Literatura jako przygoda

Michał Cetnarowski Michał Cetnarowski
24.05.2015

Kto z armią wyrzutków stał pod murami niezdobytej twierdzy? Uwiódł księcia, odzyskał tron, ocalił królestwo? Odwiedzał z karawanami odległe karawanseraje, w dzikim pościgu po skalnej grani uciekał przez siepaczami złego władcy, zagrał o życie w plującym dymem Orient Ekspressie – i wygrał? Zakładam, że wszyscy, którzy to czytacie.

Literatura jako przygoda

Wojny, pojedynki, spiski, romanse. Być może nie tylko to, ale – także to przyciągało do pierwszych książek, opowiadań, „dorosłych powieści”. Lektura „Trzech muszkieterów” Dumasa, „Trylogii” Sienkiewicza, „Wyspy skarbów” Stevensona – pozwalała przeżyć życie muszkietera, szlachcica na kresach, pirata z tajemniczą mapą, od zmierzchu do świtu, bez wychodzenia spod koca i gaszenia latarki, w pełnym radosnego napięcia oczekiwaniu, czy jednak przeżyjemy do ostatniej strony i czy wcześniej nie nakryją nas rodzice. Podobnie było z „Conanami” Howarda, „Władcą pierścieni” Tolkiena, „Opowieściami o pilocie Pirxie” Lema.

Literatura przygodowa i fantastyka to dla wielu literacka kraina lat dziecięcych, kiedy fabuły były jeszcze młode, intrygi nieprzeniknione, schematy niezbadane. Podróżowaliśmy z bohaterami, martwiliśmy się o nich, kibicowaliśmy im nieprzytomnie, aż po łzy, kiedy Portos ratował współtowarzyszy, odchodził kapitan Nemo, Wołodyjowskiemu grali larum. To właśnie wtedy narkotyk fikcji miał największą moc, nieustannie napędzał, by w bibliotekach, od rodziców czy koleżeństwa z klasy pożyczać kolejne oszałamiające działki. Zresztą, u wielu jego siła przez lata nie osłabła. Wystarczy na chybił-trafił wziąć biografię jakiegokolwiek fantasty – i w siedmiu przypadkach na dziesięć okaże się, że wśród lektur pierwszych, formacyjnych, był tam właśnie Tolkien z Lemem, Dick z Howardem, Sienkiewicz ze Scottem, a wśród młodszych autorów – Sapkowski albo Rowling. Zawirusowani w młodości, ponieśli potem bakcyla literackiej przygody dalej. Podobnie z czytelnikami: kto do dziś zachował tę umiejętność lektury gorliwej, po dziecięcemu „naiwnej”, to znaczy szczerze zaangażowanej w to, co przeczytane, ten jest gatunkowym czytelnikiem doskonałym, czerpie najwięcej z obcowania z fikcją. Przeżywa ją naprawdę.

Posmak takich przygód z książkami niesie dziś m.in. steampunk. Jeśli ktoś jeszcze nie kojarzy konwencji, wystarczy garść haseł: fantastyczny XIX wiek, gogle, magiczne sterowce, quasikomputery i roboty napędzany siłą pary, czyli Gibson zmieszany z Vernem. Obecnie zresztą to w duże mierze estetyka: konwentowe cosplaye, larpy, cała moda spod znaku zegarka z dewizką i mechanicznie zmieniającego ogniskową monokla, przejawiająca się w anime, grach komputerowych czy komiksach. Oraz grach RPG, czego najlepszym przykładem swojski „Wolsung” – popularny nie tylko w naszym kraju system fabularny, rozgrywający się w okresie magicznie podrasowanej rewolucji przemysłowej. Zamiast Polski na mapie świata figuruje tu Slawia, zamiast Niemiec – Wotania, w miejscu Afryki rozciąga się mityczna Lemuria, a w miejscu Ameryki Północnej widnieje Winlandia. Bohaterów też jakby już znamy: to cały fantastyczny bestiariusz, od krasnoludów, przez trolle, po elfy, hobbitów i zombie. Misz-masz? Tak, ale przemyślany. Nie o nowatorstwo tu zresztą chodzi – tylko właśnie tego ducha, który napędzał historie Ridera Haggarda czy Karola Maya. Że rzecz sprawdza się także w literaturze – w wadze lekkiej, łatwej i przyjemnej – można się przekonać, sięgając po niedawno wydaną antologię Wolsung. Tom 1.

