Autor sagi ,,Zaprzysiężeni’’ jest członkiem Bractwa Wikingów, a hełm i kolczuga nie są mu obce. Każde lato spędza na walce w turniejach, a przez resztę roku ciężko trenuje. Swoją pasją dzieli się z czytelnikami poprzez opowieść o Ormie Rurykssonie i trzeba przyznać, że skutek jest zachwycający.

Wraz z kartami powieści Lowa przenosimy się w czasie do drugiej połowy X wieku. Młody Orm, syn Ruryka, właśnie otarł się o śmierć z rąk białego niedźwiedzia. Jako Zabójca Niedźwiedzia dołącza do załogi Einara Czarnego, do której należy jego ojciec. Jest najmłodszym członkiem na drakkarze zwanym Fiordem Łosia, ale to wcale nie oznacza, że ma jakąś taryfę ulgową. Chłopak musi się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, nauczyć się w niej żyć i poznać swoich kompanów. Każdy z członków Zaprzysiężonych jest na swój sposób wyjątkowy i wiąże ich przysięga wielkiej wagi. Mogą pić, złorzeczyć, ale za swoich braci są gotowi oddać życie. Złamanie przysięgi wiąże ze sobą konsekwencje, a przynajmniej sami wikingowie w to wierzą. Lepiej nie kusić gniewu Odyna, a jego łaska na pewno się przyda podczas poszukiwań legendarnego skarbu władcy Hunów, Attyli.

Robert Low kreuje nad wyraz realną rzeczywistość, opierając się na faktach historycznych. Życie opisane w książce jak najbardziej pasuje do wikingów. Wszędzie pojawiają się jakieś nawiązania do ich wierzeń, znajdziemy i Thora, i Odyna, i Lokiego, i jeszcze parę innych postaci z mitologii nordyckiej (pominę fakt, że z reguły Zaprzysiężeni przeklinają na ich cztery litery). Trzeba przyznać, że załoga Fiordu Łosia nie przebiera w słowach i teksty padają niewybredne, ale z reguły są tak trafne, że trudno powstrzymać się od śmiechu. ,,Skarb Attyli’’ jest przesycony czarnym humorem, a komentarze akcji nie raz są po prostu rozbrajające. Niby walka, krew się leje, a tu nagle z ust któregoś z bohaterów pada tekst, który jest kwintesencją całej sytuacji. To jest pierwsza książka, która doprowadziła mnie do przewlekłych ataków chichotu.

W ,,Skarbie Attyli’’ znalazłam coś, czego zawsze szukam w książkach. Autor płynnie splata ze sobą mitologię, historię i fikcję literacką, niemal czuć na języku smak lekkości, z jaką to robi. Dawno nie spotkałam się z tak świetnie skonstruowaną książką. Wszystko jest spójne i idealnie wpasowuje się w całość. Akcja ma właściwe tempo i nie ma mowy o nudzeniu się. Na dodatek widać, że Robert Low ma wiedzę i doskonale wie o czym pisze, a to też jest ważne, zwłaszcza w przypadku powieści historycznej.

,,Skarb Attyli’’ to zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Dla kogoś, kto lubuje się w tych klimatach jest to coś naprawdę fantastycznego.

Autor sagi ,,Zaprzysiężeni’’ jest członkiem Bractwa Wikingów, a hełm i kolczuga nie są mu obce. Każde lato spędza na walce w turniejach, a przez resztę roku ciężko trenuje. Swoją pasją dzieli się z czytelnikami poprzez opowieść o Ormie Rurykssonie i trzeba przyznać, że skutek jest zachwycający.

Wraz z kartami powieści Lowa przenosimy się w czasie do drugiej połowy X wieku....