-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2019-01-27
2018-07-14
Nieprawdopodobnym wyzwaniem jest zrozumieć hazardzistę "niehazardziście". Jak można wygrać 100 tys. zł i nie odejść od stołu z wygraną, tylko przegrać ją w kilku następnych ruchach? Zrozumie tylko hazardzista.
Nałóg tragiczny, straceńczy, który dopadł też Grzegorza Króla ze wszystkimi jego konsekwencjami. Kolejno sypały się związki, kariera, relacje, rodzina.
Książka niestety nie pozostawia krzepiącej odpowiedzi - czy jej bohater wyszedł z kryzysu, czy zaświeciło mu słońce? Ale daje ogląd jak łatwo wpaść szpony hazardowego nałogu i jakże trudno z niego się wyplątać. Polecam
Nieprawdopodobnym wyzwaniem jest zrozumieć hazardzistę "niehazardziście". Jak można wygrać 100 tys. zł i nie odejść od stołu z wygraną, tylko przegrać ją w kilku następnych ruchach? Zrozumie tylko hazardzista.
Nałóg tragiczny, straceńczy, który dopadł też Grzegorza Króla ze wszystkimi jego konsekwencjami. Kolejno sypały się związki, kariera, relacje, rodzina.
Książka...
2017-04-16
2017-02-28
2017-01-06
2017-02-05
Być może popełniłem błąd największy - przed napisaniem swojej, przeczytałem opinie wpisane tutaj przez poprzedników.
Doprawdy, trudno mi zrozumieć skalę negatywnych ocen wysyłanych względem pani Kubisiowskiej.
Ocena nie będzie obiektywna, nie będzie też spójna, wszak przed przeczytaniem biografii, sięgnąłem wcześniej jedynie po "Narty Ojca Świętego", co każe przypuszczać, że Pilcha jako ogółu dobrze jeszcze nie zdiagnozowałem.
Jeszcze trudniej mi domniemać, iż mógłbym lepiej zrozumieć intencje biografki aniżeli cytowana wyżej pani Ewelina Pietrowiak. Ale...
Według mnie większość z ponad czterystustronicowej pozycji to obraz Wisły, Wiślan w oczach Pilcha i Pilcha najbliższych. Napisana - przypuszczam - rzetelnie, wnikliwie, nie chwytając się zbędnych kontrowersji, rozdmuchanych historyjek.
Są - owszem - wątki kontrowersyjne, sporne, ale przecież postać Pilcha, jego twórczość, publicystyka i felietony podobnego stężenia emocji, co książka Kubisiowskiej, dotykają. Trudno więc znając Pilcha, będąc niekiedy beneficjentem jego trudnego charakteru, napisać o nim jedynie w tonie hołdu pochwalnego.
Inną sprawą jest to, jak już po wydaniu książki oceniają ją osoby udzielające w niej wypowiedzi (p. Wanda, Ewelina, itp.). Z punktu widzenia osoby zdystansowanej, nie czuję, by obraz Pilcha był przejaskrawiony, negatywnie przedstawiany, ściślej, by intencją autorki było postać Pilcha zbrukać. Może zwyczajnie brak mi wiedzy?
Jako odbiorca nie do końca znający twórczość Jerzego Pilcha, po przeczytaniu "Pilcha w sensie ścisłym", mam obraz znakomitego, intrygującego pisarza, którego wrażliwości doprowadzały do poczynienia fantastycznych dzieł, ale i dyskusyjnych czynów. Nic mniej i nic więcej niż nad to co w scenariuszach ludzi jest znane.
Jednego po lekturze tej biografii jestem pewien - twórczość Pilcha warto poznać, zgłębić a samemu panu Jerzemu oddać wielkość postaci.
Chyba nienajgorszy to obraz po zaczerpnięciu ww lektury?
Być może popełniłem błąd największy - przed napisaniem swojej, przeczytałem opinie wpisane tutaj przez poprzedników.
Doprawdy, trudno mi zrozumieć skalę negatywnych ocen wysyłanych względem pani Kubisiowskiej.
