Stephen King nie ma fanów, Stephen King ma wyznawców.

Ja jestem jednym z nich, co jednak nie zmieniło faktu że lekko pesymistycznie podchodziłem do najnowszego dzieła Króla.
Dlaczego?
Dlatego że na okładce zostało napisane "Debiut Stephena Kinga w gatunku powieści detektywistyczej". Fakt jest jednak taki że Stephen już wcześniej próbował się z tym gatunkiem mierzyć, dawno temu w "Colorado Kid" i całkiem niedawno można było elementy tego gatunku przeczytać w "Joyland".
Nie były to udane ksiązki, stąd też obawy przed przeczytaniem "Pana Mercedesa".
Czy słuszne?
Na szczęście NIE!

Czytelnicy uwielbiający powieści detektywistyczne/kryminalne, gdzie na co drugiej stronie znajdą jakąś poszlakę a dopiero na samym końcu dowiadują się kto jest mordercą pewnie zachwyceni nie będą; w "Panu Mercedesie" już po kilku stronach wiemy kto jest tym złym, cała zabawa polega - jak to zresztą często u Kinga - na obserwowaniu co kieruję "Tym złym" a co "Tym Dobrym" i jak to sie wszystko skończy.
Typowa walka Dobro VS Zło.

Tak też ulożone są rozdziały, na przemian dowiadujemy się czegoś o detektywie i czegoś o mordercy.

Brzmi sztampowo prawda?
Może i brzmi, ale książka ma plusy które pozwalają cieszyć się lekturą nawet pomimo tego iż od początku wiadomo kto jest kim.

Pierwszy i najważniejszy plus, co zresztą w przypadku powieści Kinga nie będzie żadnym zaskoczeniem to świetnie wykreowane głowne postaci.
Rozdziały poświecone Brady'emu Hartsfieldowi (tytułowy Pan Mercedes) są znakomite!! Aż sie chce przewracać kartki z wypiekami na twarzy żeby dowiedzieć się co siedzi w głowie tego świra!
Osobiście tytułowego (anty)bohatera odbierałem jako skrzyżowanie Barta Dawesa ("Ostatni bastion Barta Dawesa") z Annie Wilkes ("Misery"), czyli co by nie mówić - psychol jak się patrzy! :)
Drugi główny bohater powieści także był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Emerytowany, gruby detektyw Bill Hodges to rodzaj postaci literackiej za jakimi nie przepadam, może dlatego że wole tych złych, a może dlatego że stary i gruby? Nie mam pojęcia.
Jednak detektyw z "Pana Mercedesa" jest postacią rzeczową i ogólnie wzbudzającą sympatię.
Na wyróznienie zasługują także postacie drugoplanowe takie jak Janey Patterson i Jerome.

Kolejnym plusem jest tempo akcji.
W zasadzie od samego początku coś się dzieje, czyta się niezwykle szybko, a ostatnie 150 stron leci tak, że nawet nie wiadomo kiedy i już jest koniec.
Nie ma nudy, oj nie !

Jednak to co zdecydowanie wyróżnia najnowsze dzieło Króla w porównaniu do poprzednich jego prób flirtu z gatunkiem powieści detektywistycznej jest fakt że wkońcu mamy klimat Stephena Kinga w książce Stephena Kinga!
Autorowi udało się nareszcie przemycić swój niepowtarzalny styl pisania na grunt na którym wcześniej chyba nie czuł sie dość pewnie.
Nie będę się zagłębiał w szczegóły, każdy fan pisarza z Maine wie o co chodzi i czego brakowało we wcześniejszych wymienionych książkach, ba, czego brakowało w kilku z ostatnio wydanych przez niego powieści z nie-detektywistycznym "Doktorem Sen" na czele.
W "Panu Mercedesie" jest to za co King został pokochany na całym świecie.

Jak ocenić lekturę jako całość?
Jeśli cyferkami to zasługuje ona na jakieś 7,5 w porywach do 8.
Jeśli spojrzeć na cała bibliografię Króla to najnowsza powieść nie jest może szczytem jego możliwości, nie jest to książka z jego TOPu w stylu "To!" czy "Dallas 63", nie będzie też pewnie wymieniana wśród najlepszych 10 czy 15 jego dzieł, jednakże...
... jednakże jest to bardzo solidna pozycja, według mnie zjada na śniadanie niedawne "Doktor sen", "Joyland" , "Wiatr przez dziurkę od klucza", jak i wiele innych.

Książka "na raz", nie jest wybitna, nie jest słaba, każdy "wyznawca" powinien być z niej zadowolony bo jest to taki lepszy średniak w dorobku pisarza.
Niech jednak nikogo nie zmyli słowo "średniak" w odniesieniu do Kinga bo jak powszechnie wiadomo - to co dla większości pisarzy jest sufitem, dla Stephena Kinga jest podłogą ;)

Stephen King nie ma fanów, Stephen King ma wyznawców.

Ja jestem jednym z nich, co jednak nie zmieniło faktu że lekko pesymistycznie podchodziłem do najnowszego dzieła Króla.
Dlaczego?
Dlatego że na okładce zostało napisane "Debiut Stephena Kinga w gatunku powieści detektywistyczej". Fakt jest jednak taki że Stephen już wcześniej próbował się z tym gatunkiem mierzyć, dawno...