Kolejna część przygód Spider-mana! Zjadacz Grzechów rośnie w siłę I bierze na cel największego wroga Petera- Normana Osborna. Według mnie historia jest ciekawa, choć ma też swoje słabsze momenty. Np to co zrobili z wyglądem zjadacza. Z komiksu nie dowiemy się również, co stało się z jego wyznawcami, a pojawienie się tak wielu innych pajęczych bohaterów, wydaje się być wciśnięte trochę na siłę. Jednak na plus zdecydowanie jest zakończenie, w którym to Peter podejmuje nieco drastyczniejsze działania niż zwykle. Jest też Kindred, który może i nie odgrywa żadnej ważnej roli, ale dodaje historii klimatu. Dodatkowo mamy też kilka krótkich opowieści które wypadają różnie. Podsumowując uważam, że ,,Zielony Goblin Powraca" jest warty polecenia, zwłaszcza jeśli jest się fanem postaci.
Pierwsza połowa tego wydania to jest jakiś koszmar - poszatkowane historie, mało Spider-mana, za to dużo nijakich bohaterów. Do tego kompletnie nieciekawe historie nie wnoszące absolutnie nic do serii. Na szczęście druga połowa tego wydania trochę nadrabia. Historia z udziałem Tajnego Imperium daje radę, zamykająca ten album opowieść z udziałem Silver Sable również. Oczywiście zebrane tutaj zeszyty mają w sobie wszystkie plusy, jak i minusy superbohaterszczyzny z lat 90tych - mnóstwo głupiutkich dialogów (również tych wewnętrznych),fabuła trzymająca się na cienkiej nitce pajęczyny i duuużo akcji. Mimo dużej ilości mankamentów i zbędnych przerywników czytało mi się ten album całkiem nieźle, zdecydowanie lepiej niż "Kosmiczne przygody", czy "Inferno".