Urodzona w ZSRR, absolwentka Politechniki w Charkowie i Uniwersytetu Warszawskiego, doktor filologii rosyjskiej Uniwersytetu Śląskiego i habilitacji Uniwersytetu Moskiewskiego.
Spodziewałam się hitu, ale niestety takiego nudziarstwa dawno nie słuchałam. Jestem fanką historii i wszelkich ciekawostek z nią związanych, których nie dowiecie się z lekcji historii. Znalazłam w tej książce kilkanaście pikantnych smaczków. Pani autorka sili się na francuski humor i sypie z rękawa wtrąceniami typu pardon, oui oui. Pani opowiada historię Ludwika XIV jako narrator, który przy okazji wtrąca swoje zdanie na ten temat, które mówiąc w skrócie, w ogóle mnie nie interesuje. Oczekuje faktów. Dokończyłam odsłuch tego audiobooka z wielkim bólem głowy. Dziękuję, ale nie. Aby dowiedzieć się, że Wersalczycy srali po kątach w pałacu, nie musicie czytać tej książki. NIE POLECAM
Co widać w Wersalu przez dziurkę od klucza?
Wersal. Wielki pałac. Piękny pałac. Dwa tysiące pokoi w mim. I łazienki eleganckie. Za to toalet brak. Czuć tego konsekwencje…. Autorka nie opisuje fasady ani wystroju wnętrz pałacu, chyba że przy okazji, ona przedstawia czytelnikowi widok uzyskany potajemnie. Przez dziurkę od klucza. Zza zasłony czy mebla. Wersal od strony sypialni w czasie swojej największej świetności, za rządów kolejnych Ludwików, na przełomie XVII i XVIII wieku. Ten tytuł otwiera serię wydawniczą Skandale Historii i biorąc go do ręki wiedziałam, że treść będzie pełna opisów swobodnych obyczajów panujących na dworze Ludwików, jednakże książka zaskoczyła mnie, bo z historycznej gładko przekształciła się w plotkarską, by jeszcze szybciej przedzierzgnąć się w pornograficzną. Treść jest pełna sprośności, opisów wyuzdanych scen seksu i orgii. Widzimy ludzi, którzy zgubili wstyd prowadząc libertyński styl życia. To ma być wolność seksualna? Dziękuję, oddalę się. To patologia i zezwierzęcenie. Wulgarność i dosadność cechuje tę książkę. To moja pierwsza tego rodzaju. Nie podobała mi się. Szczególnie obrzydliwy był rozdział o markizie De Sade. Ohyda. Wszystkie brudy i śmieci zostały wymiecione z wersalskich kątów i tutaj umieszczone. A przecież na dworze panowała etykieta i ceremoniał. Można było opisać przywileje jakie miały damy dworu np. przywilej taboretu nie przysługiwał wszystkim paniom a rozmowa damy tak uprzywilejowanej z pozbawioną tego przywileju było łamaniem etykiety. Albo przywilej lichtarza. I inne. Chociaż książka oparta jest na wielu źródłach i nikt nie wątpi, że te wstrząsające opisy przedstawiające obraz obyczajów panujących w Wersalu, to zgromadzenie ich w jednym miejscu i tak plastycznie odmalowane wykręca twarz z obrzydzenia. Obrazu dopełniają podłości królewskich metres intrygujących przeciw sobie zajadle przeprowadzając swoje plany. Aż żal, że nie jest to jedynie fikcja literacka.