-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-10-27
2017-05-29
Druga edycja Kroków w Nieznane (rok 1971) wedle ówczesnej konwencji miała jako temat wiodący podróz w czasie. Wydawcy uraczyli czytelnika seria opowiadań dotyczących szereg koncepcji podrózy w czasie oraz zwiazanych z tym paradoksow. W tym względzie najciekawszą koncepcje zaprezentował tu Alfred Bester w opowiadaniu „Ludzie, którzy zamordowali Mahometa”. Pomiędzy nimi dwa opowiadania polskim mistrzów Lema i Ziedla. Niestety żadne z nich nie wybiło sie poza przecietność. Pozostałe to dzieą pisarzy amerykańskich i rosyjskich (bądź radzieckich, wedłóg ówczesnej nomenklatury). Ponad przecietność wybijają sie dwa – najdluzsze w zbiorze „Petla czasu” Gleba Anfiłowa i najkrótsze „Gabinet luster” Frederica Brown. Pierwsze napisane z rozmachem i w sensacyjnym tempie (dodatkową atrakcją są „soscjalistyczne” smaczki). Gabinet luster poza intrygujacym pomyslem i niecodzienną narracją, daje nam otwarte zakończenie.
Aby należycie ocenić wartośc tomu, należało by sie się przenieść w czasie do roku 1971 i obejżeć ten zbiór oczami ówczesnego czytelnika.
Druga edycja Kroków w Nieznane (rok 1971) wedle ówczesnej konwencji miała jako temat wiodący podróz w czasie. Wydawcy uraczyli czytelnika seria opowiadań dotyczących szereg koncepcji podrózy w czasie oraz zwiazanych z tym paradoksow. W tym względzie najciekawszą koncepcje zaprezentował tu Alfred Bester w opowiadaniu „Ludzie, którzy zamordowali Mahometa”. Pomiędzy nimi dwa...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-17
Trylogia niezwykle trudna w ocenie. Z jeden strony niezwykle wyrafinowy świat, z historią, geografią, mitologią, nauką i technologią, jak i mitologią. Z drugiej stronny narracyjny chaos, i trudna do śledzenia historia. Przy tym wiele niedomówień. WSzystko to czyni lekturą bardzo wymagającą., przy nie aż tak oczywistej satysfakcji po zanończeniu.
Trylogia niezwykle trudna w ocenie. Z jeden strony niezwykle wyrafinowy świat, z historią, geografią, mitologią, nauką i technologią, jak i mitologią. Z drugiej stronny narracyjny chaos, i trudna do śledzenia historia. Przy tym wiele niedomówień. WSzystko to czyni lekturą bardzo wymagającą., przy nie aż tak oczywistej satysfakcji po zanończeniu.
Pokaż mimo to2019-11-15
Druga powieść trylogii Kroniki Zachodnieko Brzegu. Choć występują w niej bohaterowie Pierwsze powieści cyklu („Dary”) Orrec i Gry, to centralną postacią tej poswieści jest nastoletnia dziewzyna Memer, mieszkanka wolnego niegdyś miasta, obecnie okupowanego przez armię okrutnych najeźców. Wraz z rozwojem fabuły powieści okazuje się, że okupanci nie są do końca aż tak prymitywni i bezwględni jak początkowo mogło się wydawać, oraz, że opór nie musi być beznadziejny.
Autorka prezentuje wielki telent w kreawaniu obcych światów, społęczństw i cywilizacji z którymi czytelnik może się z łatwością indentyfikować.
Polecam wszystkim miłośnikom klasycznej fantasy.
Druga powieść trylogii Kroniki Zachodnieko Brzegu. Choć występują w niej bohaterowie Pierwsze powieści cyklu („Dary”) Orrec i Gry, to centralną postacią tej poswieści jest nastoletnia dziewzyna Memer, mieszkanka wolnego niegdyś miasta, obecnie okupowanego przez armię okrutnych najeźców. Wraz z rozwojem fabuły powieści okazuje się, że okupanci nie są do końca aż tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-10-18
W sumie to bardzo przygnębiająca historia. Historia Pink Floyd jest przepełniona nieprzyjemnymi wydarzeniami. Od odtrącenia współzałożyciela Syda Baretta, przez bezpardonowe spory i złosliwości w łonie grupy praktycznie przez cały czas jej istnienia w pierwotnej formie, po prawne spory pod odejściu jej lidera.
