-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
-
ArtykułyNowe „Książki. Magazyn do Czytania”. Porachunki z Sienkiewiczem i jak Fleming wymyślił BondaKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyKrólowa z trudną przeszłościąmalineczka740
-
ArtykułyNowe „444” Macieja Siembiedy – przeczytaj zupełnie inny początek książki!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-01-22
2014-06-27
2014-11-22
2012-03-28
2012-12-30
Zieleń szmaragdu to trzecia, ostatnia część trylogii czasu opowiadająca o podróżnikach w czasie Gwendolyn i Gideona. Po raz trzeci dałam się uwieść i wciągnąć w świat podróżników w czasie. Zawsze marzyłam o podróżach w czasie i chyba, dlatego tak urzekła i pochłonęła mnie ta historia. Nie chce zdradzać, o czym jest ta część, powiem jedynie, że "Zieleń szmaragdu" jest kontynuacją poprzednich części i wyjaśnia tajemnice oraz dziwne zdarzenia z poprzednich części.
Pożegnałam się z tą trylogią z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony opowieść bardzo mi się podobała, byłam ciekawa, co dalej, nie mogłam się doczekać kolejnych tomów, a z drugiej po przeczytaniu czegoś mi brakowało. To są 3 grube książki, a ja mogę je skrócić w paru zdania. Jeśli ktoś by mnie zapytał, o czym jest ta trylogia. Powiedziałabym: Jest o dziewczynie, która dowiaduję się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Genem, którego ona nie miała mieć. Miała go mieć jej kuzynka Charlotta, a jednak to Gwen został on pisany. Teraz Gwen musi stawić czoło podróżą w czasie oraz misją, do których nie została przygotowana, a do tego chłopak, z którym musi podróżować jest aroganckim, niemiłym gnojkiem, ale zarazem bardzo przystojnym i urokliwy. Gwen przeczuwa, że coś w organizacji strzegącej podróżników w czasie jest nie tak i próbuję dowiedzieć się czy jej przeczucia są prawdziwe. To powoduję, że Gwendolym ma dużo ciekawych oraz niebezpiecznych przygód. Jakich? Sami przeczytajcie....
Zastanawiałam się, komu polecić ta serie. Po przemyśleniu ta trylogia na pewno spodoba się nastolatkom oraz osobom nielubiącym czytać. Jest lekka, przyjemna, z poczuciem humoru, a do tego szybko się ją czyta. Oczywiście ja nie należę do żadnej z tych dwóch grup, a jednak ją przeczytałam i mi się spodobała. Dlatego zachęcam każdego, kto ma ochotę do zapoznania się z serią Trylogii czasu oraz z innymi książkami Kerstin Gier.
Zieleń szmaragdu to trzecia, ostatnia część trylogii czasu opowiadająca o podróżnikach w czasie Gwendolyn i Gideona. Po raz trzeci dałam się uwieść i wciągnąć w świat podróżników w czasie. Zawsze marzyłam o podróżach w czasie i chyba, dlatego tak urzekła i pochłonęła mnie ta historia. Nie chce zdradzać, o czym jest ta część, powiem jedynie, że "Zieleń szmaragdu"...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-28
Rzadko czytam polskie książki, sama nie wiem, dlaczego, może, dlatego że do mnie nie przemawiają, może, dlatego, że są mało reklamowane, kto tam wie. Miałam okazję przeczytać parę książek polskich autorów tj: Petek, Terakowska, nie mogę nic im ująć, ale jakoś ciężko mi się je czyta.
"Stan podgorączkowy" Grażyny Bąkiewicz jest 2 tomem cyklu Trylogia pieniawska. Nie czytałam pierwszego tomu, ale wydaje mi się, że można je czytać osobno, ponieważ każdy z tomów ma innych bohaterów i opowiada o czymś innym.
A o czym jest "Stan podgorączkowy"?