Ocena nie będzie obiektywna, nie będzie też spójna, wszak przed przeczytaniem biografii, sięgnąłem wcześniej jedynie po "Narty Ojca Świętego", co każe przypuszczać,...
2016-10-04
Ileż to już było książek - Kolekcjonerów... Pozycja Romana Jarosińskiego, choć utrzymana w PRL-owskim klimacie, nie jest dziełem wybitnym. Trudno mi ocenić ją na tle konkurentek - nie miałem okazji stykać się z kryminałami poprzedniej epoki, ta z polecenia gatunku i czasu, wpadła mi w ręce jako pierwsza.
Akcja poprowadzona jest nieco ospale, bohaterowie w zasadzie nie mają portretów psychologicznych, a jednak... do pewnego momentu, książkę czytałem z zapartym tchem.
Niestety, gdzieś od piątego rozdziału, rodzina i przyjaciele denata, stali się po prostu bardzo nudni.
Wszystkim, którzy mają już za sobą ciekawe lektury osadzonych w brudnym PRL-u kryminałów, odradzam zacierania rąk na tę pozycję. Tym jednak, którzy jeszcze nie zgłębili podobnych gatunków, polecam ją na przetarcie.
Ileż to już było książek - Kolekcjonerów... Pozycja Romana Jarosińskiego, choć utrzymana w PRL-owskim klimacie, nie jest dziełem wybitnym. Trudno mi ocenić ją na tle konkurentek - nie miałem okazji stykać się z kryminałami poprzedniej epoki, ta z polecenia gatunku i czasu, wpadła mi w ręce jako pierwsza.
Akcja poprowadzona jest nieco ospale, bohaterowie w zasadzie nie...
2016-07-21
2016-09-21
Pozycji Małgorzaty Halber dałem w skali gwiazdek ocenę "rewelacyjna". Ale słowo rewelacyjna pasuje tu jak słuchawka bluetooth w uchu głuchoniemego.
Wstrząsająca opowieść!!! Autentyczny, dosadny, siarczysty obraz powstawania nałogów, wstydu, zagubienia. I trudów, patu z jego szponów wychodzenia. Niezrozumiałość ludzi spoza kręgu "uzależnieniowców", brak empatii i warsztatu terapeutów, odsunięcie się najbliższych. To tylko kropelka z morza problemów, jakie przed nałogowcami stawia życie po tamtej stronie.
"Pacjenci mówią, że nawet nie wiedzą, jak to się stało, że lądują z puszką piwa w ręku. Że to jest przebłysk, dzieje się i już. Wydaje mi się, że nie powiedziała o tym, co przeczytałam w internecie, że to odruch. Że nam się może wydawać, że nigdy w życiu, ale to jest jak drapanie się w policzek, jeśli cię swędzi, mimo że masz ospę." - tak właśnie w skrócie można opisać jarzmo nałogu, nie tylko alkoholu, ale także i innych substancji, wrażeń, czasem nawet z pozoru niegroźnych.
Halber - bo myślę, że utożsamianie jej z bohaterką powieści nie będzie nadużyciem, przez lata nałogu i terapii dojrzewała do kluczowego wniosku - że ma prawo okazać słabość. Niech słowa będą świadectwem: "Jeśli notorycznie uciekamy od życia, od prawdy, to człowiek w końcu ani nie jest szczęśliwy naprawdę, ani nie żyje naprawdę. Żyje, udając. Największa lekcja z tego całego epizodu to nie bać się wyjść do ludzi i powiedzieć: potrzebuję ciebie."
Od A do Z przedstawione są setki mechanizmów ludzkich, złożoność psychiki, demony nieszczęśliwego dzieciństwa. Co rusz pojawiają się cytaty przełomowe, druzgocące, dorzeczne:
"Za każdym razem, kiedy mówisz <bo ludzie zazwyczaj> albo <bo jest tak>, albo <wszyscy przecież>, albo <bo kobiety>, mówisz tak naprawdę o sobie.
Mówisz dokładnie to, co ty czujesz, oraz to, co tobie się wydaje.