Książka jest na równi historią grupy jak jej członków. Pink Floyd jest jedną z najbardziej znanych i poularnych grup rockowych. Klasyfijowana jako przedstawiciel rocka progresywnego, choć sami muzyce ją tworzący nigdy nie uważali się za elementy tego ruchu. Jeśli nawet uzna się Pink Floyd za przedstawiciela progresywnego rocka, to była bardzo nietypowa dla tego gatunku. Choćby muzycy w niej grający, choc byli przywoitymi instrumantalistami, nie byli wirtuozami. Swoją wielkość zbudowała na koncepcjach i solidnej pracy w stufio, oraz niezwykle atryakcyjnych, multimedialnych koncertach (przedstawieniach).
Książka jest dobra, choć na jak na mój gust nieco zbyt bałaganiarska, ale to jest typowe dla współczesnej publicystyki. Stanowczo polecam dla fanów, znawców, a tekże dla tych, którzy grupy nie znają (czy są tacy?)
Dobrze jest sobie słuchać muzyki Pink Floyd w czasie czytania by umieścić się w kontekscie.
W sumie to bardzo przygnębiająca historia. Historia Pink Floyd jest przepełniona nieprzyjemnymi wydarzeniami. Od odtrącenia współzałożyciela Syda Baretta, przez bezpardonowe spory i złosliwości w łonie grupy praktycznie przez cały czas jej istnienia w pierwotnej formie, po prawne spory pod odejściu jej lidera.
Książka jest na równi historią grupy jak jej członków. Pink...
2019-10-07
Mówi się, że kościół jest „państwem w państwie”. Autorka – Joanna Podgórska, udawadnia, że jest twierdzenie błędne. W istocie jest jeszcze gorzej – kościół jest państwem!
Książka podzielona na rodziały skupiające się na różnych polach aktywności kościołą - indoktrynacji (zwanej ewangelizacją), religii w szkolach, aborcji, seksualności, LGBT, pedofili itd. Książka jest nierówna i niespójna. W niektórych rodziałach skupia sie autorka wyacznie na współczesności i na Polsce. W innych daje historyczną analizę siegającą głębokiego średniowiecza i wychodzące daleko poza Polskę. Książka więc nierówna i niekompletna, lecz bardzo ważna i co ważniejsze odważna.
Mówi się, że kościół jest „państwem w państwie”. Autorka – Joanna Podgórska, udawadnia, że jest twierdzenie błędne. W istocie jest jeszcze gorzej – kościół jest państwem!
Książka podzielona na rodziały skupiające się na różnych polach aktywności kościołą - indoktrynacji (zwanej ewangelizacją), religii w szkolach, aborcji, seksualności, LGBT, pedofili itd. Książka jest...
2019-09-30
Bardzo ważna pozycja dla wszystkich wielbicieli Janusza Zejdla. Wybór najlepszych opowiadań. Te trzydzieści kilka wybranych dało sporych rozmiarów tom. Jak zwykle w tak przekrojowycm zbiorze znajdują się opowiadania lepsze i gorsze. Największą zaletą publikacji jest to, że pokazuje, iż Zajdel nei był autorem jednego tematu, co sugerowały jego powieści. Jego opwiadania pokrywają całe spektrum gatunku.
Bardzo ważna pozycja dla wszystkich wielbicieli Janusza Zejdla. Wybór najlepszych opowiadań. Te trzydzieści kilka wybranych dało sporych rozmiarów tom. Jak zwykle w tak przekrojowycm zbiorze znajdują się opowiadania lepsze i gorsze. Największą zaletą publikacji jest to, że pokazuje, iż Zajdel nei był autorem jednego tematu, co sugerowały jego powieści. Jego opwiadania...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-20
Wybitną trylogię Wspomnień o pryzszłości Ziemi i Piorun kulisty, oba autorstwa Cixin Liu, dzieli przepaść, jeszcze głębsza niż w przypadku innej wczesnej powieści autora – Era sypernowej. Tej ostatniej przynajmniej nie brakował czarnego humory.
Posieść traktuje o obsesji głownego bohatera niezwykłym fenomenem atmosferycznym, znanym piorunem kulistym. Bohater pośwęca życie na badanie zjawiska i wykorzystanie jego mocy.