Czytając książkę wkraczamy w świat Zojki, zwykłej dziewczyny, która ma drobne kłopoty w szkole i nie potrafi się dogadać z mamą i bratem Filipem, który jest zamieszany w dziwne interesy. Sytuacja pogarsza się, gdy brat Zojki ginie, a w ich domu pojawia się tajemnicza narzeczona Filipa.
Sama nie wiem, co o niej napisać. Co chyba świadczy o moich odczuciach do tej pozycji.
Książka nie należy do łatwych w czytaniu. Akcja zmienia się od nudnej i monotonnej do szybkiej.
Pomysł na książkę ciekawy i na pewno wiele osób zainteresuję, ale dla mnie średnia. Nie wiem czy sięgnę po pozostałe części. Na razie nic na to nie wskazuję, ale kto wie.
Rzadko czytam polskie książki, sama nie wiem, dlaczego, może, dlatego że do mnie nie przemawiają, może, dlatego, że są mało reklamowane, kto tam wie. Miałam okazję przeczytać parę książek polskich autorów tj: Petek, Terakowska, nie mogę nic im ująć, ale jakoś ciężko mi się je czyta.
"Stan podgorączkowy" Grażyny Bąkiewicz jest 2 tomem cyklu Trylogia pieniawska. Nie...
2014-08-19
Rzadko czytam książki polskich autorów, sama nie wiem, dlaczego. Próbuje to zmienić, ale z marnym skutkiem. Dlatego gdy dostałam możliwość przeczytania książki napisanej przez mojego rodaka nie wahałam się. Niestety książkę dostałam w wersji elektronicznej, co spowodowało mozolne jej czytanie, ale gdy zmieniłam telefon i ściągnęłam ją sobie na komórkę moje czytanie przyśpieszyło, a prawie 700 stronicową książkę "połknęłam" w mgnieniu oka.
"Worn" to debiutancka książka Piotra Molendy, Wrocławianina, absolwenta Politechniki Wrocławskiej. Powieść została wydana w wersji elektronicznej za własne pieniądze.
Worn mieszkaniec Dlichsplat zostaję porwany przez gnomy i przyprowadzano do tajemniczej osoby, który nazywa siebie władcą czasu. Queryde - władca czasu składu mu propozycję. Przez 13 lat będzie go szkolił na niezwyciężonego wojownika, a w zamian Worn ma wyświadczyć mu drobną przysługę - odnaleźć magiczny artefakt i mu go dostarczyć. Worn zgadza się i po 13 latach wyrusza w niesamowitą podróż po drkaka. W czasie swojej podróży napotyka się na ciekawe stwory i postacie, które nie zawsze są przychylnie wysłańcowi władcy czasu. Worn spotyka także młodą czarownicę, z którą poznaję uroki miłości.
Główny bohater jest dość skomplikowaną postacią. Przez wiele lat był nazywany przybłędą i źle traktowany przez ludzi obdarza niechęcią każdego napotkanego człowiek. Jest bardzo nieufny, małomówny, woli przebywać sam niż w towarzystwie ludzi. Jeżeli musi potrafi wymordować całe wioski nie okazując litości kobietą i dzieciom. Uważa, że dzieci wyrosną na takich samych niegodziwców jak ich rodzice. Z drugiej strony Worn jest bardzo troskliwy w stosunku do zwierząt. Potrafi zaryzykować własnym życiem w obronie zwierzaka.
Książka jest bardzo fajna i wciągająca. Myślę, że Piotr Molenda chciał zawrzeć w niej wiele wartości do otaczającego nasz świata. Niestety książka ma tez minusy, największym jest to, że wydanie jest tylko w wersji elektronicznej. Dla mnie był to duży problem, bo nie zawsze mam możliwość, żeby przez długi czas siedzieć przed komputerem. Drugim minusem, który mnie irytował były długie opisy miejsc, przyrody, urządzeń, wynalazków itp... Mój mózg czasem już nie ogarniał, co tam było napisane.
