Bezsprzecznie najlepszy King od dłuższego czasu (a konkretnie od ostatniej Mrocznej wieży). Niestety i tak się lekko zawiodłem, bo w rankingu użytkowników (opartym na zasadach mistrzostw piłkarskich) stephenking.pl zajęła 2 miejsce, a jednak arcydziełem bym tego nie nazwał. Sprawnym "czytadłem" już tak.

Pomysł wyjściowy jest banalny, mało oryginalny i przerażająco prosty. Ot, główny bohater wyrusza w przeszłość by zmienić losy Ameryki, jak twierdzi na lepsze. Czyż nie było już setek tego typu patentów w literaturze światowej? Ale oczywiście szybko zdajemy sobie sprawę że całość jest tylko pretekstem by stworzyć kolejną cegłę, która w zasadzie jest o wszystkim. Mamy więc love story, mamy political fiction, mamy thriller, jest i kryminał, no i w końcu elementów grozy nie zabraknie. Właściwie skojarzenia z "Mroczną Wieżą" są na miejscu, bo tutaj też autor bawi się konwencjami oraz opowiada o podróży między światami (choć tym razem różnią się one czasem, a nie wymiarem).

Wszystkie rzeczy za które można nie lubić Kinga są obecne. Jest sporo wodolejstwa, jest idealizowanie swoich ukochanych czasów, są czarno-białe postaci. No i najbardziej nielubiany przeze mnie składnik jego powieści- los, przeznaczenie oraz intuicja jako nieomylne i wszechmocne siły, które grają tu ogromną rolę. W końcu okazuje się się że to one mają decydujący głos w przypadku historii USA, a nie bohaterowie. Ale o co chodzi musicie się sami przekonać.

Czemu więc moja ocena jest wysoka? Bo jak mówiłem- to sprawne czytadło, które ma sporo wad, ale chyba żadnych kolosalnych, może prócz tej o której wspomniałem. Przymykając jednak oko, dostaniemy emocjonującą historię miłosną, która wzruszy największych twardzieli, mnóstwo niezłych zwrotów akcji i idealne zakończenie, które przywraca wiarę w Kingowskie puenty. Bo "Ręka mistrza" i "Pod kopułą" były ze strony na stronę coraz gorsze, a tutaj tendencja jest odwrotna.

Tak więc absolutnie polecam. Głupawa, czasem ckliwa, ale głównie wciągająca lektura. Bo przy takiej objętości stron po prostu błędy giną w oceanie rewelacji :)

Bezsprzecznie najlepszy King od dłuższego czasu (a konkretnie od ostatniej Mrocznej wieży). Niestety i tak się lekko zawiodłem, bo w rankingu użytkowników (opartym na zasadach mistrzostw piłkarskich) stephenking.pl zajęła 2 miejsce, a jednak arcydziełem bym tego nie nazwał. Sprawnym "czytadłem" już tak.

Pomysł wyjściowy jest banalny, mało oryginalny i przerażająco prosty....