Liu stosuje w pwoeści dość pomusłowy zabieg, by kwantowe prawa fizyki mikroświata, przenieść do dotykalnej skali makro. Ten pomysł jest jedyną wartościa powieści. Reszta wypada bardzo słaba. Moje zainteresowanie wzbudził jedynie epizod wizyty bohatera w opuszczonym sowieckim labolatorium badającym zagadnienia, którymi był sam zainteresowany. Autor w tym epizodzie ciekawie wyjaśnia ideologiczne ograniczenia z jakimi borylała sie nauka radziecka badające zjawiska kwantowe.
Wybitną trylogię Wspomnień o pryzszłości Ziemi i Piorun kulisty, oba autorstwa Cixin Liu, dzieli przepaść, jeszcze głębsza niż w przypadku innej wczesnej powieści autora – Era sypernowej. Tej ostatniej przynajmniej nie brakował czarnego humory.
Posieść traktuje o obsesji głownego bohatera niezwykłym fenomenem atmosferycznym, znanym piorunem kulistym. Bohater pośwęca życie...
2019-04-15
“Tiammat’s Wrath” (brak jeszcze polskiego tytułu) to ósma powieść ze cyklu Expanse (Ekspasja). Autorzy Danile Abrahms i Ty Frank (kryjący się pod pseudonimem James S.A. Corey), to wytrawni pisarze i weterani gatunku Fikcji Naukowej. Obodwoje należą do grupy tworczej ze stanu Nowy Meksyk, której nawybitniejszym przedstawicielem jest George R.R. Martin.
W ósmej części kontynuowany jest wątek rozpoczęty w poprzedniej części - Persopolis Rising, (w rok po angeilsko-języcznej premiery ciągle brak tłumaczenia na polski).
O wydarzeniach przedstawionych w książce, a nawet o nastroju jej, nic nie można powiedzieć, bez zdradzenia jakiś szczegułów, a przez to zepsucie potencjalnym czytelnikom. Jedno co mogę powiedzieć to, że, według mojej opinii, jest to nalepsza jak dotychczas powiesć tego znakomitego cyklu.
Poewieść zamyka wątek rozpoczęty w poprzedniej części cyklu, lecz otwiera dwa kolejne.
“Tiammat’s Wrath” (brak jeszcze polskiego tytułu) to ósma powieść ze cyklu Expanse (Ekspasja). Autorzy Danile Abrahms i Ty Frank (kryjący się pod pseudonimem James S.A. Corey), to wytrawni pisarze i weterani gatunku Fikcji Naukowej. Obodwoje należą do grupy tworczej ze stanu Nowy Meksyk, której nawybitniejszym przedstawicielem jest George R.R. Martin.
W ósmej części...
2019-03-17
Po entuzjastucznie przeze mnie przyjętej 7 Ew, i przez lata męczonej Trylogii Barokowej, kolejna proba Stephensona. Epoka Diamentu to wspołczesna Fikcja Naukowa. Historia dzieje się w niedalekiej (???) przyszłości. Świat w którym królują nano-technologie i wszechobecna, całkowicie niezależna sieć komunikacyjna. Świat, w którym nie już miejsca na wielkie państwa, zastopione przez niezależne enklawy oparte na wspolnotach religijnych, ideaologicznych, kulturowych. Świat w którym wszytsko jest na wyciągnięcie ręki, co wcale nie oznacza, że ludzie żyją w wiecznej szczęśliwości, a bieda nie istnieje. Na tym tle nakreślona niemal sensacyjna historia, której głownymi bohaterami są, dziewczynka z biednej, dysfukcjonalnej rodziny, inżynier nanotechnologii, super hacker i kilkanaści innych.
Jak przystało na Stephensona, wielka dbałość o szczegóły, ginące wątki i postacie i brak ostatecznej i jasnej konkluzji.
Na koniec polski akcent. Niezbyt ściśle, lecz stanowczo dowcipnie. - „aparatura Doctora X nieco przypominala staropolska demokracji, w ktorej wymagana jest zgoda wszystkich uczestnikow...”