Zawsze. Ćwiczona dwa razy w tygodniu, przyłapywana na każdym <no, ale kobiety zazwyczaj> oraz <robi się>, <myśli się>, <większość przecież>, nagle odkrywałam coś, do czego sama nie umiałam się przyznać. Chcesz nadać znaczenie temu, co mówisz, ponieważ boisz się, że kiedy będzie za tym stało
małe <ja>, to nie będzie takie ważne, jak kiedy powiesz <ludzie tak mają>, <Polacy tak mają>. Ale tak naprawdę mówisz o tym, że ty tak masz."
Przepraszam za przepisanie kilku cytatów, spieszę jednak uspokoić, że tych potrafiących zmienić coś w życiu każdego z nas jest multum. Nie tylko z obszaru uzależnień. Ta książka to odbicie lustrzane Polski XXI wieku. Kraju doby Internetu, imprez, dopalaczy, nieczułości, lęku, presji i nerwic. Rzeczowników, z którymi nieraz samemu nie można sobie poradzić. Polecam każdemu, również ku przestrodze.
Pozycji Małgorzaty Halber dałem w skali gwiazdek ocenę "rewelacyjna". Ale słowo rewelacyjna pasuje tu jak słuchawka bluetooth w uchu głuchoniemego.
Wstrząsająca opowieść!!! Autentyczny, dosadny, siarczysty obraz powstawania nałogów, wstydu, zagubienia. I trudów, patu z jego szponów wychodzenia. Niezrozumiałość ludzi spoza kręgu "uzależnieniowców", brak empatii i warsztatu...
2016-09-08
Sięgając po książkę w drugiej połowie 2016 roku, można bardzo szybko odczuć, jak bardzo się zdezaktualizowała. I w jakiej aurze pisali ją autorzy - w czasie podwójnych rządów Platformy Obywatelskiej i stabilnej wysokiej przewagi nad opozycyjnymi ugrupowaniami.
Z pozycji wyłania się dość jasny obraz byłego premiera - twardego gracza sceny politycznej, który dla argumentu władzy jest w stanie obracać w niwecz byłe przyjaźnie i układy. Tusk - premier jest przebiegły, analizuje każdy ruch a władzę w rządzie i partii sprawuje twardą ręką. Tzw. "robienie polityki" odbywa się na prywatnych spotkaniach, w takt meczu piłkarskiego przy kilku butelkach wina - to tam, w mieszkaniu Mirosława Drzewieckiego, bądź w ministerialnych kuluarach, zapadają poważne decyzje.
Wytrawny polityk, sprytny gracz - tak określiłbym działania Donalda Tuska w latach 2007-11. Genialnie bowiem wybrnął z Afery Hazardowej, przy okazji taktycznie i merytorycznie miażdżąc podczas przesłuchania w komisji śledczej Beatę Kempę. Podobnie było z aferą gruntową. Ale nie zawsze wszystko było kolorowo - do wspomnianego 2007 roku, Tusk uchodził za polityka w "krótkich spodenkach" - naiwnego, niegroźnego, zajmującego się polityką nie do końca na poważnie. Wówczas pod wpływem doradców od PR-u przeszedł niebywałą przemianę. I zawładnął polską polityką na prawie dekadę. Choć i duże wpadki się zdarzały - jak choćby wszystkie działania rządu Tuska w kontekście Katastrofy Smoleńskiej. Premier zaufał Rosjanom, oddał im pola, niezbyt intensywnie walczył o zmianę niekorzystnego raportu MAK i oddanie wraku Tupolewa do Polski.
***
Ale jedno co bardzo smuci mnie w książce panów Majewski & Reszka, są wypowiedzi posłów. W większości anonimowe, schowane za "prominentnym polityku PO", "ważnej postaci rządu Donalda Tuska", czy "osobie która pracowała przy kampanii". Świadczyć to może o dwóch rzeczach: albo panowie autorzy dali sobie przyzwolenie do podkoloryzowania faktów i pisania co im się żywnie podoba, pod płaszczykiem anonimowych autorów, albo (co niestety bardziej przypuszczalne), politycy okazują się najzwyklejszymi tchórzami i wypowiadając się o Donaldzie Tusku, nie mają wystarczająco dużo jaj, by swą wypowiedź sygnować nazwiskami.
