Moje wielkie świętowanie
Na tom składa się osiemnaście utworów, które w ogromnej większości nie znalazły się, jak dotąd, w żadnym z wydań książkowych.
Opowiadania te - m.in. Najlepszy człowiek świata, Piękna przygoda, Zbawienne konsekwencje sadyzmu czy Moje wielkie świętowanie - w większości pochodzą z początków literackiej drogi Edwarda Stachury, mianowicie z lat 1957-1960, kiedy to przyszły autor Całej jaskrawości i Siekierezady był studentem romanistyki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Lublin, w którym przyszło mu mieszkać nazywał później "miastem przeklętym", gdyż przywodził na myśl jeden z trudniejszych pod względem materialnym okresów w jego życiu. Przyjacielem, którzy pomagał pisarzowi przetrwać był Zygmunt Mikulski, wieloletni redaktor lubelskiej "Kameny", na łamach której opublikowana została większość zebranych w tomie opowiadań
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 108
- 56
- 31
- 6
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Trzeba się podnieść i iść. Zawsze trzeba iść. Jak się nie ma gdzie iść, tym bardziej.
OPINIE i DYSKUSJE
Resztki, a właściwie pierwsze skrobnięcia po Stachurze. Niestety średnie.
Resztki, a właściwie pierwsze skrobnięcia po Stachurze. Niestety średnie.
Pokaż mimo toWstyd, że wcześniej Stachury nie znałam i nie czytałam. Bo pisze pięknym poetyckim językiem o rzeczach codziennych zwyczajnych. A takiego języka bardzo brakuje we współczesnej literaturze.
Wstyd, że wcześniej Stachury nie znałam i nie czytałam. Bo pisze pięknym poetyckim językiem o rzeczach codziennych zwyczajnych. A takiego języka bardzo brakuje we współczesnej literaturze.
Pokaż mimo toKróciutkie miniaturki Stachury spisane prawdopodobne podczas nudzenia się na gramatyce opisowej na studiach, bo z tego okresu jego życia pochodzą. Wczesny, niewykształcony styl prozy pisarza stanowi zaledwie zalążek tego, co później było u niego wybitne. Tematycznie i filozoficznie wcale niedalekie jego przyszłym myślom, czyli obrazkowość świata, detale i "wszystko jest poezja". Zbiór ciekawy dla osoby, której skończyły się wszystkie inne pozycje Steda, ale ogólnie jako osobne dziełka literackie to są wprawki, kawałki nienajgorszego tekstu, w których niezwiązani z pisarzem ludzie nie odnajdą nic fenomenalnego. W przeciwieństwie do późniejszych opowiadań, które nawet przy miniaturowej formie potrafiły być pochłaniające.
Króciutkie miniaturki Stachury spisane prawdopodobne podczas nudzenia się na gramatyce opisowej na studiach, bo z tego okresu jego życia pochodzą. Wczesny, niewykształcony styl prozy pisarza stanowi zaledwie zalążek tego, co później było u niego wybitne. Tematycznie i filozoficznie wcale niedalekie jego przyszłym myślom, czyli obrazkowość świata, detale i "wszystko jest...
więcej Pokaż mimo toZbiór 18 króciutkich, czasem jednostronicowych opowiadań Edwarda Stachury, z lat 1957-1960, czyli z tzw. lubelskiego okresu twórczości Steda, kiedy studiował filologię romańską na KUL-u (co dla mnie jest szczególnie ważne, bo stanowi punkt wspólny naszych życiorysów, tyle że ja znalazłem się w tym samym miejscu 50 lat później, ale według mnie jego duch był tam ciągle wyczuwalny).
Moje wielkie świętowanie.
Moje wielkie zachwycenie.
Zbiór 18 króciutkich, czasem jednostronicowych opowiadań Edwarda Stachury, z lat 1957-1960, czyli z tzw. lubelskiego okresu twórczości Steda, kiedy studiował filologię romańską na KUL-u (co dla mnie jest szczególnie ważne, bo stanowi punkt wspólny naszych życiorysów, tyle że ja znalazłem się w tym samym miejscu 50 lat później, ale według mnie jego duch był tam ciągle...
więcej Pokaż mimo toNie. Po prostu nie. Zbiór jest słaby, jest żenująco kiepski i jedyne, co go tłumaczy to fakt, że są to jedne z pierwszych opowiadań Stachury. Jestem niemile rozczarowana, bo Stachurę lubię, ale nie w formie pijackiego bełkotu bez większego sensu, pisania słów dla samego pisania. Opowiadania powinny leżeć zagrzebane na dnie, zostawione w spokoju.