Po entuzjastucznie przeze mnie przyjętej 7 Ew, i przez lata męczonej Trylogii Barokowej, kolejna proba Stephensona. Epoka Diamentu to wspołczesna Fikcja Naukowa. Historia dzieje się w niedalekiej (???) przyszłości. Świat w którym królują nano-technologie i wszechobecna, całkowicie niezależna sieć komunikacyjna. Świat, w którym nie już miejsca na wielkie państwa, zastopione...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-19
Druga przeczytana przeze mnie powiesc Twardocha. Po zupelnie ambiwaletnie przyjetym “Wieczny Grunwald”, pelen zachwyt i maksymalna ocena “Krola”. Powiesc to doskonala, rewelacyjna. Daleki reminescencje z “Billy Bathgate” Doctorowa, z tym tylko, ze Twardoch, nawet w swej narracji szykuje na koniec niespodzianke. Narrator, piszacy swe wspomnienia w Izraelu, gdzies w koncu lat osiemdziesiatych, jak mozna zgadywac, pokazuje nam panorame polityczno-gangsterskiej Warszawy drugiej połowy lat trzydziestych. Socjaliści, narodowcy, faszysci, sanacja, zydowskie ruch socjalistyczny i syjonistyczny, a przy tym podziemne powiazania z swiatem gansterskim. To co moglo byc wzglednie prosta powiescia nagle staje sie pulapka dla czytelnika, Autor na ostatnich piecdziesieciu stronach nie tylko zmienia tożsamość narratora, lecz także i spodziewane zakonczenie książki.
Druga przeczytana przeze mnie powiesc Twardocha. Po zupelnie ambiwaletnie przyjetym “Wieczny Grunwald”, pelen zachwyt i maksymalna ocena “Krola”. Powiesc to doskonala, rewelacyjna. Daleki reminescencje z “Billy Bathgate” Doctorowa, z tym tylko, ze Twardoch, nawet w swej narracji szykuje na koniec niespodzianke. Narrator, piszacy swe wspomnienia w Izraelu, gdzies w koncu lat...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-29
To pierwsza moje spotkanie z Bobem Woodwardem, poza filmem opartym na jego tekście „Wszyscy ludzie prezydenta”. Muszę być szczery i powiedzieć, że mie się nie podoba. W szczególności sposób narracji. Autor przedstawia kolejne wydarzenia w formie scenek rodzajowych, wkładając w usta bohaterów dialogi, których nigdy nie słyszał, a zna jedynie z relacji. Nie podoba mi się język używany w tych dialogach, i to nie z powodu jego dosadności, lecz aluzyjności, politycznej nieokreśłoności, dziwnej idiomatyki. Jest to pewnie język na co dzień używany w wyższych kręgach politycznych. Gdzie mówi się tak, by zawsze można było się wycofać, by być celowo nie do końca zrozumiałym. Myślę, że Autor wyszedł by lepiej, gdyby zaoferował czytelnikowi prostszą, reportażową relację, bez wprowadzania go w labirynt pólsłówek.
Jednym z najciekawszych oraz bardzo symptomatycznych, momentów jest ten w którym opisywane są wydarzenie w Charlotteville. Dla przypomnienia odbyła się tam skrajnie demonstracja skrajnie prawicowych przeciwników usunięcia pomnika konfederackiego generała. Obrońcy pomnika, grupy neonaziostowskie, białych supremacystów, sympatyków KKK, itp. Spotkały się z kontremanifestacją najogólniej określnonych liberałow. Doszło do sprzeczek, przepychanek i drobnych bijatyk. Kulminacją wydarzeń było, gdy rozwścieczony prawicowiec staranował swym samochodem tłum kontrmanifestantów. Po tych wydarzeniach prezydent obwinił „obie strony” za akty przemocy. Te słowo odbiło się szerokim, nagatywnym echem w całym kraju i na świecie. Trump został dosłownie zmuszony przez swych współpracowników do wygłoszenia nowego przemówienia. Bez przekonania zrobił to. Te bardzo pojednawcze wypowiedzi zostały uznane za jedno z najlepszych wystąpięn prezydenta. Jedynie on nie był z niego zadowolony. Powiedział „That’s the worst speach I’ve ever given. I never going to do anything like that again.” Swój „błąd” miał okazje szybko “naprawić” w kolejnym wystąpieniu już następnego dnia, gdy powrócił z zdwojonną siłą do swym poprzednej, pojednawczej wypowiedzi.