Omijając te dwa szczegóły książka bardzo mi się podobała. Z każdą kolejną stroną książka coraz bardziej mnie wciągała i byłam zaciekawiona, na co znów napatoczy się główny bohater. Czy dotrze do "latających wysp" i uda mu się odnaleźć drkaka? Jakie przeszkody staną na drodze Worna?
Uważam, że książka była warta mojego czasu i dziękuję za możliwość przeczytania tej pozycji. Nie był to stracony czas.
Rzadko czytam książki polskich autorów, sama nie wiem, dlaczego. Próbuje to zmienić, ale z marnym skutkiem. Dlatego gdy dostałam możliwość przeczytania książki napisanej przez mojego rodaka nie wahałam się. Niestety książkę dostałam w wersji elektronicznej, co spowodowało mozolne jej czytanie, ale gdy zmieniłam telefon i ściągnęłam ją sobie na komórkę moje czytanie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Paweł Lisicki - dziennikarz, publicysta, pisarz, redaktor naczelny tygodnika Do rzeczy.
Każdy Chrześcijanin raz w roku w okresie wiosennym przeżywa najważniejsze święta, Święta Wielkanocne, które upamiętnić mają śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Jest to czas pełen zadumy, ale także szczęśliwy, bo Jezus zmarł, abyśmy my grzesznicy mieli wstęp do nieba.
Kto zabił Jezusa? Chyba każdy zadaje sobie to pytanie i każdy powinien znać odpowiedz - Piłat i Żydzi. Ale czy ta odpowiedz jest dalej aktualna? Czy powinniśmy posądzać o śmierć Jezusa cały Naród Żydowski? A może śmierć Jezusa jest największą zagadką XXI wieku i wcale nie tak łatwo na nią odpowiedzieć?
A więc kto zabił Jezusa? Żydzi, Rzymianie, Piłat, arcykapłanie i Starsi, a może my? Każdy może myśleć co chcę, ale warto czasem przystanąć i się zastanowić.
Na to pytanie choć częściowo próbuję odpowiedzieć Paweł Lisicki. W książce "Kto zabił Jezusa?" autor bazuję głównie na 4 Ewangeliach, ale są również odniesienia do innych mniej znanych pozycji. Ewangeliści nie są bezpośrednimi świadkami Męki Pańskiej więc dlaczego mamy im ufać i bezkrytycznie patrzeć na to co napisali? Lisicki analizuję każdy fakt i zadaję pytania. Pytania na które często nie jest łatwo odpowiedzieć. Dlaczego Jezusa został ukrzyżowany, a nie ukamienowany zgodnie z żydowskim prawem? Czy Piłat gestem obmycia rąk chciał zdjąć z siebie odpowiedzialność za wydany wyrok? Czy tłum krzyczący by zabić Jezusa, a uwolnić Barabasza działał z własnej woli czy może został zmanipulowany? to tylko część pytań na które trzeba znaleźć odpowiedz. A informacje z których trzeba wziąć rozwiązanie nie mogą być poszlakowe, muszą to być twarde dowody. Tak właśnie działał Paweł Lisicki pisząc tę książkę. Oczywiście nie możemy jej traktować jako jedynych trafnych odpowiedzi i ślepo patrzeć na to co jest napisane w tej książce. Autor przedstawia swój punkt widzenia najlepiej jak potrafi z dowodów jakie uzyskał i znalazł, a my jako ludzie inteligentni powinniśmy wykształcić swoje własne zdanie.
A może książka Pawła Lisickiego "Kto zabił Jezusa" "otworzy nam oczy" na pewne sprawy i szerzej spojrzymy na ten temat.
Dla mnie ta książka jest dodatkową lekcją historii i religii. Skłoniła mnie do wielu przemyśleń, refleksji, innego spojrzenia na wiarę. Jest to książka gruba, a dodatkowo jest większym formacie niż przeciętna książka więc wymaga skupienia. Ale uważam, że warto ją przeczytać.