Nie. Po prostu nie. Zbiór jest słaby, jest żenująco kiepski i jedyne, co go tłumaczy to fakt, że są to jedne z pierwszych opowiadań Stachury. Jestem niemile rozczarowana, bo Stachurę lubię, ale nie w formie pijackiego bełkotu bez większego sensu, pisania słów dla samego pisania. Opowiadania powinny leżeć zagrzebane na dnie, zostawione w spokoju.
Pokaż mimo toJego wielkie świętowanie
Jego życia utrwalanie
Jego czasu wychwalanie
Jego poezji ukochanie
To najprostsze słowa, jakimi opisałabym ten zbiorek opowiadań, jeśli już musiałabym takowe wymyśleć. Bo cóż może być piękniejszego niż nieznana nikomu mazurska plaża nad jeziorem, szum błękitnej wody i muskające twarz promienie słoneczne? Cóż godni jesteśmy opisywać, opiewać, wychwalać? Życie, ach, życie! Powiedziałby zapewne Edward Stachura. Po namyśle być może dodałby jeszcze: poezję. Świętuje więc autor „Całej jaskrawości” z rozkoszą: niech będzie błogosławiona łaźnia, hotelowy pokój na dwa dni, „gołębnik” w lubelskim akademiku, knajpa, gdzie wypić można kieliszek wódki i wysłuchać rozmów o…
Utwory z tomu „Moje wielkie świętowanie” to krótkie obrazki, w których głównym bohaterem jest życie z jego bolączkami i radościami. Nie będą nimi rozczarowani ci, którzy zaczytywali się w opowiadaniach i powieściach ze słynnego dżinsowego pięcioksięgu pisarza. Nie ma tu bowiem wikłania się w niezgłębione odmęty, do których doprowadziły Stachurę rozważania filozoficzne. Nie czas jeszcze na roztrząsanie i badanie tajemnic bytu. Teraz najważniejsze jest życie jako takie i ono ma zostać (i zostaje!) utrwalone.
Poza życiem liczy się jeszcze (a może tylko) poezja. Dowiadujemy się, jakie były początki drogi twórczej poety, o czym traktował pierwszy wiersz. Ba, możemy nawet przeczytać jedną z jego zwrotek, którą bohater przytacza wprost ze swej niezawodnej pamięci. Oczywiście należy na to spojrzeć z dystansem, nie dać się złapać na ten literacki haczyk. Stachura żonglował swoją biografią jak tylko chciał, dopasowywał fakty do własnych potrzeb. Zawsze jednak zapalny punkt stanowiła poezja – ta pani zachłanna, która towarzyszyła mu do końca (wszak przedśmiertny „List do pozostałych” zapisany jest wierszem). W „Moim wielkim świętowaniu” broni jej pisarz żarliwie, z przekąsem odpowiadając przyjacielowi na krytykę własnego artystycznego dorobku.
Najbardziej urzekają mnie opowiadania, w których pojawiają się postaci kobiece. To esencja tego, w jaki sposób obchodził się i myślał o nich Stachura. Są zatem dwie bliźniacze opowiastki, w których wspólny motyw stanowi kobieta poznana na mazurskiej plaży, jest utwór „Żona”, w którym bohater niesie swoją zmarłą żonę nad rzekę, by ją oddać wodzie. W każdym z nich kobieta jest tkliwą, piękną istotą, tajemniczą, a zarazem uwodzicielską. „Żona” w pewnych momentach może przerażać, zwłaszcza jeżeli podejście realistyczne weźmie nad nami górę, ale tak naprawdę utwór ten jest apoteozą czułości i to czułości w wydaniu kobiecym choć chwilowo manifestowanym przez mężczyznę.
Jego wielkie świętowanie trwa. Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś się skończy, a miejsce owo zajmie mistyka i uporczywe poszukiwanie sensu. Ale na razie trwa i ma się dobrze. Na tyle dobrze, że warto otworzyć tę książkę i poświętować wraz z nim.
Jego wielkie świętowanie
więcej Pokaż mimo toJego życia utrwalanie
Jego czasu wychwalanie
Jego poezji ukochanie
To najprostsze słowa, jakimi opisałabym ten zbiorek opowiadań, jeśli już musiałabym takowe wymyśleć. Bo cóż może być piękniejszego niż nieznana nikomu mazurska plaża nad jeziorem, szum błękitnej wody i muskające twarz promienie słoneczne? Cóż godni jesteśmy opisywać, opiewać,...
Zalążki dorosłego Stachury. Może, zawarte tu opowiadania, literacko nie są najmocniejsze, ale mi naświetliły progresję Stachury jako pisarza i człowieka w kierunku jego póżniejszych dzieł.
Zalążki dorosłego Stachury. Może, zawarte tu opowiadania, literacko nie są najmocniejsze, ale mi naświetliły progresję Stachury jako pisarza i człowieka w kierunku jego póżniejszych dzieł.
Pokaż mimo to