Bogowie Pegāny i inne opowieści fantastyczne Lord Dunsany 8,0
ocenił(a) na 621 tyg. temu Muszę ostrzec - to naprawdę nie jest tak dobre, jak się zdaje.
Niewątpliwie docenić trzeba kilka aspektów:
- Dunsany jako pionier fantastyki,
- wykreowane spójne światy - czy jak to się hipstersko mówi, teogonie i kosmogonie,
- wyobraźnię autora,
- tradycyjnie świetny przekład Macieja Płazy
- ilustracje - które same w sobie nie są specjalnie porywające, ale cenił je (ba, uwielbiał!) sam Dunsany.
Świetny jest też sam pomysł na książkę, czyli chronologiczna prezentacja wybranych utworów z kolejnych tomów opowieści Dunsany'ego, dzięki czemu można prześledzić rozwój jego stylu na przestrzeni lat. Dostajemy fragmenty siedmiu tomów autora, z których najbardziej przypadły mi do gustu próbki z "Opowieści cudownych" z 1916 roku.
Co mnie drażniło?
- biblijny język, szczególnie na pierwszych stu stronach
- powtarzalność motywów i narracji.
Był prorok X, ale potem znikł. Przyszedł prorok Y, z którym stało się to samo. A dobosz Skarl wciąż bił w bębny, a leniwy nad-bóg Mana-Yood-Sushai odpoczywał i milczał. A za bogiem X szedł bóg Y. Potem się zamienili. Najpierw szedł bóg Y, a za nim bóg X. Dołączył do nich bóg kurzu (tak, tak, i takiego Dunsany stworzył). Ale nikt się nie modlił do nad-boga, bo się bał.
I tak w kółko, co dwie strony ta sama historia na nowo. Nie kupuję tego, choć oczywiście pamiętam o tym, jak dawno te opowieści powstały.
To nie znaczy jednak, że należy od razu padać z tego powodu na kolana.
Na szczęście w późniejszych opowiadaniach Dunsany zrywa z natrętnym, baśniowym bajaniem i od razu robi się ciekawiej. Miłośnicy podejrzanych typków siedzących w ciemnym kącie portowej tawerny znajdą tutaj coś dla siebie. Dobrze się bawiłem przy "Biednym, starym Billu" a "Dlaczego mleczarza przechodzi dreszcz, gdy spostrzega blask" to pyszne dziełko pełne niewymuszonego humoru.
O ile początek "Bogów Pegāny" wymęczył mnie okrutnie, o tyle później robi się na szczęście (nieco) ciekawiej.
Ogólnie uważam, że ta książka ma o wiele większą wartość historyczno-badawczą (nikt wcześniej tych opowieści na język polski nie przełożył),niż literacko-artystyczną. Mnie nie porwała, zawiodłem się solidnie, a przyjemność z lektury odczuwałem rzadko, zdecydowanie zbyt rzadko.
PS. Od razu przy pierwszym czytaniu biją po oczach inspiracje Lovecrafta, który wcale nie krył się z tym, że twórczość Lorda Dunsany'ego go inspiruje. "Opowieść długiego portiera" i dom na szczycie skały skojarzył mi się od razu z "Dziwnym domem wysoko wśród mgieł", a złowrogi staruch z "Bureau d'Echange de Maux" (kolejne dobre opowiadanie!) z lovecraftowskim Przerażającym Staruchem.
I tyle w temacie. Lekko naciągane 6/10.