Superman: Kryzys szkarłatnego kryptonitu Dan Jurgens 6,5
ocenił(a) na 74 lata temu KRYZYS KARMAZYNOWEGO KRYPTONITU
Lata 90. XX wieku do dziwny okres dla świata komiksu. Po wielkich rewolucjach drugiej połowy lat 80., twórcy nagle zaczęli prześcigać się w wynajdowaniu kolejnych mrocznych fabuł i przełomowych momentów. Większość tego typu dzieł nie przetrwała jednak próby czasu. O ile jeszcze do Batmana świetnie one pasowały, to już nie każdy heros miał tyle szczęścia. Jednocześnie nawet w ówczesnym kiczu – czy skupieniu się jedynie na wymiarze rozrywkowym (czyt. rozwałce rodem z filmów Michaela Baya) – tkwiła pewna moc. Moc solidnego wykonania, całkiem realistycznego, choć jednocześnie pełnego fantazji tak dziwnych, że momentami aż śmiesznych. Owszem, dla mnie osobiście komiksy te mają także wymiar sentymentalny – jak dla każdego, kto wychował się na zeszytówkach TM-Semic – ale i bez tego nie trudno znaleźć w nich „to coś”. Jak jest z Kryzysem szkarłatnego kryptonitu chyba nie muszę mówić. To oldschoolowy, nieco kiczowaty, a jednak przyjemny w odbiorze – a przy okazji jakże ważny dla postaci – album, który budzi tęsknotę za komiksami, które były naiwne, a zarazem mroczne i życiowe.
Lex Luthor, największy wróg Supermana, wchodzi w posiadanie dziwnego czerwonego kryptonitu. Jak zapewnia go Mr. Mxyzptlk, który chce wejść z nim w układ, dzięki minerałowi uda im się pokonać Supermana. I rzeczywiście, Człowiek ze Stali zostaje pozbawiony swoich mocy. Jak teraz poradzi sobie ze swoją misją, skoro wokół czeka tylu przeciwników? I czy zdoła kiedykolwiek odzyskać swoje niezwykłe zdolności?
Całość mojej recenzji na portalu GWD: https://gothamwdeszczu.com.pl/blog/wkkdc-kryzys-szkarlatnego-kryptonitu/