Korzenie niebios
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Imperium Tysiąclecia (tom 1)
- Seria:
- Uniwersum Metro 2033
- Tytuł oryginału:
- Le radici del cielo
- Wydawnictwo:
- Insignis
- Data wydania:
- 2013-05-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-05-08
- Liczba stron:
- 608
- Czas czytania
- 10 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363944087
- Tłumacz:
- Piotr Drzymała
- Tagi:
- postapokalipsa uniwersum Metro
Dziwnie jest poruszać się w otwartej przestrzeni. Żyję od tak dawna pod ziemią, że chyba doznałbym szoku pod rozgwieżdżonym niebem. Ale gwieździste niebo należy już do przeszłości. Pokrywa chmur, z której spada lepki śnieg, jest jak niskie sklepienie grobowca. Czasami myślę sobie, że Ziemia stała się olbrzymim grobem, mogiłą dla całej ludzkości, i że my, nieliczni ocaleni, jesteśmy jedynie niewygodnymi anomaliami statystycznymi, żałosną resztą z działania matematycznego, które powiodło się niemal perfekcyjnie.
Akcja pierwszej nierosyjskiej powieści z cyklu Uniwersum Metro 2033 zaczyna się w rzymskich katakumbach. Razem z jednym z nielicznych ocalałych z Katastrofy katolickich księży – Johnem Danielsem – wyruszamy przez skutą lodem postapokaliptyczną Italię, by wypełnić powierzoną mu misję – odszukać ostatniego członka kolegium kardynalskiego.
Jest to droga naznaczona krwią, bólem i obłędem.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Zostawmy to Rosjanom...
Franczyza to coś, co kojarzy nam się raczej z restauracjami i sklepami, niż literaturą. Dmitrij Głuchowski zdołał jednak stworzyć prężnie rozwijającą się sieć franchisingową, pod skrzydłami której mniej znani autorzy mogą tworzyć własne dzieła korzystając ze stworzonych przez niego dobrodziejstw - literackiego uniwersum. Także w Polsce, cykl Uniwersum Metro 2033 rośnie w oczach - choć jeszcze nie powstała powieść z UM2033 polskiego autora, to wydawnictwo Insignis regularnie serwuje nam tytuły zza wschodniej granicy. I nie tylko. Tym razem oddano w nasze ręce czwarty tytuł serii (nie licząc Metra 2033 i 2034), z czego pierwszy napisany przez nierosyjskiego autora – „Korzenie niebios”, autorstwa włoskiego pisarza Tullo Avoledo.
„Korzenie niebios” to historia księdza Johna Danielsa, ostatniego członka Świętej Inkwizycji, który wyrusza na wyprawę przez zniszczone wojną nuklearną Włochy, w obstawie kilku członków Gwardii Szwajcarskiej - militarnej organizacji wyrosłej na gruzach starej gwardii watykańskiej. Wyprawa ma na celu umożliwienie wyboru nowego papieża, dzięki któremu Kościół odzyska dawną władzę. Jednak podróż nie będzie ani odrobinę łatwa, a towarzysząca ojcu Danielsowi drużyna sprawi, że będzie ona jeszcze trudniejsza, niż mogłaby się wydawać.