Za parę miesięcy będzie Wielki Tydzień, może warto by było "zatrzymać się na trochę", usiąść na wygodnej kanapie i przeczytać książkę "Kto zabił Jezusa?" Polecam osobom, które są bardziej zainteresowane tematyką religijną i Chrześcijanom którzy chcą dowiedzieć się czegoś więcej i przemyśleć parę spraw. Choć ateiści na pewno znajdą w tej książce także interesującą lekturę.
Paweł Lisicki - dziennikarz, publicysta, pisarz, redaktor naczelny tygodnika Do rzeczy.
Każdy Chrześcijanin raz w roku w okresie wiosennym przeżywa najważniejsze święta, Święta Wielkanocne, które upamiętnić mają śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Jest to czas pełen zadumy, ale także szczęśliwy, bo Jezus zmarł, abyśmy my grzesznicy mieli wstęp do nieba.
Kto zabił Jezusa?...
Eugenio Scalfari "Papież Franciszek - rozmowy z niewierzącym" to fragment rozmowy Papieża Franciszka z dziennikarzem Eugenio Scalfari, Włochem, ateistą, założycielem dziennika "La Repubblica".
Książka jest podzielona na 3 części. Początek to list Eugenio Scalfari do Papieża Franciszka oraz odpowiedź Papieża na ten list. Druga część książki to rozmowa Ojca Świętego z dziennikarzem. Trzecia, najbardziej obszerna część to tekst pierwszej encykliki Franciszka, stworzona wraz z udziałem byłego Papieża Benedykta XVI.
Książka dosyć mnie zaskoczyła, bo myślałam, że dialog będzie dłuższy niż te parę stron, do tego gdzieś przeczytałam, że dziennikarz manipulował przy rozmowie, co mnie nie dziwi i wydaję mi się częste we współczesnych mediach. Szkoda, bo teraz zastanawiam się, co było prawdą, a co tylko manipulacją.
Co do encykliki pierwszy raz miałam okazję ją przeczytać. Jest tam dużo duchownych i filozoficznych przekazów, co dla "laika" jest ciężkie do przeczytania i zrozumienia. Myślę, że jakbym się wgłębiła i bardziej rozmyślała to zrozumiałabym przekazać.
Książkę jednak polecam wszystkim nie tylko tym, którzy chcieliby wgłębić się bardziej w wiarę katolicką. Myślę, że osoby szukające odpowiedzi na nurtujące ich życiowe pytania odnośnie duchowieństwa oraz podstawowych postępowań życiowych odnajdują w tej pozycji nie tylko fajną lekturę, ale także coś więcej, co pozwoli im szerzej spojrzeć na Świat.
książkę dałam dalej w obieg, by mogły ją przeczytać inne osoby. Uważam, że takie książki nie powinny leżeć na półce i się kurzyć.
Eugenio Scalfari "Papież Franciszek - rozmowy z niewierzącym" to fragment rozmowy Papieża Franciszka z dziennikarzem Eugenio Scalfari, Włochem, ateistą, założycielem dziennika "La Repubblica".
Książka jest podzielona na 3 części. Początek to list Eugenio Scalfari do Papieża Franciszka oraz odpowiedź Papieża na ten list. Druga część książki to rozmowa Ojca Świętego z...
Lech Wałęsa to postać znana, prawie wszyscy nasi rodacy Go znają, a na pewno też wielu ludzi za granicy. A kim dla mnie jest Lech Wałęsa? Sama nie wiem. Jestem już pokoleniem, które wychowało się w wolnej Polsce. O Lechu Wałęsie słyszę głównie z telewizji.
Lech Wałęsa to jedna z wielu osób, która "obaliła" komunizm w Polsce. Udało mu się "wybić" w czasie strajków, potem został Prezydentem i wpłynął w dużym stopniu na losy naszego kraju.
Bardzo żałuję, że historia uczona w szkole rzadko dochodzi do czasów współczesnych, pamiętam, że kiedyś w gimnazjum udało nam się "liznąć" trochę czasów współczesnych. Szkoda, że w szkole średniej tego nie uświadczyłam, gdyż wtedy bardziej interesowałam się polityką. Dlatego chętnie sięgnęłam po książkę "Za, a nawet przeciw. Zagadka Lecha Wałęsy" napisaną przez Piotra Semke.