Tytuł ksiązki brzmi „Fear”. Moim zdaniem lepszym byłby Chaos, bo z tym mamy doczynienia w Białym Domu za prezydencji Donalda Trumpa.
Postać Trumpa oraz styl jego prezydentury najlepiej scharekteryzwał jego osobisty sekretaż – Rob Porter, opisując swe rozczarowanie, gdy w końcu zroumiał z kim ma doczynienia: „This was no longer a presidency. This is no longer White House. This is a man being who he is” jak powiedzial.
Mimo fascunującego tematu i olbrzymiego doświadczenia autora, ksiązki nie oceniam wysoko. Głownie dla tego, że nie wnosi wiele do tematu. Wystarczy regularnie oglądać CNN by znać to wszytsko. Po drugie jest przedwczesna. Autor powinien poczeka jeszcze ze dwa lata i opublikować syntetyczne dzieło oparte na głebszej reflekcji.
To pierwsza moje spotkanie z Bobem Woodwardem, poza filmem opartym na jego tekście „Wszyscy ludzie prezydenta”. Muszę być szczery i powiedzieć, że mie się nie podoba. W szczególności sposób narracji. Autor przedstawia kolejne wydarzenia w formie scenek rodzajowych, wkładając w usta bohaterów dialogi, których nigdy nie słyszał, a zna jedynie z relacji. Nie podoba mi się...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10-27
To jedyna z powieść Janusza Zajdla, której wcześniej nie czytałem. Wyszło na to, że najlepsze zostawiłem na koniec. Zajdel udowodnił po raz kolejny, że ma znakomite pomysły i świetny warsztat. Tym razem pokazł też, że ma też i poczucie chumoru.
Podobnie jak w przypadku Paradyzji, Limes... i Cylindra, mamy tu doczynienia z krwistą fikcją socjologiczną. Jak w każdej z tych powieści aluzje i odniesienia do óczesnej sytuacji, chyba najwyraźneijsze, lecz ciągle na tyle odległe, by zachować aktualność i uniwersalny charakter. Zasadniczą różnicą pomiedzy Wyjściem z Cienia, a trzema innymi powieściami, jest fakt, że w tamtych świat widziany jest oczami outsaiderów. W tym przypadku są to ludzie z wewnątrz, bezpośrednio w tę rzeczywistości zanurzonych.
Zaidel pokazał w tej dar proroczy, a może było to głebokei zrozumienie prawami rządzącymi społeczeństwem. Przewidział upadek reżimu nie w wyniku symbolicznego oporu uciśnionych lecz interwencji etycznie wrażliwej częsci opresorów. Pokazał też, że samo zrzucenio okowów niewoli, nie musi oznaczać końca kłopotów, a razcej oznacza powrót do tych starych.
To jedyna z powieść Janusza Zajdla, której wcześniej nie czytałem. Wyszło na to, że najlepsze zostawiłem na koniec. Zajdel udowodnił po raz kolejny, że ma znakomite pomysły i świetny warsztat. Tym razem pokazł też, że ma też i poczucie chumoru.
Podobnie jak w przypadku Paradyzji, Limes... i Cylindra, mamy tu doczynienia z krwistą fikcją socjologiczną. Jak w każdej z tych...
2018-09-17
Konkluzja “Edymiona”, a jednocześnie całego cyklu Hyperiona. Tytuowy Raul Endymion to opiekun, obrońca, przyjaciel i kochanek kobiety-mesjasza, która wróciłą z przyszłości by oczyścić i zbawić świat. Autor niepostrzeżenie przechodzi z cybernetycznej space opery, w fantazyjno-mistyczne rejony. Nie szkodzi to opowięci, do końca (jak zazwyczaj nieco przesłodzonemu) towarzyszą wielkie emocje.
Zdecydowania jedna z najlepszych opowieści fatastyczno-naukowych ostatnich dwóch dekad.
Autor w szczególności musi nie lubieć kościoła katalickiego, skoro w swej opowieści oddał mu prymat w okrucieństwie, wandaliźmie i korupcji.
