylą psa z niedźwiedziem, w dodatku wierząc, że to Patrycja się w tego niedźwiedzia przemieniła. I oczywiście pół wsi to kawalery, które na wyścigi biegną po patrysiną rękę, by zaciągnąć ją na lokalne disco. Konflikt między Patrycją a Don Matką (tak tak, pani mecenas ma powiązania z mafią i pół stolicy trzyma w swoich mackach!) przypomina kliszę wydartą z XIX wieku, że, laboga, córka z arystokratycznej rodziny nauczycielką chce zostać. O motywie remontowania rozpadającej się chatki szkoda gadać, wątek opieki nad żywym inwentarzem i przyzwyczajania się do życia z daleka od cywilizacji jest potraktowany po łebkach.

Ale przecież „Poczekajka” to przede wszystkim romans, prawda? Bliżej jej do łatki „nabazgrolonej na kolanie brazylijskiej telenoweli” niż „romansu”. Mamy trójkącik miłosny plus trzech nie branych pod uwagę amantów na doczepkę. W głównym paringu nie czuć chemii, główni zainteresowani spędzili ze sobą kilka chwil (zazwyczaj mało mających wspólnego z romantyzmem), z księcia na czarnym hors wyłazi kawał chama, no ale magia i przeznaczenie, co poradzić. Czarne charaktery dybiące na Patrysię są karykaturalnie wręcz przeżarte występkiem do szpiku kości, psy na ich widok groźnie szczerzą kły, konie parskają z pogardą, a na liście ich przewinień brakuje tylko handlu dziećmi – ciężko takie groteskowe kreacje brać na poważnie. Do tego dochodzi wydumana intryga, klasyczne nieporozumienia wynikające z tego, że kochankowie nie potrafią się raz zamknąć i wysłuchać drugiej strony oraz wyżywanie się na wszystkich, tylko nie tych, którzy są winni.

Jednak absolutnie najgorszym, najplugawszym wątkiem, przy którego czytaniu wilki skomlą, króliczki płaczą, a wężom wypadają z bólu zęby jest praca na stanowisku weterynarza w pobliskim zoo. Mogę napisać esej, dlaczego to jest tak bardzo durne i złe, wytykając wszelakiej maści idiotyzmy – autorka rzekomo ukończyła weterynarię, ale nie ma bladego pojęcia o zwierzętach niebędących psami i pracy w zoo. Żółwie odgryzające z głodu głowy swoim ziomkom! Klatka (!) z 76 kobrami! Żyrafa chora na serce karmiona naparstnicą! Zlewanie żółwiowi morskiemu wody z innych akwariów! Podrzucane żółwie największą bolączką zoo! Jeden weterynarz na trzy tysiące zwierząt! Przewożenie trzech jadowitych węży w płóciennym worku bez izolacji termicznej! Iguana odgryzająca palce! Dyrekcja żałująca jednorazowej wymiany wody bezcennemu okazowi żółwia! Odnotowywano ciężkie przypadki pęknięcia przepony ze śmiechu podczas czytania „Poczekajki” przez osoby znające się na zoologii. Jakby tego było mało, Patrysia ma zerowe doświadczenie w pracy z egzotycznymi zwierzętami, tak bardzo zerowe, że długo jest przekonana, że wąż „to taka pusta rurka w środku” (sic!), i nie potrafi wskazać narządów gada na zdjęciu rentgenowskim. Nie potrafi leczyć, a żeby nikt nie wytknął jej niekompetencji, nieczytelnie zapisuje zmyślone diagnozy po łacinie i przypisuje losowe lekarstwa, a nuż zwierzak wyzdrowieje? Patrysi badanie nieszczęsnych żółwi, węży i jaszczurek ogranicza się do zerknięcia na nie przez szybkę, przez swoją niekompetencje wysyła na tamten świat kilka rzadkich żab (przez potraktowanie ich akwarium środkiem żabobójczym...) – przy opiece lekarskiej, jaką pani weterynarz zapewnia podopiecznym, to zoo powinno w ciągu miesiąca zamienić się w cmentarzysko zwierząt. Jakby jeszcze tego było mało, zostaje traktowanie śmierci tych zwierząt… jako Elementy Komiczne. Tak, tak! Bezustannie umierające z przejedzenia żółwie, których zwłoki pływają w ich własnych płynach fizjologicznych są stałym „żartem” przewijającym się przez książkę. Żółw, któremu odgryzł głowę wygłodniały kolega? Boki zrywać! Cenne próbka wątroby pobrana od małpki, która zdechła zaraz po urodzeniu, zniszczona przez kretyńskich współpracowników? Kabaret! W tym sadyzmie przoduje koleżanka Patrysi, Aga, która beztrosko wymachuje reklamówkami ze zwłokami zwierząt, workiem z wężami potrząsa jak piniatą, uśmiecha się promiennie na wieść o kolejnym martwym żółwiu. Kto tę babę dopuścił do opiekowania się żywymi istotami?!

I na sam koniec, główna bohaterka. Autorka chciała stworzyć trochę naiwną, zakręconą marzycielkę, a wyszła jej po prostu idiotka. Jest zasadnicza różnica pomiędzy byciem słodkim i niewinnym, a zatrzymaniem się mentalnie na poziomie dziesięciolatki. Śledzimy perypetię dwudziestopięcioletniej osoby, która szlaja się po Polsce za namową wahadełka, kradnie woźnemu miotłę (bo jej czarownica kazała, bo na sabat nie wejdzie), pozwala uciec potencjalnemu gwałcicielowi „bo miał takie smutne oczy”, a przede wszystkim podporządkowuje całe swoje życie wizji zmyślonej postaci, choć nawet nie wie, czy typ istnieje, i w imię tej mrzonki jest gotowa poświęcić wszystko. Plus rozpływający się nad nią adoratorzy i wielbiące ją otoczenie.

Dodajmy do tego kiepski styl wypełniony na siłę żarcikami (często wręcz dających znienacka czytelnikowi prosto w łeb), nieumiejętne wyważenie humoru i poważnych scen, słodkawe pitolenie w stylu Coelho, elementy akcji otwierające nóż w kieszeni („przezabawna” klątwa związana z wypuszczeniem na wolność dwóch przestępców mających na koncie m. in. handlowanie pigułkami gwałtu ostatecznie zadecydowała o mojej ocenie). „Poczekajka” to najzwyklejsze w świecie opko wydane na papierze, nie mające nic wspólnego z dobrą literaturą. A tych bzdur zawartych w książce związanych z zoo nie ważcie mi się nawet brać na serio.

Patrycja to dwudziestopięcioletnia mieszkanka Warszawy, panna z dyplomem z weterynarii (który, jak podejrzewam, wydarła z martwych rąk innego absolwenta ), pracownica pewnej kliniki z przymusu, córka despotycznej pani mecenas oraz świeżo upieczona adeptka magii, takiej bardziej w stylu kącika czarodziejskich porad w „WITCH”. Podczas sabatu Patrysia doznaje wizji, w której...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    3 593
  • Chcę przeczytać
    1 145
  • Posiadam
    518
  • Ulubione
    175
  • Teraz czytam
    45
  • Katarzyna Michalak
    37
  • 2014
    35
  • 2012
    34
  • Chcę w prezencie
    29
  • Z biblioteki
    27

Cytaty

Więcej
Katarzyna Michalak Poczekajka Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Poczekajka Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Poczekajka Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także