Tarnowskie Góry Fantastycznie 2 Romuald Pawlak 7,1
ocenił(a) na 83 lata temu (recenzja napisana dla Szortalu)
Ciemno, zimno, wilki wyją…
Hubert Przybylski
Wiecie, czasami mam wrażenie, że to nie jest kraj dla optymistów. W telewizji, niezależnie od kanału, widać ciemność. W Internecie – ciemność. Nic tylko wojny i koronka, śmierć i zniszczenie, protesty przeciwko czemuś i protesty przeciwko protestom*1*. Ździebko tego za dużo. Chciałoby się coś pozytywnego wchłonąć, żeby oderwać się od czarnowidzkiej codzienności. Książka to w takich chwilach najczęstszy wybór człowieka inteligentnego. A że się za takiego, czasami, uważam*2*, to sięgnąłem po drugi tom zredagowanej przez dobrze Wam znanego Alka Kusza*3* antologii „Tarnowskie Góry Fantastycznie”. I co, zapytacie, po lekturze zrobiło się jaśniej i radośniej?
Za chwileczkę Wam na to pytanie odpowiem, gdyż albowiem najsamprzód tradycja, czyli słów kilka o treści książki. Jak to z antologiami bywa, znajdziemy tu teksty różnych autorów, w różnych klimatach i reprezentujące różne gatunki, a ich cechą wspólną jest słabsze lub mocniejsze nawiązanie do Tarnowskich Gór*4*. Wśród twórców mamy*5* Jakuba Bielawskiego, Michała Cetnarowskiego, Agnieszkę Hałas, Annę Hrycyszyn, Grzegorza Janusza, Martę Kładź-Kocot, Marcina Melona, Sławomira Nieściura, Tadeusza Oszubskiego, Romka Pawlaka, Bernadetę Prandzioch, Michała Studniarka, Pawła Matuszka i Aleksandrę Zielińską. Z kolei gatunki oscylują od baśni przez fantasy po horror, ale w porównaniu do pierwszej części nie znajdziemy tu prawie nic o tematyce wojennej. Za to większość autorów w ten lub inny sposób wykorzystuje wątki kopalniane, głównie poprzez górnicze lub śląskie legendy.
Nie będę się rozpisywał o każdym z opowiadań z osobna, skupię się raczej na tym, które z nich zapamiętałem i jakie mam odczucia po lekturze całości. Kierując się zasadą LIFO*6*, zacznę od odczuć. Niestety, zbyt wesoło nie jest. Większość tekstów jest tak radosna, jak ból zęba*7*. Nie wiem. To taka moda teraz? Znaczy, na to całe ponuractwo i żyłopodcinane klimaty, na te wszystkie bohaterki i bohaterów w za ciasnych bucikach? Morderców-psychopatów lub ludzi zwyczajnie podłych? Ja wiem, że nie każdy może być Kishonem, ale bez przesady. Pisanie tekstów, od których się czytelnikowi żyć odechciewa, to, na zdrowy chłopski rozum, nie jest najlepszy sposób na zarabianie pisaniem na życie. Nawet jeśli ma się niewątpliwy talent i warsztat.
W kwestii opowiadań, które utkwiły mi w pamięci. Jedno było autorstwa Bernadety Prandzioch – kompletnie niefantastyczna historia życia pewnego zakompleksionego człowieka. Drugie, napisane śląską gwarą*8* przez Marcina Melona, nawiązuje do starogermańskich i nordyckich legend*9* o trollach. Sławomir Nieściur zdecydował się na współczesny horror ze słowiańskim akcentem i sporymi dawkami czarnego humoru i realizmu służb mundurowych. I ostatnie, zamykające antologię, dla mnie najlepsze i najbardziej pozytywne w całym tomie, to czystej wody urban fantasy, które wyszło spod pióra Anny Hrycyszyn. Nie znaczy to, że reszta była słaba i niewarta wspomnienia. Co to, to nie. Na czternaście opowiadań składających się na „Tarnowskie Góry Fantastycznie 2” tylko jedno uważam za co najwyżej średnie. Reszta zasługuje przynajmniej na 7/10, niektórym należy się nawet dziewiątka. Ale w większości przypadków ich ciężar klimatyczny sprawia, że staram się je jak najskuteczniej wyprzeć.
Moja ocena? Literacko – 8/10. Większość tekstów jest zwyczajnie dobra, bardzo dobra i świetna. Widać, że autorzy nie odwalali chałtury i przyłożyli się do pisania, co im się jak najbardziej udało. Tylko że ponuractwo ich opowieści kompletnie do mnie nie trafiło. Może w innych okolicznościach przyrody, bez kolejnych rekordów zakażeń eskalujących ludzką głupotę i podłość, może latem, gdy ciepły, krystalicznie czysty piasek plaży w oczach, a morska woda*10* w uszach, miałbym inne odczucia. Ale jest, jak jest. Ciemno, zimno, wilki wyją…
*1* A ostatnio nawet protesty przeciwko protestom przeciwko protestom. Normalnie zdrowo można zacząć tęsknić za komuną i pałeczkami zomonelli…
*2* Nawet mam na to papierek z czasów, gdy walczyłem z urzędniczą głupotą o kolekcjonerkę.
*3* Właściwie to dlaczego na okładce nie ma napisanego grubą, solidną czcionką „Alek Kusz przedstawia”? Warczący Martin może sobie antologie przedstawiać, Sapkowski też, to dlaczego nie Alek? Zresztą, pal licho „przedstawia”. Niech będzie „proponuje”. Skoro Don Wollheim pozwolił sobie proponować, to Alkowi też by to ujmy nie przyniosło.
*4* Drugiego najlepszego na świecie miejsca do zamieszkania. Zaraz po Suwałkach oczywiście.
*5* W kolejności analfabetycznej.
*6* Last Input First Output, czyli ostatni będą pierwszymi. Ta zasada ma bardzo dużo sensu, zwłaszcza przy ubieraniu się. Zaprawdę powiadam Wam – jej przeciwieństwo, czyli FIFO (pierwszy wchodzi, pierwszy schodzi),i ciuchy, to bardzo śliska sprawa. Jak mi nie wierzycie, to spróbujcie się kompletnie odziać, a potem zdejmijcie majtki przez spodnie. Prawdopodobnie tylko Jasiowi Fasoli udała się ta sztuka.
*7* Albo i skrupułów.
*8* I dzięki Ci, Panie, za znajomość suwalskiej gwary mazurzącej. Gdyby nie ona, pewnie nic bym nie zrozumiał.
*9* W sumie to nasza legenda o smoku wawelskim też ponoć ma tam korzenie.
*10* No, przynajmniej na zachód od ujścia Wisły. Chyba że stanie się cud i woda w Bałtyku zacznie krążyć zgodnie z ruchem wskazówek zegara.