Przedmurze na manewrach

Michał Cetnarowski Michał Cetnarowski
26.12.2016

Jeśli czasopisma są poligonem, na którym testuje się najdziksze wizje fantastyki, to antologie przypominają manewry sojuszniczych armii, sprawdzających w boju, na ile dawne i nowe taktyki przystają do zmieniającego się świata. Kto ustrzeli oryginalną myśl, wygra starcie o uwagę czytelnika? A kto polegnie, bo jego stylistyka, sposób obrazowania, myślenie o rzeczywistości oparte zostały o przestarzałą baterię memów? Lektura pokaże.

Przedmurze na manewrach

Wojtka Sedeńki czytelnikom fantastyki z większym stażem przedstawiać nie trzeba. Ten długoletni wydawca, promotor literatury i organizator konwentów ma także na koncie kilkanaście zredagowanych antologii, m.in. składający się z sześciu tomów cykl Wizji alternatywnych (pierwszy tom w zamierzchłym roku 1990, a wśród jego autorów pojawili się m.in. Andrzej Sapkowski czy Jarosław Grzędowicz). Zdaje się, że nikt w Polsce nie może się poszczycić podobnym wynikiem. Teraz doszło do tego Przedmurze – antologia grupująca różne pokolenia fantastycznych pisarzy. I tak, obok Maćka Parowskiego, Marka Oramusa czy Jacka Soboty ze „starej gwardii”, w środku znalazły się także opowiadania Pawła Majki, Czarka Zbierzchowskiego bądź Michała Protasiuka. Łącznie to grubo ponad pięćset stron tekstu.

W żadnym innym środowisku literackim – może za wyjątkiem poetów – antologie nie cieszą się taką estymą jak wśród fantastów. Z jednej strony to wynik tego, że fantastyka od początku stała opowiadaniami, publikowanymi w magazynach i właśnie w podobnych przekrojowych zbiorach; dopiero w ostatnich latach nastąpiło wyraźne przesunięcie zainteresowania autorów w stronę form dłuższych, powieściowych, o cyklach nie wspominając. Z drugiej – to właśnie tu ukazywały się antologie, które potrafiły odmienić literackie trendy, stawały się środowiskowym wydarzeniem, wychowywały gusty czytelniczych pokoleń. Mowa choćby o Niebezpiecznych wizjach Harlana Ellisona, które do dziś cieszą się szacunkiem nie tylko w Polsce – i co ważniejsze, większość z opublikowanych tam tekstów wciąż świetnie się czyta, choć od premiery w 1967 r. upłynęło prawie pół wieku! Na naszym poletku starsi (stażem) czytelnicy mogą pamiętać zwłaszcza wielotomowe Rakietowe szlaki, Kroki w nieznane, Drogę do science fiction czy „Don Wolheim proponuje”, na które się polowało, o których się dyskutowało i które się pożyczało od znajomych aż do zaczytania z trudem zdobytych egzemplarzy (ach, te kombatanckie czasy).

Jak na tym tle zaprezentowało się „Przedmurze”?

Główny ton zgromadzonym tu opowiadaniom nadają konteksty polityczno-socjologiczne, co nie powinno dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę, że co najmniej część zaproszonych autorów ma swoje korzenie w fantastyce socjologicznej z lat 80. XX wieku. Ale i „młodzi” nie stronili od podobnych zagadnień. Paweł Majka, znany z polskiej odsłony Metra 2033 czy uhonorowanego nagrodą im. J. Żuławskiego „Pokoju światów”, w „Zagubionych chłopcach” kreśli obraz społeczeństwa near future, w którym prawami obywatelskimi handluje się jak używanymi samochodami, a wyalienowani bohaterowie-emeryci, żeby przeżyć, muszą dorabiać w sieciówkach MMO. Michał Protasiuk pisze kolejny w swoim dorobku tekst próbujący nazwać to, co dzieje się z otaczającą nas rzeczywistością postpolityczną, tym razem biorąc na tapetę wyraźne tąpnięcie na linii liberalizm–konserwatyzm, które idzie przez zachodni świat i ostatnim jego przejawem są np. wyniki wyborów w USA. Cezary Zbierzchowski, autor „Holocaustu F”, jednego z najciekawszych SF ostatnich lat, znów zaprasza do Rammy – w której tym razem otworzyło się Piekło i do świata zaczynają przybywać infernalni uchodźcy, zamykani przez władze w miastach-zonach. Ten ostatni tekst pokazuje chyba najdobitniej, jakie cudeńka można pisać w fantastycznej konwencji, jeśli tylko potraktować jej narzędzie do opisu świata na poważnie.

