Świrownia Łukasz Radecki 7,1
Wiecie jaki jest najlepszy sposób aby połączyć granie z czytaniem?? Przeczytać instrukcję do gry hehe (żenujący żart prowadzącego). A tak na poważnie, to sięgnąć po grę paragrafową, która będzie w stanie powiązać ze sobą dwa ulubione zajęcia. Gdy jeszcze dorzucimy do tego fakt, że twórcą gry jest świetny, polski autor grozy (czyli jednego z Twoich ulubionych gatunków literackich),to Panie i Panowie jesteśmy w domu. To co?? Wybierzemy się zatem wspólnie na szybki wypad do „Świrowni”?? Zapraszam.
Fabuła „Świrowni” kręci się wokół czwórki przyjaciół, którzy pewnego pięknego dnia, postanawiają wybrać się do położonego na obrzeżach miasta, opuszczonego szpitala psychiatrycznego. Atmosferę podgrzewa fakt, że niedawno znaleziono w nim zwłoki młodego mężczyzny. Nasi bohaterowie, po krótkiej naradzie, postanawiają udowodnić jakimi są twardzielami i ruszają pobawić się w urbex. Od tego momentu to my będziemy decydować, jak potoczą się ich dalsze losy.
Przyznam się, że nie pamiętam kiedy ostatni raz grałem w grę paragrafową. Nawet nie chce strzelać, ale naprawdę musiało to być ze trzydzieści lat temu jak nic. Fajnie więc było spróbować się, praktycznie na nowo, w tej formie rozgrywki. Co więc dostajemy w tej, na pierwszy rzut oka niepozornie wyglądającej, książce?? Przede wszystkim niesamowicie klimatyczną, pełną grozy przygodę. Jak do tej pory udało mi się rozegrać dwie partie, i o ile pierwsza zakończyła się dosyć szybko (oczywiście porażką),tak druga trwała dosyć długo (niestety też fail) i powiem Wam, że wielokrotnie podczas niej czułem mega ciary na karku, plecach i innych częściach ciała. Łukaszowi Radeckiemu udało się bowiem stworzyć klaustrofobiczną, przytłaczającą na każdym kroku atmosferę, która potrafi bardzo mocno zadziałać na naszą wyobraźnię. Ciemne korytarze, puste pokoje, tajemnicze odgłosy, aż w końcu coś, co postanawia pobawić się w kotka i myszkę z naszą ekipą. I to uczucie, że każda źle podjęta decyzja, może bardzo szybko zakończyć naszą przygodę w tytułowej „Świrowni”. Dodatkowo warto mieć pod ręką jakiś notesik i ołówek, żeby notować sobie pewne informacje przekazywane nam przez autora. A jako, że gra oferuje około dwudziestu możliwych zakończeń, to czuję w kościach, że czeka mnie jeszcze sporo naprawdę świetnej, a zarazem przerażającej zabawy.
Podsumowując, krótko, zwięźle i na temat - bomba. Zostałem całkowicie wciągnięty przez „Świrownię” i wiem, że nie wypuści mnie ona ze swoich szponów, póki nie odkryję wszystkich finałowych rozwiązań.
Tyle ode mnie!!! Do usłyszenia!!!