Książka "Za, a nawet przeciw..." Piotra Semki obejmuję działalność polityczną Lecha Wałęsy od strajków w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku, aż do dni dzisiejszych, czyli emerytury byłego Prezydenta RP. Wraz z autorem śledzimy poczynania i wydarzenia tamtych dni i je analizujemy. Zaczynamy od sierpnia 1980 roku, poprzez działalność Lecha Wałęsy w "Solidarności", Jego przesłuchiwanie w czasie stanu wojennego i Obrady Okrągłego Stołu. Te wszystkie wydarzenia zapoczątkowały Jego karierę polityczną, która opisywana jest w dalszej części książki. Piotr Semka opisuję kampanie wyborczą na urząd Prezydencki w 1990 roku, kończącą się wyborem Lecha Wałęsy oraz Jego 5 letnią Prezydenturę, kończącą się w 1995 roku. Ostatnie rozdziały dotyczą działalności Lecha Wałęsy po zakończonej prezydenturze.
W książce znajdują się także rozmowy z osobami związanymi z polityką, które wypowiadają się o postaci Lecha Wałęsy. Jest to ciekawe, bo wprowadza do pozycji także inne opinie, więc zapobiega to całkowitej stronniczości w książce.
Piotr Semka uczestnik tamtych zdarzeń opisuję te wszystkie lata krytycznym okiem, ale nie brak w nim także pochwał w stosunku do niektórych wydarzeń. Czasem można odczuć jakby ta książka była rozliczeniem Lecha Wałęsy za Jego decyzję i tego, czego nie zrobił, a mógł (podobno). Sama nie wiem czy jest to opinia sprawiedliwa. Lech Wałęsa może znał się w minimalnym stopniu na polityce, ale czy na rządzeniu krajem? Robił to, co uważał za słuszne, może to, co było mu rękę, kto to wie, na pewno nie ja. Choć zrobił wiele dla naszego kraju to moim zdaniem, ( za który zapewne mi się dostanie) jest to "przypadkowy" świadek wydarzeń, który potrafił się wybić i któremu się udało "porwać" tłum strajkujących osób. Ale nie będę oceniać tamtych wydarzeń i podjętych przez ludzi decyzji, kto wie gdyby nie tamte wydarzenia, w jakim kraju byśmy teraz żyli.
Gdy sięgnęłam po tą książkę zastanawiałam się czy jest ona obiektywnie napisana. Czy dziś w czasach, tak niedalekich wydarzeniom opisanych w książce, a właściwie sięgającym do dni dzisiejszych można napisać obiektywną biografię człowieka, którego się znało? Czy można opisać obiektywnie wydarzenia, w których po części brało się udział? Nie wiem. Moim zdaniem nie. Gdyż każdy ma inny punkt widzenia. Każdy widzi daną sytuację inaczej. Po przeczytaniu książki i własnych obserwacji, (choć może mylnych, bo media kreują wszystko jak chcą) uważam, że Lecha Wałęsę można kochać lub nienawidzić.
Nie ważne, jakie poglądy mamy, wiem, że powinniśmy go szanować, jako człowieka, który obalił komunizm tak samo jak innych, dzięki którym się to udało, a którzy są mniej znani.
Lech Wałęsa to postać znana, prawie wszyscy nasi rodacy Go znają, a na pewno też wielu ludzi za granicy. A kim dla mnie jest Lech Wałęsa? Sama nie wiem. Jestem już pokoleniem, które wychowało się w wolnej Polsce. O Lechu Wałęsie słyszę głównie z telewizji.
Lech Wałęsa to jedna z wielu osób, która "obaliła" komunizm w Polsce. Udało mu się "wybić" w czasie strajków, potem...