Nie bez przyczyny wspomniałem o Uniwersum Metro 2033 w kategorii franczyzy - czyli przedsięwzięcia ściśle biznesowego. Mam bowiem nieodparte wrażenie, że powieść Avoledo weszła do cyklu wyłącznie ze względu na jego potencjał marketingowy i specjalnie została pod niego dopasowana. Czytając „Korzenie niebios” już od początku rzucają się w oczy znaczne różnice, dzielące świat przedstawiony przez Avoledo a tym, z książek rosyjskich autorów. Już choćby panująca na Ziemi nuklearna zima zupełnie nie pasuje do świata wykreowanego przez Głuchowskiego i innych, a wspomniane gdzieś w treści książki tłumaczenie, że inne rejony świata mogą wyglądać zupełnie inaczej, jakoś do mnie nie przemawia. Przecież z Rzymu do Moskwy i Petersburga nie jest wcale tak bardzo daleko. Wygląda to tak, jakby Tullio Avoledo najpierw napisał powieść postapo, a potem dowiedział się o Projekcie Uniwersum Metro 2033 i częściowo dostosował ją do tego, co stworzył Głuchowski [tylko i wyłącznie częściowo, bo z racji umiejscowienia akcji w innym miejscu, zawsze ma gotową wymówkę tłumaczącą ewentualne różnice]. Istotnym argumentem za takim spojrzeniem na sprawę jest też fakt, jak wielki i znaczący w „Korzeniach niebios” jest wątek paranormalny. Metro 2033 i 2034 były logiczne i racjonalne, pomimo pewnych wątków nadprzyrodzonych - które jednak nie grały tam kluczowej roli i najczęściej nie wpływały bezpośrednio na wydarzenia ważne dla całego świata.
Sama fabuła powieści jest średnia. Schemat podobny jak w „Do światła” Diakowa, czyli drużyna zabijaków i jeden świeżak wyruszają na powierzchnię, gdzie panują zabójcze dla człowieka warunki i szaleją popromienne potwory. Jak to zazwyczaj bywa, drużyna jest negatywnie nastawiona do nowicjusza, który stara się ze wszystkich sił, a mimo to ciągle coś robi nie tak. Im dalej od Watykanu, tym więcej spraw się komplikuje i okazuje innymi, niż z początku wyglądały. Towarzysze z czasem przekonują się do swojego nowego kompana, ale wciąż nie jest to przyjaźń, a jedynie krucha akceptacja. A ostatecznie, tak jak u Diakowa, okazuje się, że u celu wyprawy czeka bohaterów coś zupełnie innego, niż się spodziewali. Fabuła jest też pełna nieścisłości, niedopowiedzeń i irracjonalnych zachowań ludzi, które często skutkują kompletnie niezrozumiałymi decyzjami. Autor chciał chyba zbyt wiele zawrzeć w swej książce na raz, a przejścia pomiędzy kolejnymi elementami dopasował niejako na siłę, przy okazji tracąc nieco klimat typowy dla serii. A na dodatek zakończenie jest kompletnie rozczarowujące...
W przeciwieństwie do wspomnianego już Diakowa, Tulio Avoledo stworzył swoją kompanię wojowników trochę po macoszemu. Kilku z nich autor nie poświęca zupełnie żadnej uwagi, a kilku wybija się ponad całą resztę. Niestety, w drużynie dominuje jedna postawa wobec ojca Danielsa, a pozorne różnice pomiędzy ważniejszymi postaciami jak Durand a Bune są na tyle drobne, że ostatecznie zupełnie giną czytelnikowi z oczu. Jedyną charakterystyczną, pełnokrwistą postacią wydaje się Gottschalk [komuś jeszcze kojarzy się z Frankiem Horriganem z Fallout 2?] - fanatyk religijny, wojownik, świetny czarny charakter. Irytuje natomiast główny bohater, ojciec John Daniels, raczący nas stale filozoficzno-religijnymi przemyśleniami. Postawa głównego bohatera wobec Boga jest trochę niestabilna, zróżnicowana w zależności od wymagań otoczenia. Trudno się w tym połapać, niekiedy ciężko się przez to przebić, bo wynurzenia głównego bohatera niejednokrotnie wychodzą przed akcję. Nie tego oczekuję po powieści postapo.
