Ambasadoria
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- Embassytown
- Wydawnictwo:
- Zysk i S-ka
- Data wydania:
- 2013-07-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-07-01
- Data 1. wydania:
- 2011-04-28
- Liczba stron:
- 468
- Czas czytania
- 7 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377851692
- Tłumacz:
- Krystyna Chodorowska
- Inne
Ambasadoria to miasto sprzeczności położone na krańcach zbadanego wszechświata. Avice Benner Cho jest nawigatorką na statku podróżującym w „wiecznym nurcie”, morzu czasoprzestrzeni rozciągającym się pod dnem codziennej rzeczywistości. Po wielu latach powraca na swoją rodzinną planetę. Ludzie nie są tu jedyną inteligentną rasą, a Avice nawiązuje niewytłumaczalną więź z Gospodarzami – tajemniczymi istotami niezdolnymi do kłamstwa. Jedynie niewielka grupka genetycznie zmodyfikowanych Ambasadorów włada ich językiem, umożliwiając kontakt pomiędzy dwoma społecznościami. Jednak gdy na planetę przebywa nowy Ambasador, krucha równowaga zawisa na włosku. By zapobiec tragedii i nieuchronnej wojnie ras, Avice musi osobiście porozumieć się z Ariekenami, dobrze wiedząc, że to niemożliwe…
„Kafkowski pisarz wybiera się w podróż na krańce wszechświata, tworząc swój najnowszy thriller SF. W Ambasadorii, niezmordowanie przesuwając granice własnej twórczości, Mieville poszerza jednocześnie granice samego gatunku, tworząc niezwykłą opowieść o kontakcie i wojnie z obcymi”.
„Entertainment Weekly”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Cortez raz jeszcze
China Miéville jest jednym z tych autorów, którym udało się jasno rozbłysnąć u progu pisarskiej kariery. Już pierwsza jego powieść, która ukazała się drukiem – „Dworzec Perdido” – narobiła wokół siebie rozgłosu i została nominowana do najbardziej prestiżowych nagród, jakie czekają na pisarzy fantastyki. Ostatecznie zdobyła dwie z nich (Arthur C. Clarke Avard i British Fantasy Avard, obie za rok 2011), co wraz z podobnej skali sukcesem, odniesionym przez wydaną dwa lata później „Bliznę” nadało Miéville’owi status autora, którego książki znać po prostu wypada i którego kolejnych dzieł wyczekuje się z niecierpliwością.
Wiele jest głosów twierdzących, jakoby pisarzowi nigdy już nie udało się osiągnąć poziomu zaprezentowanego w „Dworcu Perdido”. Po premierze „Ambasadorii” coraz śmielej odzywają się jednak takie, które na piedestale stawiają właśnie tę powieść. Czy zasłużenie?
Klasyfikacja gatunkowa „Ambasadorii”, w przeciwieństwie do trylogii osadzonej w świecie Bas-Lag, nie nastręcza większych problemów – to science fiction, a konkretnie fantastyka socjologiczna. Motyw przewodni – wizję planety zamieszkałej przez rasę niezdolną do kłamstwa – zaczerpnął Miéville z opowiadania „Sen śmiesznego człowieka” Fiodora Dostojewskiego, po to głównie, by wedle własnego uznania go rozwinąć, obudować siecią społecznych relacji oraz zależności i poprowadzić w zupełnie innym kierunku niż ten, do którego zmierza pierwowzór.
Gospodarze, bo tak nazywają rdzennych mieszkańców planety Arieka napływowi ziemianie, różnią się od ludzi dokładnie wszystkim, od budowy anatomicznej począwszy, poprzez ścieżki rozwoju technologicznego, na konstrukcji i roli języka skończywszy. I na tym ostatnim – nie tyle nawet języku, co wręcz Języku – koncentruje się w dużej mierze fabuła „Ambasadorii” Całą rzecz mamy okazję obserwować oczami Avice Benner Cho, która zostaje wciągnięta w wir wydarzeń niejako wbrew sobie. Będąc osobą urodzoną na Ariece, a konkretnie w siedzibie ludzi – Ambasadorii, i jednocześnie zanurzaczką podróżującą poprzez czasoprzestrzenny nurt, stanowi łącznik pomiędzy peryferialną rodzimą planetą, a resztą znanego wszechświata. Narracja pierwszoosobowa prowadzona z jej perspektywy pozwala wpleść w historię dziejącą się praktycznie w całości na tym odległym i rzadko odwiedzanym globie, elementy konstrukcyjne świata przedstawionego, wyłożyć prawidła rządzące podróżami poprzez przestrzeń kosmiczną (czy raczej pod nią), a jednocześnie Avice może podzielić się z czytelnikiem swoją wiedzą o zwyczajach Gospodarzy, przybliżyć relacje panujące pomiędzy nimi a mieszkańcami Ambasadorii.