Co jeszcze godne jest nadmienienia? Bronisław Komorowski. Kilka rozdziałów poświęconych mu, zadają kłam ogólnemu wrażeniu ugodowego Bronka z wąsem. Były prezydent wiedział, jak skutecznie odsunąć się od partii a samego premiera Tuska raz po raz kąsał na prywatnych spotkaniach.
To także obraz zdecydowanej i stanowczej małżonki premiera, Małgorzaty. To ona często rozdawała karty, jak wówczas gdy wygoniła z willi Tuska i kolegów. Pokazała też bardzo dużo tupetu wobec schorowanego dziennikarza w Peru.
Pozycję polecam wszystkim tym, którzy chcą sobie uzmysłowić maksymę "w polityce nie ma przyjaźni". Jest ona absolutnym jej potwierdzeniem.
Sięgając po książkę w drugiej połowie 2016 roku, można bardzo szybko odczuć, jak bardzo się zdezaktualizowała. I w jakiej aurze pisali ją autorzy - w czasie podwójnych rządów Platformy Obywatelskiej i stabilnej wysokiej przewagi nad opozycyjnymi ugrupowaniami.
Z pozycji wyłania się dość jasny obraz byłego premiera - twardego gracza sceny politycznej, który dla argumentu...
2016-08-25
Z książki wysuwa się ciekawy obraz uwielbianego i czczonego geniusza opery Luciano Pavarottiego. Jaki jest Pavarotti? Myślę, że z lektury można jasno wywnioskować, że niejednoznaczny. Nieraz zły i sfrustrowany, innego dnia łagodny jak baranek.
Kiedy coś nie idzie po jego myśli, wpada w nerwicę, lęk przed odrzuceniem i wykpieniem. Gdy jest dobrze (a jest najczęściej) jest szczęśliwy i racjonalny. Nieraz zaskoczy celną ripostą, by innego dnia zdradzać cechy megalomana, potrzebującego adoracji i wynoszenia na cokoły.
Zaskoczony jestem wagą szekspirowskiego Otella - w książce znajdziemy mnóstwo odniesień do XVII tragedii, przed której zaśpiewaniem tak bardzo włoski tenor się przez całe życie wzbraniał.
Pozycja godna polecenia - nie jest to literatura nader wciągająca, okraszona wieloma zakulisowymi historiami a prędzej biograficznym hołdem dla geniuszu Modeńczyka. Może jednak ona pozwolić zrozumieć mechanizmy uwielbienia i patologii działające we włoskiej operze XX wieku.
Z książki wysuwa się ciekawy obraz uwielbianego i czczonego geniusza opery Luciano Pavarottiego. Jaki jest Pavarotti? Myślę, że z lektury można jasno wywnioskować, że niejednoznaczny. Nieraz zły i sfrustrowany, innego dnia łagodny jak baranek.
Kiedy coś nie idzie po jego myśli, wpada w nerwicę, lęk przed odrzuceniem i wykpieniem. Gdy jest dobrze (a jest najczęściej) jest...
2016-07-25
2016-07-12
2016-06-27
Ponownie Artur Górski popisuje się dobrym, lekkim piórem. Szczególnie cieszy nieporuszany wcześniej wątek trójmiejskiego świata mafijnego, oraz genialna rozmowa z Janem Gołębiowskim.
Przy piątej części trudno nie odgrzewać starych kotletów, ale duetowi Górski&Sokołowski względnie się to udało. Próżno jednak domniemać, że następna pozycja z serii może czymś zaskoczyć. No bo czym?
Ponownie Artur Górski popisuje się dobrym, lekkim piórem. Szczególnie cieszy nieporuszany wcześniej wątek trójmiejskiego świata mafijnego, oraz genialna rozmowa z Janem Gołębiowskim.
Przy piątej części trudno nie odgrzewać starych kotletów, ale duetowi Górski&Sokołowski względnie się to udało. Próżno jednak domniemać, że następna pozycja z serii może czymś zaskoczyć. No...
2016-05-02
Tej autobiografii nie można traktować jako książki sportowej - i dobrze. Wiele jest pozycji, które traktują o karierze, rezultatach i wynikach sportowych. Ta Kuby - nie do końca.
