rozwińzwiń

Moje wielkie świętowanie

Okładka książki Moje wielkie świętowanie Edward Stachura
Okładka książki Moje wielkie świętowanie
Edward Stachura Wydawnictwo: Czytelnik poezja
77 str. 1 godz. 17 min.
Kategoria:
poezja
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2007-01-01
Liczba stron:
77
Czas czytania
1 godz. 17 min.
Język:
polski
ISBN:
9788307031071
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
75 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
815
135

Na półkach:

Resztki, a właściwie pierwsze skrobnięcia po Stachurze. Niestety średnie.

Resztki, a właściwie pierwsze skrobnięcia po Stachurze. Niestety średnie.

Pokaż mimo to

avatar
576
307

Na półkach: ,

Wstyd, że wcześniej Stachury nie znałam i nie czytałam. Bo pisze pięknym poetyckim językiem o rzeczach codziennych zwyczajnych. A takiego języka bardzo brakuje we współczesnej literaturze.

Wstyd, że wcześniej Stachury nie znałam i nie czytałam. Bo pisze pięknym poetyckim językiem o rzeczach codziennych zwyczajnych. A takiego języka bardzo brakuje we współczesnej literaturze.

Pokaż mimo to

avatar
334
36

Na półkach: ,

Króciutkie miniaturki Stachury spisane prawdopodobne podczas nudzenia się na gramatyce opisowej na studiach, bo z tego okresu jego życia pochodzą. Wczesny, niewykształcony styl prozy pisarza stanowi zaledwie zalążek tego, co później było u niego wybitne. Tematycznie i filozoficznie wcale niedalekie jego przyszłym myślom, czyli obrazkowość świata, detale i "wszystko jest poezja". Zbiór ciekawy dla osoby, której skończyły się wszystkie inne pozycje Steda, ale ogólnie jako osobne dziełka literackie to są wprawki, kawałki nienajgorszego tekstu, w których niezwiązani z pisarzem ludzie nie odnajdą nic fenomenalnego. W przeciwieństwie do późniejszych opowiadań, które nawet przy miniaturowej formie potrafiły być pochłaniające.

Króciutkie miniaturki Stachury spisane prawdopodobne podczas nudzenia się na gramatyce opisowej na studiach, bo z tego okresu jego życia pochodzą. Wczesny, niewykształcony styl prozy pisarza stanowi zaledwie zalążek tego, co później było u niego wybitne. Tematycznie i filozoficznie wcale niedalekie jego przyszłym myślom, czyli obrazkowość świata, detale i "wszystko jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , , , ,

Zbiór 18 króciutkich, czasem jednostronicowych opowiadań Edwarda Stachury, z lat 1957-1960, czyli z tzw. lubelskiego okresu twórczości Steda, kiedy studiował filologię romańską na KUL-u (co dla mnie jest szczególnie ważne, bo stanowi punkt wspólny naszych życiorysów, tyle że ja znalazłem się w tym samym miejscu 50 lat później, ale według mnie jego duch był tam ciągle wyczuwalny).
Moje wielkie świętowanie.
Moje wielkie zachwycenie.

Zbiór 18 króciutkich, czasem jednostronicowych opowiadań Edwarda Stachury, z lat 1957-1960, czyli z tzw. lubelskiego okresu twórczości Steda, kiedy studiował filologię romańską na KUL-u (co dla mnie jest szczególnie ważne, bo stanowi punkt wspólny naszych życiorysów, tyle że ja znalazłem się w tym samym miejscu 50 lat później, ale według mnie jego duch był tam ciągle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
161
97

Na półkach:

Zalążki dorosłego Stachury. Może, zawarte tu opowiadania, literacko nie są najmocniejsze, ale mi naświetliły progresję Stachury jako pisarza i człowieka w kierunku jego póżniejszych dzieł.

Zalążki dorosłego Stachury. Może, zawarte tu opowiadania, literacko nie są najmocniejsze, ale mi naświetliły progresję Stachury jako pisarza i człowieka w kierunku jego póżniejszych dzieł.

Pokaż mimo to

avatar
681
123

Na półkach:

Nie. Po prostu nie. Zbiór jest słaby, jest żenująco kiepski i jedyne, co go tłumaczy to fakt, że są to jedne z pierwszych opowiadań Stachury. Jestem niemile rozczarowana, bo Stachurę lubię, ale nie w formie pijackiego bełkotu bez większego sensu, pisania słów dla samego pisania. Opowiadania powinny leżeć zagrzebane na dnie, zostawione w spokoju.