Za eksplorację realiów fikcyjnego świata wzięła się w zbiorze garść debiutantów – oraz dobrze znani czytelnikom fantastyki twórcy, tacy jak Krzysiek Piskorski, Paweł Majka czy Maciek Guzek. Choć autorzy mniej znani też nie mają się czego wstydzić; na mnie chyba największe wrażenie zrobił kameralny horror Igora Myszkiewicza „Królowa Atlantydy”, w której pojawia się wolsungowy odpowiednik doktora Mengele, parna dżungla i okrutne eksperymenty z miejscową magią. We wszystkich tych tekstach wycieczki do pradawnych świątyń sąsiadują z podniebnymi rajdami zeppelinami, co krok można spotkać tajne bractwa lub holmsopodobnych detektywów, a awantura goni awanturę.

Podobnie bawi się Jan Maszczyszyn w również steampunkujących Światach Solarnych. Czego tutaj nie ma? Parowa ekspansja w Układ Słoneczny? Batalie kosmiczne w sterowcach przystosowanych do żeglowania po falach eteru? Aborygeńska magia? Odwołania do klasyki literatury, z Herbertem Wellsem na czele? Autor – w latach 80. laureat pierwszego konkursu literackiego zorganizowanego przez „Fantastykę”, od lat mieszkający Australii – dodaje do tego dużo więcej, a jego powieść pokazuje, ile rozmachu można wycisnąć z konwencji, jeśli tylko podejdzie się do nie z fantazją i pisarską odwagą.

Podobne teksty charakteryzuje nieskrępowany duch przygody, koncertowa energia wydaje się tu ważniejsza niż oryginalność odegranego pasażu, a nad analizą, istotnością podejmowanego tematu czy formalnym nowatorstwem – często dominuje zabawa. Owszem, czasem można odnieść wrażenie, że „już to gdzieś czytaliśmy”, ale i tak pojedynki na rozpędzonych pociągach, romanse w czasie podróży do dzikich krain, marynistyczne batalie na okołoplanetarnych orbitach pozwalają znów przedostać się do innego, ukrytego pomiędzy okładkami świata. Literatura to przygoda, na którą nigdy nie jesteśmy za starzy.


komentarze [17]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 28.05.2015 10:42
Czytelnik

Ale zaczynam się starać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 27.05.2015 09:35
Czytelnik

Chyba już jestem za duży :-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
CreatureOfTheNight  - awatar
CreatureOfTheNight 26.05.2015 18:59
Czytelniczka

Im starsza jestem, tym bardziej mi trzeba fantastyki i komedii, żeby za przeproszeniem nie spierniczeć jak połowa moich rówieśników. Większość książek o czarownikach i wilkołakach jest pisana przez dorosłe osoby - to strasznie ciężki kawał chleba musi być, skoro ta praca ich nie bawi :).

I co teraz? Przydałoby się przeprowadzić ankietę i sprawdzić, jaka płeć i kategoria...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Sebastian Woźniak - awatar
Sebastian Woźniak 26.05.2015 11:04
Czytelnik

Nie chodzi mi o to, że kryminały są bardziej ambitne bo to jest taka sama rozrywka jak fantasy, tylko, że z wiekiem człowieka nie bawią już książki o czarownikach i wilkołakach. Dlatego półki z takim książkami często opisane są jako "dla młodzieży".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
junior_13j  - awatar
junior_13j 26.05.2015 15:30
Czytelnik

Mnie tam bawią ;)
Zależy tylko jaki wilkołak i jaki czarownik ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 26.05.2015 18:21
Bibliotekarz

Wszystko zależy od ksiązki i autora. Przekonując mnie do literatury SF, usłyszałam, że czasami łatwiej jest pisać o czymś trudnym przenasząc to na inną planete lub w świat fantasy. Dla mnie przykładem jest Łukjanienko, który świetnie opisuje Rosję. Gdyby tam nie było magów, wilkołaków i innych, nie wiem, czy ta ksiązka ukazałaby się. Są książki, które mówią ciekawe rzeczy,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 25.05.2015 22:42
Bibliotekarz

