To była katorga i to w dosłownym znaczeniu tego słowa, a rzadko to mawiam.

Czytałam opinie na temat „BRO” i słyszałam od zaufanego źródła, że jest przyjemna na jeden dzień. Że można się pośmiać, popłakać i przeżyć zakazaną miłość. Brzmi fajnie, ale czy treść również taka jest? Patrząc na okładkę, można stwierdzić łatwo, że będzie to kolejne dno pisarstwa. I wcale się nie pomyliłam.

Byłam sceptycznie nastawiona do tematu „step-brother”, bo każda książka wygląda tak samo. I myślę, że odnoszę mylne wrażenie, że już ją czytałam. Prawdopodobnie z sześć razy jak nie więcej, w innej odsłonie, od innego autora. No wiecie, taki sam schemat. Aż pochlastać się można. I najwyraźniej mój instynkt mnie nie zawiódł, kiedy odmawiał mi czytania. Ale bez ryzyka nie ma zabawy, prawda? Więc zaryzykowałam i ubolewam nad straconym czasem.

Ta książka w ogóle nie powinna mieć prawa bytu na rynku. Czy to w wersji papierowej czy ebooka.

Pożądanie wsiąknęło w główną bohaterką, przez co ta, stała się płytka jak brodzik. Clayton został zbyt wyidealizowany, przez co miałam ochotę płakać. A postać matki jest głupia jak but.

Ogólnie wszystko w tej książce jest bezsensowne. Beznadziejne. Dwie gwiazdki jednak nie wzięły się znikąd. Jedna za chęci stworzenia czegoś, zaś druga za to, że mój ulubiony kolor znalazł się na okładce. Ot co, na nic więcej mnie nie stać, jeżeli chodzi o tę książkę. Wszystko co chciałam, to napisałam. Po prostu kaplica i mogiła, umarli się w grobach przewracają.

Plusem całej tej książki jest to, że można się pośmiać z beznadziejności tego tworu. Minusem natomiast to, że marnuje się czas, który mógłby być wykorzystać na o wiele lepszą książkę.

Koniec końców: nie polecam tej książki nikomu.

To była katorga i to w dosłownym znaczeniu tego słowa, a rzadko to mawiam.

Czytałam opinie na temat „BRO” i słyszałam od zaufanego źródła, że jest przyjemna na jeden dzień. Że można się pośmiać, popłakać i przeżyć zakazaną miłość. Brzmi fajnie, ale czy treść również taka jest? Patrząc na okładkę, można stwierdzić łatwo, że będzie to kolejne dno pisarstwa. I wcale się nie...