rozwińzwiń

Gra o Ferrin

Okładka książki Gra o Ferrin Katarzyna Michalak
Okładka książki Gra o Ferrin
Katarzyna Michalak Wydawnictwo: Albatros Cykl: Kroniki Ferrinu (tom 1) fantasy, science fiction
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Kroniki Ferrinu (tom 1)
Wydawnictwo:
Albatros
Data wydania:
2014-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-01-01
Język:
polski
Średnia ocen

0,0 0,0 / 10
Ta książka nie została jeszcze oceniona NIE MA JESZCZE DYSKUSJI

Bądź pierwszy - oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
0,0 / 10
0 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
596
509

Na półkach: , , , ,

Na rok 2024 mam jeden plan czytelniczy: wyczytać wszystkie książki Katarzyny Michalak jakie posiadam. Chcę się ich pozbyć, ponieważ twórczość tej autorki nie jest moją ulubioną. Zaczęłam od "Kronik Ferrinu" i już po pierwszym tomie wiem, że to będzie droga przez mękę.
Karolina jest lekarką pogotowia. Zostaje wezwana do samobójczyni. Tożsamość kobiety burzy jej świat. Dziewczyna postanawia uciec w magiczny świat Ferrinu, który poznała w sierocińcu, gdy była dzieckiem. W tym świecie nie jest Karoliną, a Anaelą dell'Iderei Gwiazdą Ferrinu - Pierwszą z przepowiedni, a sam Ferrin jest w środku wojny między dobrem, a złem. Kto chce pomóc Anaeli? kto jest jej sojusznikiem, a kto wrogiem? Czy Anaela uratuje Ferrin?
Liczyłam, że "Gra o Ferrin" będzie poprawna. Jednak nie. Na początku nie mogłam się w nią wciągnąć, a potem zaczęła mnie irytować główna bohaterka. Bardzo nie podobało mi się, że z Karoliny zrobiono obiekt seksualny. To było strasznie irytujące, bo nie ma na świecie kobiety, która podobałaby się każdemu facetowi. A tu każdy - dosłownie każdy chciał ją mieć w łóżku. Na dodatek mamy doczynienia nie z trójkątem miłosnym, a czworokątem.
Na dodatek inteligencja głównej bohaterki woła o pomstę do nieba. Nie znając zasad panujacych w danym świecie robiła straszne głupoty, które narażały ją na niebezpieczeńśtwo, ale również osoby jej bliskie. A potem był płacz, bo ktoś zginął. Cóz skoro ktoś doświadczony mówi, że masz uciekać to nie zostajesz popatrzeć na wojnę. Nie mówisz, że będziesz słuchać mądrzejszych, a potem masz to w dupie. Jest po prostu ignorantką, która ciągle się poświęcała i myślała, że to załatwi sprawę.
Autorka również nie mogła się zdecydować czy pisze powieść w czasie teraźniejszym czy przeszłym. Raz pisze "mówi", a za kilka stron "mówiła". Dla mnie taki brak konsekwencji jest rażący.
Nie wspomnę o masie błędów logicznych, np. Karolina ma 23 lat i już jest po studiach medycznych? To, co ona je zaczęła w liceum?
Nie mogę dać tej książce więcej niż dwie gwiazdki za fakt, że czyta się w miarę szybko.

Na rok 2024 mam jeden plan czytelniczy: wyczytać wszystkie książki Katarzyny Michalak jakie posiadam. Chcę się ich pozbyć, ponieważ twórczość tej autorki nie jest moją ulubioną. Zaczęłam od "Kronik Ferrinu" i już po pierwszym tomie wiem, że to będzie droga przez mękę.
Karolina jest lekarką pogotowia. Zostaje wezwana do samobójczyni. Tożsamość kobiety burzy jej świat....