Konkluzja “Edymiona”, a jednocześnie całego cyklu Hyperiona. Tytuowy Raul Endymion to opiekun, obrońca, przyjaciel i kochanek kobiety-mesjasza, która wróciłą z przyszłości by oczyścić i zbawić świat. Autor niepostrzeżenie przechodzi z cybernetycznej space opery, w fantazyjno-mistyczne rejony. Nie szkodzi to opowięci, do końca (jak zazwyczaj nieco przesłodzonemu) towarzyszą...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-19
Błyskotliwie napisana powieść post-apokaliptyczna. Świat wyludniony za sprawą gwałtownie rozprzestrzeniającego się i bardzo śmiertelnego wirusa grypy. Nieliczni przetrwańcy żyją w niewielkich, odizolowanych społecznościach.
Autorka pokazuje życie przed, w czasie i po apokalipsie kilkorga bohaterów, których losy sie przeplatają z sobą.
W powieści nie ma nic nowego. Takie historie można znaleść w innych powieściach tego gatunku. Największą wartościa książki jest nie sama historia, lecz sposób jej opowiedzenia.
Na uznanie, zasługuje piękny język (przeczytana w orginale). Pozostaje mi mieć nadzieję, że zachowano to w tłumaczeniu.
Dodatkową atrakcją był dla mnie fakt, że akcja książki rozgrywa się (częsciowo) w mieście, które dobrze znam. Zresztą cały region nie jest mi obcy.
Błyskotliwie napisana powieść post-apokaliptyczna. Świat wyludniony za sprawą gwałtownie rozprzestrzeniającego się i bardzo śmiertelnego wirusa grypy. Nieliczni przetrwańcy żyją w niewielkich, odizolowanych społecznościach.
Autorka pokazuje życie przed, w czasie i po apokalipsie kilkorga bohaterów, których losy sie przeplatają z sobą.
W powieści nie ma nic nowego. Takie...
2018-07-20
Druga cześć przygód Dr Huntera podobna do pierwszej. Tajemnicza zbrodnia; hermetyczne srodowisko małej społeczności, zaskakujące zwroty akcji. Nieoczekiwane dramatyczne zakończenie zachęca do siegniecia po nastepny tom natychmiast po przeczytaniu niniejszego
Druga cześć przygód Dr Huntera podobna do pierwszej. Tajemnicza zbrodnia; hermetyczne srodowisko małej społeczności, zaskakujące zwroty akcji. Nieoczekiwane dramatyczne zakończenie zachęca do siegniecia po nastepny tom natychmiast po przeczytaniu niniejszego
Pokaż mimo to2013-12-29
2018-04-17
“Na południe od Brazos” – „Lonesome Dove” to western nietypowy. Zwykle gatunek ten to literatura popularna, podrzędna. W tym przypadku mamy doczynienia z wielkim dziełem literackim w pierwszym rzędzie. Powiesć przypomina w pewnym sensie inny wielki western jakim była powieść „Mały, Wielki Człowiek” Bergera. W obu przypadkach mamy doczynienia z dziełem realistycznym, wręcz naturalistycznym, lecz jednocześnie grotestkowym.
Powieść o przyjazni, miłości, zmaganiach z natura, gniewem i przemocą.
Jeżli szukać w tej, tak złożonej historii gównych bohaterów, byliby nimi Gus i kapitan Call. Głównym zaś tematem podróż. Podróż podjeta na gorąco, a prowadzaca do Montany, leżącej gdzieś na mitycznej północy, za która jest już tylko jeszcze bardziej mityczna Kanada. Właśnie w tej podróży liczni bohaterowi zagają się ze swomi namietnościami, przeszłością, przeszkodami stojącymi na ich drodze. W końcu książki kapitan Call pokonuje ta samą drogę, lecz w pzreciwnym kierunku, z Montany do Texasu. Jej cel jest tak absurdalny, że aż trudny do uwierzenia. Wynika jednak ze słowa danego przyjacielowi, a „słowo” dane przyjacielowi jest najważniejsze.