Nie raz zastanawiałam się, co będzie ze mną po śmierci. Jako chrześcijanka wierze w życie pozagrobowe, ale jak to wygląda, co zobaczę, jak będę się czuła, tego nie wiem. Chyba nikt z nas nie zna tego odczucia chyba, że osoby, które przeżyły śmierć kliniczną.
"Po drugiej stronie" Michaela H. Browna opisuję relację osób, które przeżyły właśnie taką śmierć. "Dotknęła ich ręka śmierci, Boga”, ale wrócili do ziemskiego życia i opowiadają o tym, co czuli i zobaczyli po tym jak ich serce przestało bić. Wiele osób relacjonuję, że widziało tunel na końcu, którego była świetlista postać, niektórzy zaś widzieli sceny z własnego życia. Sceny szczęścia, ale tez bólu i smutku, niektórym było łatwo je oglądać, niektórzy przeżywali to ze smutkiem i bólem, przekierowując ich na innych tok myślenia, by mogli poprawić swoje życie.
Brown w swojej książce ukazuję śmierć z pozytywnej strony, przedstawia nam, że po śmierci czeka na nas coś więcej niż tylko pustka. Relację dużej ilości osób, które przeżyły śmierć kliniczną i chwilowo przeszły na drugą stronę jest ogromnym plusem tej książki, ale wspomnienia ludzi nie koniecznie muszą być argumentem dla osób niewierzących, sceptyków, którzy chcą suchych faktów. Niestety ich jest mało, ale jak można argumentować coś, co większość ludzi przeżyję dopiero po swojej śmierci i nie wróci by to opowiedzieć?
Czytając "Po drugiej stronie" M.H.Browna zaczęłam się zastanawiać nad swoim życiem. Czy jestem dobrym człowiekiem, jakie by były moje obrazy z życia, radosne czy bolesne? Czy zobaczę tunel i świetlistą postać na jego końcu, a może zobaczę swoich bliski? Na te pytania dostanę odpowiedź dopiero po śmierci.
Ogólnie książkę M.H. Browna uważam za godną polecenia, choć porusza trudny temat śmierci. Polecam ją nie tylko ludziom wierzącym, że coś po śmierci jest, ale także sceptykom, bo przecież warto rozszerzać nasze życiowe horyzonty.
Nie raz zastanawiałam się, co będzie ze mną po śmierci. Jako chrześcijanka wierze w życie pozagrobowe, ale jak to wygląda, co zobaczę, jak będę się czuła, tego nie wiem. Chyba nikt z nas nie zna tego odczucia chyba, że osoby, które przeżyły śmierć kliniczną.
"Po drugiej stronie" Michaela H. Browna opisuję relację osób, które przeżyły właśnie taką śmierć. "Dotknęła ich...
Powrót do Atramentowego Świata był dla mnie dużym wyzwaniem. Ilość stron mnie przerażała, a zarazem kusiła do przeczytania. Dałam radę choć początkowo książka nie zachęca do dalszego czytania. Dla mnie była nudna, ale z pierwszą częścią było podobnie to zacisnęłam zęby i brnęłam w głąb książki. A ona zaczęła się powoli otwierać coraz bardziej i zachęcać do wejścia w Atramentowy Świat.
Mija rok od wydarzeń w które miały miejsce w Atramentowym sercu. Wszytko pozornie wraca do normy, ale ten świat nie odpuszcza łatwo i wciąga do książki Smolipolucha, Maggie, Rese, Mo oraz jego złych bohaterów jak Baste i Srokę. Tam muszą nauczyć się żyć w pięknej, ale za razem mrocznej i niebezpiecznej krainie.
Powrót do Atramentowego Świata był dla mnie dużym wyzwaniem. Ilość stron mnie przerażała, a zarazem kusiła do przeczytania. Dałam radę choć początkowo książka nie zachęca do dalszego czytania. Dla mnie była nudna, ale z pierwszą częścią było podobnie to zacisnęłam zęby i brnęłam w głąb książki. A ona zaczęła się powoli otwierać coraz bardziej i zachęcać do wejścia w...
więcej Pokaż mimo to