więcej Pokaż mimo to

avatar
994
122

Na półkach: ,

Powiedzieć, że ta książka mnie nie porwała, to jakby nic nie powiedzieć. Czytanie „Gry o Ferrin” to tortura i strata czasu. Opowieść jest nielogiczna, chaotyczna i pozbawiona ciekawej stawki. Wykreowany świat jest magiczny i zdecydowanie różni się od naszej rzeczywistości. Ok. Jednak nawet jeśli to czarodziejskie miejsce, to powinien mieć jakieś spójne zasady funkcjonowania, a nie rozwiązania wymyślane na tu i teraz, żeby fabuła się kleiła. Na przykład dostajemy informację, że tzw. „uwarunkowanie” niewoli daną osobę i nie pozwala jej opuścić wyznaczonego miejsca, by po chwili ta osoba mogła być gdzie indziej, mimo że nakładający klątwę nie odwołał zaklęcia. Albo symbole na czole oznaczające, że dana osoba jest „nietykalna”, nie wiadomo po co w ogóle wspomniane, skoro nikt się do tych znaków nie stosuje i nie ponosi żadnej kary za to, jeśli je złamie. Najbardziej mnie jednak wkurzyło, gdy na początku przygody w Lesie Tysiąca główną bohaterkę spotyka bardzo zły los, ale na szczęście bogowie są w stanie cofnąć czas i sprawić, by historia potoczyła się inaczej. A potem w całej książce ten zabieg nie został powtórzony. Nie ma żadnej ingerencji w wybory bohaterów. Po co to było zatem? Mówiąc krótko – nie zostały nam przedstawione w sposób jasny reguły tego świata. Wracając do znaków na czole, to też nie zarejestrowałam, czy one są widoczne cały czas? Bo w mojej wyobraźni Anaela ma bez przerwy całe czoło w znakach – Leczącej, nietykalnej oraz władczyni. A mogłam coś pominąć. Zdecydowanie odradzam tę lekturę miłośnikom fantasy, bo tylko się rozczarują. Niestety, do stworzenia świata na miarę Sapkowskiego nie wystarczy umieścić w fabule elfów i smoków, tylko trzeba się bardziej wysilić.
Ponadto, nie zliczę momentów, w których zasypiałam nad danym rozdziałem, bo fabuła nie była w stanie mnie zainteresować. Było to spowodowane tym, że zamiast kreować trwające zdarzenia, rozdział nam jedynie opowiada, że coś tam się właśnie wydarzyło z bohaterami. Jako czytelnik byłam zdziwiona, że jest przeskok w historii nie wiadomo kiedy.
Widać, że Autorka miała jakiś pomysł na wykreowanie świata innego, niż dotychczas znane czytelnikom, ale wprowadziła nas do niego w taki sposób, że nie mam ochoty czytać kolejnych tomów tej historii. Nie polubiłam głównej bohaterki, która jest dziecinna, głupia i bezmyślna. Może czytałam za mało uważnie, ale nie zrozumiałam wątku „siostry-bliźniaczki”, która ginie na początku, bo potem to nigdy nie ma znaczenia. Nie rozumiem dlaczego w świecie rzeczywistym bohaterka raz jest nazywana Karoliną, a na końcu Kasieńką. I dlaczego zakochuje się w danych osobach tak po prostu? Nie było żadnej chemii. Uczucie opierało się na suchej deklaracji pod tytułem „kocham go”, bez tłumaczenia dlaczego i skąd. To było dezorientujące…
Jedyne, co było śmiałym pomysłem w tej książce, to beztroskie uśmiercanie głównych postaci. I gdyby te śmierci były chociaż potrzebne i podnosiły jakoś stawkę lub zmieniały główną bohaterkę, to mogłabym się bardziej wciągnąć i docenić ten zabieg. Ale koniec końców, nasza Anaela niczego się nie uczy i nadal postępuje porywczo, pogrążając kolejnych przyjaciół, którzy chcą jej pomóc.

Powiedzieć, że ta książka mnie nie porwała, to jakby nic nie powiedzieć. Czytanie „Gry o Ferrin” to tortura i strata czasu. Opowieść jest nielogiczna, chaotyczna i pozbawiona ciekawej stawki. Wykreowany świat jest magiczny i zdecydowanie różni się od naszej rzeczywistości. Ok. Jednak nawet jeśli to czarodziejskie miejsce, to powinien mieć jakieś spójne zasady...

więcej Pokaż mimo to

avatar
19
9

Na półkach:

Nie wiem czy dlatego.ze słuchałam audiobooka, czy poprostu tak napisana.
Opis wydawał się całkiem ciekawy jednak ciągnęła się w nieskończoność i tylkoczekalam na koniec. Główna bohaterka trochę zaczęła mnie już denerwować.
Napewno nie będę sluchala/czytała 2 tomu.

