Historia alternatywna o meteorycie, który trzepnął w Ziemię (gdzieś w Waszyngton) w latach 50., zabijając tysiące ludzi i zmieniając klimat na dobre. Ludzie całkiem szybko skapnęli się, że muszą uciekać z Ziemi i bardzo dużo pracy i pieniędzy włożono w program kosmiczny. Ale jako że to lata 50., to kobiety ledwo ledwo mogą cokolwiek w tym programie zrobić, nie mówiąc już o zostaniu astronautką. A to jest właśnie marzenie głównej bohaterki.
Dobra książka, realizm bliski naszemu światu; autorka zrobiła duży research do tej książki i to najlepiej widać. Jest tu dużo specjalistycznego słownictwa, ale jako że mamy narrację pierwszoosobową, to emocji pojawia się całkiem dużo. W dodatku książka od początku do końca trzyma mocny poziom.
Numer określam jako solidny. Nie olśniewa, ale i nie odrzuca. Tym razem więcej dała mi lektura publicystyki, chociaż i opowiadania do najgorszych nie należą.
OPOWIADANIA
Długo nie czytałem już czegoś autorstwa Romualda Pawlaka. Ten weteran postkomunistycznej fantastyki powraca na łamy „NF” z prostym, ale sprawnym tekstem. Jego „Rudzik” bardzo dobrze komponuje się z „Cieniami” M. P. Jabłońskiego. Michałowi Cetnarowskiemu należy się nagroda publiczności za taki dobór tekstów. Idąc za ciosem redaktor działu literatury polskiej przedstawił „Ogrodnictwo” Błażeja Jaworowskiego. Te krótkie opowiadanie przypomina mi podobne teksty Stanisława Lema: masa ciekawych pomysłów zostaje zrzucona do umysłu czytelnika, jak dwie tony węgla do piwnicy.
Słabiej tym razem w sektorze prozy zagranicznej. O ile „Czcigodne Bractwo Rękawiczników” Mary R. Kowal jest przykładem na dobre połączenie sag celtyckich z odwiecznym tematem dokonywania wyboru i konieczności poniesienia odpowiednich konsekwencji, to opowiadanie Liz Williams „O komecie...” jest wodolejstwem. Obydwa opowiadania raczej szybko pójdą w zapomnienie.
PUBLICYSTYKA
Zaintrygował (a przy lekturze i rozbawił) kolejny odcinek „Zastrzyku przyszłości” Marka Starosty. Polecam zainteresowanym muzyką przyszłości! Artykuł „Jak pokochaliśmy bombę atomową” to krótka historia ruchu fanów postapo. Łukasz M. Wiśniewski wymienia kamienie milowe tego podgatunku fantastyki, analizuje motywacje fanów i przedstawia ciekawe projekty tej coraz modniejszej gałęzi popkultury. Będąc reenactorem dobrze rozumiem tych ludzi – przebieranki i całkowite zanurzenie w obranym świecie (czy to historycznym, czy to fikcyjnym) to świetna zabawa.
Osobiście najwięcej dał mi artykuł Macieja Bachorskiego o projektach Neila Bloomkampa i jego Oats Studios. Po lekturze od razu ruszyłem na poszukiwania w sieci. I rzeczywiście – Neil ma ciekawe rzeczy do zaoferowania. Coś dla fanów netflixowej serii „Love, Death & Robots”.
„Bestiariuszowy zabobonnik” Vargasa pokazuje te bardziej nieracjonalne strony naszej kultury. Wszystko, jak zazwyczaj, ze sporą dozą humoru. Łukasz Czarnecki naświetla długoletnią przyjaźń gigantów wczesnej fantasy, czyli J. R. R. Tolkiena i C. S. Levisa. Artykuł promuje równocześnie odpowiednią książkę, która jest pewnikiem dobrym prezentem dla tolkienistów.
Maciej Parowski pisze (niestety ostatni raz w życiu) o Bogusławie Polchu. Coś dla fanów polskiego komiksu. Do recenzji antologii fantastyki autorek polskich „Harda Horda” pasuje wywiad z Anną Kańtoch. Niemniej nie znalazłem w nim zbyt wiele ciekawostek.
Rafał Kosik wpisuje się w ton przewodni numeru z felietonem o zasadności przygotowywania się do apokalipsy. Obecna pandemia ujawniła dobitnie zasadność takiego postępowania. Natomiast Tomasz Kołodziejczak zachęca do lektury mniej znanych utworów gigantów fantastyki. Mnie przekonywać nie musi. Peter Watts nawraca się na virtual reality, ale mnie to raczej mało obchodzi. Nie mam jednak wątpliwości, że nowe urządzenia peryferyjne będą miały sporo do zaoferowania (i to nie tylko dla graczy). Orbitowski tym razem nostalgicznie o filmach-potworkach brytyjskiej wytwórni Hammer.