Porwałam się na tę książkę z wielkimi oczekiwaniami, które niestety nie spełniły się. Przeczytałam o serii o Doktorze Hunterze tutaj na stronie jako o bardzo polecanej serii w wątku o ulubionych kryminałach. Rozczarowałam się być może również dlatego, że tuż przed nią skończyłam czytać inną książkę, która bardzo mocno mną poruszyła.

Ot, zwykły kryminał. Jest trup, a nawet dwa, główny bohater jest autsajderem i dzięki nieco bardziej obiektywnemu oglądowi sytuacji, a także umiejętnościom, odnajduje mordercę i ocala ukochaną. Brak niuansów, ciekawych portretów psychologicznych, jakiegoś ciekawego tła. Mieszkańcy miasteczka obsadzeni dość stereotypowo. Jedyną chyba rzeczą, dzięki której książka jest tak polecana, jest chyba niewątpliwie nietypowa profesja bohatera, bo taka "okropna przecież, babranie się w trupach". Przyznaję, motyw szacowania daty śmierci po kolorze larw i zrzuconych pancerzyków chrząszczyków zamieszkujących zwłoki jest dość oryginalny, ale wg mnie to zdecydowanie za mało, by dać tej książce więcej niż 3/10.

Porwałam się na tę książkę z wielkimi oczekiwaniami, które niestety nie spełniły się. Przeczytałam o serii o Doktorze Hunterze tutaj na stronie jako o bardzo polecanej serii w wątku o ulubionych kryminałach. Rozczarowałam się być może również dlatego, że tuż przed nią skończyłam czytać inną książkę, która bardzo mocno mną poruszyła.

Ot, zwykły kryminał. Jest trup, a nawet...