Po latach życia w ciągłej podróży Avice wraca na Ariekę, gdzie wszystko toczy się w ustalonym rytmie, odkąd kilkadziesiąt lat wcześniej, po licznych zakończonych fiaskiem próbach porozumienia się z Gospodarzami, ludziom wreszcie udało się opanować trudną sztukę posługiwania się Językiem, wymagającą użycia jednocześnie dwóch aparatów mowy, lecz jednego umysłu. W tym celu stworzono Ambasadorów – pary klonów identycznych pod każdym względem, ze sposobem myślenia włącznie, co czyni ich zdolnymi do mówienia w taki sposób, by być przez Ariekenów zrozumianymi. Wypracowany porządek zostaje jednak zachwiany za sprawą przybycia nowego Ambasadora. EzRa nie są identyczni, nie są klonami, a jednak w jakiś sposób udało im się opanować Język. Przed długi czas nikt nie wie dokładnie, jak tego dokonano. Ani jakie konsekwencje się z tym wiążą.
Porywająca historia osadzona w żywym, barwnym, wykreowanym z godną podziwu dbałością o detale świecie to tylko wierzchnia warstwa „Ambasadorii”, stanowiąca podłoże dla rozważań nad rolą języka w społecznościach istot rozumnych, bo przecież nie ogranicza się ona wyłącznie do opisywania rzeczywistości; nad znaczeniem kłamstwa, istotnością ale i potencjalną szkodliwością dialogu międzykulturowego. Oprócz całej tej fascynującej socjopsycholingwistyki, książka Miéville’a ukazuje różne oblicza kolonializmu, kładzie nacisk na konsekwencje przenikania się skrajnie odmiennych kultur, tarcia na ich styku, czyniąc wyraźne analogie do konkwisty i innych niechlubnych kart historii cywilizacji europejskiej. W dość dosłowny sposób odnosi się autor do sloganu, jakoby religia stanowiła opium dla mas, przemyca krytykę ustrojów totalitarnych, podkreśla wagę, ale i cenę postępu. Nie stroni także od wątków rewolucyjnych. To właściwie zbyt mało powiedziane, gdyż na w „Ambasadorii” rewolucje wybuchają wewnątrz rewolucji, a wszystko to obudowano szczelnie siecią zależności przyczynowo-skutkowych.
Rozczarowywać może jedynie zakończenie, zaskakująco przewidywalne, jak na poruszającą się po tak nieoczywistych płaszczyznach powieść. Ale to naprawdę niewielka skaza, niebędąca raczej w stanie przekreślić przyjemności płynącej ze zgłębiania wcześniejszej treści.
Najnowsza spośród wydanych w naszym kraju powieści Chiny Miéville’a doskonale spełnia swoją rolę na każdej z płaszczyzn – jako fascynująca opowieść, popis światotwórstwa, ale także jako podstawa i inspiracja do rozważań nad zawiłością, a jednocześnie kruchością sieci społecznych zależności oraz nad tym, co na co dzień wydaje nam się tak oczywiste i naturalne, że rzadko poświęcamy temu jakąś głębszą myśl – nad językiem i wszystkimi jego rolami. W głowach czytelników zapewne pozostawi po sobie nie tylko wizje monumentalnego obcego miasta pełnego organicznych wytworów ariekeńskiej technologii czy groźnego, acz fascynującego czasoprzestrzennego nurtu każącego przedefiniować pojęcie odległości, ale być może także wiele cennych refleksji dotyczących nie tyle fikcyjnego świata, co raczej doskonale znanych realiów dnia codziennego. Bo Miéville to jeden z tych pisarzy, którzy kreują obce światy i wyprawiają się w odległe czasy, by trafnie opisać to, co teraźniejsze i (przynajmniej w teorii) doskonale znane.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 496
- 354
- 158
- 23
- 14
- 11
- 10
- 7
- 5
- 5
Opinia
Zdecydowałem się sięgnąć ze swojej półki z książkami po powieść zatytułowaną „Ambasadoria” i jak widzę moja czytelnicza intuicja mnie nie zawiodła. China Mielville ma w tej książce do zaproponowania swoim czytelnikom interesującą wizję science fiction. Autor nawiązał do klasyków gatunku, czy to filmowych "Gwiezdnych wojen” czy serii „Uniwersum Diuna” przynajmniej w jednym momencie, akcja toczy się gdzieś na kosmicznej prowincji, czyli taka planeta jak tutaj Ambasadoria, teoretycznie powinna być mało istotna, jednak dla metropolii, którą jest planeta Bremen to ma znaczenie. Ambasadorią rządzą ambasadorzy i tu wychodzi kontekst politycznej zależności od Bremen. Bo chociaż wszyscy są z Ambasadorii to jednak kiedy trzeba to centrala potrafi skutecznie upomnieć się o swoje.