Przyjrzyjmy się jednak jasnym stronom „Korzeni niebios”, bo i takich jest kilka. Język powieści jest całkiem miły dla oka i ucha, dzięki czemu jej treść przyswaja się łatwo i szybko. Ogólnie rzecz biorąc, widać, że Tullio Avoledo ma potencjał do pisania ciekawych powieści fantastycznych, ale niepotrzebnie nastawił się aż tak na filozofię, teologię i zjawiska paranormalne. Akcja przez to kuleje, a przecież w tych miejscach, gdzie autor popuścił wodzy swoim bohaterom, dzieje się naprawdę dużo i jest ciekawie. Avoledo bardzo malowniczo przedstawił świat po wojnie (jakkolwiek inny niż u Głuchowskiego), potrafi zaskakiwać i wstrząsać czytelnikiem brutalnością niektórych scen. Tłumacz także spisał się dobrze - kilka dziwnych konstrukcji zdań nie rzutuje specjalnie na odbiór całości tekstu.
„Korzenie niebios” to powieść, która ma swoje plusy i minusy. Śmiem podejrzewać, że nigdy byśmy o niej nie usłyszeli, gdyby nie projekt Uniwersum Metro 2033, ale skoro już została w tej serii wydana, to nie może uniknąć porównywania z innymi tytułami. Na ich tle wypada słabo. Wolę Wroczka oraz Diakowa i czekam dalej na „Za horyzont”.
Paweł Kukliński
Oceny
Książka na półkach
- 1 899
- 1 020
- 734
- 57
- 49
- 45
- 44
- 34
- 26
- 22
Opinia
Kolejna już książka w ramach Uniwersum Metro. Pierwsza napisana przez kogoś spoza Rosji. I podobno ulubiona samego założyciela uniwersum. Myślę, że raczej nie wpadnie w ręce osoby, która z poprzednimi powieściami nie miała nic wspólnego. Oczywiście fani sagi będą się dzielić teraz na obozy za i przeciw. No to zanim drodzy Czytelnicy zabierzecie się za Tullio Avoledo odpowiedzcie sobie na pytanie, które metro było lepsze: 2033 czy 2034?
Jeżeli wybór pada na książkę otwierającą całą przygodę - nie zawiedziecie się. Pozycja zdecydowanie nawiązuje do klimatu pierwszej części. Do nowego/starego życia, które pojawia się po apokalipsie. Do zwątpienia w ideały/religie itp. Radzę jednak nie liczyć na spektakularne questy rodem ze Stalkera. Wydawać by się mogło, że książka jest spokojniejsza, aczkolwiek ten spokój jest bardzo niepokojący. Poza tym Avoledo doskonale wie, w którym momencie i jak potrząsnąć czytelnikiem.
Tullio Avoledo kreuje świat zgodnie z wytycznymi uniwersum jednak widać w tym wszystkim rękę obcokrajowca. Dodaje co nieco od siebie, no i przede wszystkim oddala się faktycznego metra. Włosi zgromadzili się w katakumbach. Jak trwoga to do Boga. Zresztą jakie inne przewodnictwo jest możliwe we Włoszech, jeśli nie kościelne? A kościół? Jak to kościół, swoje za uszami jak zwykle ma. W tej materii nic się nie zmienia. Zresztą ludzie ogólnie nie wyciągnęli z apokalipsy żadnej lekcji, co dobitnie wcześniej pokazali rosyjscy pisarze, a Avoledo podkreślił.
Zakończenie przywiodło mi na myśl 'W drodze' McCarthy'ego. Choć w tym przypadku będziemy mieli do czynienia jeszcze z dwiema częściami, zatem skojarzenie trochę nieuzasadnione.
Kolejna już książka w ramach Uniwersum Metro. Pierwsza napisana przez kogoś spoza Rosji. I podobno ulubiona samego założyciela uniwersum. Myślę, że raczej nie wpadnie w ręce osoby, która z poprzednimi powieściami nie miała nic wspólnego. Oczywiście fani sagi będą się dzielić teraz na obozy za i przeciw. No to zanim drodzy Czytelnicy zabierzecie się za Tullio Avoledo...
więcej Pokaż mimo to