Nie wiem czy dlatego.ze słuchałam audiobooka, czy poprostu tak napisana.
Opis wydawał się całkiem ciekawy jednak ciągnęła się w nieskończoność i tylkoczekalam na koniec. Główna bohaterka trochę zaczęła mnie już denerwować.
Napewno nie będę sluchala/czytała 2 tomu.

Pokaż mimo to

avatar
323
102

Na półkach:

Książka jest klasyfikowana jako fantasy. Jezu!
Zaczęło się dziwnie, później było coraz dziwniej (nie mylić z ciekawie). Niewyjaśnione wątki (choćby z nieznaną siostrą - bliźniaczką),infantylna i wkurzająca główna bohaterka ( tekściki o Australii tuż po przeniesieniu się z Ziemi do Ferrinu) prawie mnie odstraszyły od dalszej lektury),brak logiki w akcji, nieco obrzydliwa erotyka. Plusem jest sam pomysł, niestety autorka nie potrafiła przedstawić go w atrakcyjnej formie. Język jest przystępny, dzięki czemu powieść czyta się szybko.

Książka jest klasyfikowana jako fantasy. Jezu!
Zaczęło się dziwnie, później było coraz dziwniej (nie mylić z ciekawie). Niewyjaśnione wątki (choćby z nieznaną siostrą - bliźniaczką),infantylna i wkurzająca główna bohaterka ( tekściki o Australii tuż po przeniesieniu się z Ziemi do Ferrinu) prawie mnie odstraszyły od dalszej lektury),brak logiki w akcji, nieco obrzydliwa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
563
141

Na półkach:

Historia dobra. Reszta niestety się nie broni

Historia dobra. Reszta niestety się nie broni

Pokaż mimo to

avatar
1296
898

Na półkach:

Sięgnęłam po tą książkę zupełnym przypadkiem, język całkiem dobry, czytało mi się pod tym względem książkę przyjemnie.

Bohaterowie nieco nijacy, co jednak jakoś super nie przeszkadzało mi podczas czytania. Początkowo miałam problem z połapaniem się kto kim jest i jaką funkcję w tej książce będzie pełnić.

Książka do połowy lekko nudnawa, dopiero od połowy akcja się rozkręca i zmierza do punktu kulminacyjnego. Czytanie utrudniał mi bałagan fabularny, skakanie od jednego wątku do drugiego. Zakończenie też jakoś szczególnie mnie nie zachwyciło.

Książka całkiem okej, ma swoje wady, natomiast historia ma w sobie potencjał, co mam nadzieję udowodni nam autorka w tomie kolejnym. Nie chcę skreślać pomysłu dlatego dam szansę kontynuacji tej historii.

Sięgnęłam po tą książkę zupełnym przypadkiem, język całkiem dobry, czytało mi się pod tym względem książkę przyjemnie.

Bohaterowie nieco nijacy, co jednak jakoś super nie przeszkadzało mi podczas czytania. Początkowo miałam problem z połapaniem się kto kim jest i jaką funkcję w tej książce będzie pełnić.

Książka do połowy lekko nudnawa, dopiero od połowy akcja się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1721
1311

Na półkach: , ,

Przeczytałam ponad dwadzieścia książek Katarzyny Michalak, które podobały mi się w różnym stopniu.
Jednak pierwszy tom serii 'Kroniki Ferrinu', jako jedyny zresztą z tego cyklu, stał od dawna na półce - to fantastyka, której nie lubię. Postanowiłam wreszcie przeczytać i podjąć decyzję czy to moja bajka...

Karolina jest lekarzem anestezjologiem i jeździ karetką pogotowia. Tamtego dnia dostała wezwanie do dziewczyny, która chcąc popełnić samobójstwo skoczyła z okna na piątym piętrze... Lekarka rozpoznaje w niej Kamilę - siostrę bliźniaczkę, która mimo podjętej reanimacji, umiera.

By odreagować bezsilność, ból, zmęczenie, arogancję ordynatora a także wizytę Łukasza, który informuje ją o odejściu ciotki Maryli w nieznane jednocześnie się oświadczając (a ona traktowała go jak brata!) Karolina postanawia przenieść się do Ferrinu - świata, o którym marzyła od dziecka. Jest to możliwe dzięki prezentowi od ciotki, temu co zawierał...