A wszystko to poprzez dramatyczne dzieciństwo późniejszego Kapitana Reprezentacji Polski.
Do momentu kiedy ojciec zabił matkę, wieź młodego Jakuba z ojcem była ogromna. Był jego oczkiem w głowie, wszyscy też widzieli podobieństwa na linii ojciec - syn.
Po wielkiej tragedii jaka spotkała rodzinę Błaszczykowskich, u Jakuba zadziałał mechanizm wyparcia - wszystkie wspomnienia dotyczące ojca, piłkarz wyparł, wypowiadał się jedynie na temat mamy. Gdy zaś chciał dowiedzieć się dlaczego, a tym samym wybaczyć, ojciec nie okazał skruchy.
Książka Błaszczykowskiego to także wyraz wielkiego zaufania wobec współautorki - Małgorzaty Domagalik. To jej były zawodnik Borussii Dortmund zaufał publicznie jako pierwszej, to do niej się zbliżył i pozwolił odkryć swoje człowieczeństwo i prywatne trudy. A że nie było łatwo, wiemy z przeciągu lat kariery polskiego pomocnika - Kuba chronił prywatność szczelnie.
"Kuba" to także ostrzeżenie przed przemocą w rodzinie. W Truskolasach, w domu rodzinnym Jakuba, była ona wyrazem bezsilności, strachu i wstydu.
Tak jak całość pozycji oceniam dobrze, uważam że książka mogłaby mieć mniej stron. Wiele z nich odnosi się po raz kolejny do charakteru Reprezentanta Polski, jego zmiany zachowań i tego, co można było wyczytać na wielu internetowych stronach sportowych. Polecam jednak nie tylko dla fanów sportu.
Tej autobiografii nie można traktować jako książki sportowej - i dobrze. Wiele jest pozycji, które traktują o karierze, rezultatach i wynikach sportowych. Ta Kuby - nie do końca.
A wszystko to poprzez dramatyczne dzieciństwo późniejszego Kapitana Reprezentacji Polski.
Do momentu kiedy ojciec zabił matkę, wieź młodego Jakuba z ojcem była ogromna. Był jego oczkiem w...
2016-04-22
Hmm... Odnoszę wrażenie, że jak na polską mafię, cztery (a juz wiemy, że w realizacji jest i piąta) części opowiadane przez mitomana i megalomana, skruszonego świadka koronnego Masę, to zdecydowanie za dużo.
Wprawdzie "O bossach..." wydaje się być pisana na nieco innym niż poprzedniczki patencie, jednak całość znów kręci się zbyt mocno wokół "oprawiania klienta", "łomotu" i "rozkminek". Można by z tego, zdaje się, wycisnąć coś więcej.
A jednak jest coś w duecie Sokołowski&Górski, nakazującego sięgać po kolejne pozycje. Może to, że tematyka przestępczego Pruszkowa wciąż elektryzuje? Albo to, że cała wielka machina padła wraz z "rozpruciem się" jednego tylko z wielu przecież ogniw? A jeśli zwyczajnie na chwilę chcemy wejść w skórę bezkarnych "królów życia" Polski lat 90-tych? Trudno stwierdzić...
Plusem pozycji jest jej narracja, lekkość języka i kilka nowych, nieodgrzewanych historii np. przybliżenie postaci Rympałka, Bola i Malizny.
Minusem? Niespójność z tytułem. Tytuł peroruje O bossach polskiej mafii - zatem chciałbym jednak poczytać obszerniej o Ryszardzie P. ps. Krzyś, Andrzeju Z. ps. Słowik czy w ogóle niewspomnianych bossach z "prawobrzeżej" Warszawy - interesujących Lutku, Klepaku, braciach N. (Dziad, Wariat).
Kolejna wpadka to historia o rosyjskiej i litewskiej mafii... Cytując klasyka: Po co to, czemu, komu to potrzebne? Najwyraźniej autorom, żeby "zapchać dziurę".
Hmm... Odnoszę wrażenie, że jak na polską mafię, cztery (a juz wiemy, że w realizacji jest i piąta) części opowiadane przez mitomana i megalomana, skruszonego świadka koronnego Masę, to zdecydowanie za dużo.
