Zacznę od minusów. Rysunki są okropne, a postacie wręcz szkaradne! Na to nie da się momentami patrzeć. Quitely jeszcze jako tako daję radę, ale pozostali rysownicy odwalili taką fuszerkę, że hej. Na szczęście fabularnie komiks prezentuje się lepiej. Scenariusz jest ciekawy, akcja dynamiczna, antagonista intrygujący, a relacje między bohaterami są całkiem przyjemne. Nie jest to arcydzieło, ale komiks dostarczył mi sporo frajdy i rozrywki.
Gorszego syfu dawno nie czytałem (a lubię X-Menów). Fabuła bezdennie głupia, absurdalna i bełkotliwa. Jaki cudem ten komiks cieszy się taką popularnością? Rysunki po prostu paskudne. Quitely jeszcze ujdzie w tłoku, ale reszta to jest jakaś amatorszczyzna, tak jakby goście dopiero uczyli się fachu, a tu nagle dostali X-Menów do rysowania. Wolałbym już jakąś prostą, przygodową papkę w stylu Ultimate X-Men. Z Astonishing X-Men nawet nie ma co porównywać, kompletnie inna liga. Omijać tego gniota szerokim łukiem.