Maciej Parowski, długoletni redaktor „Nowej Fantastyki”, w eksperymentalnej formalnie miniaturze literackiej przygląda się z bliska upiornemu przypadkowi Andersa Breivika, którego potworna zbrodnia wymyka się psychologizacjom, przekracza granicę bestii w człowieku. W grawitującym w stronę groteski tekście Piotra Goćka trzecia wojna w zasadzie już wybuchła i linia frontu przebiega przez wschodnią granicę Rzeczypospolitej. Grzegorz Janusz pisze ponurą bajkę, w której ludzie wyginęli i Ziemią rządzą zwierzęta; groteska miesza się tu z parabolą, a turpistyczny naturalizm z wykrzywioną w lunaparkowym zwierciadle tradycją Ezopową.

A to tylko część z zamieszczonych w zbiorze tekstów i autorów.

Jasne, jak to zwykle bywa, nie wszystkie opowiadania będą się podobać (subiektywnie – zniżkują np. teksty M.P. Jabłońskiego, K. Kochańskiego czy M. Oramusa), ale przecież nie w tym rzecz. Jako zbiory przekrojowe, łapiące proces w ruchu, na stop-klatce, dobre antologie pozwalają przede wszystkim zorientować się, co w danym momencie zajmuje najbardziej wydawców i twórców. Jest w tym zresztą swoisty paradoks, że podobne zbiory z jednej strony często otwierają środowisko, gatunek, fantastykę na „nowe” tematy, autorów i trendy; z drugiej zaś – najczęściej po prostu sprzedają się gorzej niż powieści. To jeden, choć nie jedyny powód, dla których ukazuje się ich dzisiaj mniej, niż by wypadało; tym bardziej cieszy, że podobne inicjatywy bywają wciąż podejmowane. Na początku nowego stulecia błysnął meteor PL +50, zbioru z futurologiczną beletrystyką i eseistyką zredagowanego przez Jacka Dukaja. Później zaznaczył się na tym polu Powergraph. Cały czas działa Fabryka Słów, nieczęsto, ale konsekwentnie naświetlając autorów, którzy wpadli im w oko. Swoje pięć minut miewają także zbiory nastawione na pokazanie debiutantów (Wolsung, Ostatni dzień pary). Do tego ciągu swoja cegiełkę dokłada też „Przedmurze”.

Co łączy zaprezentowane tu teksty, to autentyczne zaciekawienie otaczającym nas światem. Ciężko, żeby było inaczej, kiedy rzeczywistość za oknem dostała w ostatnim czasie przyspieszenia i zaskakuje częściej, niż zmieniają się wpisy w social mediach. Trudno ją zatem opisać, uchwycić w momencie takiej zmiany – ale kiedy już się uda, tym większa czytelnicza i autorska satysfakcja, zwłaszcza kiedy mówimy o autorach kojarzonych z science fiction, od zawsze wyczuloną na takie tematy. Atak na WTC, kryzys finansowy, Brexit, Ukraina, Syria... Zdaje się, że tematy na soczystą SF i horror podróżują w naszej epoce stadami.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Michał Cetnarowski 21.12.2016 12:53
Autor/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post