“Na południe od Brazos” – „Lonesome Dove” to western nietypowy. Zwykle gatunek ten to literatura popularna, podrzędna. W tym przypadku mamy doczynienia z wielkim dziełem literackim w pierwszym rzędzie. Powiesć przypomina w pewnym sensie inny wielki western jakim była powieść „Mały, Wielki Człowiek” Bergera. W obu przypadkach mamy doczynienia z dziełem realistycznym, wręcz...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-23
Pasja Według Einara – trzecia część “Północnej Drogi” pokazuje życie trzeciej – Po Sigrun i Halderd postci cyklu. Czesc chyba najlepsza jak dotychczas. Chwilami to literature sensacyjna. Czytajac wyczekuje sie wydarzen, ktore widziane są poprzednio oczami bohaterek dwóch pierwszych części. Teraz dowiadujemy się jak to bylo na prawdę. Tak jak poprzednie czesci – narracja w pierwszej osobie oraz prosty oszczedny jezyk.
Piekne jest zakończenie historii Einara.
Pasja Według Einara – trzecia część “Północnej Drogi” pokazuje życie trzeciej – Po Sigrun i Halderd postci cyklu. Czesc chyba najlepsza jak dotychczas. Chwilami to literature sensacyjna. Czytajac wyczekuje sie wydarzen, ktore widziane są poprzednio oczami bohaterek dwóch pierwszych części. Teraz dowiadujemy się jak to bylo na prawdę. Tak jak poprzednie czesci – narracja w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-15
Powieść z modnego dziś nurtu postapokaliptycznego. Gatunek ten (zawierający także apokalipse zombie) pokazuje zwykle rozpad lub reorganizację społeczeństwa tych którzy apokalispę przetrwali. W zalezności od czasu jaki od apokalipsy upłynął, oraz od populacji mozna tu wyróżnić utopie, autokratyczną lub totalitarną dystopię, powrót do społeczności klanowej, plemiennej lub w najbardziej brutalnym wydaniu, gdy przetrwały nieliczne jednostki do „rodowej” lub rodzinnej walki o przetrwanie. Gwiazdozbiór Psa, należy do tej ostatniej.
Rodziną głównego bohatera Hig’a jest jego pies i sąsiad. Gdy umiera pies, Hig przeżywa kryzys, którego wynikiem jest podróz w poszukiwaniu nowej rodziny.
Choć historia kreślona jest w czarnych barwach, w zakonczeniu czuje się optymizm.
„Gwiazdzbiór Psa” nie dorównuje arcedziełu gatunku „Drodze” McCarthiego, jest jest solidną pozycją, którą warto pzreczytać.
Powieść z modnego dziś nurtu postapokaliptycznego. Gatunek ten (zawierający także apokalipse zombie) pokazuje zwykle rozpad lub reorganizację społeczeństwa tych którzy apokalispę przetrwali. W zalezności od czasu jaki od apokalipsy upłynął, oraz od populacji mozna tu wyróżnić utopie, autokratyczną lub totalitarną dystopię, powrót do społeczności klanowej, plemiennej lub w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czyzby Mrozek sie przezyl?
Wojciech Golebiowski w swojej notce na Lubimy Czytac napisal “Dzięki Mrożkowi Polska była "najweselszym barakiem w socjalistycznym obozie". Oboz sie rozlecial, barak sie zamienil na III RP, a ostatnio nawet IV. Wesole zrobilo sie cos innego. Mrozek wiec juz strzela w proznie. Czytajac kolejne opwiadania zbioru wcale mi do smiechu nie bylo. Metody Mrozka wydaly mi sie dosc toporne. Kilka chwytow komediowych powtarzanych raz po raz. Nieadekwatny do tresci jezyk, absurdy, goniace absurdy, wreszcie jak w opowiadaniu o rurach, pseudonaukowy belkot. Szczegolnie te opowiadanie, jako specjalisty od rur, wydalo sie irytujace.
Byc moze, gdyby zbior zostal ograniczony do kilkunastu (zamiast kilkudziesieciu) opowiadan, byly strawniejszyc. Ostatecznie jest w zbiorze pewna liczba niezlych tekstow.
Czyzby Mrozek sie przezyl?
więcej Pokaż mimo toWojciech Golebiowski w swojej notce na Lubimy Czytac napisal “Dzięki Mrożkowi Polska była "najweselszym barakiem w socjalistycznym obozie". Oboz sie rozlecial, barak sie zamienil na III RP, a ostatnio nawet IV. Wesole zrobilo sie cos innego. Mrozek wiec juz strzela w proznie. Czytajac kolejne opwiadania zbioru wcale mi do smiechu nie bylo....