Trafiając do Lasu Tysiąca w Ferrinie, Anaela (nowe imię Karoliny) przebudzona na mchu nie wie, że znalazła się w środku wojny. Jako Pierwsza z Przepowiedni staje się przedmiotem walki między dobrem a złem. Każdy z trzech władców (Eleuzis dell’Soll, Sellinaris WeddSa’ard i Berenika de Sanctis) chce wykorzystać Anaelę do własnych celów, każdy chce wygrać wojnę. Komu się to uda? Z kim będzie walczyć Anaela? Co odkryje? Jaką rolę odegra miłość do największego wroga?


Gdyby ta książka rozwijała się dalej oparta na wątku nie do końca jasnych relacji bliźniaczek Karoliny i Kamili, udziale Łukasza w życiu lekarki i ciotki Maryli, która przekazała jej tajemniczy prezent czy pobytu w domu dziecka to prawdopodobnie pochłaniałabym ją w zawrotnym tempie. Niestety, zbyt szybko pojawił się fantastyczny świat Ferrinu, który mnie zanudził na maksa. I chyba nie dlatego, że nie lubię tego gatunku, było zwyczajnie bezbarwnie i męcząco. Ciężko polubić któregoś bohatera choć jest ich naprawdę mnóstwo, wciąż kogoś porywają, uśmiercają a na osłodę jest tylko jednorożec!


Podsumowując - "Gra o Ferrin" to pozycja dla tych, którzy lubią fantastykę i ja wtedy polecam lekturę wszystkich tomów serii, zapewne jest szansa że będą się dobrze bawić. Jeśli choć część akcji powróciła z Ferrinu na Ziemię to ja poproszę informację czy poruszony został któryś z wątków, o których wspominałam wcześniej (że tak ukierunkowana powieść miałaby szansę mi się podobać). Moja bajka to nie jest, podziękuję...

Przeczytałam ponad dwadzieścia książek Katarzyny Michalak, które podobały mi się w różnym stopniu.
Jednak pierwszy tom serii 'Kroniki Ferrinu', jako jedyny zresztą z tego cyklu, stał od dawna na półce - to fantastyka, której nie lubię. Postanowiłam wreszcie przeczytać i podjąć decyzję czy to moja bajka...

Karolina jest lekarzem anestezjologiem i jeździ karetką pogotowia....

więcej Pokaż mimo to

avatar
877
731

Na półkach: ,

Początek i imiona fajne - to tyle z plusów.
Ciągnęła się w nieskończoność, męczyłem się jak nigdy wcześniej. Bałagan fabularny, skakanie z wątku na wątek, decyzję bohaterów podejmowane w trakcie książki są po prostu nielogiczne . Potencjał i pomysł nie był zły.

Początek i imiona fajne - to tyle z plusów.
Ciągnęła się w nieskończoność, męczyłem się jak nigdy wcześniej. Bałagan fabularny, skakanie z wątku na wątek, decyzję bohaterów podejmowane w trakcie książki są po prostu nielogiczne . Potencjał i pomysł nie był zły.

Pokaż mimo to

avatar
585
254

Na półkach: , , ,

13/21
2x

13/21
2x

Pokaż mimo to

avatar
428
70

Na półkach: , , , ,

Zaczęłam pisać tę recenzję będąc w 1/3 książki i chciałam zacząć ją słowami: "Gdybym miała zrobić ranking najgorszych powieści fantasy, jakie w życiu przeczytałam, ta zdecydowanie znalazłaby się w topowej trójce, nie jestem tylko pewna, na którym dokładnie miejscu". Teraz jestem już przekonana, że "Gra o Ferrin" w moim prywatnym rankingu najgorszych książek fantasy dzierży niechlubne pierwsze miejsce, a w rankingu najgorszych książek ogólnie też siedzi dosyć wysoko. Słyszałam wiele opinii o pani Michalak, wszystkie dość skrajne, i jest to moje pierwsze spotkanie z jej twórczością, do którego starałam się podejść z otwartą głową. Chyba już po początku tej recenzji widać, jak się to skończyło. Wiem jednak, że fantasy nie jest jej działką, mam więc w planach przeczytać jeszcze jakąś jej powieść, nieco bardziej spójną z tym, w czym się specjalizuje. Spotkania z Ferrinem jednak nie zapomnę jeszcze długo, choć naprawdę zapomnieć bym chciała.