W młodości nie lubiłam bajek i fantastyki, chociaż moim ulubinym cyklem był Doktor Dolittle. Uwielbiałam też cykl ksiązek Jana Żabińskiego o zwierzętach. Przez wiele lat omijałam fantastykę dużym łukiem, interesowało mnie tylko to, co realne i naukowe. Dopiero od paru lat odkrywam SF i fantastykę. Coraz trudniej mnie czymś zaskoczyć, czy zaszokować, ale jeżeli ksiązka jest...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 25.05.2015 19:34
Czytelnik

Ja muszę przyznać,że ta fantazja u mnie zanika.Coraz gorzej mogę sobie coś wyobrazić.Chyba to już wiek 38 lat robi swoje.Cóż,kiedyś gdy miałem naście lat było inaczej.Co do książek fantasty,to czytam i bardzo lubię.Może już nie umiem sobie smoka i elfa.Ale uwielbiam tą literaturę.
A tak to książki są super,nie tylko fantasty.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
CreatureOfTheNight  - awatar
CreatureOfTheNight 26.05.2015 19:01
Czytelniczka

Ćwicz wyobraźnię :D!!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
CreatureOfTheNight  - awatar
CreatureOfTheNight 25.05.2015 15:18
Czytelniczka

Mnie interesuje to, co się z czasem dzieje z czytelnikiem.

Ta dziecięca umiejętność wczucia się w książkę i utożsamiania z bohaterami zanika - przynajmniej u mnie. Niewiele książek potrafi mnie zaintrygować. Zadaję sobie pytanie, czy jest to kwestia mojego wieku, zmian w odbieraniu świata, znudzenia - bo wszystko już było i ciężko autorom wymyślić coś nowego? Czy może...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Sebastian Woźniak - awatar
Sebastian Woźniak 25.05.2015 14:20
Czytelnik

Moim zdaniem z takiej literatury się wyrasta. Po jakimś czasie człowiek sięga po książki z bardziej pogłębionymi psychologicznie postaciami i z akcją bardziej, że tak powiem, przyziemną. Takim kierunkiem są np. kryminały skandynawskie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
CreatureOfTheNight  - awatar
CreatureOfTheNight 25.05.2015 23:45
Czytelniczka

Hola hola, proszę pana!

Wszystko zależy od tego, czego się w literaturze szuka. Przebiłam się przez kilka "dojrzałych" tematycznie książek i od tamtej pory omijam je szerokim łukiem. "Samotność w sieci" na ten przykład jest dla mnie kompletnie niedopuszczalna (jakkolwiek napisana dobrze i zapewne wartościowa). Nie potrzebuję książki, która mnie zdołuje, pognębi i ukaże mi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
junior_13j  - awatar
junior_13j 26.05.2015 10:03
Czytelnik

Nie moge się zgodzić, z tym, że takiej literatury się wyrasta. Ja sam preferuję literaturę cięższą, ale czy to znaczy, że czytając dla odmiany coś lekkiego i doceniając to, cofam się w rozwoju? ;) Nie wydaje mi się.
Inną sprawą jest to, czy kryminały skandynawskie to literatura o której mówisz. I czy przez wzgląd na to, że posiada inny kaliber, przewyższa literaturę, która...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Hipis  - awatar
Hipis 24.05.2015 18:16
Czytelniczka

Piękne opisy. Po takie książki typowo przygodowo-młodzieżowe siegam miedzy lekturami szkolnymi... Kiedy już dość wynudzisz się przy "Panu Tadeuszu", nasmucisz przy Trenach Kochanowskiego i wymęczysz szare komórki na "Dżumie" Camusa, jedyne, co może ci pomóc to książki niezobowiązujące, przygodowe, w końcu ciekawe i wciągające, bez niepotrzebnie rozbudowanej sfery...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
junior_13j  - awatar
junior_13j 24.05.2015 13:49
Czytelnik

Nie wiedziałem, że mc bawi się w publicystę ;)
Jako fan fantastyki szeroko pojętej, nie mogę nie zgodzić się, że przeżywanie literatury fantastycznej to przygoda dziecka, które trafia do odległych światów. Rzecz tylko w tym, by te światy właściwie odebrać i nie zamykać się w wąskie ramy, ale otworzyć na konwencje, nierzadko różniące się od siebie całe lata świetlne. Przez...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
CreatureOfTheNight  - awatar
CreatureOfTheNight 25.05.2015 12:58
Czytelniczka

Przepiękne porównanie kulinarne! Trafne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się