Książka jest zadziwiająca, bo z niby prostego, zwyczajnego motywu powrotu po latach zanurzaczki Avice Brenner Cho na swoją ojczystą planetę która trafiła na przysłowiową ciszę przed burzą. Zanurzanie to forma nawigacji po szlakach kosmicznych. Z tego co zrozumiałem robi się to raczej intuicyjnie, oczywiście trzeba przejść odpowiednie przeszkolenie w tej materii. Avice jako jedna z nielicznych mieszkańców swojej planety opuściła swoją planetę, zwiedziła kawał kosmosu, po prostu osiągnęła sukces. Avice przyjechała ze Scile’m, swoim mężem. W tym czasie rządy rozpoczął namiestnik Bremen ambasador Wyatt. Dotychczas głównymi ambasadorami byli ludzie z Ambasadorii, jednak ktoś w centrali uznał, że należy przyjrzeć się tej planecie. Wyatt jest specjalistą od pacyfikowania dążeń niepodległościowych na planetach kolonialnych. No i z wydarzeniowego punktu widzenia sprawa jest prosta, przyjeżdża Avis i zaczyna się rozróba.
Jednak to nie takie proste, bo ksiażka jest cholernie skomplikowana, na tyle, że trzeba się naprawdę wczuć w czytanie, żeby te wszystkie zawiłości wyłapać.
U Mievilla nie tylko ludzie uchodźcy z Ziemi rozprzestrzenili się po kosmosie, ale wiele planet ma swoich gospodarzy, populacje osobników inteligentnych. Tacy gospodarze zamieszkują również na Ambasadorii. I na początku wszystko wskazywało na to, że książka sprowadzi się do problemów międzygatunkowych i grożącej planecie wojnie. Wiele wskazuje na to, że ten konflikt został sprowokowany przez centralę z Bremen, żeby spacyfikować potencjalnie niepokorną planetę. Akcja się rozpędza. Trudności w porozumieniu z Gospodarzami nie wynikają z inności co jest oczywiste, ale sposobu komunikacji. Ci kosmici porozumiewają się za pomocą smakowania umysłów, cokolwiek ta metafora ma oznaczać, po prostu jest to jakaś forma komunikacji mentalnej. Tą umiejętność posiadają co niektórzy ambasadorzy, którzy są szkoleni. Polega to na tym, że dwie osoby wchodzą w tak ścisły kontakt mentalny, że praktycznie są jednością, chyba tylko bliźniacy byliby w stanie coś takiego pojąć. Dzięki temu udaje się jakoś porozumiewać z gospodarzami. Sprawa nie jest prosta, bo materia zagadnienia sama w sobie jest bardzo delikatna. W czasie wielu lat wspólnej egzystencji jedna i druga społeczność popełniła miliony gaf i pewnie nadal je popełnia skoro jednak do zamieszek, które mogły wywołać krwawą wojnę doszło.
Oczywiście jak można się domyśleć w tego typu książkach jest kontekst kulturowy. Autor zajmuje się zawiłościami filologicznymi. Języki ziemskie mają się całkiem dobrze, chociaż dla ludzi z okolic Bremen Ziemia jest planetą tak odległą w czasie i przestrzeni, że niemal zapomnianą, choć Ziemianie pojawiają się w tym skrawku wszechświata, to raczej traktuje się ich zwyczajnie jako podróżników z dalekiego świata i tyle. Mamy język ogólnokosmiczny jest to język wszechangielski. Funkcjonuje całkiem dobrze wiele ziemskich języków, co ciekawe musiały się pojawić nowe języki wyewoluowane już w kosmosie. Tak naprawdę ten proces dotyczy całej kultury, bo można sobie wyobrazić funkcjonowanie literatury np. czy istnieje jakiś ogólny wszechświatowy kanon literacki, czy poszczególne planety coraz bardziej się różnicują pod kątem kulturowym. No i w ogóle jak motyw podróży kosmicznych wpływa na literaturę, która jest po prostu rzeczywistością, a nie żadnym science fiction. Podobnie rzecz się ma z religią, bo nie ma dobrego science fiction bez rozważań sensu stricte religijnych. Chrześcijaństwo ma się dobrze, choć zapewne powstało wiele nowych odłamów. Tutaj w Bremen, także w Ambasadorii siłą rzeczy dominuje kościół Chrystusa Pantokratora. Mnie ciekawi jedna rzecz jeśli powstało wiele nowych odłamów chrześcijaństwa czy mamy dialog ekumeniczny, a centrala nadal znajduje się na Ziemi, czy po prostu mamy nową erę wojen religijnych? To byłoby ciekawe zagadnienie. No ale autor tylko nakreślił ten problem bez wielkiego wczuwania się, bardziej interesowały go kwestie filologiczne i dla filologów jak sądzę tego typu rozważania to jest nie lada gratka.
Książka jest niezwykle ciekawa. Warto przeczytać.
Zdecydowałem się sięgnąć ze swojej półki z książkami po powieść zatytułowaną „Ambasadoria” i jak widzę moja czytelnicza intuicja mnie nie zawiodła. China Mielville ma w tej książce do zaproponowania swoim czytelnikom interesującą wizję science fiction. Autor nawiązał do klasyków gatunku, czy to filmowych "Gwiezdnych wojen” czy serii „Uniwersum Diuna” przynajmniej w jednym...
więcej Pokaż mimo to