Nie. Po prostu nie. Zbiór jest słaby, jest żenująco kiepski i jedyne, co go tłumaczy to fakt, że są to jedne z pierwszych opowiadań Stachury. Jestem niemile rozczarowana, bo Stachurę lubię, ale nie w formie pijackiego bełkotu bez większego sensu, pisania słów dla samego pisania. Opowiadania powinny leżeć zagrzebane na dnie, zostawione w spokoju.

Pokaż mimo to

avatar
184
26

Na półkach:

Jego wielkie świętowanie
Jego życia utrwalanie
Jego czasu wychwalanie
Jego poezji ukochanie

To najprostsze słowa, jakimi opisałabym ten zbiorek opowiadań, jeśli już musiałabym takowe wymyśleć. Bo cóż może być piękniejszego niż nieznana nikomu mazurska plaża nad jeziorem, szum błękitnej wody i muskające twarz promienie słoneczne? Cóż godni jesteśmy opisywać, opiewać, wychwalać? Życie, ach, życie! Powiedziałby zapewne Edward Stachura. Po namyśle być może dodałby jeszcze: poezję. Świętuje więc autor „Całej jaskrawości” z rozkoszą: niech będzie błogosławiona łaźnia, hotelowy pokój na dwa dni, „gołębnik” w lubelskim akademiku, knajpa, gdzie wypić można kieliszek wódki i wysłuchać rozmów o…

Utwory z tomu „Moje wielkie świętowanie” to krótkie obrazki, w których głównym bohaterem jest życie z jego bolączkami i radościami. Nie będą nimi rozczarowani ci, którzy zaczytywali się w opowiadaniach i powieściach ze słynnego dżinsowego pięcioksięgu pisarza. Nie ma tu bowiem wikłania się w niezgłębione odmęty, do których doprowadziły Stachurę rozważania filozoficzne. Nie czas jeszcze na roztrząsanie i badanie tajemnic bytu. Teraz najważniejsze jest życie jako takie i ono ma zostać (i zostaje!) utrwalone.

Poza życiem liczy się jeszcze (a może tylko) poezja. Dowiadujemy się, jakie były początki drogi twórczej poety, o czym traktował pierwszy wiersz. Ba, możemy nawet przeczytać jedną z jego zwrotek, którą bohater przytacza wprost ze swej niezawodnej pamięci. Oczywiście należy na to spojrzeć z dystansem, nie dać się złapać na ten literacki haczyk. Stachura żonglował swoją biografią jak tylko chciał, dopasowywał fakty do własnych potrzeb. Zawsze jednak zapalny punkt stanowiła poezja – ta pani zachłanna, która towarzyszyła mu do końca (wszak przedśmiertny „List do pozostałych” zapisany jest wierszem). W „Moim wielkim świętowaniu” broni jej pisarz żarliwie, z przekąsem odpowiadając przyjacielowi na krytykę własnego artystycznego dorobku.

Najbardziej urzekają mnie opowiadania, w których pojawiają się postaci kobiece. To esencja tego, w jaki sposób obchodził się i myślał o nich Stachura. Są zatem dwie bliźniacze opowiastki, w których wspólny motyw stanowi kobieta poznana na mazurskiej plaży, jest utwór „Żona”, w którym bohater niesie swoją zmarłą żonę nad rzekę, by ją oddać wodzie. W każdym z nich kobieta jest tkliwą, piękną istotą, tajemniczą, a zarazem uwodzicielską. „Żona” w pewnych momentach może przerażać, zwłaszcza jeżeli podejście realistyczne weźmie nad nami górę, ale tak naprawdę utwór ten jest apoteozą czułości i to czułości w wydaniu kobiecym choć chwilowo manifestowanym przez mężczyznę.

Jego wielkie świętowanie trwa. Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś się skończy, a miejsce owo zajmie mistyka i uporczywe poszukiwanie sensu. Ale na razie trwa i ma się dobrze. Na tyle dobrze, że warto otworzyć tę książkę i poświętować wraz z nim.

Jego wielkie świętowanie
Jego życia utrwalanie
Jego czasu wychwalanie
Jego poezji ukochanie

To najprostsze słowa, jakimi opisałabym ten zbiorek opowiadań, jeśli już musiałabym takowe wymyśleć. Bo cóż może być piękniejszego niż nieznana nikomu mazurska plaża nad jeziorem, szum błękitnej wody i muskające twarz promienie słoneczne? Cóż godni jesteśmy opisywać, opiewać,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    108
  • Chcę przeczytać
    56
  • Posiadam
    31
  • Ulubione
    6
  • Literatura polska
    2
  • W biblioteczce
    1
  • Polskie
    1
  • 2013
    1
  • Freak kingdom
    1
  • 2014
    1

Cytaty

Więcej
Edward Stachura Moje wielkie świętowanie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także