Po książce bardzo, ale to bardzo widać, że autorka fantastyki po prostu nie lubi i nie czuje się dobrze w tym gatunku, nie rozumiem więc, co ją pchnęło, żeby się za niego wziąć. Prawdopodobnie przeczytała "Wiedźmina" w ramach researchu, być może obejrzała też parę odcinków "Gry o tron", ale na co dzień ewidentnie nie ma z tym gatunkiem styczności i popełnia podstawowe błędy w world buildingu, które wyszczególnia nawet poradnik na Nonsensopedii, nie wspominając o poważniejszych źródłach. Czytając tę powieść miałam poczucie, jakbym czytała swoje Bardzo Poważne Opowiadanie nieco bardziej inspirowane "Władcą Pierścieni" niż prawo autorskie pozwala, które tworzyłam z wypiekami na twarzy w wieku jedenastu lat, wyobrażając sobie, że zostanę legendą polskiej fantastyki. Dlaczego? Bo w "Grze o Ferrin" widzę dokładnie takie same błędy, takie same nielogiczności i takie same dziury warsztatowe oraz logiczne, które sama wówczas popełniałam. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że ja stworzyłam coś takiego w szkole podstawowej, natomiast pani Michalak napisała dzieło na bardzo zbliżonym poziomie jako dorosła i dosyć doświadczona pisarka. A nie sądzę, bym w wieku tych jedenastu lat pisała jakoś wyjątkowo dobrze jak na swój wiek.

Powieść jest jednym wielkim chaosem, świat przedstawiony jest niespójny, wydaje się być zrobiony całkowicie na kolanie, a większości bohaterów w ogóle nie byłam w stanie odróżnić. Ich postaci kompletnie nie zostały zgłębione i nie posiadały żadnych cech charakteru, tylko wpadali i wypadali w kolejnych scenach, pozostawiając za sobą jedynie kłębowisko podobnie brzmiących imion. Nie potrafię stwierdzić, na ile moje zagubienie w tym bałaganie wynikało z wrzucania nowych postaci do narracji bez ładu i składu, bez żadnego ich wprowadzenia, a na ile z tego, że autorka sama się w nich gubiła - kilkukrotnie miałam wrażenie, że zostali pomieszani, ale ze względu na wspomniany chaos nie mogę być tego pewna. Kusi mnie nieco, żeby przebrnąć przez ten twór raz jeszcze, robiąc szczegółowe notatki, kto jest kim, żeby odnaleźć jakąkolwiek strukturę w tym bajzlu, ale chyba nie chcę sobie tego robić. Do tego nie zliczę scen, w których aż skręcało mnie z zażenowania, jak choćby scena z udawanym telefonem, krasnoludy/górale zaciągający lekko po śląsku czy teksty o Australii.

