Tom nieco inny niż poprzednie, bo w połowie składający się z mini serii Ultimate Six, gdzie rysuje ktoś inny niż Bagley, a obok Spider-Mana główne role odgrywają Nick Fury i Ultimates (tutejsza wersja Avengers). Mnie ta historia bardzo przypadła do gustu i była ciekawą odmianą od standardowych przygód Pająka. Fajnie było zobaczyć go też w szerszym kontekście uniwersum Ultimate. Druga połowa komiksu to już kolejne zeszyty głównej serii, tym razem utrzymane w lżejszym, nieco humorystycznym tonie. Opowieść niezła, ale bardziej przypominała mi odcinki serialu animowanego dla młodzieży, niż poprzednie zeszyty Ultimate Spider-Mana.

Tom nieco inny niż poprzednie, bo w połowie składający się z mini serii Ultimate Six, gdzie rysuje ktoś inny niż Bagley, a obok Spider-Mana główne role odgrywają Nick Fury i Ultimates (tutejsza wersja Avengers). Mnie ta historia bardzo przypadła do gustu i była ciekawą odmianą od standardowych przygód Pająka. Fajnie było zobaczyć go też w szerszym kontekście uniwersum...

Częstotliwość pojawiania się kolejnych oponentów i sojuszników każe stwierdzić, że to całkiem fajna seria na start przygody ze Spider-Manem czy w ogóle Marvelem

Częstotliwość pojawiania się kolejnych oponentów i sojuszników każe stwierdzić, że to całkiem fajna seria na start przygody ze Spider-Manem czy w ogóle Marvelem

Mam słabość do tego cyklu. Podoba mi się jego lekkość, młodzieżowy, ale nie głupi klimat, wrogowie i sam Pająk.
Nie lubię wtretow z SHIELD, ale to chyba nieuniknione.
O dziwo tym razem to fragment z SHIELD był lepszy - cykl o Szóstce bardzo fajny i pomysłowy. Niestety końcówka trochę szybka i mało mroczna, ale takie już prawa Pająka.
Za to sam pomysł kręcenia filmu i mieszania tych światow w ogóle mi się nie podobał, ale sama realizacja była już w porządku, z dość dobrym i emocjonującym zakończeniem.
Dalsze tomy na pewno do kolekcji!

Mam słabość do tego cyklu. Podoba mi się jego lekkość, młodzieżowy, ale nie głupi klimat, wrogowie i sam Pająk.
Nie lubię wtretow z SHIELD, ale to chyba nieuniknione.
O dziwo tym razem to fragment z SHIELD był lepszy - cykl o Szóstce bardzo fajny i pomysłowy. Niestety końcówka trochę szybka i mało mroczna, ale takie już prawa Pająka.
Za to sam pomysł kręcenia filmu i...

"Ultimate Spider-Man. Tom 5" to dobry komiks, lecz jeden ze słabszych z pozostałych. Pierwsza połowa komiksu jest poświęcona Ultimate six i jest to bardzo słabo opowiedziana i narysowana opowieść. Mało tutaj Petera oraz Spiderman, bardziej autorzy skupili się na SHIELD. Mamy tutaj slot nawalanek i zbędnych dialogów. W drugiej połowie komiksu wracamy do,,normalnego,, życia Petera i zarazem wracamy do starych, ładnych rysunków. W serii Ultimate Spiderman najbardziej cenię sobie, stronę Petera jego życie prywatne i jak wszytko przechodzi od kuchni. Jednak w części pierwszej strasznie się wynudziłem i komiks uratowała druga część komiksu, gdzie pajęczak znajduje się przez chwilkę poza USA. Reasumując jest to komiks nie równy, polecam, jeśli ominie się pierwszą połowę komiksu.

