W trzecim tomie Lady Astronaut zmienia nam się główna bohaterka - śledzimy losy Nicolle Warrighan. Tę zmianę oceniam pozytywnie - Autorka świetni potrafi tworzyć postaci, na których losach czytelnikowi po prostu zależy. W cyklu zaszła też niestety druga zmiana i tu - imho - na gorsze. O ile dwa pierwsze tomy traktowały o podboju kosmosu (w seksizmem i rasizmem w tle),to tom trzeci niestety skręcił w stronę książki szpiegowskiej (z sekismem, rasizmem i antyszczepionkowcami w tle). Nicolle leci na Księżyc z tajną misją - odnaleźć i zneutralizować komórkę terrorystów "Earth first", która zinfiltrowała międzynarodowy program kosmiczny. Fabuła ogólnie trzymała się kupy i czytało się przyjemnie, ale nie jestem do końca przekonany do tego typu klimatów. Wolę kosmos (choć i tego było trochę). Na plus ogromny research autorki co do polio - pomysł imho sprawdził się świetnie.
Ostatnio nie czytałam niczego sci-fi, co nie dotyczyłoby kosmosu a przyszłości, dlatego chętnie sięgnęłam po Oryginał. Bardzo podobała mi się wizja rozwoju techniki, choć pokazała też swoje negatywne strony.
Świat, w którym żyje główna bohaterka jest tak naprawdę biały, pusty i poniekąd wirtualny. Każdy może ustawić własny temat, dzięki któremu widzi to, co chce widzieć - daje to ogromne możliwości - jak chociażby niedostrzeganie przemocy czy zwiększone poczucie prywatności. Oczywiście są to tylko kłamstwa. Jednak Holly przekonuje się o tym dopiero, kiedy budzi się jako replika pozbawiona możliwości stworzenia tematu. Samo kopiowanie ludzi też jest ciekawym pomysłem - jest to możliwe dzięki nanobotom obecnym w ciałach oraz zgrywaniu pamięci.
Bohaterka, która jest repliką, musi odszukać swój oryginał (posądzony o morderstwo),inaczej sama zginie... Podczas poszukiwań, dowiaduje się, że technologia, która wydawała się bezpieczna, może prowadzić do licznych naruszeń - zwłaszcza związanych z prywatnością.
Chociaż historia nie porywa oryginalnością, jest przyjemna i dość dobrze zarysowana. Powieści Sandersona uwielbiam, a opowiadania też zazwyczaj mi się podobają. Tutaj akcja dzieje się cały czas, nie ma chwili wytchnienia, ani zbędnego przedłużania. Jednak nie ma też zaskoczeń, zwrotów akcji i cudownych bohaterów. Generalnie dobra i lekka lektura na wolny wieczór.
Jedyne, co mi bardzo przeszkadzało, to sam audiobook. Efekty dźwiękowe były zabawne i ciekawie działały na wyobraźnię, ale niestety Pani Todorczuk mnie nie porwała :(