Wprawdzie "O bossach..." wydaje się być pisana na nieco innym niż poprzedniczki patencie, jednak całość znów kręci się zbyt mocno wokół "oprawiania klienta",...
2016-03-08
Widząc oceny tej autobiografii przestraszyłem się. Czyżby kolejna nudnawa, cukierkowa biografia nie wnosząca nic ciekawego ponad to, co można wyczytać w notkach Wikipedii?
Otóż nie... Już sam początek i historia rodzinnej szabli odnalezionej przez reżysera po latach jest bardzo interesująca. Kolejne rozdziały - jak te hołdujące znakomitym aktorom - Tadeuszowi Łomnickiemu i Zbigniewowi Cybulskiemu dodają książce wyrazu.
Odnajdziemy także ciekawe spostrzeżenia, rozprawienie się z mitem "przyjaznego władzy komunistycznej", miękkiego reżysera.
Polecam.
Widząc oceny tej autobiografii przestraszyłem się. Czyżby kolejna nudnawa, cukierkowa biografia nie wnosząca nic ciekawego ponad to, co można wyczytać w notkach Wikipedii?
Otóż nie... Już sam początek i historia rodzinnej szabli odnalezionej przez reżysera po latach jest bardzo interesująca. Kolejne rozdziały - jak te hołdujące znakomitym aktorom - Tadeuszowi Łomnickiemu i...
2016-02-04
Tyrmand jest po prostu genialny! Jakiejkolwiek tematyki by się nie podjął, z taką wirtuozerią słów, budowania narracji, napięcia, opisów, to nie może się nie udać.
Po lekturze "Siedmiu dalekich rejsów" od razu sięgnąłem po dłuższego "Filipa". Nie zawiodłem się, stawiając jednocześnie Tyrmanda na topie swoich ulubionych pisarzy. Próżno szukać w Polsce XX wieku kogoś o tak charakterystycznym, celnym i wyrazistym piórze. Geniusz!
Tyrmand jest po prostu genialny! Jakiejkolwiek tematyki by się nie podjął, z taką wirtuozerią słów, budowania narracji, napięcia, opisów, to nie może się nie udać.
Po lekturze "Siedmiu dalekich rejsów" od razu sięgnąłem po dłuższego "Filipa". Nie zawiodłem się, stawiając jednocześnie Tyrmanda na topie swoich ulubionych pisarzy. Próżno szukać w Polsce XX wieku kogoś o tak...
Człowiek Radio. Pierdołowaty, prowincjonalny, z kompleksami. Z małego Szadku, który ni to był kompleksem, ni to dumą? Bo i jednego i drugiego Niedźwiecki w swojej książce nie ukrywał.
Z przyjemnością przeczytałem historię "Niedźwiedzia", który jako dziecko zaprogramował swoją przyszłość na tyle perfekcyjnie, że ta stała się bardzo szybko idealnie odwzorowaną teraźniejszością. Bo skoro chodzisz do lasu i w asyście drzew "odprawiasz" audycje, sam nucąc piosenki, by potem samemu pomiędzy nimi układać narrację, to przecież musisz skończyć w miejscu przeznaczenia.
*
Uśmiech na okładce, uśmiech także i optymizm biją z "Niedźwiedzia" w kolejnych rozdziałach książki.
Zupełnie jak zarażony na wieczność tym ciepłem i kolorytem Australii, którą tak kocha i której tak dużo miejsca poświęcił.
I tylko nurtuje ta symbolika samotności. Zarówno przed mikrofonem, oddzielonego nawet szybą od realizatora, jak i w życiu.
Człowiek Radio. Pierdołowaty, prowincjonalny, z kompleksami. Z małego Szadku, który ni to był kompleksem, ni to dumą? Bo i jednego i drugiego Niedźwiecki w swojej książce nie ukrywał.
więcej Pokaż mimo toZ przyjemnością przeczytałem historię "Niedźwiedzia", który jako dziecko zaprogramował swoją przyszłość na tyle perfekcyjnie, że ta stała się bardzo szybko idealnie odwzorowaną...