"Ultimate Spider-Man. Tom 5" to dobry komiks, lecz jeden ze słabszych z pozostałych. Pierwsza połowa komiksu jest poświęcona Ultimate six i jest to bardzo słabo opowiedziana i narysowana opowieść. Mało tutaj Petera oraz Spiderman, bardziej autorzy skupili się na SHIELD. Mamy tutaj slot nawalanek i zbędnych dialogów. W drugiej połowie komiksu wracamy do,,normalnego,, życia...

dobra książka ale zakończenie mnie troszkę zawiodło

dobra książka ale zakończenie mnie troszkę zawiodło

Tym razem poza typowymi zeszytami Spider-Mana otrzymaliśmy także Ultimate Six, które choć ciekawe, to stoi na nieco niższym poziomie artystycznym od wciąż doskonałego duetu Bendis-Bagley. Całość nie jest odkrywcza, ale jak zawsze przyjemna, łyknąłem i czekam na więcej.

Tym razem poza typowymi zeszytami Spider-Mana otrzymaliśmy także Ultimate Six, które choć ciekawe, to stoi na nieco niższym poziomie artystycznym od wciąż doskonałego duetu Bendis-Bagley. Całość nie jest odkrywcza, ale jak zawsze przyjemna, łyknąłem i czekam na więcej.

ŻYCIE SPOTYKA SZTUKĘ

Ten tom „Ultimate Spider-Mana” różni się nieco od poprzednich i to widać już na pierwszy rzut oka po samej okładce. Środek też w pewnym stopniu jest inny – tylko połowa albumu to kolejne zeszyty serii (za to jakże rewelacyjne, satyryczne i… metafikcyjne!). Reszta to ściśle z nimi powiązana miniseria, która miała przywołać jedno z ważniejszych wydarzeń spiderowych serii, czyli powstanie Złowieszczej Szóstki. Bendis przygotował ją jednak po swojemu, z zachowaniem autonomiczności, jakie powinny mieć podobne krótkie opowieści. Czyli skrótowo rzecz ujmując, znów dał radę i zaserwował miłośnikom Pająka, jak i nowym odbiorcom kawał rewelacyjnie rozrywki, przy której prace próbujących dokonać podobnego odświeżania gatunku Jasona Aarona czy Roberta Kirkmana wypadają naprawdę blado.

Z więzienia uciekają przestępcy umieszczeni tam przez Spider-Mana: Norman Osborn, Kraven Łowca, Electro, Sandman i Doc Ock. Rządni zemsty, gotowi, zabijać ale też i poinformować media o przetrzymywaniu ich wbrew prawu i bez procesu, zaczynają wojnę z Furym i Spiderem… Pytanie jednak czemu mowa tu o złowieszczej szóstce, skoro jest ich tylko pięciu?
Wkrótce potem, gdy ciocia May wyjeżdża do krewnych, Peter i Gwen zostają sami w domu. I mogło być pięknie, mogło być spokojnie, szczególnie, że jak się wkrótce okaże, MJ zniesiony został szlaban, a sytuacja z jej ojcem wyklarowała się… A wychodzi jak zawsze. Peter w telewizji widzi, że w Nowym Jorku trwają zdjęcia do filmu o przygodach… Spider-Mana! Sam Raimi za kamerą, Tobey Maguire w roli głównej, żona Otta Octaviusa konsultantką… To się nie może dobrze skończyć. Peter jest wściekły, zjawia się na planie jako Spider-Man, ale jak się wkrótce okaże, to właśnie on będzie musiał ratować znienawidzoną produkcję przed atakiem oszalałego Doc Ocka…

Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/11/ultimate-spider-man-tom-5-brian-michael.html

ŻYCIE SPOTYKA SZTUKĘ

Ten tom „Ultimate Spider-Mana” różni się nieco od poprzednich i to widać już na pierwszy rzut oka po samej okładce. Środek też w pewnym stopniu jest inny – tylko połowa albumu to kolejne zeszyty serii (za to jakże rewelacyjne, satyryczne i… metafikcyjne!). Reszta to ściśle z nimi powiązana miniseria, która miała przywołać jedno z ważniejszych wydarzeń...