Bohaterka jest niesłychanie antypatyczna i infantylna, momentami zachowuje się jak obrażona nastolatka i oczywiście co rusz jest porywana. Pracuje jako anestezjolożka w zespole ratowników medycznych, wymiotuje na widok rany i zdaje się nie borykać się z żadnym większym szokiem z powodu teleportacji do innego świata - jej zmieszanie jest zaznaczane tylko opisowo w narracji, jednak jej reakcje i zachowania można podpiąć bardziej do zdziwienia czymś kalibru "myślałam, że soliłam te ziemniaki, ale chyba jednak zapomniałam". Anyway, przechodzi ekspresową przemianę z nieogarniającej nic dziubdzi do super-hiper-genialnej czarodziejki Mary Sue na setnym levelu przez magiczne wtłoczenie wszystkiego w jej głowę - klasyka. W międzyczasie zostaje rzucone na nią zaklęcie uwięzienia czy jakkolwiek się nazywało, którego nie może przełamać, ale mimo to bez problemu to robi, co ani słowem nie zostało wyjaśnione, więc zakładam, że autorka po prostu zapomniała, że to uwięzienie miało kiedykolwiek miejsce. Chwilę później zakochała się w przypadkowym facecie po - w sumie nie jestem pewna - jakichś dziesięciu sekundach znajomości, jednak jej nagła miłość wynika tylko i wyłącznie z narracji (i takich nagłych miłości ma w dalszej części jeszcze kilka). Następnie, z powodu, którego kompletnie nie zrozumiałam, główna bohaterka pojechała do Joysella, żeby towarzyszyć mu w podróży, od którego kilka scen wcześniej uciekała, uznając, że ją zdradził i działa na rozkazy złej władczyni. W trakcie owej podróży spotyka człowieka poznanego jakoś w drugim rozdziale i który w tymże drugim rozdziale bodajże umarł - poszła za nim, zaczęła się z nim całować i ani przez moment przez myśl jej nie przeszło, że coś tu jest nie tak, bo przecież facet nie żyje. Wyrzucała sobie, że nie wykryła magicznej iluzji (jakby jakiekolwiek magiczne moce były potrzebne do wyciągania logicznych wniosków),pod którą krył się *sprawdza notatki* Michalus Vervain. Nie mam pojęcia, kto to. Chyba pojawił się wcześniej w tekście, ale też został przedstawiony tak bardzo po łebkach, że nie zapamiętałam na jego temat nic poza tym, że chyba się gdzieś w tle kiedyś przewinął. W każdym razie chwilę później został zabity, więc raczej nie był szczególnie istotny. Dalej streszczać nie chcę, chcę jak najszybciej wyprzeć to wszystko z pamięci, ale już po tym widać, z jakich rozmiarów absurdem mamy tu do czynienia. To wszystko okraszone dość obrzydliwie przedstawianą erotyką pojawiającą się w dość losowych momentach i piętrzącymi się kolejnymi niespójnościami i absurdami świata przedstawionego. Fantastyka ma swoje prawa i można pozwolić sobie na różne cudaczności, ale te cudaczności również jakieś prawa muszą mieć, zamiast być napędzane imperatywem.

Muszę też wspomnieć o formatowaniu tekstu - w bardzo wielu miejscach narracja i wypowiedzi bohaterów nie były od siebie w żaden sposób oddzielone, czy to pauzami, czy to akapitami, były po prostu zbite w jedną wielką, chaotyczną masę. Nie wiem, czy to kwestia tego, że czytałam książkę w wersji ebook, czy papierowa wersja też boryka się z tym problemem, ale w żadnej z nich nie powinno to wystąpić. Ogólnie językowo mam do tej powieści bardzo wiele zastrzeżeń i myślę, że to również przyczyniło się do mojego potężnego poczucia chaosu, gdyż przez nieuporządkowaną, niespójną narrację było w książce co najmniej kilka scen, co do których nie wiedziałam, czy główna bohaterka w ogóle bierze w nich udział, czy dotyczą innych postaci i musiałam przeczytać je kilkukrotnie, żeby to ustalić. Wymieszanie sposobów narracji oraz języka niemalże poetyckiego z łaciną podwórkową to robaczywa wisienka na pokracznym magicznym torcie. Ach, no i określanie bohaterów przez narratora dumnymi przymiotnikami typu Smoczowłosa czy Złotooka. Dżizas krajst, nawet na Wattpadzie ludzie się już w miarę nauczyli, że takich potworków nie należy używać.

Miałam ambitny plan, żeby przeczytać całą serię, ale chyba nie dam rady. Jak na fantastyce zęby zjadłam, tak "to coś" przyprawiło mnie o potężną niestrawność. Jedynym plusem tej książki jest to, że przeczytałam ją w ramach abonamentu w serwisie z ebookami, więc nie będzie zalegać mi na półce i nie zmarnowałam na nią dodatkowych pieniędzy.

Zaczęłam pisać tę recenzję będąc w 1/3 książki i chciałam zacząć ją słowami: "Gdybym miała zrobić ranking najgorszych powieści fantasy, jakie w życiu przeczytałam, ta zdecydowanie znalazłaby się w topowej trójce, nie jestem tylko pewna, na którym dokładnie miejscu". Teraz jestem już przekonana, że "Gra o Ferrin" w moim prywatnym rankingu najgorszych książek fantasy dzierży...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 475
  • Chcę przeczytać
    851
  • Posiadam
    360
  • Ulubione
    72
  • Fantastyka
    52
  • Fantasy
    29
  • Teraz czytam
    26
  • 2014
    22
  • 2013
    18
  • Katarzyna Michalak
    15

Cytaty

Więcej
Katarzyna Michalak Gra o Ferrin Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Gra o Ferrin Zobacz więcej
Katarzyna Michalak Gra o Ferrin Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także